RSS

Burze życiowe.


 Prorok Starego Testamentu Malachiasz wypowiedział wspaniałe słowa o Izraelu, które także odnoszą się do nas. W nich my znajdziemy podstawową zasadę, którą Bóg kieruje się w swoich działaniach wobec swego ludu. Dlatego drodzy przyjaciele, tak ważne jest, abyśmy zrozumieli tę Bożą metodę, jeśli chcemy podobać się Mu i osiągnąć to, co mówi List do Efezjan „dorosnąć do wymiarów pełni Chrystusowej, do męskiej doskonałości”, a nie być cały czas „dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie. ” (Ef. 4:13-14). O ile łatwiej będzie nam pogodzić się z działaniami Boga w naszym życiu, jeśli zrozumiemy tę lekcję.

Na początek chciałbym więc zacytować te wersety proroka Malachiasza. Znajdziemy je w rozdziale 3, wersety 3 i 4: „I zasiądzie jako ten, kto roztapia i oczyszcza srebro: oczyści synów Lewiego, oczyści ich jak złoto i srebro i będą składać Panu ofiarę w sprawiedliwości. Wtedy ofiara Judy i Jerozolimy będzie miła Panu, jak za dawnych dni i jak za lat minionych. ” Tutaj prorok przedstawia Boga jako „wytapiacza„, który zasiadł przy piecu, by przetopić srebro. Czyni On to wszystko po to, by oczyścić Swój drogocenny metal z wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń i skamieniałości. Wiedząc, że tylko ogniem można oczyścić srebro, wytapiacz przetapia je.

Czy zauważyliście, że tu jest napisane, że siądzie Ten, który roztapia. Dlaczego On siedzi przy tyglu? Co On robi podczas przetapiania metalu? Nieustannie patrzy do tygla z przetopionym srebrem. Po co? Patrzy w nie, czy aby nie ujrzy odbicia swojej twarzy w roztopionym srebrze. Gdy ono stanie się czyste i przejrzyste jak lustro, wtedy srebro jest gotowe.

Jaka to wspaniała lekcja dana jest nam w tym przykładzie. Jeśli przyswoimy tą lekcję, wtedy zrozumiemy powód dopuszczonych nam ognistych pokus i nie będziemy ich unikać jako dziwnych dla nas incydentów. Otóż, Bóg dopuszcza te próby w określonym celu. One nie są posyłane nam przypadkowo, nie, On uszlachetni je, jak złoto i srebro, abyśmy mogli składać Panu ofiarę w sprawiedliwości.

Czym jest ta ofiara miła Panu, o której mówi prorok Malachiasz? Odpowiedź znajdziemy u apostoła Pawła w 12 rozdziale Listu do Rzymian, gdzie on mówi: „Proszę więc was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali wasze ciała jako ofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest wasza rozumna służba. ” (Rzym. 12:1). Dlaczego? Abyśmy „nie upodabniali się do tego świata, ale się przemienili przez odnowienie umysłu swego, abyśmy umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe. ” (Rzym. 12:2).

Drodzy przyjaciele, aby Pan mógł dokonać w nas te święte dzieło, Jego dobrą, przyjemną i doskonałą wolę, musimy stawić siebie przed Nim bez zastrzeżeń. Tak jak złoto i srebro znajdują się pod pełną kontrolą wytapiacza, tak i my musimy oddać Panu nasze całe życie. Wtedy wszystko w naszym życiu będzie współdziałać dla naszego dobra. Oddać się Bogu - to znaczy miłować Go. To i jest nasze powołanie.

Bóg nie postępuje z nami nieprzemyślanie, nie, On ma cel. Tak jak wytapiacz nie jest usatysfakcjonowany, zanim nie ujrzy swojego odbicia w przetopionym przez siebie srebrze, tak i Bóg poprzez różne próby przemienia nas na podobieństwo Swojego Syna Jezusa Chrystusa. To jest Jego celem. Jego dobrą, przyjemną i doskonałą wolą dla nas jest to, byśmy odzwierciedlali Jezusa Chrystusa. W tym celu Bóg przeznaczył każdego z nas, byśmy byli podobni obrazowi Jego Syna.

Prawdą jest, że mądre działania naszego Boga są dla nas niepojętne, ale pocieszajmy się tym, że On zna naszą drogę. Bóg jest wierny i nie pozwoli, żebyśmy byli kuszeni ponad nasze siły, ale wraz z pokusą da wyjście, żebyśmy mogli ją znieść ” - mówi Słowo Boże. (1Kor. 10:13). O, jak cudownie jest wiedzieć, że zamiary naszego Boga są tylko dla naszego dobra, a to dobro uczyni nas podobnymi do Pana Jezusa Chrystusa.

Ta zasada jest dobrze zilustrowana w 6 rozdziale Ewangelii Jana. Ten rozdział zaczyna się od cudu nasycenia 5000 głodnych ludzi. Było to błogosławione doświadczenie przede wszystkim dla uczniów, ponieważ byli aktywnymi uczestnikami tego wydarzenia. Atmosfera była podniosła i lud chciał od razu obwołać Jezusa królem. Ten duch entuzjazmu udzielił się również Jego uczniom.                                                                                                        Dlaczego Chrystus musiał ich oddzielić od ludzi i wysłać na drugą stronę Jeziora Galilejskiego? Marek mówi, że Chrystus „zaraz przymusił swoich uczniów, aby wsiedli do łodzi i popłynęli przed nim na drugi brzeg. ” (Mar. 6:45). On sam pozostał i odprawiwszy lud, odszedł na górę, aby się modlić. Taki był nakaz wydany przez Nauczyciela swoim uczniom - płynąć na drugą stronę Jeziora Galilejskiego.

To jest pierwsza rzecz, którą musimy wziąć pod uwagę, że sam Jezus wysyła uczniów w drogę wiedząc, co ich czeka. Tak jak wiedział, co zamierza zrobić, gdy wystawiając na próbę Filipa pyta go: „Gdzie kupimy chleba, aby oni mogli jeść? ” (Jana 6:5). Tak dokładnie wiedział, co stanie się z uczniami tej nocy. Oni nie wiedzieli, ale On wiedział. Chrystus każe im odpłynąć, nie wyjaśniając, dlaczego mają to zrobić i co będzie dalej, co ich czeka. Ich zadaniem było - być posłusznymi. W wersecie 17 jest powiedziane: „było już ciemno”, a w wersecie 18 „powstał wielki wiatr, morze zaczęło się burzyć. ” (Jana 6:17-18). A pomiędzy tymi dwoma wersami czytamy te znamienne słowa: „Jezus jeszcze do nich nie przybył. ” Najwyraźniej oczekiwali Go, bo On obiecał, że do nich przyjdzie. Ciemność już zapadła, morze wzburzyło się pod wpływem silnego wiatru, a Jego nie było.

Mateusz i Marek mówią, że „mieli wiatr przeciwny. ” Nowe doświadczenia, a jakże odmienne od tego cudownego błogosławieństwa, w którym przed chwilą uczestniczyli. Jaki cud właśnie widzieliśmy, jaką moc pokazał nasz Nauczyciel, a teraz znajdujemy się tutaj w tej strasznej burzy. Jeśli On mógł dokonać taki cud, to czy nie mógł przewidzieć tego niebezpieczeństwa i dlaczego zostawił nas samych, dlaczego do nas nie przychodzi. W końcu obiecał. Czy nie sądzicie, że takie myśli powstawały u nich i że tak rozsądzali między sobą. Bo to jest dla nas naturalne.

Ale zauważmy, że pomimo tych niesprzyjających warunków, nie odważyli się wrócić, ale nadal wiosłowali pod wiatr. Marek mówi, że byli „utrudzeni wiosłowaniem. ” W języku greckim powiedziane jest, że męczyli się przy wiosłowaniu. Dlaczego więc nie zawrócili? Ponieważ Pan kazał im płynąć w tym kierunku. Tak, płynęli zgodnie z wolą Bożą, drogą posłuszeństwa, a mimo to doświadczyli niewiarygodnych trudności.

Być może apostoł Piotr przypomniał sobie to zdarzenie, gdy zachęcał wierzących do rozproszenia się pod ogniem prześladowców, pisząc do nich: „Radujcie się, choć teraz na krótko, jeśli trzeba, zasmuceni jesteście z powodu rozmaitych prób, aby doświadczenie waszej wiary, o wiele cenniejszej od zniszczalnego złota, które jednak próbuje się w ogniu. ” (1Ptr. 1:6-7).

Drodzy bracia i siostry, wola Boża nie gwarantuje nam lekkiej drogi. Jest ona pełna cierni, ale za to na niej czeka nas taka siła, takie błogosławieństwo, jakie sobie trudno wyobrazić. Na tej właśnie ścieżce, w ciemnościach, gdy wiał przeciwny wiatr, gdy fale prawie nie rozbiły ich łodzi, uczniowie mieli nowe i świeże objawienie Zbawiciela. To właśnie w tej burzy, umęczeni wiosłowaniem, spotkali Jezusa.

Wola Boża nie zawsze prowadzi najkrótszą drogą, ale w samej rzeczy ta droga jest najbardziej prosta i najkrótsza. To prawda, że czasami ona nie wydaje nam się taką, wręcz przeciwnie, jest kręta, długa i wydaje się taka niebezpieczna. Często nie widzimy więcej niż jeden krok do przodu, tym nie mniej ta droga posłuszeństwa jest najbezpieczniejsza, ponieważ na tej drodze jest nam wyznaczone spotkanie z Jezusem Chrystusem.                 Tak, On obiecał im, że do nich przyjdzie, a jeśli tak, to bez względu na to, w jaką burzę wpadną, bez względu na to, jak jest ciemno, bez względu na to, jak wieją przeciwne wiatry, On spełni swoją obietnicę.

Zauważmy drodzy przyjaciele, że przez ten cały czas ich udręki podczas wiosłowania, On wiedział, co się z nimi dzieje i modlił się. Cudowny jest nasz Pan, Jego oko jest stale nad nami. On widział ich cierpiących na morzu, a jednak do nich nie przychodził, tj. nie przyszedł, gdy oni myśleli, że powinien był przyjść.

Kochani, być może najtrudniejszą dla nas próbą jest czekanie. Wierzmy dalej, mimo że nie ma najmniejszego znaku, że będzie szybka odpowiedź. I pytanie brzmi – dlaczego jest to spowolnienie? Spójrzmy, co mówi prorok Izajasz: „I dlatego Pan czeka, aby wam okazać łaskę, i dlatego podnosi się, aby się nad wami zlitować, gdyż Pan jest Bogiem prawa. Szczęśliwi wszyscy, którzy na niego czekają. ” (Iz. 30:18). Co mówią nam te słowa? Co to za spowolnienie dla naszego dobra. Pan ma dla nas coś szczególnego, coś więcej, niż moglibyśmy nawet pomyśleć.

Uczniów czekało nowe objawienie Chrystusa, jego siły, miłości, troski o nich i umiejętność niesienia pomocy swoim dzieciom w każdych okolicznościach życia. Nie tylko na twardej ziemi, ale także na szalejących falach morskich. On chce im pokazać, że jest Panem w każdych warunkach i okolicznościach życia. Chwała i dziękczynienie Mu za wszystko.

Tak, uczniowie spodziewali się, że Chrystus przyjdzie do nich w każdej chwili, ale miłość sprawiła, że ​​opóźnił swoje ukazanie się im. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkich trzech ewangelistów - Mateusza, Marka i Jana, którzy mówią o tym wydarzeniu, to możemy stwierdzić, że uczniowie wiosłowali przez co najmniej 7 godzin. Od Jana dowiadujemy się, że przepłynęli około 25-30 stadiów, co odpowiada 5 kilometrom. Według Mateusza Chrystus ukazał się im podczas czwartej straży. Czwarta straż to okres między 3 a 6 rano. Wiosłowali więc przez około siedem długich i niebezpiecznych godzin. I pomimo grożącego im niebezpieczeństwa i pozornie bezsensownej walki z żywiołem i mimo znikomego rezultatu ich wysiłków, Pan do nich nie przychodził.

Czy kiedykolwiek doświadczyłeś czegoś takiego, mój przyjacielu? Być może jesteś teraz w takiej sytuacji. Gdzie jest Pan, pytasz? Dlaczego On nie odpowiada? On odpowie i przyjdzie. Kto pokłada ufność w Panu, nigdy nie będzie zawstydzony. Nie porzucajcie więc ufności waszej, mówi Słowo Boże „albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał. Bo jeszcze tylko mała chwila, a przyjdzie Ten, który ma przyjść, i nie będzie zwlekał. (Hebr. 10:36-37).

Jedną z pokus w takim czasie oczekiwania jest myśl, że tracimy to, co mamy najcenniejszego, czyli czas. Po co takie opóźnienie. Ile byłbym w stanie uczynić dla Pana, gdyby dał mi to, o co teraz proszę. Ale pamiętajmy, że to Bóg ustala czas wydarzeń. Ten, kto ufa Panu, czekając Jego godziny, nigdy nie traci czasu. Przeciwnie, zyskuje. Pan wie, jak nadrobić czas pozornie stracony.                                                                                                            Gdy w końcu po długim czasie oczekiwania Jezus ukazał się uczniom i wszedł do nich do łodzi, to czytamy że: „łódź od razu przybiła do brzegu, do którego płynęli. ” (Jana 6:21). Tak, Pan w swoim czasie i na swój sposób zawsze nagradza tych, którzy pokładają w Nim nadzieję i czekają Jego godziny.                                                                                                 Pamiętajmy drodzy przyjaciele, że we wszystkich swoich postępowaniach z nami, bez względu na to, jak niezrozumiałe wydają się one nam, Bóg ma zawsze jeden nadrzędny cel - ukształtować nas na podobieństwo Jezusa. Dla tych, którzy miłują Pana, którzy zgodnie z Jego wolą są powołani, wszystko działa ku dobremu.

Ale mój drogi przyjacielu, Ty, który nigdy nie stanąłeś przed Jezusem, mówisz - tak, to wszystko dotyczy wierzących. Oni zapewne znają kierunek swojego życia, ale ja pływając po tym „morzu życia„, tak naprawdę nie wiem, dokąd płynę. Nie mogę powiedzieć, że jestem niewierzący, tak naprawdę to wierzę w Boga, ale nie mam celu w życiu. Nie wiem, jak zostać chrześcijaninem. O przyjacielu, to takie proste. Tylko zaufaj Jezusowi Chrystusowi. Ty sam nie możesz siebie zbawić. Może to uczynić tylko On. Stań przed Nim ze swoimi wszystkimi grzechami, wątpliwościami, porażkami i problemami i powiedz: Panie, bądź miłościw mnie grzesznemu. On zbawi Cię nie tylko od Twoich grzechów, ale pokieruje Tobą, a Twoje życie nie będzie bezcelowe. Gdy to uczynisz, osiągniesz prawdziwe szczęście i wtedy Twoje życie będzie miało znaczenie. Niech sam Syn Boży w tym Ci teraz dopomoże. Amen.

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY