RSS

Przełamany, jak chleb.


 Gdy Jezus Chrystus żyjąc tu na Ziemi dokonywał ten czy inny cudu, zawsze czynił to po to, by przez to przekazać nam jakąś ważną duchową lekcję. Inaczej mówiąc, rezultat cudu widoczny dla nas okiem nie był w sumie jego ostatecznym rezultatem. Dlatego, gdy spotykamy się na kartach Ewangelii z jakimś cudem, wtedy zawsze powinniśmy zadać sobie pytanie: co poza przejawieniem się mocy Bożej, Pan chce nam powiedzieć przez ten cud.

Weźmy jako przykład cud nakarmienia 5000 osób pięcioma chlebami i dwiema rybami. Przede wszystkim w tym cudzie przejawiła się moc Boża dla tej rzeszy ludzi, a jednocześnie wszyscy oni otrzymali od Niego bezpośrednią korzyść, tj. wszyscy najedli się do syta w wyniku tego cudu. Ale czy myślicie, że ta widzialna moc Boża i fizyczny pokarm są końcowymi rezultatami tego cudu. Myślę, że nie, ponieważ wszystko, co Bóg czyni, ma wartość zarówno pouczającą, jak i budującą.

Dlatego proszę Ducha Świętego by wskazał nam, co nasz Zbawiciel chciał powiedzieć przez ten cud. Aby przyswoić tą lekcję proszę by Duch Święty otworzył nasze oczy i uszy, abyśmy mogli ujrzeć i usłyszeć, co On chce przekazać każdemu z nas.                                                Wierzę, że przez ten cud Pan chciał zilustrować nam bardzo ważną prawdę. Powiem więcej, tutaj odkryjemy tę podstawową Bożą prawdę. Czyż nie dlatego ten cud ze wszystkich dokonanych przez Chrystusa jest wspominany przez każdego z czterech ewangelistów. Oczywiste jest, że cud ten wywarł silne wrażenie na uczniach i co dziwne, nie zrozumieli od razu jego głębszego znaczenia, a dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa.

Zwróćmy uwagę na to, co jest powiedziane w ósmym rozdziale Ewangelii Marka. Ten rozdział dotyczy drugiego cudu nasycenia. Tym razem czterech tysięcy ludzi. Chrystus nakarmił ich siedmioma chlebami i kilkoma rybami. Zauważmy tę różnicę, pięć tysięcy nakarmionych - pięcioma bochenkami, a cztery tysiące - siedmioma bochenkami. Dalej powiedziane jest, że Chrystus po tym cudzie wraz z uczniami przeprawił się na drugą stronę jeziora. A w wersecie 14 czytamy: „A uczniowie zapomnieli wziąć chlebów, mieli z sobą w łodzi tylko jeden bochenek. I nakazywał im, mówiąc: Baczcie i wystrzegajcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda. " (Mar. 8:14-15). To, że nie zrozumieli o czym mówił Zbawiciel, widzimy w następnym wersecie. „A oni rozmawiali między sobą o tym, że chleba nie mają. " Następnie w wersecie 17 czytamy: „Zauważył to Jezus i rzekł do nich: O czym rozmawiacie, czy o tym, że chleba nie macie? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie? Czy serce wasze jest nieczułe? Macie oczy, a nie widzicie? Macie uszy, a nie słyszycie? I nie pamiętacie? Gdy łamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy, ile koszów pełnych resztek chleba zebraliście? Odpowiedzieli mu: Dwanaście. A ile koszów pełnych okruszyn zebraliście z siedmiu chlebów dla czterech tysięcy? Odpowiedzieli mu: Siedem. I rzekł im: Jeszcze nie rozumiecie? " (Mar. 8:17-21).

Warto zauważyć, że zaraz po tym cudzie Pan uzdrawia ślepego. A ten cud, podobnie jak nakarmienie pięciu tysięcy osób, ma o wiele większe znaczenie niż tylko fizyczne uzdrowienie niewidomego człowieka. Co więcej, nie bez znaczenia jest fakt, że jest to jedyny cud, jaki Chrystus dokonał w dwóch etapach. Chrystus dwukrotnie dotknął jego oczu. Po pierwszym dotknięciu Jezus zapytał go, czy coś widzi. Ślepiec powiedział - „widzę ludzi chodzących jakby drzewa. " Wtedy Pan ponownie położył ręce na jego oczach i kazał mu spojrzeć w górę, i jest powiedziane, że „został uzdrowiony, tak że nawet z daleka widział wszystkich wyraźnie. " (Mar. 8:25-26). Przy pierwszym dotknięciu wzrok odzyskał, ale był on niewyraźny. Widział tak niewyraźne, że nie mógł odróżnić ludzi od drzew.

Czyż nie w ten sposób uczniowie postrzegali znaczenie dokonywanych przez Chrystusa cudów i Jego nauczania? Chrystus mówi im o zakwasie faryzeuszy i Heroda, a oni myśleli, że mówi im o chlebie. Zakwas - to znaczy, że mówi o chlebie, a o chlebie dlatego, ponieważ zapomnieli go zabrać ze sobą. Dziwna logika, prawda, ale w ten sposób myśli człowiek o rzeczach duchowych. Dlatego drodzy przyjaciele, to drugie dotknięcie Zbawiciela jest konieczne, aby człowiek mógł wyraźnie widzieć i zrozumieć, co Bóg chce mu powiedzieć.

Spójrzmy, jak reagują na ten cud ludzie, którzy zostali nasyceni przez Chrystusa. Ewangelia Jana w rozdziale 6 mówi: „A ci ludzie, ujrzawszy cud, który uczynił Jezus, mówili: To jest prawdziwie ten prorok, który miał przyjść na świat. " (Jana 6:14). Wtedy Jezus, poznawszy, że chcieli przyjść i obwołać go królem, odszedł znowu sam jeden na górę. Wydaje się to dziwne, ale czy Chrystus nie przyszedł po to, aby ustanowić tu na ziemi Królestwo prawdy i miłości.

Dlaczego On nie pozwolił obwołać się królem Izraela? Lud był gotów to uczynić. Widział w Jezusie upragnionego króla i dlatego był gotów przyjąć Go, ale Chrystus oddalił się od nich. Dlaczego? Jednocześnie zauważmy, że ci ludzie znali Pisma Święte. Oni wiedzieli, że Mojżesz i prorocy przepowiedzieli o przyjściu Mesjasza, o tym szczególnym proroku. Jak wyraźnie o tym prorokował Mojżesz: „Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie. " (VMoj. 18:15). Tak, oni bardzo dobrze znali to proroctwo i czekali na tego konkretnego proroka. Gdy pojawił się Jan Chrzciciel, ten lud oczekujący Mesjasza zapytał go: „Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść? " (Mat. 11:3). On odpowiedział im, że nie. Wkrótce po tym na ich arenie pojawił się Jezus Chrystus. Wiemy, że Jan nie dokonał żadnego cudu, a Jezus – tak, teraz dokonał taki cud, który całkowicie utożsamił Go z tym obiecanym prorokiem. Albowiem Psalm 132 mówi: „Albowiem Pan wybrał Syjon I chciał go na swoje mieszkanie. Zasoby jego hojnie pobłogosławię, Ubogich jego nakarmię chlebem. " (Ps. 132:13,15).

Te obietnice Mesjasza były znane każdemu Izraelicie. Dlatego też lud zdecydował, że Jezus musi być tym obiecanym Mesjaszem. I w tym mieli absolutną rację. On naprawdę był ich Mesjaszem. Tak, na tyle wzrok ich był prawidłowy, że ​​rozpoznali w Nim Mesjasza, proroka, ale ten „wzrok„ był daleki od doskonałości. Zamiast prawdziwego Mesjasza, ich „słabo widzące oczy„ widziały Mesjasza zgodnego z pragnieniem ich serca. Oni domagali się Mesjasza według własnych kalkulacji, takiego, który zapewniłby im tylko dobra ziemskie - chleb, żywność i zdrowie. Wszystko dla ciała, ale nic dla „wewnętrznego„ człowieka. On był dla nich akceptowalny, na ile zapewniał im dobra materialne.

Tak, to byli ludzie religijni, ludzie, którzy znali Pisma Święte i wierzyli w nie, ale wierzyli w nie częściowo, a nie całkowicie. Oczywiście oni sami nigdy by się do tego nie przyznali, ale tak wyszło w praktyce. Dla nich miały znaczenie tylko te miejsca w Pismach, które mówiły o Mesjaszu zaspokajającym ich w ziemskie potrzeby. Reszta treści dla nich nie istniała. Dlatego byli gotowi siłą uczynić Jezusa królem po cudzie nasycenia, ale na takich warunkach Chrystus nigdy nie zgodziłby się zostać ich królem. „Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym. " - mówi Słowo Boże. (Rzym. 14:17). A to Królestwo jest możliwe tylko wtedy, gdy Chrystus zostanie naszym Królem na Swoich warunkach, a nie na naszych.

Tragicznym skutkiem fałszywego myślenia o Chrystusie jest to, że prędzej czy później ten tłum zażądał Jego ukrzyżowania. Ten tłum, który co tylko chciał uczynić Go królem na podstawie swojego fałszywego pojmowania Pism i na podstawie swoich egoistycznych pragnień w dzień Paschy krzyczał - „ukrzyżuj Go. Nie mamy króla, tylko cesarza. " (Jana 19:15).

Ale zauważmy, że również uczniowie nie zrozumieli znaczenia tego cudu. Oni także zostali zarażeni tym duchem materializmu. Oni także oczekiwali tego ziemskiego królestwa. Dlatego Mateusz i Marek mówią, że Chrystus „zaraz przymusił swoich uczniów, aby wsiedli do łodzi i wyprzedzili go na drugi brzeg, a on tymczasem odprawił tłumy. " (Mat. 14:22). Słowo przymusił ma bardzo ważne znaczenie. Tak, ich „wzrok„ był słaby. Marek mówi: „Nie zrozumieli bowiem cudu z chlebami, gdyż ich serce było odrętwiałe. " (Mar. 6:52). Nic dziwnego, że nie rozumieli, bo Chrystus musiał im powiedzieć nawet po drugim cudzie nasycenia: „Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie? Czy serce wasze jest nieczułe? Macie oczy, a nie widzicie? Macie uszy, a nie słyszycie? I nie pamiętacie? " (Mar. 8:17-18). Oni byli ja ten ślepiec, który po pierwszym dotknięciu widział ludzi, jak drzewa.

A jaki jest sekret drugiego dotknięcia, w wyniku którego ślepiec zaczął widzieć wszystko wyraźnie? W przełamaniu chleba. Bez niego nasze życie pozostanie bezowocne, wzrok niewyraźny, a uszy nasze z trudem słyszące.                                                                                 Pamiętamy, jak Chrystus szedł z dwoma uczniami po swoim zmartwychwstaniu do Emaus i jak wieczorem zaprosili Go do siebie i siedząc z nimi wziął chleb, pobłogosławił, przełamał go i podawał im. I jest napisane: „Wtedy otworzyły się ich oczy i poznali Go. " (Łuk. 24:31). Został przez nich rozpoznany po przełamaniu chleba.

Drodzy przyjaciele, tylko wtedy, gdy skłonimy swoje kolana u krzyża Golgoty i ujrzymy tam Zbawiciela ukrzyżowanego za nas, to poznamy Go takim, jakim On jest. On przyszedł nie tylko po to, aby pokazać nam doskonałe życie, bez grzechu i występku. I takie było Jego życie, ale przyszedł, aby usprawiedliwić nas, oczyścić nas z naszych grzechów, stworzyć Sobie nowy lud, a mógł to uczynić tylko będąc „złamanym„ za nas na krzyżu Golgoty. Tylko u krzyża Golgoty możemy otrzymać to drugie dotknięcie ręką Zbawiciela. Nasza dusza nigdy nie nasyci się nieprzełamanym chlebem. Chrystus powiedział: „Ja jestem chlebem żywota”, ale życiem Swoim mógł obdarzyć nas tylko będąc „złamanym„ na krzyżu.

Jak Chrystus odpowiedział Filipowi, gdy ten przyprowadził do Niego Greków? Było to na kilka dni przed Jego ukrzyżowaniem. Oni chcieli zobaczyć Jezusa. I co powiedział im Jezus? „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. " (Jana 12:23-24).

Co oznacza ta odpowiedź Chrystusa dla pogan, którzy Go szukali? Oni mogą Mnie poznać i zobaczyć, kim jestem, (czyli ich Zbawicielem), dopiero wtedy, gdy Ja, jak ziarno pszenicy, które wpadło w ziemię, umrę. Prawdziwie Mnie poznają dopiero wtedy, gdy będę „złamany„ wtedy ujrzą Mnie takim, jakim jestem - ich Zbawicielem.

To jest podstawowa prawda Pisma Świętego - życie przez śmierć. Krzyż - jest centrum, a jego rezultatem - jest zmartwychwstanie. Dlatego Chrystus dodał te znamienne słowa: „Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu. Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną. " (Jana 12:25-26). Ta zasada leży u podstaw całej Biblii. Ona dotyczy nie tylko Jezusa Chrystusa, który mógł nas zbawić tylko przez Swoją śmierć, ale dotyczy również nas. Możemy być błogosławieństwem dla innych i przynosić owoce na chwałę Bożą tylko wtedy, gdy zostaniemy przełamani w rękach naszego Pana. Gdy On będzie całkowicie nad nami panował i rozporządzał nami tak, jak mu się podoba, wtedy my nie będziemy liczyć się z tym, co mamy. Wtedy nie będzie miało znaczenia, czy mamy pięć chlebów i dwie ryby, czy siedem chlebów i kilka ryb. Wtedy nie będziemy się liczyć z tym, co jest widoczne dla ludzkiego oka, ponieważ nasz wzrok będzie wyraźny, będzie skierowany na Niego.

Tak, wtedy odkryjemy zdumiewającą rzecz, że Pan lubi wyrównywać mądrość tego wieku, nie przez mądrych, silnych i szlachetnych, ale przez słabych, nic nie znaczących w oczach tego świata. Bez względu na to, jak byśmy nie byli mali, słabi i nieistotni, jeśli jesteśmy Mu całkowicie oddani, nie ma takiej rzeczy, której On nie mógłby uczynić przez nas. To jest lekcja, którą Chrystus chciał udzielić uczniom. Siedem chlebów dla czterech tysięcy i pięć chlebów dla pięciu tysięcy. Ilość, jaka jest do dyspozycji, nie ma żadnego znaczenia. Najważniejsze jest to, byśmy byli całkowicie Mu oddani.

Zwróćmy uwagę na ten proces błogosławieństwa. Pierwszą rzeczą, którą On czyni, jest wzięcie pięciu bochenków chleba i dwie ryby. Tak, On bierze to, co Mu dajemy. Jan mówi: „Jezus wziął więc chleby i podziękowawszy rozdał uczniom. " (Jana 6:11).                        Pomyślmy kochani, Chrystus jest wdzięczny, gdy oddajemy Mu nasze złamane i okaleczone, nędzne życie. Cóż za błogosławieństwo. Wdzięczność za to, że nas przyjmuje, powinna być jakby tylko nasza, a okazuje się, że On jest za nas wdzięczny. Któż może pojąć taką miłość.

Dalej powiedziane jest, że On: „spojrzał w niebo, pobłogosławił, łamał chleby i dawał uczniom. " Pamiętajmy jednak, że to nie koniec. Celem Jego błogosławieństwa jest to, abyśmy byli szczęśliwi i zadowoleni. Ale to wymaga czegoś więcej. On Swoje dzieło jeszcze nie skończył. Ilu jest wierzących, którzy myślą, że to koniec Bożego błogosławieństwa w naszym życiu. Chwała Panu, jestem zbawiony, napełniony Duchem Świętym, mam Jego dary, jestem szczęśliwy. Kochani, nie zapominajmy, że jeśli ziarno pszenicy, które wpadło w ziemię, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostanie, a jeśli obumrze, przyniesie obfity plon.

Jeśli chcemy być błogosławieństwem i dawać chleb życia głodującemu światu, samo błogosławieństwo nie wystarczy. Ono jest konieczne, ale do następnego kroku. Pan nas błogosławi, aby nas „przełamać.„ My powinniśmy tylko pozostać w Jego rękach. Chleb rozmnożony został tylko przy łamaniu, a nie przy błogosławieniu. To właśnie Chrystus chciał powiedzieć swoim uczniom. Przekazać im tę najważniejszą prawdę, która jak złota nić przewija się przez całe Pismo Święte - że życie przynoszące owoce możliwe jest tylko przez śmierć. Tylko przez przełamanie możliwe rozmnożenie, inaczej życie nasze pozostaje bezowocne.

A jeśli ty, drogi przyjacielu, jeszcze nie przyjąłeś Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela, to powierz Mu siebie teraz, a gdy tylko to uczynisz, On Cię przyjmie. On weźmie Cię w Swoje silne dłonie, z których nikt Cię nie wyrwie. Uczyń to teraz. Niech Pan Ci w tym dopomoże. Amen.

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY