RSS

Wierzyć w czas burzy.


 Apostoł Piotr mówi do wierzących: „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, Ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili. ” (1Ptr. 4:12-13).                                                                   Radość, którą doświadczamy gdy otrzymujemy przebaczenie grzechów, jest trudna do opisania. Znajdujemy to szczęście, którego pragnie nasze serce. Teraz jesteśmy zbawieni, jesteśmy dziećmi Bożymi, jesteśmy pod Bożą ochroną i opieką i nic złego nas nie dotknie. Teraz czekają nas tylko słoneczne dni. Ale tak nie jest zawsze.

Wszystkim chrześcijanom Biblia mówi: „musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego. ” (Dzieje 14:22). W życiu chrześcijańskim będą ogniste doświadczenia i nie da się ich uniknąć. Takie próby są całkowicie naturalne. „Gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że możecie nie tylko w niego wierzyć, ale i dla niego cierpieć. ” (Fil. 1:29).

Przypomnijmy jeden z pięknych dni, gdy wiele osób słuchało Nauczyciela. O Nim w przeciwieństwie do innych powiedziane jest, że „Uczył jak ten, który ma moc, a nie jak uczeni w Piśmie. ” (Mat. 7:29). Uczniowie podziwiali swojego Mistrza. Rzeczywiście, dobrze zrobiliśmy, że poszliśmy za Nim – myśleli. Tak, nie myliliśmy się. Zadowoleni z wydarzeń tego cudownego dnia, weszli do łodzi ze swoim Mistrzem i na Jego rozkaz przeprawiali się na drugi brzeg morza, do krainy Gadareńczyków.                                                           Nauczyciel bardzo zmęczony siadł na rufie i natychmiast zasnął. Teraz może chwilę odpocząć. Sen Jego jest spokojny i głęboki. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Łódź odpłynęła od brzegu. Uczniowie entuzjastycznie nastrojeni prowadzą ożywioną rozmowę, przypominając sobie wydarzenia tego cudownego, błogosławionego dnia. I nagle, bez ostrzeżenia zrywa się potężna burza, tak że łódź jest zalewana przez fale. A Mistrz śpi spokojnie. Jak On może spokojnie spać podczas takiej burzy? Poczekajmy chwilę, na pewno się obudzi. Minęło trochę czasu, ale On nadal śpi. Uczniowie nie nadążają już wylewać wodę z łodzi, są coraz bardziej przykrywani przez fale. Nie, nie poradzimy sobie! "Mistrzu, Mistrzu, giniemy! ” (Łuk. 8:24). „Panie, ratuj nas! " „Nauczycielu, nie obchodzi cię, że giniemy? " (Mar. 4:38).                                                                                                                        Tak, uczniowie nie spodziewali się takiej burzy. Dla nich była ona kompletnym zaskoczeniem, prawdziwą niespodzianką! Byli doświadczonymi rybakami, którzy przeżyli niejeden sztorm, ale ten był tak niezwykły, on zaskoczył ich tak nagle, a co najgorsze, Pan śpi i nie podejmuje żadnych kroków.

A jak oni reagują w tej sytuacji? Oni narzekają! Oto jest problem! Teraz są niezadowoleni ze swojego Mistrza. On jest obojętny na ich nieszczęście. Nie obchodzi go, że oni toną. „Nauczycielu! Nic cię to nie obchodzi, że giniemy? ” (Mar. 4:38). Zastanówmy się, przecież to prawdziwe oskarżenie! My giniemy, a On, Zbawiciel, nic nie robi. Ten, Który ratował innych, uzdrawiał chorych, wypędzał demony, jest obojętny na to, że giniemy. Przecież my poszliśmy za Nim. Pozostawiliśmy wszystko dla Jego Królestwa. My, wybrani przez Niego, giniemy!                                                                                                                                                  Jeśliby ta łódź była pełna grzeszników i przeciwników Chrystusa, to byłoby zrozumiałe. Oni byliby tego warci. Ale czy my, Jego wybrani, wierni uczniowie, zasłużyliśmy na to?             Słyszę tę samą skargę w modlitwach sióstr Maryi i Marty dotyczących ich brata Łazarza: „Panie, oto ten, którego miłujesz, choruje. ” (Jana 11:3). Innymi słowy, jak tak może być? Jeśli Ty go miłujesz, to dlaczego on choruje? Panie, oto ten, którego miłujesz, czy on musi tak cierpieć!

Te słowa wydają się nam znajome, prawda? Czy podczas ciężkich prób nie zdarzało się nam pytać: Dlaczego? Celowo w niczym nie zgrzeszyłem, grzechu nie ukrywałem. Przecież wszystko przed Panem wyznałem i On przebaczył mi, tak jak obiecał. Dlaczego tak się stało? My wzywamy do Pana, jak Hiob: „Nie potępiaj mnie! Objaw mi, dlaczego ze mną spór wiedziesz! ” (Hioba 10:2). „Cóż masz za pożytek, że mię uciskasz? ” (Hioba 10:3). Ale nie ma odpowiedzi. Pan milczy, wydaje się, że nie słyszy. Ile razy w takich przypadkach myśleliśmy nie po Bożemu, a według ludzkich kategorii: Bóg o mnie nie troszczy się, nie otacza opieką, w przeciwnym razie usłyszałby mnie i wybawił, dokonał cudu i wyprowadził z tej strasznej otchłani. „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił …” (Iz. 64:1). Przybył na ratunek i ocalił od przeciwności! Ale Bóg tego nie czyni. Wydaje się być głuchy na nasze wołanie.

Czy słyszałeś przyjacielu świadectwa ludzi, których Bóg w cudowny sposób wybawił? Słyszałeś zapewne o tym, jak On odpowiedział na ich modlitwy i wydaje Ci się, że nie jesteś od nich gorszy. A wybawienie do Ciebie jednak nie przychodzi. Przeciwnie, sytuacja się pogarsza i Ty nie widzisz z niej wyjścia. Oprócz tego wszystkiego przychodzą do Ciebie tak zwani „przyjaciele”, jak pocieszyciele do Hioba i sugerują, że prawdopodobnie masz jakiś ukryty grzech i dlatego Bóg Ci nie odpowiada. Jak Bóg może Cię usłyszeć, jeśli nieprawość jest ukryta w Twoim sercu? I chociaż wyznałeś przed Bogiem swój grzech, ten podszept, jak fale, jedna po drugiej wzrastają, niszcząc Twoją ufność do Boga i Ty jesteś całkowicie zagubiony.                                                                                                                                                Tak, Ty liczący na to, że Bóg powinien uczynić dla Ciebie coś szczególnego, pozostajesz nie tylko bez pociechy, ale jeszcze bardziej pogrążasz się w wątpliwościach.

Ale drogi przyjacielu, mylisz się tak sądząc! Bóg czyni dla Ciebie teraz coś niezwykłego. On dokonuje w Tobie największy cud, niż gdyby uczynił coś jawnego, widocznego. Spójrz, Bóg nie wybawił Hioba w sposób, jaki on oczekiwał. Wybawienie, którego oczekiwał Hiob, byłoby znacznie mniejszym cudem niż cud, który Bóg dla niego stworzył. I Bóg dokonał ten cud w Swoim czasie i na Swój własny sposób. Gdy Hiob przeszedł drogę prób, którą Bóg mu naznaczył, wyszedł jak złoto oczyszczone ogniem siedem razy. W swoim czasie Pan nie tylko przywrócił mu wszystko, co utracił, ale przywrócił mu wszystko podwójnie. Chociaż tak naprawdę nie w tym jest największe błogosławieństwo.                                                                    Dlaczego pomimo wszystkich modlitw i wołań Hioba, Bóg nie uwolnił go od tych doświadczeń? Otóż, przez cały ten czas Bóg przygotował Hioba na specjalne objawienie Samego Siebie. I Hiob, gdy skończyły się te jego ogniste próby, mógł powiedzieć: „Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. ” A potem dodaje: „Przeto odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele. ” (Hioba 42:5-6).                                        Tak on dziękował Bogu, że nie uczynił tego, o co tak usilnie prosił, ale zamiast tego przeprowadził go przez tygiel prób!

Mój przyjacielu i Ty możesz dziękować Panu, że Pan nie odpowiedział na wiele Twoich modlitw, przynajmniej tak, jak tego chciałeś. „Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu ” - mówi Jezus Chrystus - „[Mój Ojciec] odcina; a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc. ” (Jana 15:2). Jeśli chcesz być przynoszącym owoc chrześcijaninem, to daj Mu możliwość dokonania w Tobie tego oczyszczenia. On wie jak to uczynić. To Jego praca! Musisz nauczyć się wierzyć Bogu w ciszy. Nie wymagaj od Niego zewnętrznych oznak miłości.                                                                                                               Czyż nie możemy Mu zaufać bardziej niż widzą nasze oczy?

Ale Ty mówisz: Nie potrzebuję cudu, gdyby tylko Pan zechciał dać mi specjalne słowo, zachęcające i zapewniające, że jest ze mną, że mnie nie opuścił. Chcę usłyszeć Jego głos, chcę poczuć Jego bliskość i pocieszyć się w swoich smutkach. Potrzebuję choćby najmniejszego znaku Jego miłości!                                                                                                      Drogi przyjacielu, przecież masz Jego słowo! Choćby to: „Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę. ” (Hebr. 13:5). To słowo dotyczy i Ciebie. Ta obietnica dotyczy każdego dziecka Bożego. Jeśli tak, to możesz spokojnie powiedzieć: „Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał...” (Hebr. 13:6). Nie wymagaj więcej, ale uwierz w to, co zostało powiedziane. W Biblii znajdziesz setki cudownych obietnic, które należą do Ciebie. Pan chce, abyś nauczył się ufać Jego Słowu bez szczególnych odczuć i objawień.

Nie oznacza to jednak, że nie możemy oczekiwać specjalnych działań ze strony Pana. Być może w tym momencie Bóg chce, abyś zaufał Jemu i Jego słowu. A gdy ujrzy, że przyswoiłeś tę lekcję, to On w swoim czasie i na swój sposób da Ci nieporównanie więcej niż, to o co prosiłeś lub o czym pomyślałeś. On chce przeprowadzić Cię przez tę wewnętrzną burzę. Dlatego zamiast domagać się natychmiastowego wybawienia, powiedz Bogu: Proszę tylko o Twoją łaskę na tę próbę i to mi wystarczy. Niech Twoja łaska wspiera mnie w tej burzy, abym niczym Cię nie zasmucił. A wtedy nastąpi większy cud, niż gdyby Pan uciszył burzę.

Pomyśl o tych słowach: „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego? ” (Rzym. 8:32). Usłysz, co Bóg mówi Tobie tym słowem: „On” Kto jest On? To jest sam Bóg, Wszechmogący, Który stworzył niebo i ziemię, morze i wszystko co w nim. Ten, Który nie oszczędził Swojego Syna, ale wydał Go za Ciebie!                                                                       Pomyśl, jak może być, że On nie da Ci wszystkiego, czego potrzebujesz. Bóg oddał to, co najcenniejsze, widząc nas tonących w grzechach, skazanych na wieczne zatracenie - On oddał Syna na śmierć, aby nas zbawić. Jeśli my, będąc złymi wiemy, jak dawać dobre dary naszym dzieciom, to jakże Ojciec Niebieski nie ześle nam miłosierdzia i łaski ku pomocy w stosownej chwili? Jeśli On nie oszczędził Swojego Syna, to jak możemy Mu mówić: Panie, nic Cię nie obchodzi, że giniemy?                                                                                                          Przecież On oddał Swojego Syna właśnie po to, byśmy nie zginęli! Czy myślisz, że odkupiwszy nas tak wielką ceną, teraz pozostawi nas na pastwę losu? Czy możemy nawet dopuszczać taką myśl, że On jest obojętny wobec nas? Nie obrażajmy Boga naszym sceptycyzmem.                                                                                                                                        Zaprawdę, Ten, Który nie oszczędził Swojego Syna, ale oddał Go za nas wszystkich, czyż z Nim nie daruje nam wszystkiego! A może wydaje Ci się, że przyjąwszy na Siebie cały gniew Boży za nas, teraz uważa, że to zbawienie jest niepozorne i Jemu jest obojętne, czy zginiesz, czy nie? Jeśli zaś to, co Chrystus dla nas uczynił nie przekonuje Cię o Jego wierności i niezmiennej miłości, to co może przekonać?                                                                                 Być może myślisz, że gdyby dokonał na Twoich oczach jakiś wielki cud, Twoim zdaniem cud ten przekonałby Cię bardziej o Jego miłości niż to, co On dokonał na krzyżu?

Mój przyjacielu, co można przyrównać do tej miłości, którą On przejawił na krzyżu Golgoty? To gwarancja naszego bezpieczeństwa, gwarancja, że ​​nie zginiemy na wieki. On Sam powiedział: „A ja daję im życie wieczne i nigdy nie zginą ani nikt nie wydrze ich z mojej ręki. ” (Jana 10:28). Tę gwarancję On zapieczętował Swoją krwią. Chwała i dziękczynienie Mu za to!

Pan troszczy się o Swoje owce. On je nie porzuca i ani na chwilę one nie znikają z pola  Jego widzenia. Chociaż wydaje się, że On jest obojętny, to ma to na celu sprawdzenie Twojej wiary, ponieważ „Oto nie drzemie ani śpi ten, który strzeże Izraela. Pan jest stróżem twoim; Pan jest cieniem twoim po prawej ręce twojej. Pan cię strzec będzie od wszystkiego złego; on duszy twojej strzec będzie. ” (Ps. 121:4-5,7). Jego dziełem jest ratować, a nie gubić.

Przypomnijmy inny statek i inną burzę przedstawioną w Dziejach Apostolskich. Podziwiam śmiałość i spokój jednego człowieka na tym statku. Gdy burza gwałtownie szalała, gdy wszyscy wpadli w panikę i zbuntowali się, ten człowiek przejawił całkowity spokój. On nie był kapitanem statku, był więźniem i został zabrany do Rzymu na proces. Tak w rzeczywistości to on został kapitanem tego statku.                                                                            Ale dlaczego, gdy wszyscy popadli w rozpacz, ten więzień pozostawał spokojny, stanowczy, a ponadto dodawał otuchy reszcie załogi? Sekret w trzech słowach: „ bo wierzę Bogu!” „Dlatego bądźcie dobrej myśli, mężowie ” - mówi - „bo wierzę Bogu. ” (Dzieje 27:25). Nie w Boga, ale Bogu! A to robi dużą różnicę: wierzyć w Boga i wierzyć Bogu. Gdy mówisz, że wierzysz Bogu, to tym samym potwierdzasz, że masz z Nim społeczność. Wierzysz w to, co On Ci powiedział. Oczywiście wierzysz w Boga, ale co więcej, wierzysz Jemu. Paweł wierzył obietnicom Bożym i jego wiara uczyniła go zdolnym poddać się Bogu w czasie burzy. On wiedział i wierzył, że Bóg doprowadzi go do Rzymu. Bóg powiedział mu to, że bez względu na to, jak by nie szalało morze, on musi stanąć przed cesarzem w Rzymie, bo wierzy Bogu. I rzeczywiście statek rozbił się, ale cała załoga przeżyła. Bóg nie dokonał oczywistego cudu, nie uspokoił morza, ale mimo to spełnił to, co obiecał. Apostoł Paweł nie wątpił w to, że Bóg może go wybawić i nie dopuszczał myśli, że Bóg dopuści by zginął.

Moi drodzy, okażmy ufność naszemu Bogu, nie zasmucajmy Go naszymi wątpliwościami. Jeśli bez wiary nie można podobać się Bogu, to jasne jest, że tylko wierząc można podobać się Bogu. Wierzmy więc nie tylko w Niego, ale także Jemu. Jeśli On teraz nas doświadcza, to potrzebujemy cierpliwości, aby wypełniwszy wolę Jego otrzymać to, co obiecane. „Bo jeszcze tylko bardzo krótka chwila, a przyjdzie ten, który ma przyjść, i nie będzie zwlekał. A sprawiedliwy będzie żył z wiary...” (Hebr. 10:37-38). Tak więc tylko wierz! Bez względu na to, jak mroczna i beznadziejna może wydawać się przyszłość, wierz, że Bóg jest dobry, że jest Twoją pomocą i tarczą; bo ”Pomoc twoja jest od Pana, Który uczynił niebo i ziemię. ” (Ps. 121:2). Chwała i dziękczynienie Mu na wieki!                                                                    Pierwszą rzeczą, którą powinien uczynić ktoś, kto jeszcze nie przyjął Chrystusa jako swego osobistego Zbawiciela – to uwierzyć w Niego. Uwierz, a będziesz żył! ”Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony! ” (Dzieje 16:31).

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY