Księga Dziejów - Wybranie apostoła.
Rozważając rozdział 1 Dziejów Apostolskich, przejdę bezpośrednio do tej części rozdziału, gdzie jest mowa o tym, co wydarzyło się bezpośrednio po wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa. Chciałbym najpierw jednak zwrócić uwagę na jeden cud, który Chrystus dokonał na kilka miesięcy przed swoją śmiercią i zmartwychwstaniem. Ten cud będzie dobrą ilustracją i myślę, że dzięki temu analizowany tekst stanie się bardziej zrozumiały.
Tekst zaczyna się od wersetu 12 tego 1 rozdziału Dziejów Apostolskich, do końca tego rozdziału. Przypomnijmy, co w przeddzień swego wniebowstąpienia Chrystus powiedział swoim uczniom, a mianowicie, aby nie oddalali się z Jerozolimy, ale oczekiwali obietnicy Ojca, tj. Ducha Świętego, o której słyszeli od Niego. Tak właśnie oni postąpili. Zaraz po tym, jak Chrystus ich opuścił i wstąpił do nieba, uczniowie powrócili do Jerozolimy. Było ich około 120 i powiedziane jest, że wszyscy zgodnie trwali w modlitwie.
Jednak w tych dniach modlitwy i oczekiwania Piotr wstaje i oświadcza braciom, że konieczne jest wybranie nowego apostoła na miejsce Judasza, który to wydał Jezusa. Wytypowali więc dwóch kandydatów i modlili się nad nimi, prosząc Boga, aby wskazał, którego z nich wybierze. Po modlitwie uczniowie rzucili los i padło na Macieja, i został dołączony do grona jedenastu apostołów. Na tym kończy się rozdział 1 Dziejów Apostolskich.
Chciałbym dziś zastanowić się nad tym interesującym i pouczającym wydarzeniem. Myślę, że może ono nam wiele powiedzieć i wiele nauczyć. Tutaj dodam, że jest to ostatni epizod w życiu uczniów przed wylaniem Ducha Świętego. O samym wylaniu czytamy już na początku następnego rozdziału.
Wracając do tekstu, jak powiedziałem na początku, chcę zwrócić uwagę na jedno wydarzenie, cud, który dokonał Jezus Chrystus podczas swojej posługi tu na Ziemi. Myślę, że ten cud pomoże nam lepiej zrozumieć dalszą część Dziejów Apostolskich. Cud ten jest niesamowity i różni się od wszystkich innych cudów dokonanych przez Jezusa tym, że ma dwa etapy. Nie myślmy, że Chrystus dokonał ten cud w dwóch etapach przypadkowo i bez powodu. W życiu i posłudze Jezusa Chrystusa nie było nic przypadkowego. Przez ten cud podzielony na dwa etapy Pan chciał przekazać nam ważną lekcję. Pamiętajmy, że Jezus nigdy nie dokonywał cudów tylko dla samych cudów. Zawsze miał konkretny cel, jakim było zaspokojenie ludzkich potrzeb, uwielbienie Boga, wzbudzenie wiary w Boga i w siebie oraz danie jakiejś ważnej lekcji.
Nasz przykład znajdziemy w Ewangelii Marka w rozdziale 8, poczynając od wersetu 22. Jezus przybywa do Betsaidy i przyprowadzają do Niego ślepego człowieka, prosząc go, aby go dotknął. Teraz proszę zwróćmy uwagę na to, co się tutaj dzieje. „A On wziął ślepego za rękę, wyprowadził go poza wieś, plunął w jego oczy, włożył nań ręce i zapytał go: Czy widzisz coś? A ten, przejrzawszy, rzekł: Spostrzegam ludzi, a gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa. Potem znowu położył ręce na jego oczy, a on przejrzał i został uzdrowiony; i widział wszystko wyraźnie. ” (Mar. 8:22-25).
Tak przyjaciele, nie na próżno cud uzdrowienia tego człowieka dokonał się w dwóch etapach. Został uczyniony w konkretnym celu i dla nas może posłużyć jako dobra lekcja. Po tym, jak Jezus plunął w jego oczy i włożył na niego ręce, zapytał ślepego, czy coś widzi. Tak, mówi on, ale to nie wszystko, co powiedział. „Spostrzegam ludzi, a gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa. ” Dziwna sytuacja tego człowieka, prawda. Jak ją ocenić? Nie można powiedzieć, że on jest ślepy, a jednocześnie nie można powiedzieć, że widzi, jeśli postrzega ludzi jak drzewa. Nie jest to dobre widzenie?
Jak myślicie: czy on jest ślepy, czy widzący? Trudno określić, prawda. W tym stanie jego sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Jak widzimy, nie tylko brakuje mu ostrości widzenia, to jeszcze nie potrafi odróżnić człowieka od drzewa. Dla niego człowiek to nic innego jak poruszające się drzewo. To jest wada widzenia.
Zapewne wielu z nas spotykało się z takimi ludźmi, że trudno było stwierdzić, czy jest dzieckiem Bożym, czy też nie. Czasami wydaje się, że tak, on musi być dzieckiem Bożym, ale spotykamy tego samego człowieka drugi raz i on coś powie i pojawiają się wątpliwości. Przecież człowiek nowo narodzony nie wyraża się w ten sposób. To nie jest mowa chrześcijanina, raz tak, drugi raz zupełnie inaczej. Z rozmowy z nim można wyciągnąć wniosek, że nie wszystko jest w porządku, czegoś brakuje. „Spostrzega ludzi, a gdy chodzą, wyglądają, jak drzewa. ” Tacy ludzie jednocześnie widzą i nie widzą. Oni są ni to ślepi, ni to widzący.
Ten ślepy człowiek o którym mowa w tekście potrzebował jeszcze jednego dotknięcia Zbawiciela. I oto po drugim włożeniu rąk wszystko stało się jasne, on widzi wszystko we właściwej perspektywie. A kogo ujrzał ten człowiek po raz pierwszy? Ujrzał Jezusa, swego Uzdrowiciela. Jasno i wyraźnie przed nim stało nie drzewo, ale Człowiek, Ten, który go uzdrowił - Jezus Chrystus.
Ale ktoś zapyta: dlaczego podałem ten konkretny przykład. Co to ma wspólnego z rozdziałem 1 Dziejów Apostolskich, który rozważam? Chodzi o to, że uczniowie byli bardzo podobni do tego ślepego człowieka. Do końca pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich są jak ten ślepy po pierwszym dotknięciu Jezusa, widzą i jednocześnie nie widzą. Oni nie rozumieją znaczenia Królestwa Bożego i mylą je z ziemskim królestwem Izraela. Dla nich obietnica Ojca - Duch Święty, jest czymś tajemniczym i niezrozumiałym. Jezus powiedział im, że lepiej będzie dla nich by On poszedł do Ojca, bo jeśli nie odejdzie, to Pocieszyciel nie przyjdzie.
Ale co może być lepszego niż zawsze mieć Jezusa blisko siebie? Dlaczego nas opuszcza, dlaczego i kogo mamy oczekiwać? Dlaczego właśnie w Jerozolimie, gdzie ukrzyżowali naszego Pana? Nie sądźmy, uczniowie zapewne mieli takie pytania? Czasami wydawało się, że wszystko jest jasne, gdy Chrystus był pośród nich, ale gdy tylko gdzieś się oddalił i nie mogli Go widzieć ani słyszeć, ponownie zaczynało się zamieszanie. Taki był stan uczniów aż do końca pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich.
Przyjrzyjmy się teraz bliżej naszemu tekstowi. Co Jezus nakazał uczniom, zanim wstąpił do nieba. Spójrzmy na dwa miejsca mówiące o tym. Jedno z nich znajduje się jest na końcu Ewangelii Łukasza, a drugie na początku Dziejów Apostolskich. Obie Księgi zostały napisane przez tego samego autora, apostoła Łukasza. „A oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości.” (Łuk. 24:49). To są słowa Jezusa. W Dziejach Apostolskich powiedziane jest tak: „A gdy byli zebrani razem, nakazał im: Nie odchodźcie z Jerozolimy, ale oczekujcie obietnicy Ojca, o której słyszeliście ode mnie. Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu dniach będziecie ochrzczeni Duchem Świętym. ” (Dzieje 1:4-5). Chrystus jasno i wyraźnie nakazuje im czekać i na razie nic innego nie robić. Bez tej mocy, którą mieli być przyobleczeni, oni nie byli w stanie wypełnić polecenia Chrystusa.
Oni w tym momencie byli, jak ten ślepy człowiek po pierwszym dotknięciu Jezusa, nie całkiem ślepi i nie do końca dobrze widzący. Mieli być świadkami Chrystusa, a jak może być świadkiem ktoś, kto sam nie widzi wyraźnie. On, jako świadek musi opisać to, co widział, a jeśli jego wzrok jest taki, że widzi ludzi jak poruszające się drzewa, to czy można polegać na takim świadku. On może wszystko pomieszać. Podobnie było z uczniami, zanim zstąpił na nich Duch Święty. Chrystus wyraźnie im powiedział: „przyjmiecie moc Ducha Świętego, który zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie, w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi. ”
Poza tym, oni nie mogli świadczyć o Chrystusie, bo nie byli w stanie zrozumieć tego, co jest Boże. A powodem było to, że nie został im dany jeszcze Duch Święty. Jak powiedziane jest w Liście do Koryntian, nikt nie zna tego, co jest w Bogu, oprócz Ducha Bożego. Dlatego właśnie Chrystus nakazał im, aby czekali, aż otrzymają obietnicę Ojca, aż zostaną ochrzczeni Duchem Świętym. Apostoł Paweł mówi o tym takimi słowami: „myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. " (1Kor. 2:12).
Studiując Księgę Dziejów Apostolskich zauważymy, jak zdumiewająca przemiana zaszła w uczniach po tym, jak zostali ochrzczeni i napełnieni Duchem Świętym w dniu Pięćdziesiątnicy. Wszystko w nich zmieniło się radykalnie, ich wiara, ich modlitwa, ich głoszenie i świadectwo. I te radykalne przemiany nastąpiły za sprawą Ducha Bożego, Ducha Świętego, który teraz nie tylko zstąpił na nich, ale także zamieszkał w nich.
W świetle tej prawdy przyjrzyjmy się temu, co wydarzyło się w tych znaczących dniach między wniebowstąpieniem Jezusa a dniem Pięćdziesiątnicy, gdy Duch Święty zstąpił na Ziemię. Uczniowie wybierają nowego apostoła. Jak wiemy, wybrano Macieja. Czy oni postąpili słusznie, czy nie. Różnie to jest interpretowane i nie możemy dogmatycznie twierdzić, że oni mieli rację lub się mylili. Jeden z argumentów brzmi tak: czy Duch Święty pozwoliłby, aby w porównaniu z krótką relacją o początkach Kościoła, tak dużo miejsca poświęcono temu wydarzeniu? Innymi słowy, jeśli oni postąpili źle, to dlaczego prawie połowa rozdziału 1 jest poświęcona temu epizodowi?
Moim zdaniem to słaby argument. Wydaje mi się, że tym wydarzeniem Duch Święty chciał pokazać daremność działania bez Ducha Świętego i bez Bożego polecenia, bez Bożych wskazówek, niezależnie od tego, jak ważna może się wydawać dana sprawa człowiekowi. Pan na przykład nie nakazał im wybrać nowego apostoła. Prawo wyboru apostoła należy do Pana, a nie do człowieka. On wybrał 12, w tym Judasza, a z późniejszych wydarzeń opisanych w Dziejach Apostolskich wiemy, że wybrał już następcę Judasza - Saula z Tarsu. Sam Paweł poświadcza to wielokrotnie w swoich Listach. Spójrzmy, co pisze do kościoła w Rzymie. „Przez Jezusa Chrystusa otrzymaliśmy łaskę i apostolstwo. ” (Rzym. 1:5). W innym miejscu Paweł mówi, że „upodobało Bogu, który mnie sobie obrał, zanim się urodziłem. ” (Gal. 1:15). A do Ananiasza sam Chrystus mówi o Pawle, że „mąż ten jest moim narzędziem wybranym. ” (Dzieje 9:15). „Paweł, powołany z woli Bożej na apostoła Jezusa Chrystusa” - pisze on do Koryntian. (1Kor.1:1). Podobne słowa powtarzają się w jego Listach.
Oto w 15 wersecie pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich jest powiedziane: „A w owych dniach stanął Piotr wśród braci i rzekł. ” I wszystko, co powiedział o Judaszu, o proroctwie i fragmentach Pisma Świętego, które cytował o nim i jego zdradzie, a także o tym, że ktoś inny powinien zająć miejsce Judasza, wszystko to było prawdą. Ale Piotr przekracza granicę, gdy decyduje, że to oni mają obowiązek wybrać spośród siebie osobę, który zastąpi Judasza, i że należy to uczynić natychmiast. Podjąwszy taką decyzję, pomodlili się i „dali im losy; a los padł na Macieja, i został dołączony do grona jedenastu apostołów. ”
Czego brakuje w ich działaniu? Po pierwsze, jak już wspomniałem, słowa od Pana. Pan nie nakazał im to czynić. Inicjatywa w tej sprawie należy do Boga, a nie do nich. Po drugie, swoją modlitwą ograniczyli Boga, proponując wybór jednego z dwóch przedstawionych przez siebie kandydatów. Postawili dwie osoby, niejakiego Justa i Macieja. I dalej powiedziane jest, że oni pomodlili się tymi słowy: „Ty, Panie, który znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego obrałeś.” Czy zauważyliście słowo - wszystkich. Jeśli Bóg naprawdę zna serca wszystkich, to po co ograniczać Go do tych dwóch kandydatów. Oni nie dali Bogu możliwości pokazania, kogo On miał na myśli.
Drodzy przyjaciele, Bóg nie potrzebuje od nas pomocy. „Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. ” (Iz. 55:8-9). Kto z tych 120 zgromadzonych w górnej sali na tym spotkaniu modlitewnym mógł pomyśleć, że Bóg wybrał na tego 12-tego apostoła najbardziej zagorzałego wroga i prześladowcę nowonarodzonego kościoła - Saula z Tarsu. Coś takiego nigdy nie przychodziło im do głowy. Nikt nie zna spraw Bożych, jak tylko Duch Boży. Aby poznać to, co jest dane od Boga, Duch Boży musi to objawić. Bóg nie potrzebuje ludzkiej inicjatywy, bez względu na to, jak religijna lub duchowa może się ona wydawać.
„Panie, wskaż z tych dwóch jednego, którego obrałeś. ” I wyobraźmy sobie, że Pan nie wybrał żadnego z nich. To była ich decyzja, a nie Ducha Bożego. Z tego, co dalej zostało powiedziane jasno wynika, że Pan nie dał im wskazówek, a oni uznali za konieczne jeszcze raz pomóc Bogu konkretnie wskazać, kogo rzekomo wybrał. Tak jakby Bóg nie mógł tego uczynić bez nich. Gdy wybierał dwunastu, czy On szukał pomocy u ludzi? Zostało to postanowione przez Niego w jedności ze Swoim niebiańskim Ojcem. Marek mówi, że gdy poszedł na górę, zapewne po to, aby tam się pomodlić, „wezwał tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego, powołał ich dwunastu, żeby z nim byli i żeby ich wysłać na zwiastowanie ewangelii. ” (Mar. 3:13-14). I tutaj oni biorą inicjatywę w swoje ręce i mówią: „Panie, wskaż z tych dwóch jednego, którego obrałeś. ”
Drodzy przyjaciele, modlitwa bez inicjatywy Ducha Świętego zawsze będzie ograniczać Boga. Tak, my możemy mówić: Ty Panie, który znasz serca wszystkich, ale w istocie nasza modlitwa jest w stanie objąć tylko tych dwóch, którego Ty wskażesz. Zaprawdę, nikt nie zna tego, co Boże, tylko Duch Boży. Nie wiemy, o co się modlić, jak należy, jak mówi Słowo Boże, „ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. ” (Rzym. 8:26). I spójrzmy, co dalej pisze apostoł Paweł: „A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi. ” (Rzym. 8:27).
Jeśli pokładamy nadzieję w Panu, jeśli powierzyliśmy Mu nasze dzieło, to czy Bóg potrzebuje naszej pomocy, abyśmy rzucali o to losy? To, że ktoś musiał zająć miejsce zdrajcy Judasza, to w tym oni mieli rację. Pismo Święte wyraźnie na to wskazywało i z pewnością bracia, których oni wybrali, byli mężami Bożymi i mężami wiary, ale to nie znaczy, że jeden z nich był wybrany przez Boga do pełnienia funkcji apostoła. Duch Święty nie uczestniczył w tym dziele.
Drodzy przyjaciele, Duch Święty rozdziela każdemu poszczególnie, jak chce. Sekret życia duchowego i owocnej posługi polega na daniu prawa wyboru Duchowi Świętemu. To jest dla nas praktyczna lekcja. Powierzmy swoje dzieło Bogu, słuchajmy Jego głosu, bądźmy całkowicie oddani Duchowi Świętemu i nie próbujmy podporządkowywać Ducha Świętego swojej woli. Pamiętajmy, że Duch rozdziela każdemu tak, jak Mu się podoba.
Ktoś powiedział, że gdyby dzisiaj Duch Święty opuścił Kościół, to myślę, że mało kto by to zauważył. Dziewięćdziesiąt procent jego działań i posługi byłoby kontynuowane, ale gdyby stało się to w czasach apostolskich, aktywność Kościoła zmniejszyła by się o dziewięćdziesiąt procent. Nie wiem, czy trafnie to określił ten, kto to powiedział, czy nie, ale wiem, że gdyby dzisiaj Duch Święty pozostawił Kościół, to mało prawdopodobne jest, aby zauważalne były jakiekolwiek zmiany. Przyjaciele, przebudzenie oznacza pozwolenie Duchowi Świętemu na działanie zarówno w naszym życiu osobistym, jak i w naszych wspólnotach, tak jak On uważa za stosowne. Duch Święty jest tak tłumiony w życiu wielu wierzących, że oni przypominają tego ślepca, który widział ludzi, jak poruszające się drzewa. Nie ma przejrzystości, nie ma wyrazistości, wszystko jest ciemne i mgliste.
My teraz potrzebujemy drugiego dotknięcia naszego Pana. A to oznacza danie Duchowi Świętemu całkowitej swobody działania w naszym życiu, aby On całkowicie zawładnął nami. Obawiam się, że wielu z nas nie rozumie znaczenia napełnienia Duchem Świętym. To my chcemy Go używać, zamiast tego, aby On korzystał z nas i nad nami panował. Gdy apostołowie zostali napełnieni Duchem Świętym, to oni naprawdę stali się innymi ludźmi. Zaczęli inaczej myśleć, inaczej mówić, inaczej działać, inaczej głosić, wszystko się u nich zmieniło. Prowadził ich Duch Święty. On napełniał ich, dodawał odwagi i siły, o której nie mieli pojęcia, zanim Go przyjęli. Nic dziwnego, że ówczesny świat został zewangelizowany przez ludzi napełnionych Duchem Świętym w ciągu jednego pokolenia. Swoim świadectwem oni zmienili i wstrząsnęli całym światem.
Teraz chcę drodzy przyjaciele zadam wam pytanie: jaki jest wasz stosunek do Ducha Świętego? Wszystko zależy od tego, jak odpowiecie na to pytanie. Niech każdy z nas przed Panem szczerze i uczciwie w ciszy odpowie na to pytanie. Jeśli odkryjemy, że Go zaniedbaliśmy, obraziliśmy, gasiliśmy, to wtedy, upamiętajmy się. Pamiętajmy, by dać Mu pierwsze miejsce w naszych sercach. Niech Pan nam w tym dopomoże.
A jeśli jeszcze przyjacielu nie przyjałeś Pana Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela i Pana, to musisz pozwolić Duchowi Świętemu dokonać Jego wielkiego dzieła przebudzenia w Twoim sercu. Nawróć się i uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony. Amen.