RSS

Wezwij, a Jezus przystanie!


Czytając Ewangelię możemy zauważyć z jak wielkim oddaniem, gorliwością i niezachwianą determinacją szedł Chrystus do Jerozolimy, aby tam Swoją śmiercią dokonać dzieła odkupienia rodzaju ludzkiego.
Cofnijmy się jednak trochę wcześniej, gdy Jezus mówi Swoim uczniom, że musi iść do Jerozolimy, gdzie wiele wycierpi i będzie zabity. Piotr chce powstrzymać swojego Mistrza od tego kroku. I jak odrzekł mu Chrystus? Pan powiedział: " Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem..." (Mat. 16:23).                                                                                               A jeszcze dużo wcześniej przed tym zdarzeniem Jezus powiedział o oczekujących Go cierpieniach i śmierci tak: " Chrztem mam być ochrzczony i jakże jestem udręczony, aż się to dopełni. " (Łuk. 12:50). W innym miejscu Ewangelii możemy przeczytać, że "… gdy dopełniły się dni kiedy miał być wzięty do nieba, (Jezus) postanowił pójść do Jerozolimy. " (Łuk. 9:51).                                                                                                                                    Chrystus nie pozwolił, aby cokolwiek odwracało Jego uwagę od wypełnienia tej głównej misji, dla której przyszedł na ziemię. Czym bardziej przybliżał się czas Jego odejścia, tym bardziej pragnął ją wypełnić.

I oto na kilka dni przed ukrzyżowaniem, w drodze do Jerozolimy kiedy miało się wypełnić wszystko to, co przepowiedzieli prorocy o Chrystusie, powiedziane są te dwa uderzające i pełne znaczenie słowa: "Jezus przystanął…" (Mar.10:49).
Co mogło zatrzymać Zbawiciela w drodze do Jerozolimy? Jaka siła mogła zatrzymać Syna Bożego w tak ważnej chwili Jego życia?                                                                                      Jezusa Chrystusa zatrzymał krzyk będącej w potrzebie duszy, płacz niewidomego żebraka, rozpaczliwy krzyk bezradnego i strapionego człowieka! Tak, Chrystusa pochłoniętego jedynym pragnieniem, pragnieniem wypełnienia woli Ojca zatrzymuje modlitwa jednego biednego grzesznika!

Gdy Jozue wobec Izraela powiedział: "Słońce, zatrzymaj się…" - ono zatrzymało się. Możemy tu podziwiać tak niesamowitą moc, jaką Bóg dał człowiekowi pozwalając mu zmienić naturalny ruch Słońca. Ale w przypadku Bartymeusza, modlitwa ślepca okazała się silniejszą od modlitwy Jozuego, ponieważ ten żebrak zatrzymał nie bieg natury, ale Tego, Który ją stworzył. Pomyślmy nad tym, jak wielka to łaska, jaką moc Bóg dał człowiekowi! Jaka siła i moc w jednym okrzyku duszy będącej w potrzebie! Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym jaką moc ma wiara?

Ale ktoś może zapytać: Czy taka moc dostępna jest dzisiaj dla człowieka? Bogu niech będą dzięki! Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus wczoraj i dziś, Ten sam na wieki! Jestem całkowicie przekonany, że i dziś krzyk duszy człowieka może zatrzymać Chrystusa, tak, jak wtedy przystanął On na wołanie niewidomego Bartymeusza!                                                      Zwróćmy uwagę, że ślepy Bartymeusz wołał do Pana, ale nie o przejrzenie i zbawienie swojej duszy. Nie o to on prosił, choć bardziej potrzebował duchowego przejrzenia, a nie uzdrowienia fizycznej ślepoty. Bartymeusz chciał widzieć i wierzył, że Zbawiciel może go uzdrowić – może przywrócić mu wzrok.
Tak więc Bartymeusz przyszedł do Chrystusa z pragnieniem cielesnym. Ślepota fizyczna pobudziła go do wzywania Pana, nie zaś główna jego potrzeba, potrzeba duchowa. Tym niemniej Jezus usłyszał jego wołanie. Ale tu należy podkreślić, że ta ludzka potrzeba, którą uważał za główną, doprowadziła go do poznania Zbawiciela. Gdy otworzyły się oczy tego człowieka, on ujrzał Zbawiciela i w tym samym momencie przejrzał duchowo, stając się prawdziwym naśladowcą Chrystusa.

My nie zawsze jesteśmy w stanie znać i widzieć nasze rzeczywiste potrzeby i dlatego Pan dopuszcza w naszym życiu różne próby cielesne, powodując tym samym, że modlimy się i wołamy o pomoc. Głównie jednak poprzez te próby Pan chce pokazać nam, że w rzeczywistości nasz niedostatek – jest duchowy. Dlatego niezależnie od tego jaka byłaby nasza potrzeba, przede wszystkim wykorzystajmy tą niesamowitą moc, która jest nam dana – tj. wiarę! A wiara wyraża się w wołaniu do Pana w dniu próby i ucisku! To wołanie zwróci uwagę naszego Zbawiciela na nas, wtedy On pomoże i wybawi nas w potrzebie. Chwała mu za Jego łaskę!

A teraz spójrzmy na tego, którego wiara spowodowała, że przystanął Jezus z Nazaretu, Syn Boży, Zbawiciel świata. To była wiara niewidomego żebraka. To nie Herod, nie Piłat, ani żaden arcykapłan lub uczony w Piśmie wpłynął na Pana i zmienił Jego pragnienie w drodze do Jerozolimy.
Wręcz przeciwnie, ci ludzie tylko przyspieszali kroki Pana przed siłami piekła, by dopełnił odkupienia rodu ludzkiego Swoją śmiercią na krzyżu Golgoty! Herod słyszał wiele o Jezusie, miał też nadzieję ujrzeć jakiś cud uczyniony przez Pana. Ale na wszystkie jego pytania (a były one swego rodzaju krzykiem) Jezus nic mu nie odpowiedział. A ten nieszczęśliwy, ubogi i ślepy żebrak swoim wołaniem zatrzymał Chrystusa!

Modlitwa Bartymeusza nie była wyuczoną religijną formułką. To była modlitwa pochodząca z głębi złamanego serca człowieka, którego gorącym pragnieniem było przejrzeć i ujrzeć światło Boże po wielu latach życia w ciemności.                                                                            Jeśli głębiej wnikniemy w modlitwę Bartymeusza, to zrozumiemy dlaczego Pan nie mógł odmówić jego prośbie. Modlitwa Bartymeusz była prośbą o łaskę, o zmiłowanie: "… Jezusie, Synu Dawida! Zmiłuj się nade mną! " (Mar. 10:47). Właśnie dlatego Chrystus zatrzymał się.
Drogi bracie lub siostro, jeśli chcesz otrzymać coś od Pana, to jest to możliwe tylko dzięki łasce Bożej, a nie przez Twoje osobiste zasługi! Jeśli myślisz, że w Tobie jest coś, co zasługuje na łaskę Bożą, to uwierz, że Jezus z Nazaretu nie przystanie przy Tobie. Taka modlitwa nigdy nie zatrzyma Zbawiciela! Chrystus powiedział: " Nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzesznych. " (Łuk. 5:32).

Przypomnijmy, jak modlił się człowiek pełen pychy? On myślał, że dzięki swojemu wielosłowiu i krasomówstwu będzie usłyszany przez Boga. Myślę, że taka modlitwa jest jak para, która jest przez krótki czas, a potem znika. A modlitwa pokornego grzesznika bijącego się w pierś i wołającego: " Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu! " - dochodzi do Boga, ponieważ " Bliski jest Pan tym, których serce jest złamane, A wybawia utrapionych na duchu. " (Ps. 34:19).

Jeśli przychodzisz do Boga i prosisz Go, aby dał Ci według Swojej łaski i miłosierdzia, a nie według Twoich zasług, nawet jeśli nie wiesz jak się modlić, to wiedz, że Bóg cię usłyszy. Mając nadzieję tylko w Jego łasce, możesz przyjść do Boga w modlitwie tylko z trzema słowami - Wybaw mnie, Panie! Wybacz mi Panie! Pomóż mi! A Chrystus zatrzyma się i tak jak niegdyś zapytał Bartymeusza, zapyta Cię: " Co chcesz, abym ci uczynił? " (Łuk. 18:41). Czy w tych słowach nie przejawia się cała szerokość, długość, wysokość i głębokość miłości i dobroci Bożej?! Chrystus powiedział: "… o  cokolwiek prosić będziecie w imieniu moim, to uczynię…" (Jana 14:13).                                                                                                                   Przykład Bartymeusza pokazany jest nam po to, abyśmy nie upadali na duchu, ale z ufnością wierzyli Bogu, że w dniu próby, gdy wezwiemy Pana, On usłyszy i wybawi nas od wszystkich utrapień.

Chciałbym wspomnieć jeszcze o jednym, a mianowicie, że wielu ludzi pragnąc poderwać wiarygodność Pisma Świętego pokazuje przykład uzdrowienia Bartymeusza jako jeden z dowodów na sprzeczności w Biblii. Krytycy biblijni wysuwają zarzuty względem tych fragmentów podważając spójność i nieomylność Pisma Świętego. Wskazują oni na to, że Ewangelista Łukasz mówi, że zbliżając się do Jerycha Jezus spotkał niewidomego i uzdrowił go przed tym, jak wszedł do Jerycha. Ewangelista Marek mówi nam, że Jezus spotkał żebraka imieniem Bartymeusz wychodząc z miasta, a w Ewangelii Mateusz mówi, że Chrystus uzdrowił dwóch żebraków również wychodząc z Jerycha, ale żadne z imion nie jest wymienione.

We właściwej interpretacji Biblii czasami pomagają nam odkrycia archeologiczne. I tak prace niemieckiego archeologa Ernesta Sellina, który na początku XX wieku prowadził prace wykopaliskowe na terenie Jerycha doprowadziły do odkrycia, że za czasów Jezusa, Jerycho było miastem bliźniaczym. Stare miasto żydowskie leżało w odległości około półtora kilometra od nowego Jerycha, miasta rzymskiego. (J. Free, H. Vos: Archaeology and Bible History, 1964, s. 295).                                                                                                      Możliwe jest, że Marek i Mateusz opisując to zdarzenie mówią o mieście żydowskim, które Chrystus już opuścił, Łukasz zaś o rzymskim, do którego jeszcze nie wszedł.                      Jeszcze kwestia liczby uzdrowionych osób, tzn. jeden czy dwóch mężczyzn. Mogą być dwa wytłumaczenia. Jedno to, że Marek i Łukasz opisując skupiają uwagę na jednym z tych dwóch ślepców, Mateusz zaś podał faktyczną liczbę osób. Powodem dla którego Mateusz wzmiankuje dokładną liczbę dwóch uzdrowionych osób, jest to, że jego Ewangelia pisana była głównie do Żydów, dla których każde świadectwo musi być oparte na zeznaniu minimum dwóch osób. (VMoj. 19:15).

Jest jeszcze pogląd mówiący, że rzecz idzie nie o jednym przypadku, ale co najmniej dwóch lub trzech podobnych przypadkach. Jerycho był bogatym miastem, a przy drodze w pobliżu miasta zawsze było dużo żebraków i niewidomych. A gdy jeden z nich wezwał przechodzącego Zbawiciela i został uzdrowiony, to inni usłyszawszy o cudzie jaki się dokonał, także wzywali przechodzącego Jezusa i prosili o uzdrowienie.

Dziś Pan mówi nam: " Wezwij mnie w dniu niedoli, Wybawię cię, a ty mnie uwielbisz! " (Ps. 50:15). Kto z nas, poznawszy Pana nie zaświadczy: " Zanim zostałem upokorzony, błądziłem, Ale teraz strzegę twego słowa… Naucz mnie ustaw twoich! " (Ps. 119:67-68).
  1. ~Elżbieta

    15 kwietnia 2015 12:45

    Ślepy Bartymeusz siedział zawsze w jednym miejscu.Nie miał właściwie możliwości przemieszczac sie z miejsca na miejsce.Mijali go ludzie,czasem przystawali tuż obok niego.Słyszał ich rozmowy.Słyszał jak rozmawiali o tym człowieku Jezusie,który czyni takie wielkie dziwne rzeczy.
    Przysłuchiwał sie uważnie.Myśle,że pomyślał że może kiedyś Jezus znajdzie sie w tych stronach.Myśle,że to stało sie jego pragnieniem i modlitwą.Nadsłuchiwał codziennie czy nie usłyszy szumu nadchodzącego tłumu,co oznaczałoby,że Jezus nadchodzi..I wreszcie pewnego dnia usłyszał.Szum gwar stawał sie coraz wyrazniejszy.Wtedy zacząl wołac.Z całych sił.Ludzie uciszali go,gromili,ale on nie słuchał ludzi.Wołał i Jezus zatrzymał sie.Piękna historia.
    Pomyślałam o ludziach którzy nas czasem uciszają,którzy gaszą naszą wiare.A przecież Boże obietnice są nam dane po to żebyśmy opierali sie na nich i powoływali na nie.To co Bóg obiecuje ,to wypełni.

  1. ~artur

    26 kwietnia 2015 12:49

    Chciałbym zauważyć, że to nie Słońce się rusza ale Ziemia krąży wokół Słońca.

  1. levit57

    26 kwietnia 2015 16:35

    Witaj Arturze!

    Miło mi, że zechciałeś odwiedzić mój blog i wyraziłeś swoje uwagi na temat tego rozważania.

    Jeżeli chodzi o wyjaśnienie fragmentu Pisma z Joz. 10:13, mówiącego o wstrzymaniu Słońca, to polecam przeczytać stronę:
    http://lewandowski.apologetyka.info/ateizm/czy-biblijny-fragment-o-zatrzymaniu-sonca-przeczy-nauce,327.htm

    Jeszcze ciekawszy jest film z www.youtube.com/watch?v=ZHx6-keJbi8

    Moim skromnym zdaniem to u Boga nie ma rzeczy niemożliwych. My nie poznaliśmy jeszcze dokładnie budowy człowieka, a cóż dopiero budowy wszechświata. Nasza wiedza jest więc cząstkowa. Myślę, że gdy już będziemy z Panem poznamy dokładnie nasz wszechświat.

    Pozdrawiam i zachęcam do przeczytania innych rozważań.

    Ps. Chciałbym na koniec zapytać jak postępuje Twój rozwój duchowy.

    Włodek

  1. ~Elbieta

    27 kwietnia 2015 09:24

    Zgadzam sie z Włodkiem.Nie ma dla Boga rzeczy niemożliwych.To Pan Bóg stworzył wszystko i może z tym wszystkim zrobic wszystko według swojego uznania.A wszystko cokolwiek On czyni jest dobre właściwe i słuszne.
    Pozdrawiam w Jezusie Chrystusie

  1. ~artur

    27 kwietnia 2015 11:43

    Dzień dobry panie Włodku.Dziękuje za odpowiedź i podesłanie linków.Wprawdzie tekst ze strony apologetycznej jest ciekawy to jednak film który pan podesłał jest skrajnie nienaukowy.Nie pozostanę dłużny i również podam link do kometarza (proszę nie zrażać się jego formą)
    naukowo-prześmiewczego dotyczącego tego właśnie filmu.
    Trudno mi jak narazie odpowiedzieć na pytanie wsprawie rozwoju duchowego.

  1. ~artur

    27 kwietnia 2015 18:15

    https://www.youtube.com/watch?v=WFyX9-c1AiE

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY