RSS

Poznaj żywego Chrystusa.


Kto się Mnie dotknął? Zdumiewające pytanie, jeśli weźmie się pod uwagę to, kto je zadał i w jakich okolicznościach. To pytanie zostało zadane przez Jezusa Chrystusa w szczególnych okolicznościach. Ludzie cisnęli się wokół Niego ze wszystkich stron. Otaczał Go wielki tłum i każdy starał się zbliżyć do Niego jak tylko mógł najbliżej i w miarę możliwości dotknąć Go. I w tych okolicznościach nagle Jezus zadaje pytanie: „kto się Mnie dotknął? ” Nie mniej zdziwieni tym pytaniem byli Jego uczniowie. Mistrzu, mówią oni, widzisz, że tłum zewsząd Cię otacza i ściska, a Ty mówisz: „Kto się Mnie dotknął? ” (Łuk. 8:45). Ale Jezus powiedział: Dotknął się Mnie ktoś; poczułem bowiem, że moc wyszła ze mnie. ” (Łuk. 8:46). Tak, wielki tłum napierał na Niego, ale tylko jedna osoba dotknęła brzegu szaty Jego. Była to kobieta, która od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. To ona dotknęła Jego szaty, bo mówiła sobie: „Jeśli się dotknę choćby szaty jego, będę uzdrowiona. ” (Mar. 5:28). Ta kobieta wierzyła. I w rezultacie tej wiary, jest powiedziane, że „zaraz ustał jej krwotok, i poczuła na ciele, że jest uleczona z tej dolegliwości. ” (Mar. 5:29).

Być może setki innych osób również Go dotknęły, ale nie zaszła w nich żadna przemiana. Dlaczego? Ponieważ oni nie dotknęli Go z wiarą. Dzisiaj drodzy przyjaciele, dzieje się to samo. Wielu dotyka Jezusa poprzez czytanie Pisma Świętego, ale niewielu ma z Nim kontakt osobisty. Można czytać Biblię, można studiować ją, dokładnie ją analizować, znać ją nawet na pamięć i znać Jezusa tylko według ciała, tj. znać Jezusa jako postać historyczną, a nie Chrystusa żywego. W takim przypadku On może stać się najwyższym ideałem dla człowieka, ale nie żywą, realną osobą, z którą można mieć stały kontakt i nieprzerwaną jedność.

Pamiętamy historię o dwóch uczniach idących drogą do Emaus. Jest ona opisana w 24 rozdziale Ewangelii Łukasza. Wstrząśnięci wydarzeniami, które miały miejsce w Jerozolimie, ci dwaj uczniowie szli, rozmawiali i dyskutowali między sobą o tym, co stało się z Jezusem, jak ukrzyżowali go. Ten, w którym pokładali nadziej, że przywróci im ich królestwo, On został zabity. A gdy tak rozmawiali sam Jezus przybliżył się do nich i szedł z nimi. I w wersecie 16 jest powiedziane: „Lecz oczy ich były zakryte, żeby go nie poznali. ” (Łuk. 24:16). Chrystus zbliżył do nich i rozpoczyna z nimi rozmowę od pytania: „Cóż to za rozmowy prowadzicie między sobą w drodze? Dlaczego jesteście smutni? ” (Łuk. 24:17). I z głębi zasmuconego serca jednego z nich wyrywają się rozpaczliwe słowa: „Czyś Ty jedyny pątnik w Jerozolimie, który nie wie, co się w niej w tych dniach stało? ” (Łuk. 24:18).              Tak mówili do Niego uczniowie, którzy chodzili z Nim przez dwa lata, a mimo to nie mają najmniejszego pojęcia, że ​​sam Jezus Chrystus do nich mówi. I teraz Pan zachęca ich by wyrazili wszystko, co leżało im na sercu. I zapytał ich: O czym? Oni opowiadają Mu „o Jezusie z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie przed Bogiem i całym ludem. ” (Łuk. 24:19).

Zauważmy, że ich wiedza o Jezusie ograniczała się do poznania Go według ciała. Dla nich był to Jezus Nazarejczyk, potężny prorok przed Bogiem. Taka była ich wiedza o Jezusie. Dla nich był to dobry człowiek, silny przed Bogiem i całym ludem. Był prorokiem i oni Go nie rozpoznali.

Tak też wielu ludzi zna i dzisiaj Jezusa. On był wspaniałym człowiekiem, ale to wszystko. Oni nie znają Go jako żywego Chrystusa. Nie widzą Go, nie czują Go, nie mają z Nim żadnej więzi, ponieważ On po prostu to Jezus, o którym jest napisane na stronicach Pisma Świętego. Kochani taka wiedza jest niedostateczna, ona absolutnie nic nie daje. „Litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia. ” (2Kor. 3:6).

Dalej widzimy, że uczniowie zaczynają opowiadać Jezusowi, jak bardzo oni pokładali nadzieję w tym, że On wybawi z niewoli Izraela, a teraz nie ma już nadziei, bo minęły już trzy dni od ukrzyżowania Go. To prawda, mówią, niektóre kobiety twierdzą, że podobno objawił się im anioł i powiedział, że wydaje się, że On żyje i poszliśmy do grobu i rzeczywiście grób był pusty, dokładnie tak, jak nam powiedziały kobiety. Ale nie widzieliśmy Go. To wszystko mówią Jezusowi idąc z Nim drogą. I co im odpowiada Chrystus „O głupi i serca nieskorego do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! ” (Łuk. 24:25).

Dlaczego Chrystus tak ich gani? Ponieważ pokładali nadzieję w Chrystusie według ciała, oczekiwali ziemskiego królestwa i mieli nadzieję, że On, Jezus Nazarejczyk, za którym poszli, przywróci im to królestwo, ale On został ukrzyżowany i teraz pozostali bez nadziei. I teraz Jezus „począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykłada im, co o Nim było napisane we wszystkich Pismach. ” (Łuk. 24:27). I tego wieczoru pozostał z nimi. „A gdy zasiadł z nimi przy stole, wziąwszy chleb, pobłogosławił i rozłamawszy, podawał im. Wtedy otworzyły się ich oczy i poznali go. ” (Łuk. 24:30). Aż do tej chwili oni nie wiedzieli, kim był ten nieznajomy, z którym rozmawiali i który tak dogłębnie wyjaśniał im Pisma. Ich serca płonęły, gdy do nich mówił, a jednak nie rozpoznali Go, dopóki ich oczy nie otworzyły się przy łamaniu chleba.

Kiedy miało miejsce to objawienie? Gdy Go poprosili by pozostał z nimi, gdy On błogosławił i łamał przed nimi chleb.                                                                                                               Kochani, nigdy nie było takiego przypadku, aby ktoś zaprosił Jezusa do swojego serca, a On nie stał się jego Zbawicielem i Panem. Być może przyjacielu nie raz Twoje serce płonęło podczas czytania Biblii, ale z jakiegoś powodu ten ogień gasł. Dlaczego gasł? Czy nie dlatego, że nie zaprosiłeś Jezusa do swojego serca? On stoi u drzwi i puka. „Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i spożyję z nim wieczerzę, a on ze Mną. ” -mówi Chrystus. (Obj. 3:20). Mój przyjacielu, On chce wejść do Twojego serca i być Twoim Panem. On chce byś poznał Go osobiście, ponieważ On dzisiaj żyje.

Żydom On powiedział: „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie. ” Tak, oni mieli Pisma, studiowali je bardzo dokładnie, szukali w nich życia wiecznego, a jednak nie przyniosło im to najmniejszej korzyści. Dlaczego? O tym mówi następny werset. Chrystus mówi do nich: „A jednak nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć życie. ” (Jana 5:40). Tak, można chodzić z Chrystusem i słuchać Jego słów, a jednak Go nie znać. Tak było z wieloma za dni Jego przebywania na Ziemi.

Ale drogi przyjacielu, Ty dzisiaj możesz poznać żywego Chrystusa. Tak jak ci dwaj uczniowie poznali Go, gdy otworzyły się im oczy. Przyjmij Chrystusa z wiarą, a poznasz Go. Duch Święty otworzy Twoje „wewnętrzne oczy„ i wtedy ujrzysz Go w całej okazałości.          A jak możemy przyjść do Jezusa i odzyskać ten wzrok, to życie? Jak możemy poznać Go osobiście jako żywego Zbawiciela i z całego serca powiedzieć za Tomaszem: „Pan mój i Bóg mój!” (Jana 20:28). Tylko wiarą w Niego. Wiara pozwala nam wejść do Królestwa Bożego, nie inaczej.

Dlaczego Żydzi nie przyjęli Chrystusa? Dlaczego Chrystus musiał im powiedzieć: „poznałem was, że nie macie w sobie miłości Bożej. Ja przyszedłem w imieniu Ojca mego, a wy mnie nie przyjmujecie; jeśli kto inny przyjdzie we własnym imieniu, tego przyjmiecie. ” (Jana 5:42-43). Dlaczego Chrystus tak im powiedział? Co stało na przeszkodzie, by uwierzyli? Ich duma, egoizm i brak miłości. Nie szukali chwały Bożej, ale chwały własnej. Dla nich najważniejsze było to, co o nich myślą ludzie. Wszystko, co czynili, było na pokaz. „Jakże możecie wierzyć wy, którzy nawzajem od siebie przyjmujecie chwałę, a nie szukacie chwały pochodzącej od tego, który jedynie jest Bogiem? ” - mówi im Chrystus. (Jana 5:44). Oni religię wykorzystywali dla własnych korzyści. Jeśli pościli lub modlili się, to po to, aby ludzie myśleli, że są tacy dobrzy i pobożni. Jeśli dawali jałmużnę, zawsze czynili to przy świadkach. Cała ich religia przybierała tylko zewnętrzne pozory, a nie było w niej życia wewnętrznego.                                                                                                                                             A nie było to możliwe, ponieważ nie chcieli oddać chwały Synowi Bożemu. Doskonale wiedzieli, że pokłonić się przed Nim, przyjść do Niego i uznać Go za Zbawiciela i Boga, znaczyło przyznać swoją grzeszność, a tego oni nie chcieli. Uważali siebie za lepszych od innych, więc we własnych oczach byli wystarczająco dobrzy.

Po co więc szukać chwały Bożej? Oznaczało to uniżyć się przed Nim i przyznać swoje ubóstwo i swoją grzeszność. I to jest główna przyczyna przeszkód w wierze - niechęć do wyznania swojego grzechu, uniżenia się przed Bogiem, przyznania Jezusa swoim Panem.

Czego ci Żydzi oczekiwali? Oni pokładali nadzieję w zakonie Mojżeszowym. Dlatego Chrystus mówi im: „Nie myślcie, że Ja was będę oskarżał przed Ojcem; oskarża was Mojżesz, w którym wy złożyliście nadzieję. ” (Jana 5:45). Mojżesz będzie waszym sędzią, nie Ja, skoro go wybraliście - mówi Jezus. Ale oni nie mogli spełnić wymagań zakonu, a jednocześnie Mojżesz wskazywał na Chrystusa jako jedynego, który może zbawić duszę człowieka. „Gdybyście bowiem wierzyli Mojżeszowi, wierzylibyście i mnie. O Mnie bowiem on napisał. ” - mówi im Chrystus. (Jana 5:46). Okazuje się, że nie wierzyli i Mojżeszowi, tylko zasłaniali się nim, bo gdyby mu uwierzyli, uwierzyliby i Jezusowi. Dlatego Chrystus kończy swoją rozmowę z nimi tym poważnym ostrzeżeniem: „Jeśli jego pismom nie wierzycie, jakże uwierzycie moim słowom? ” (Jana 5:47). Tak, w Pismach nie ma dysharmonii, ono w pełni świadczy o Chrystusie.

Jak mój przyjacielu, masz nadzieję zbawić swoją duszę? Przez zakon, przez dobre uczynki. Wtedy jesteś skazany na całkowitą porażkę. Jeśli porównujesz siebie z sąsiadem, to Twoja miara jest błędna, bez względu na to, jak dobry jest Twój sąsiad. Tutaj pojawia się pytanie: nie to, czy jestem tak dobry jak mój sąsiad, ale czy podobam się Bogu. Istota jest w tym, jak widzi mnie Bóg. Jeśli porównuję siebie z innymi ludźmi, to może nawet mogę się czymś pochwalić i poczuć satysfakcję, ale właśnie to samozadowolenie zabija wiarę. Wiara rodzi się ze świadomości moich potrzeb. Dlatego, jeśli porównuję się z Jezusem Chrystusem, wtedy natychmiast mam świadomość rozpaczliwej potrzeby i w pokorze powinienem paść na twarz i zawołać z głębi serca: „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? ” (Rzym. 7:24). W takiej chwili rodzi się wiara i pozostaje tylko jedno - zaufać miłosierdziu Bożemu. Tylko wtedy, gdy porównamy siebie z Synem Bożym, dostrzeżemy potrzebę odkupienia, które On dokonał dla nas, aby uczynić nas nowym stworzeniem.

Tak, Bóg wymaga doskonałości. Nic innego Go nie zadowoli. Tak mówi zakon: „Przeklęty każdy, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu. ” (Gal. 3:10). To jest to oskarżenie Mojżesza, o którym mówi Chrystus w tym 5 rozdziale Ewangelii Jana. Każdy, kto pokłada nadzieję w zakonie, że przez niego zostanie zbawiony, jest skazany na przekleństwo, ponieważ „przez zakon nikt nie zostaje usprawiedliwiony przed Bogiem. ” - mówi Słowo Boże. (Gal. 3:11). W niebie nie spotkamy ani jednego człowieka, który jest tam dlatego, że przestrzegał zakon. Zakon wymaga bezwzględnego, całkowitego i stałego wypełniania go. Pismo Święte mówi: „Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego. ” (Jak. 2:10). Oznacza to, że doskonałość nie jest mierzona tym, jak dobrze dana osoba wypełnia jedno przykazanie, dwa, trzy lub pięć, ale to, czy w pełni wypełnia wszystkie przykazania. Według tej miary człowiek jest również niedoskonały, tak jakby złamał wszystkie 10 przykazań.

Ale teraz Bóg zwiastuje nam radosną nowinę o całkowitym zbawieniu, nam naruszającym Jego zakon, choć nie zmienił Swojego żądania. Zakon jest Jego standardem. Jest to jedyna możliwa norma, ale fakt jest taki, że zakon nie jest w stanie zbawić człowieka, a Bóg może. Tak, Bóg znalazł taki cudowny sposób, dzięki któremu nie naruszając swojej świętości i wymagań zakonu, może nas zbawić. Bóg znalazł odpowiedź w Swoim Synu. Jezus Chrystus przyszedł na tę Ziemię, aby pojednać nas ze swoim Ojcem. Tylko On mógł to uczynić. Będąc Synem Bożym bez grzechu i występku, tylko On był w stanie złożyć ofiarę miłą Bogu. Po to On stał się człowiekiem, żył doskonałym życiem, dokładnie i całkowicie wypełnił zakon. Umarłszy na krzyżu Golgoty, zajął nasze miejsce kary i teraz Bóg mówi, że nas pojedna, jeśli złożymy w Nim naszą nadzieję, „albowiem końcem zakonu jest Chrystus, aby usprawiedliwiony był każdy, kto wierzy. ” - mówi Słowo Boże. (Rzym. 10:4). Teraz Bóg widzi każdego, kto wierzy w Jezusa, już nie jako grzesznika, On widzi go w Chrystusie jako doskonałego. Jego, tj. Jezusa Chrystusa Bóg uczynił dla nas mądrością i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem, aby, jak napisano: Kto się chlubi, w Panu się chlubił. ” (1Kor. 1:30-31).

Mój przyjacielu, czym się chlubisz? Jeśli szukasz chwały od ludzi, to nie masz w sobie miłości Bożej. Człowiek chlubi się tym, w kim pokłada nadzieję. Jeśli polegasz na swoich dobrych uczynkach, wtedy będziesz się nimi chlubić, a ten, kto nie chlubi się Panem, nie ujrzy Królestwa Bożego. Oddaj chwałę Panu Jezusowi Chrystusowi. Uwierz w Niego, bo tylko On może Cię zbawić. A gdy to uczynisz, będziesz się chlubić tylko Nim. Ukorz się przed Nim i przyjmij Jego dar zbawienia. Niech Pan dopomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

 

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY