Oczyszczenie świątyni - wy bowiem jesteście świątynią Boga żywego.
W dzisiejszym rozważaniu chciałbym skoncentrować się na ostatniej części 2 rozdziału Ewangelii Jana. Tu mówi się o pierwszym oczyszczeniu świątyni. Tylko apostoł Jan mówi nam o tym oczyszczeniu, które miało miejsce na początku posługi Chrystusa. Niektórzy twierdzą, że Jan mówi o tym samym oczyszczeniu, o którym mówią Mateusz, Marek i Łukasz, które miało miejsce pod koniec ziemskiej posługi Chrystusa, niedługo przed Jego śmiercią. Moje osobiste zdanie jest takie, że były dwa oczyszczenia, pierwsze na początku i drugie na końcu posługi Chrystusa. Ale nie to jest najważniejsze. Dla nas ważne jest: jakie znaczenie ma dla nas ten akt Chrystusa.
Jestem przekonany drodzy przyjaciele, że przez ten akt oczyszczenia świątyni Pan chce nam powiedzieć coś bardzo ważnego. Spójrzmy na to miejsce poczynając od wersetu 12. Rozważę kolejno te wersety i proszę Ducha Świętego, by dał pojąć i zrozumieć znaczenie tych miejsc Biblii. W pierwszej części tego drugiego rozdziału Ewangelii Jana mówi się o weselu w Kanie Galilejskiej, gdzie Chrystus dokonał swojego pierwszego cudu, zamieniając wodę w wino. W wyniku tego pierwszego cudu powiedziane jest, że: „uwierzyli w Niego jego uczniowie. " I tu zaczyna się werset dwunasty, który brzmi następująco: „Potem on, jego matka, jego bracia i jego uczniowie poszli do Kafarnaum i mieszkali tam kilka dni. " Tak, z Kany Galilejskiej Pan udał się do Kafarnaum, gdzie przebywał przez pewien czas.
W innym miejscu Ewangelii jest powiedziane, że Kafarnaum było Jego miastem. Wiemy, że nie było to miejsce Jego narodzin ani miasto, w którym spędził dzieciństwo i młodość, ale to miasto, które sam wybrał na miejsce swojego zamieszkania. Zaraz po czterdziestu dniach spędzonych na pustyni opuścił Nazaret i osiadł w Kafarnaum. To właśnie z tego miasta rozpoczął swoją posługę. Co prawda głosząc dobrą nowinę przemierzał kraj i rzadko bywał w domu, niemniej jednak często tu powracał i dokonał tam wielu cudów. W ten sposób Kafarnaum stało się bardziej uprzywilejowanym miastem niż jakiekolwiek inne miasto w Galilei. Ile to razy czytamy, że był w synagodze w Kafarnaum i nauczał w niej. Tam właśnie wygłosił to cudowne kazanie o chlebie życia. Tam Mateusz zaczął swoją drogę za Chrystusem. Tutaj w Kafarnaum Chrystus wskrzesił córkę Jaira i uzdrowił kobietę z upływu krwi. I tutaj dokonał jeszcze wielu innych cudów. Zaprawdę, Kafarnaum było błogosławione bardziej niż jakiekolwiek inne miejsce na świecie, ponieważ Chrystus wybrał właśnie to miejsce jako miejsce zamieszkania.
Ale mieszkańcom Kafarnaum Chrystus musiał powiedzieć te zdumiewające i straszne słowa: „A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba wywyższone będziesz? Aż do piekła zostaniesz strącone, bo gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy. Ale powiadam wam: Lżej będzie ziemi sodomskiej w dniu sądu aniżeli tobie. " (Mat. 11:23-24).
Owszem, było to miasto, które miało szczególny przywilej, ale podobnie jak Jerozolima nie poznało czasu nawiedzenia, „tego co służy pokojowi.„ Straszną rzeczą jest, gdy my lekceważąco odnosimy się do głosu Boga wzywającego nas. On nas wzywa, patrzy na nas, napomina nas, ale moi drodzy, nadejdzie czas, kiedy przestanie nas napominać. Nawet dzisiaj mówi do człowieka: „Nie będzie przebywał duch mój w człowieku na zawsze…„ (1Moj. 6:3). Dlatego, jak mówi Słowo Boże, „jeśli usłyszycie jego głos, nie zatwardzajcie serc waszych. ” (Hebr. 3:15). Cóż za łaska, że Bóg wciąż wzywa, napomina, przekonuje i że jeszcze nie opuścił nas. Bóg nawet dzisiaj daje nam możliwość upamiętania się i przyjęcia Jego daru zbawienia.
A co znaczy - przyjąć Jezusa Chrystusa? Drodzy przyjaciele, gdy Chrystus wchodzi w nasze życie i otwieramy Mu drzwi naszego serca, pierwszą rzeczą, którą musi uczynić, to usunąć wszystko, co w nim jest złe. On nie może żyć w splugawionej grzechem świątyni i dlatego zanim zapanuje w naszym sercu, On musi je oczyścić.
Zwróćmy uwagę na to, co zostało powiedziane w dalszej części tego rozdziału. Spójrzmy na werset 13: „A ponieważ zbliżała się Pascha żydowska, Jezus poszedł do Jerozolimy. ” (Jana 2:13). W Starym Testamencie Pascha nazywana była Paschą Pana, ale wszędzie w Ewangelii jest nazywana Paschą żydowską. Dlaczego nie była już nazywana Paschą Pana, a Paschą żydowską? Powodem było to, że ludzie odsunęli się od Boga i znaleźli się tylko z zewnętrzną powłoką swojej religii, bez Boga i bez życia. Dlatego czytamy, że zbliżała się nie Pascha Pana, ale Pascha żydowska. A do jakiego stopnia ten lud odszedł od Boga widzimy w następnych wersetach. Spójrzmy, co dzieje się w świątyni, w domu Bożym. Zamiast domu modlitwy stał się on jaskinią rozbójników. Ich religia stała się przedmiotem handlu, spekulacji i wyzysku. O tym mówi werset 14: „I zastał w świątyni sprzedających woły, owce i gołębie oraz tych, którzy siedzieli i wymieniali pieniądze. „ Dokonywano te transakcje pod pretekstem konieczności oddawania czci Bogu. Bankierzy zaopatrywali tych, którzy przychodzili do świątyni, aby oddać cześć Bogu w żydowskie pieniądze. Żydom zabronione było przekazywanie rzymskich pieniędzy na świątynię. Wymieniający pieniądze dobrze zarabiali na tym biznesie, gdyż żądali dużego procentu od wymiany. Dla nich był to intratny biznes. Poza bankierami byli także sprzedawcy wołów, owiec i gołębi, którzy również dużo zarabiali na tym handlu, sprzedając zwierzęta na ofiarę przybyłym pielgrzymom.
Tak, drodzy przyjaciele, gdy Bóg nie jest już na pierwszym miejscu, to cóż pozostaje? Nic, tylko zewnętrzna forma religii, a sama religia staje się środkiem do realizacji samolubnych i egoistycznych celów. Wtedy zaczyna się handel ze światem, ciałem i diabłem, księciem tego świata. A w takiej świątyni Chrystus nie może zamieszkać. On wejdzie do naszej świątyni tylko pod jednym warunkiem – musi mieć nad nią pełną kontrolę. Przede wszystkim, gdy Jezus Chrystus wchodzi do naszego serca, musi usunąć wszystko, co je kala. Niektórzy myślą, że mogą mieć do czynienia z Chrystusem na progu drzwi swojego serca. Ale to jest niemożliwe. On nie pójdzie na żadne układy ze złem i grzechem. „Cóż ma wspólnego światło z ciemnością” – mówi Słowo Boże. Wraz ze wzrostem światła, znika ciemność. „Gdy światłość świeci w ciemności, ciemność ją nie zawładnie. „ (Jana 1:5). Dlatego tam, gdzie Chrystus, ciemność panować nie może, lub jak pisze apostoł Paweł: „jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? „ (2Kor. 6:15-16). A teraz spójrzmy, co dalej mówi Paweł: ”Wy bowiem jesteście świątynią Boga żywego, tak jak mówi Bóg: Będę w nich mieszkał i będę się przechadzał w nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego nie dotykajcie, a ja was przyjmę. " (2Kor. 6:16-17).
Drodzy przyjaciele, to jedyne warunki, na jakich Bóg może mieć społeczność z nami. On będzie naszym Ojcem, a my Jego synami i córkami, ale tylko wtedy, gdy grzech zostanie usunięty z naszego życia. Musimy dać Mu pełną dyspozycję do zarządzania naszym życiem. Czy przyjrzeliście się temu, jak Chrystus wchodzi do bezczeszczonej świątyni? Werset 15 mówi: „A zrobiwszy bicz z powrozków, wypędził wszystkich ze świątyni, także owce i woły, rozsypał pieniądze wymieniających i poprzewracał stoły. A do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska. " (Jana 2:15-16).
Ale ktoś powie: jak Chrystus mógł tak postąpić? Czy to nie jest sprzeczne z miłością Bożą? Pomyślcie drodzy przyjaciele. Wszakże tutaj popełniono grzech przeciwko Bogu, przeciwko ludziom. Grzech – to gubiciel ludzkiej duszy. Grzech sprowadził na świat cierpienie, smutek, nienawiść, kłamstwa, gniew i śmierć. Powiedzcie mi, czy możliwa jest miłość do dobra, świętości i sprawiedliwości bez nienawiści do zła. W końcu grzech reprezentuje wszystko, co jest przeciwieństwem dobroci i miłości. Słowo Boże mówi: „Wy, którzy miłujecie Pana, miejcie w nienawiści zło! ” (Ps. 97:10). Tak, Chrystus w swojej miłości do duszy ludzkiej przejawia gniew wobec zła i grzechu. On miłuje grzesznika, ale nienawidzi grzech, ponieważ grzech gubi człowieka, którego On umiłował Swoją niezmierzoną miłością.
Drogi przyjacielu, jeśli nie przyjąłeś Chrystusa i miłości, którą On Ci oferuje, przebaczenia grzechów i życia wiecznego, to pewnego dnia będziesz musiał spotkać się z Nim już nie jako Zbawicielem, ale jako Sędzią. Wtedy ci, którzy się Go zaparli, którzy nie przyjęli Jego łaski, będą wołać do gór i skał, jak czytamy w Księdze Objawienia „Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem zasiadającego na tronie i przed gniewem Baranka. Bo nadszedł wielki dzień jego gniewu. I któż może się ostać? " (Obj. 6:16-17). Ale jeszcze nie jest za późno. Wpuść przyjacielu Chrystusa do swojej świątyni, do swojego serca, a wtedy będziesz mógł powiedzieć: nowe, żywe serce stworzył we mnie miłosierny Bóg. Ciężkie jarzmo pożądań cielesnych, On swoją ręką ze mnie zdjął. Wszystko co nowe dał mi Pan, nowe serce i nowe życie mi dał.
Ale drodzy bracia i siostry, to słowo odnosi się również do nas, do wierzących. Niech każdy z nas spojrzy jak wygląda sytuacja z naszą świątynią. Czy króluje w niej Jezus Chrystus? Czy On ma dostęp do każdej komnaty naszej świątyni, czy też zostawiliśmy sobie jedną część, do której nie chcemy wpuścić Chrystusa. Czy pragniemy, aby Chrystus stał się Władcą i Królem w naszym życiu? Czy pragniemy Jezusa ze wszystkimi błogosławieństwami Jego królestwa? My musimy dać Mu pełne prawo do oczyszczenia, uporządkowania nas, aby nasza świątynia zaczęła wypełniać swój cel tak, jak powinna, na chwałę Bożą. Czy Pan króluje w naszym sercu, czy królestwo Boże jest w nas ustanowione?
Ale ktoś zapyta: skąd mam wiedzieć, czy On panuje w mojej świątyni, w moim sercu? To nie jest trudne. Odpowiedź znajdziemy w Słowie Bożym. Ono mówi: „Królestwo Boże bowiem przejawia się nie w słowie, ale w mocy. „ (1Kor. 4:20). I jeszcze: ”Królestwo Boże bowiem to nie pokarm i napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. ” (Rzym. 14:17).
Sprawdźmy siebie – czy moc Ducha Świętego przejawia się w naszym życiu? Otóż, moc Ducha Świętego nie może się przejawiać tam, gdzie nie ma sprawiedliwości. Jeśli dopuszczamy grzech w naszym życiu, nie mamy mocy Bożej. Grzech to bezsilność, grzech pozbawia nas sił. Gdy dopuszczamy go w naszym życiu, wtedy tracimy odwagę i nie jesteśmy w stanie oprzeć się podstępom diabła. Jeśli pójdziemy na kompromis ze światem i grzechem, to w naszym sercu nie będzie ani pokoju, ani radości, ani siły. Sprawdźmy więc siebie, czy Jezus Chrystus naprawdę króluje w naszych sercach. Czy w naszym życiu mamy pokój, radość i siłę. Czy jesteśmy napełnieni Duchem Świętym. Normalnym stanem dziecka Bożego jest napełnienie Duchem Świętym, ale On może nas napełnić tylko w takim stopniu, w jakim nasze naczynia są oczyszczone. Nasza świątynia musi być oczyszczona z brudu, grzechu i bezprawia.
Gdy nasza świątynia będzie czysta, gdy całym sercem będziemy dążyć do świętości, wtedy będzie przebudzenie. Zauważyliście, że pod koniec tego 2 rozdziału Ewangelii Jana, po oczyszczeniu świątyni przez Pana, jest powiedziane, że „wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał. " Sprawdźmy więc siebie w świetle Słowa Bożego, jak stoimy przed Bogiem.
Jeśli jesteś dzieckiem Bożym, ale moc Boża nie przejawia się w Tobie, nie masz radości zbawienia, nie masz pokoju w swoim sercu, to wpuść Ducha Bożego w całej Jego pełni do swojej świątyni i pozwól Mu dokończyć swoje dzieło oczyszczenia i uświęcenia.
A jeśli jeszcze nie przyjąłeś Go jako swojego osobistego Zbawiciela, to wiedz, że dzisiaj Jezus Chrystus stoi u drzwi Twojego serca i puka. Jeśli otworzysz Mu drzwi, On wejdzie i będzie twoim Zbawicielem. Nic nie może się przyrównać do tej radości, którą doświadcza ten, kto całkowicie oddał się Chrystusowi. Uczyń to teraz. Niech Bóg Ci w tym dopomoże. Amen.