RSS

Ho Teri Stuti Aur Aradhana - Persis John (Niechaj cześć i chwała będąTobie.)


0 komentarze

Posted in

Zjawiska w dniu Pięćdziesiątnicy.


Otwórzmy Biblię na Księdze Dziejów Apostolskich, rozdział 2 i spójrzmy na pierwsze 4 wersety. Chcę zwrócić szczególną uwagę na to, jak w tym przypadku, w tym ważnym dniu, Duch Święty objawił się zstępując z nieba, aby przebywać tutaj na Ziemi. Jeśli skupimy naszą uwagę na obrazach i symbolach, które widzimy w tym tekście, to będziemy mogli lepiej zrozumieć przejawy i działanie Ducha Świętego. „A gdy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, wszyscy byli jednomyślnie na tym samym miejscu. Nagle powstał odgłos z nieba, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i wypełnił cały dom, w którym siedzieli. Ukazały się im rozdzielone języki jakby z ognia, które spoczęły na każdym z nich. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. ” (Dzieje 2:1-4).

Śledząc uważnie tekst, dostrzeżemy dwa wyraźne opisy tego, w jaki sposób Duch Święty objawił się, zstępując na 120 naśladowców Chrystusa oczekujących Jego zstąpienia. Patrząc uważnie, odkryjemy, że tu są nie tylko dwa symbole, które od razu przyciągają uwagę, ale jest też trzecia wskazówka. Te trzy symbole to wiatr, ogień i woda. Każdy z nich prowadzi nas do pewnych refleksji na temat Ducha Świętego. Interesujące jest to, że w Ewangelii widzimy, że Pan nasz Jezus Chrystus, mówiąc i nauczając o Duchu Świętym, użył dokładnie tych trzech symboli: wiatru, ognia i wody.

Zacznijmy od pierwszego symbolu, jest on jako pierwszy w tekście, tj. wiatr. „I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. ” Tutaj zstąpienie Ducha Świętego jest przedstawione jako szum wiatru, „jakby wiejącego gwałtownego wiatru. ” Cały dom, w którym się znajdowali, napełnił się szumem tego gwałtownego wiatru, a szum jego był tak donośny, że słyszała go cała Jerozolima. Dowiadujemy się o tym z następnych wersetów. Na początku wersetu 6 jest powiedziane: „gdy więc powstał ten szum, zgromadził się tłum i zatrwożył się. ”

Zauważmy, że ten szum powstał nagle, to znaczy, że przedtem była całkowita cisza i nagle pojawił się niewiarygodny odgłos. Nie można więc nazwać tego gwałtownego szumu zjawiskiem naturalnym. To był odgłos z nieba. To był szum o nadprzyrodzonym pochodzeniu, co pozwala stwierdzić, że jego autorem był sam Bóg. I ten gwałtowny szum napełnił cały dom, w którym się znajdowali, i był słyszany nawet na obrzeżach Jerozolimy. Ten szum pochodził jakby z gwałtownego silnego wiatru i wypełnił cały dom. Jakże naturalne jest to, że pierwszy przejaw Ducha Świętego podczas Jego zstąpienia na tę Ziemię jest przedstawiony nie inaczej, jak tylko wiatr.

Użyte tu słowo wiatr w języku greckim - pnое, tłumaczy się jako duch lub oddech. Słowo to w naszym tekście tłumaczone jest słowem wiatr. W rozdziale 17 Dziejów Apostolskich w wersecie 25 tłumaczone jest słowem - oddech. Apostoł Paweł mówi w Atenach, że „Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko. " (Dzieje 17:24-25). Tutaj słowo pnoe - to tchnienie.

Przypomnijmy słowa Zbawiciela, którymi zwrócił się do Nikodema, mówiąc: „Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha. ” (Jana 3:8). Tutaj słowo wiatr, Duch - pneuma, na początku zdania i na końcu zdania wydaje się być tym samym. Istnieje jednak między nimi duża różnica znaczeniowa. Na początku zdania słowo pneuma - oznacza wiatr, a na końcu zdania Ducha Świętego, a słowo jest takie samo. Tutaj Chrystus porównuje Ducha Świętego do wiatru. Mówi, że tak jak wiatr wieje, dokąd chce, szum jego słyszymy, lecz nie wiemy, skąd przychodzi i dokąd podąża, tak jest z każdym, kto narodził się z Ducha.

Co Chrystus chce przez to powiedzieć? To, że nie da się przewidzieć, w jaki sposób Duch Święty wykona swoje dzieło odrodzenia, tak jak nie da się przewidzieć, gdzie i kiedy będzie wiał wiatr. Nie bez znaczenia jest to, że pierwszą cechą Ducha Świętego jest właśnie wiatr. Nie ogień, nie woda, ale wiatr. Dlatego, gdy Chrystus po raz pierwszy mówi o Duchu Świętym, porównuje Ducha Świętego i Jego działanie do wiatru. O, gdybyśmy tylko zrozumieli, co Pan chce nam przez to powiedzieć w tym praobrazie działania Ducha Świętego, ponieważ kryje się tu cały szereg podstawowych i drogocennych prawd.

Chciałbym dzisiaj zwrócić uwagę przynajmniej na dwie z nich. Jak już wspominałem greckie słowo - pnoen, wiatr w tym wersecie może również oznaczać oddech. Drodzy przyjaciele, to co się wydarzyło w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy nagle z nieba rozległ się szum, jakby uderzenie  gwałtownego wiatru, to narodził się Kościół Chrystusowy. Bóg tchnął tchnienie życia i Kościół Chrystusa został utworzony, a mówiąc inaczej narodził się. Tak więc w tym gwałtownie wiejącym wietrze widzimy praobraz wyższego działania Ducha Świętego. On daje życie Boże. Kiedy w ogrodzie Eden Bóg stworzył człowieka z prochu ziemi i „tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, człowiek stał się żywą duszą. ” (Ks.Rodz. 2:7). Ale gdy w dniu Pięćdziesiątnicy tchnął na tych, którzy zgromadzili się w Wieczerniku w Jerozolimie, oni stali się nowym stworzeniem duchowym. Stali się stworzeniem nie duszewnym, ale duchowym. „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest”, a to znaczy, że to, co narodziło się z Ducha Świętego, nie może być niczym innym, jak tylko duchowym. (Jana 3:6). Gdy człowiek narodzi się z Ducha Bożego, staje się stworzeniem duchowym, lub jak mówi apostoł Piotr, ci, którzy w ten sposób narodzili się z Ducha, są „jako kamienie żywe budujące się w dom duchowy. ” (1Ptr. 2:5).

Istnieje więc ciało duszewne, jak mówi apostoł Paweł, i jest też ciało duchowe. „Tak też napisano: Pierwszy człowiek Adam stał się istotą żywą, ostatni Adam (tj. Jezus Chrystus) stał się duchem ożywiającym. ” (1Kor.15:45). I to właśnie ostatni Adam - Pan nasz Jezus Chrystus przez swoją śmierć stał się duchem ożywiającym. To ożywiające działanie ostatniego Adama spełniło się w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy Duch Święty zstąpił na ludzi oczekujących Go w Wieczerniku. Dlatego pierwszą i najwyższą posługą Ducha Bożego jest darowanie nam nowego życia. Chrystus powiedział: „Jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. ” (Jana 3:5-6). Człowiek nabywa nowe życie Boże w momencie, gdy zstępuje na niego Duch Święty, i to jest początek jego nowego życia duchowego.

Przypomnijmy sobie, jak po swoim zmartwychwstaniu Chrystus ukazał się swoim uczniom i powiedział: „Pokój wam! Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. A to rzekłszy, tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego. ” (Jana 20:21-22). Niektórzy sądzą, że w tym momencie oni otrzymali Ducha Świętego, ale wydaje mi się, że był to akt proroczy, mówiący o tym, co miało się wydarzyć w dniu Pięćdziesiątnicy. Jeśli oni otrzymali Ducha Świętego, to dlaczego Chrystus nakazał im nie opuszczać Jerozolimy przez 10 dni aż do dnia Pięćdziesiątnicy, ale oczekiwać obietnicy Ojca, to jest Ducha Świętego. Jeśli otrzymali Ducha Świętego, to dlaczego mieliby czegoś oczekiwać, prawda? Już wtedy mogliby iść i głosić Słowo. Ale wiemy, że dopiero po tym, jak w dniu Pięćdziesiątnicy Duch Święty zstąpił na nich, zamieszkał w nich i napełnił ich, dopiero wtedy oni stali się świadkami Chrystusa. Tak więc pierwszym, początkowym i najważniejszym dziełem Ducha Świętego jest obdarzenie życiem wierzących w Jezusa Chrystusa. Duch daje życie, obdarza nas życiem Bożym, życiem Chrystusowym. Dlatego jest nazywany Duchem życia. Daje nam życie Boże.

Ale obraz Ducha Bożego jako wiatru wskazuje nam również, że jest On suwerenny. Co mam na myśli? Spójrzmy jeszcze raz na to, co Jezus Chrystus powiedział o Duchu Świętym. „Duch lub wiatr wieje, wieje, gdzie chce, i głos, to jest dźwięk jego, słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie: tak jest z każdym, kto narodził się z Ducha. ” Jak już wspominałem, pierwszym dziełem Ducha jest obdarzenie darem nowego, Bożego życia każdego grzesznika, który się nawraca i wierzy w Jezusa.

Ale te słowa mówią nam również o tym, jak działa Duch Święty, jak obdarza życiem, jak wykonuje swoją posługę i jak obdziela swoimi darami. Spójrzmy na te słowa, które Jezus wypowiedział do Nikodema: „Wiatr wieje, dokąd chce i gdzie chce. ” Ten fragment można przetłumaczyć na oba sposoby. Tutaj Chrystus podaje przykład porównując działanie Ducha Świętego do podmuchu wiatru. W tym przypadku słowo wiatr – pneuma, oznacza wiatr. Wiatr wieje, gdzie chce. Co Chrystus chce przez to powiedzieć? Że ani ja, ani ty, nikt z ludzi nie może powiedzieć, w którą stronę i gdzie powieje wiatr. Oczywiste jest więc, że działanie wiatru nie zależy od człowieka. Skąd wiatr zaczyna wiać i gdzie on zawróci. Jaki z tego wniosek? Taki, że człowiek nie jest w stanie powiedzieć, kiedy, jak i gdzie Duch Święty przejawi swoje działanie.

Spójrzmy na słowa z rozdziału 2 Dziejów Apostolskich, werset 2: „I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. ” Czy możemy powiedzieć, że przynajmniej jeden z tych 120 zgromadzonych w Wieczerniku mógł się spodziewać lub przypuszczać, że wydarzy się coś takiego? Czy ktokolwiek z nich mógł przewidzieć, że właśnie w ten sposób spełni się dana im przez Pana obietnica Ducha Świętego? Jestem pewien, że nawet im to nie przyszło do głowy. I przy tym zwróćmy uwagę na fakt, że, o ile wiemy z historii Kościoła, takie zjawisko nigdy się nie powtórzyło.

Jeśli przejdziemy kilka stron dalej w Biblii od tego miejsca, możemy przeczytać o kolejnym niespodziewanym przejawie mocy i działania Ducha Świętego. Tutaj w rozdziale 4, wersecie 31 jest powiedziane: „A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym. ” A kilkanaście stron dalej z tej samej Księgi Dziejów Apostolskich, w rozdziale 16 przeczytamy o kolejnym niewiarygodnym przejawie mocy Ducha Świętego w odpowiedzi na modlitwę i wielbienie Boga przez Pawła i Sylasa. Mówi się tutaj, że „Nagle powstało wielkie trzęsienie ziemi, tak że się zachwiały fundamenty więzienia i natychmiast otworzyły się wszystkie drzwi, a więzy wszystkich się rozwiązały. ” (Dzieje 16:26).

Ale załóżmy, że mając takie doświadczenia lub słysząc, że inni je mieli, wierzący zdecydowaliby, że coś podobnego musi wydarzyć się ponownie. Proszą więc i nalegają z wiarą, aby Bóg powtórzył podobne zjawisko. Jeśli jeden wierzący doświadczył tego, to i ja też powinienem to przeżyć, albo jeśli Bóg im tak błogosławił, to inni powinni doświadczyć tego samego. Jeśli nie, to ich przeżycie nie jest prawdziwe. Oczywiście, takie myślenie jest absurdalne. Przyjaciele, tak jak wiatr wieje, gdzie chce i kiedy chce, tak Duch Święty działa i przejawia swoją moc, rozdzielając swoje dary, jak chce. Nigdy o tym nie zapominajmy. Apostoł Paweł, wymieniwszy przejawy Ducha Świętego i jego dary, mówi: „Wszystko to zaś sprawia jeden i ten sam Duch, rozdzielając każdemu poszczególnie, jak chce. ” (1Kor. 12:11).

Drodzy bracia i siostry, ile rozczarowań, ile niepotrzebnych łez, ile nieporozumień moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy powierzyli nasze dzieło Duchowi Świętemu, zamiast dyktować Mu, jak i co powinien robić. On jest suwerenny i nie potrzebuje naszych mądrych rad. Gdy my całkowicie oddamy się Mu i zawierzmy wszystko, co nas dotyczy, wtedy i my doświadczymy błogosławieństwa, a Jego działanie przejawi się w naszym życiu w formie, której nie potrafilibyśmy sobie nawet wyobrazić. Przypomnijmy o ostatnich słowach modlitwy apostoła Pawła za wierzących w Efezie: „Temu zaś, (tutaj mówi o Duchu Świętym), który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy, temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. ” (Ef.3:20-21). Tak, to On, Duch Święty, który żyje w nas, chce mieć pełne prawo, by w naszym życiu działać w nas swoją mocą. Jeśli należymy do Chrystusa, jeśli jesteśmy dziećmi Bożymi, to mamy Jego Ducha. „Jeśli ktoś nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego” - mówi Słowo Boże. (Rzym. 8:9).

Jeśli ja, jako dziecko Boże mam Ducha Świętego, to jak zmierzyć, ile Go we mnie jest? Jaka część Ducha Świętego? Myślę, że to pytanie jest zupełnie nie na miejscu. Można by nawet powiedzieć, że to nierozsądne pytanie. Przecież Duch Święty jest Osobą. Nie mogę mieć Go część, albo Go mam, albo nie. Jedno z dwojga. Błędne pojmowanie osobowości Ducha Świętego prowadzi do błędnego rozumienia Jego działań i Jego przejawów. On jest Osobą, tak jak Bóg Ojciec i Bóg Syn, Jezus Chrystus. Duch Święty nie jest czymś. Nie jest tylko wpływem, odczuciem, mocą, wiatrem, nie, On jest Bogiem i nie można Go mierzyć naszymi standardami, „gdyż Bóg udziela Ducha bez miary” - mówi Słowo Boże. (Jana 3:34).

Ale ktoś zapyta: w czym więc jest problem, że tak rzadko widzimy i doświadczamy Jego mocy i działanie? I na te pytania i poszukiwania zazwyczaj słyszymy odpowiedź: że trzeba oczywiście mieć więcej Ducha Świętego. Przyjaciele, to nieprawda. Nie potrzebujemy mieć więcej Ducha, a raczej można powiedzieć, że Duch powinien mieć prawo bardziej rozporządzać nami. Otóż my nie pozwalamy Mu działać w naszym życiu. Powstrzymujemy Go i nie pozwalamy Mu być prawowitym Panem w naszym życiu. To jest problem. Czy też mówią nam, że musimy czekać na Ducha Świętego, jak apostołowie. Nie, nie musimy. Tak, oni musieli, bo Chrystus powiedział im, aby czekali na Ducha Świętego.

Dlaczego uczniowie musieli czekać, a my nie? Z prostego powodu, On jeszcze nie zstąpił na tę Ziemię. Uczniowie musieli czekać na ten cudowny dzień Pięćdziesiątnicy. Duch Boży jest teraz tutaj i my nie musimy na Niego czekać. Teraz On czeka na nas, czeka na Ciebie przyjacielu i na mnie, abyśmy całkowicie podporządkowali się Mu, Jego autorytetowi, Jego woli. Sprawdźmy więc siebie w jakich relacjach jesteśmy z Duchem Świętym. Tak, On jak wiatr, wieje gdzie, jak i kiedy chce, On również, jak wiatr natychmiast wejdzie, gdy otworzymy okna i drzwi naszego domu. Uczyń to przyjacielu, otwórz okna i drzwi swojego serca, a zostaniesz napełniony cudownym tchnieniem Ducha Świętego, tak, jak uczniowie w dniu Pięćdziesiątnicy.

„I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. ” To był fizyczny przejaw mocy i był wyjątkowy. Ten szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, ucichł. Jest mało prawdopodobne, aby się powtórzył, ale konsekwencje zstąpienia Ducha są ważne, są widoczne, może je doświadczyć każdy z wierzących. Ważne nie jest to, że był fizyczny szum, że ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich, ale ważny jest rezultat, to, że wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, to, że Duch Boży zamieszkał w nich.

Ale w tym symbolu i praobrazie Ducha Świętego na podobieństwo wiatru kryje się jeszcze inna prawda o Duchu Świętym. Moc. „I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru. ” Apostoł Piotr używa tego samego słowa „feromenes” w swoim 2 Liście na końcu 1 rozdziału „lecz wypowiadali proroctwa ludzie Boży”, ponieważ byli niesieni przez Ducha Świętego. Niesieni, prowadzeni, pędzący. Kto ich niósł? Duch Święty. Co przyniósł z sobą ten szum, jakby od pędzącego gwałtownego wiatru. Ducha Świętego. Różne działania, niektóre z szumem, inne bez szumu, ale są one wywołane przez Ducha Bożego. Czasami przejawia się to, jako zjawisko pioruna, ale nie zawsze. Najczęściej może być to cichy powiew wiatru.

Przypomnijmy wydarzenie z prorokiem Eliaszem. Pan kazał mu wstąpić na górę przed oblicze Pana. I tutaj czytamy: „A oto Pan przechodził, a wicher potężny i silny, wstrząsający górami i kruszący skały szedł przed Panem; lecz w tym wichrze nie było Pana. A po wichrze było trzęsienie ziemi, lecz w tym trzęsieniu ziemi nie było Pana. Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana. ” (1Ks.Król. 19:11-12). I dopiero gdy to wszystko minęło, wówczas w powiewie cichego wiatru do proroka doszedł głos Boga.

Co jest najważniejsze. Nie to co zewnętrzne, co czasowe i może się nie powtórzyć, co jest zmienne, ale to co jest niezmienne - to być napełnionym Duchem Świętym. „Ale przyjmiecie moc”, jaką moc - moc Boga Wszechmogącego, gdy „Duch Święty zstąpi na was i będziecie Mi świadkami. ” Moc, która czyni nas skutecznymi świadkami Jezusa Chrystusa. Moc, dzięki której osiąga się zwycięstwo nad grzechem, moc, która czyni nas odważnymi, cierpliwymi, łagodnymi, kochającymi, wybaczającymi, hojnymi, uczciwymi, sumiennymi, spokojnymi, miłosiernymi i opanowanymi. To właśnie tak najbardziej widoczna jest moc Ducha Świętego. O, jak ważne jest poznać te prawa Ducha Świętego, ale jeszcze ważniejsze jest, aby się im podporządkować. Dajmy Mu wolną rękę w naszym życiu, słuchajmy Jego łagodnego głosu i bądźmy Mu posłuszni. Niech sam Pan nam w tym dopomoże. Amen.

Potężny wpływ świata. Księga Przysłów z Paulem Washerem.


0 komentarze

Posted in

Człowiek napełniony Duchem Świętym.


Kontynuując rozważania dzisiaj chciałbym skupić swoją uwagę na osobie wspomnianej w rozdziale 6 Dziejów Apostolskich. Ten mąż Boży ma na imię Szczepan. O nim mówi się w rozdziałach 6 i 7, jego imię jest również wspomniane w rozdziale 8, gdzie jest mowa o jego pochówku, oraz w rozdziale 11, gdzie dowiadujemy się, że po jego śmierci rozpoczęło się silne prześladowanie Kościoła. Szczepan, jak wiemy był pierwszym męczennikiem Kościoła. Choć stosunkowo niewiele się o nim jest powiedziane, ale z tego, co znajdujemy, możemy wiele dowiedzieć się i nauczyć się o chrześcijaństwie.

Należy powiedzieć, że niezależnie od tego, czy ktoś uważa, że Szczepan był męczennikiem, czy nie, to jednak posiadał on wszystkie cechy charakterystyczne dla męczennika. Choć może się to wydawać dziwne, Pan nasz nakazał nam wszystkim być męczennikami w tym znaczeniu tego słowa. Przypomnijmy ostatnie słowa Jezusa Chrystusa wypowiedziane tu na Ziemi: „ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami.” (Dzieje 1:8). Słowo - martyr - oznaczało najpierw w języku greckim świadka. Dopiero przez świadectwo męczeńskiej śmierci zaczęło oznaczać osobę która heroiczną postawą wiary stała się - martyres - męczennikiem, świadkiem Chrystusa, za którego oddała życie. Co prawda nie każdemu jest dane potwierdzić swoje świadectwo śmiercią, ale każdy wierzący prawdziwie napełniony Duchem Świętym, z pomocą Ducha Świętego będzie mógł pozostać wierny aż do śmierci. Jednak Szczepan był męczennikiem jeszcze zanim został ukamienowany. To nie śmierć uczyniła go męczennikiem, ale Duch Święty. Tak, jego przeznaczeniem było być tym pierwszym w historii Kościoła, który przypieczętował swoje świadectwo krwią.

I tutaj warto zwrócić uwagę na znaczenie jego imienia. Okazało się ono prorocze. Szczepan to imię greckie (Stefanos) i oznacza wieniec. Jego przeznaczeniem było nosić wieniec męczennika, zostać wywyższonym taką chwałą, aby umrzeć i oddać życie za Jezusa Chrystusa, swego Zbawiciela. Jak już wspomniałem, to, co wiemy o Szczepanie, może nas wiele nauczyć. Na przykład bardzo dodaje otuchy fakt, że nie był on jednym z apostołów. Dlaczego. Szczepan był zwyczajnym członkiem kościoła. Kościół wybrał go na posługę i zlecił mu zaspokajanie fizycznych potrzeb ludzi, jak mówi tekst „przy codziennym usługiwaniu przy stołach. ” (Dzieje 6:2). Jeżeli zwykły członek Kościoła Chrystusowego mógł upodobnić się do Jezusa Chrystusa do tego stopnia, że, jak powiedziano w wersecie 15 rozdziału 6 „wszyscy, którzy utkwili w nim wzrok, ujrzeli jego oblicze niby oblicze anielskie”, to oznacza, że ​​każde dziecko Boże może mieć to, co miał Szczepan.

To właśnie temu człowiekowi wiary, Szczepanowi, chciałbym przyjrzeć się bliżej. Jak wiele pożytecznych rzeczy możemy dowiedzieć się ze stosunkowo niewielu fragmentów Pisma Świętego na jego temat. Jestem pewien, że poznanie tego człowieka będzie dla nas zachętą, wskazówką i wzmocnieniem w naszym życiu codziennym. Myślę, że można o nim powiedzieć, że był człowiekiem spełnionym. Ale autor Dziejów Apostolskich Łukasz szczególnie podkreśla to u Szczepana, że on był napełniony Duchem Bożym.

Nawiasem mówiąc, można powiedzieć o każdej osobie, że jest czymś napełniona. Na przykład ktoś jest pełen egoizmu. Wszystko w jego życiu kręci się wokół niego. Słowo Boże mówi o takich ludziach, że są przepełnieni goryczą. Gorycz ich przytłacza. Ich mowa jest przesiąknięta złym duchem goryczy. Nie są zadowoleni z nikogo i niczego, potrafią tylko źle mówić o innych. Czują się skrzywdzeni, zawsze narzekają, krytykują i oczerniają wszystkich. Zapewne spotkaliście kiedyś ludzi, którzy nie są w stanie wypowiedzieć ani jednego zdania, nie wypowiadając jakiegoś przekleństwa lub wulgaryzmu. Są tak przepełnieni duchem wulgarnego języka, że ​​nawet nie zauważają, jak jadowita jest ich mowa.

Biblia mówi także o ludziach pełnych niegodziwości. Są tak przyzwyczajeni do łgania, że ​​wierzą w swoje kłamstwa. Chrystus mając na myśli takich obłudników, przyrównał takich ludzi do „grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelakiej nieczystości. ” (Mat. 23:27).

Tak, można być człowiekiem napełnionym, ale to nie wszystko. Bardzo ważne jest to, czym jesteśmy napełnieni. To, czym jesteśmy napełnieni wypływa z obfitości naszego serca. Stefan był człowiekiem napełnionym. Ale czym? Spójrzmy, co mówi o nim Słowo Boże. Chcę zwrócić uwagę na 5 zwrotów, którymi Łukasz opisuje Szczepana, a wszystkie mówią o tym, czym ten człowiek był napełniony. W rozdziale 6, wersecie 3 Dziejów Apostolskich napisano, że Szczepan był „pełen Ducha Świętego i mądrości. ” W wersecie 5 mówi się, że Szczepan był „mężem pełnym wiary i Ducha Świętego”, a w wersecie 8, że był „pełen łaski i mocy. ” W tych dwóch rozdziałach 6 i 7, trzy razy jest powiedziane, że Szczepan został napełniony Duchem Świętym. A dzięki temu, że został napełniony Duchem Świętym, był pełen mądrości, wiary, łaski i mocy. Były to owoce lub rezultaty charakterystyczne dla człowieka prawdziwie napełnionego Duchem Świętym.

Co prawda ​​w niektórych tłumaczeniach werset 8, 6 rozdziału Dziejów mówi: „Szczepan, pełen wiary i mocy, czynił cuda i wielkie znaki wśród ludzi. ” Użyte tu słowo „wiara” w języku greckim - charitos oznacza łaskę. Werset 5 tłumaczy, że był „pełen wiary i Ducha Świętego. ” Greckie słowo pisteōs, oznacza tutaj wiarę. W wersecie 8 innym użytym słowem jest charitos, co znaczy łaskę. Został więc on napełniony wiarą i łaską. Cała tajemnica tego niezwykłego człowieka polegała na tym, że został on napełniony Duchem Świętym.

Bóg stworzył człowieka na swój obraz i swoje podobieństwo, ale gdy człowiek upadł z powodu nieposłuszeństwa, grzech oddzielił go od Boga. Ale Bóg w swej wielkiej i nieograniczonej miłości do swego stworzenia, nie pozostawił człowieka w tym upadłym stanie. Tak, jeszcze przed swoim upadkiem, przed dawnymi wiekami, Bóg już to przewidział i zapewnił człowiekowi wyjście z tego upadłego stanu. A gdy czas się wypełnił, posłał swego Jednorodzonego Syna, aby zbawił człowieka i uczynił go nowym stworzeniem. Tylko dzięki odkupieńczej ofierze Swego Syna Bóg mógł przywrócić społeczność z człowiekiem. Przez tą zastępczą śmierć Swojego Syna Bóg nie tylko pojednał grzesznika z Sobą, ale także dał pojednanemu człowiekowi Swego Ducha Świętego. On dał mu nowe życie, odrodził nas z Chrystusem. Jak pisze apostoł Paweł w 12 rozdziale 1 Listu do Koryntian „przez jednego Ducha zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało i wszyscy zostaliśmy napojeni w jednego Ducha. ” (1Kor. 12:13). To i jest wielkie dzieło, które dokonuje On w człowieku, ożywiając go, gdy przychodzi do Niego przez Jezusa Chrystusa.

Bóg mówił o tym przez Swoich proroków już w Starym Testamencie. Spójrzmy na te słowa: „I pokropię was czystą wodą, i będziecie czyści od wszystkich waszych nieczystości i od wszystkich waszych bałwanów oczyszczę was. I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste. Mojego ducha dam do waszego wnętrza i uczynię, że będziecie postępować według moich przykazań, moich praw będziecie przestrzegać i wykonywać je. ” (Ezch. 36:25-27). Kto to uczyni? Sam Bóg. My nie jesteśmy do tego zdolni, drodzy przyjaciele. Bóg dokonuje cudu odrodzenia od początku do końca. On jest naszym Panem, jest sprawcą i dokończycielem naszej wiary”, a celem Boga jest przemienić nas, abyśmy się stali podobni do obrazu Jego Syna.

Aby jednak Duch Święty mógł dokonać w nas to wielkie dzieło, musimy być Nim napełnieni. Naszą rolą w tym wielkim dziele jest danie Mu pełnej wolności działania w naszym życiu, tak jak Mu się podoba. Nasz udział polega na poddaniu się i otworzeniu Mu całego naszego serca, aby mógł nas napełnić, a Jego zadaniem jest to dzieło wypełnić. Bóg stworzył nas dla Swojej chwały i możemy Go wychwalać tylko w takim stopniu, w jakim pozwolimy Mu przemienić nas na podobieństwo Swojego umiłowanego Syna. Tylko Jego obraz w nas, Jego podobieństwo będzie Go wielbić, nic więcej. I to jest dostępne dla wszystkich dzieci Bożych. Bóg pragnie, abyśmy wszyscy byli podobni do Jego Syna.

Przykład Szczepana uczy nas, że Bóg może uczynić każdą osobę całkowicie Mu oddaną na podobieństwo Swojego Syna. I pamiętajmy, że Bóg napełnia swoje dzieci Duchem Świętym nie tylko po to, aby rozwiązywać wielkie problemy i dokonywać wielkich czynów, ale wypełnia je tak, aby odzwierciedlały Jezusa Chrystusa w najzwyklejszych, codziennych, pozornie nieistotnych sprawach i sytuacjach życiowych.

Duch Święty musiał napełnić Szczepana, zanim powierzył mu posługę przy stołach. Duch Święty uczynił to, aby w tej skromnej posłudze on odzwierciedlał cudowne przymioty i piękno Jezusa Chrystusa, aby w tej posłudze, którą pełnił, ludzie patrzący na niego widzieli w nim Jezusa Chrystusa. Właśnie taki człowiek, jak Szczepan, pełen Ducha, mądrości, wiary, łaski i mocy, był potrzebny Kościołowi.

Jak widzimy z rozdziału 6 Dziejów, w kościele pojawił się poważny problem, który mógł doprowadzić do smutnego końca. Szemranie, które zaczęło się od tego, że niektóre wdowy rzekomo zaniedbywano przy dzieleniu się potrzebami, mogło niestety doprowadzić do rozłamu. W kościele mógł nastąpić podział i aby zapobiec tej tragedii, potrzebni byli bracia, którzy podobnie jak Szczepan zostali napełnieni Duchem Świętym, ludzie, którzy w tej sytuacji przejawiali mądrość, cierpliwość, łaskę i miłość Chrystusową. Tacy bracia nie popadli w pychę, nie szukali korzyści dla siebie. Napełnieni Duchem Świętym postępowali tak, jak postępował sam Pan Jezus Chrystus i jak On postąpiłby w podobnej sytuacji. To zwycięstwo należało do Boga, a nie do diabła. Problem został rozwiązany dlatego, że kościół wybrał do tej posługi braci napełnionych Duchem Świętym, a wśród nich był Szczepan.

Warto zauważyć, jak wyraźnie Szczepan, człowiek napełniony Duchem Świętym, odzwierciedlał swojego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. To, jak nic innego, pokazuje, że był naprawdę napełniony Bożym Duchem Chrystusowym. Godne podkreślenia jest to, że wszystko, co powiedziano o Szczepanie, mówi się o naszym Panu, Jezusie Chrystusie. Czasem niemal tymi samymi słowami. Porównania te widzimy głównie w Ewangelii Łukasza, autora Dziejów Apostolskich. Na przykład w rozdziale 3 Ewangelii Łukasza jest powiedziane, że „Duch Święty zstąpił na Jezusa”, a na początku rozdziału 4 czytamy, że „Jezus, pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu. ” (Łuk. 4:1). Nieco dalej w tym samym rozdziale powiedziane jest, że gdy zakończyło się Jego przebywanie na pustyni, gdzie przez czterdzieści dni był kuszony przez diabła, mówi się, że „Jezus powrócił w mocy Ducha. ” (Łuk 4:14). Od tego momentu On rozpoczął swoją posługę wśród ludzi.

W kazaniu w dniu Pięćdziesiątnicy, mówiąc o Jezusie, Piotr powiedział o Nim: „Jezusa z Nazaretu, męża potwierdzonego przez Boga wśród was mocami, cudami i znakami, których Bóg dokonał przez niego wśród was, o czym sami wiecie. ” (Dzieje 2:22). O Szczepanie w wersecie 8 tego rozdziału 6 jest powiedziane: „A Szczepan, pełen wiary i mocy, czynił cuda i wielkie znaki wśród ludzi. ” Tak więc w swojej posłudze odzwierciedlał on swojego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Przypomnijmy, jak Łukasz mówi o naszym Panu: „Jezusowi zaś przybywało mądrości oraz łaski u Boga i u ludzi. ” (Łuk. 2:52). O Szczepanie powiedziano, że jego przeciwnicy „nie mogli sprostać jego mądrości. ” Tak, ta mądrość pochodziła od Ducha Świętego. Ona, jak mówi apostoł Jakub w swoim Liście: „jest z góry, jest przede wszystkim czysta, następnie miłująca pokój, łagodna, ustępliwa, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, nie stronnicza, nie obłudna. ” (Jak. 3:17).

Zauważmy dalej, że Szczepan był pełen łaski i mocy. O czym mówi nam słowo - łaska. Grecki źródłosłów tego słowa, które brzmi - charis, jest wspólne ze słowem chara – radość, piękno, elegancja, urok, symetryczność, rym. Osoba napełniona łaską Bożą przejawia te cechy. Taki był Szczepan i to w łasce wyrażała się jego moc. Był pełen łaski i mocy. Te dwie cechy są nierozłączne. Przypomnijmy, co apostoł Jan mówił o naszym Zbawicielu: Słowo „pełne łaski i prawdy. ” (Jana 1:14).

Tą łaską był napełniony Szczepan. Ten sam Duch, którym on został napełniony, On napełnił go tą cudowną cechą, którą napełniony był nasz Pan Jezus Chrystus. W ten sposób możemy sprawdzić siebie, czy rzeczywiście jesteśmy napełnieni łaską Bożą. Ale ktoś powie, że jest napełniony Duchem Świętym. Jeśli tak, to Duch Święty z pewnością wzbudzi w nas tę cudowną cechę łaski. Czy osoby, z którymi my utrzymujemy bliskie relacje, odczuwają przyciągającą moc tej łaski? Czy znajdują odzwierciedlone w nas to piękno, czułość, miłość, cierpliwość i wyrozumiałość, która była tak nieodłączna dla naszego Pana? Takie są owoce Ducha w człowieku, który jest Nim napełniony.

Uwierzcie mi drodzy przyjaciele, że nasza twarz będzie odzwierciedlać naszego Pana, jeśli my będziemy naprawdę napełnieni Jego Duchem. Tak, wrogowie Chrystusa, którzy ostatecznie ukamienowali Szczepana, patrząc na niego „ujrzeli jego oblicze niby oblicze anielskie” - jak jest napisane w rozdziale 6. (Dzieje 6:15). Tak jak czas, dni, miesiące i lata odbijają się na naszych twarzach, tak odbije się na naszych twarzach to, czym jesteśmy napełnieni. Człowiek nie może tego ukryć, tak jak Szczepan nie mógł ukryć tego, czym był napełniony. To wyrażało się na jego twarzy.

Drodzy przyjaciele, takie życie nie jest możliwe bez sprzeciwu ze strony świata. Świat nienawidzi człowieka, który jest napełniony Duchem Świętym, mądrością, wiarą, łaską oraz mocą Bożą. On zawsze będzie prześladowany przez ten świat, gdyż „wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, będą prześladowani. ” (2Tym. 3:12). Tak jak prześladowali Jezusa Chrystusa, tak będą prześladować tych, którzy są odzwierciedleniem Jego obrazu.

Zwróćmy uwagę, jak podobne było prześladowanie Szczepana do prześladowań Jezusa. Tak jak Jezusa fałszywie oskarżono o bluźnierstwo i wypowiadanie się przeciwko zakonowi Mojżeszowemu, tak samo oskarżono Szczepana. I tak jak wrogowie uczyli ludzi składania fałszywego świadectwa przeciwko Jezusowi, tak przeciwnicy Szczepana uczyli ludzi składania fałszywego świadectwa przeciwko Szczepanowi.

A kim byli prześladowcy Szczepana? To byli ci sami ludzie, którzy prześladowali i ostatecznie zabili naszego Pana. „Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą” - powiedział Pan Jezus Chrystus swoim naśladowcom. Tak i w tym dziecko Boże napełnione Duchem Świętym będzie odbiciem swego Pana i Zbawiciela.

Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden obszar życia Szczepana, w którym tak wyraźnie odzwierciedlał się nasz Pan, Jezus Chrystus. I tu jak nigdzie indziej widoczna jest łaska i moc tego znamienitego ucznia Jezusa Chrystusa. Na końcu rozdziału 7 Dziejów czytamy, że gdy Stefan zakończył mowę przed Sanhedrynem, jego prześladowcy tak się rozgoryczyli, że „wpadli we wściekłość i zgrzytali na niego zębami. ” (Dzieje 7:54). I tu widzimy Szczepana czyniącego to samo, co uczynił nasz Pan Jezus Chrystus, gdy został przybity do krzyża. Jakie były pierwsze słowa naszego Pana na krzyżu, przypomnijmy: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. ” (Łuk. 23:34). Podczas gdy oni naśmiewali się z Niego i drwili, mówiąc: „zstąp z krzyża; a uwierzymy w Ciebie”, krwawiący Jezus prosi Ojca o przebaczenie dla swoich prześladowców i morderców.

A co mówi Szczepan, gdy spada na niego grad kamieni i ocieka krwią. Spójrzmy na ostatnie słowa Szczepana: „Panie, nie poczytaj im tego za grzech. ” (Dzieje 7:60). Były to ostatnie słowa współczucia dla prześladowców, słowa przebaczenia dla tych, którzy go nienawidzą. Tak zginął Stefan. „A gdy to powiedział, skonał. ” Tak umiera człowiek napełniony Duchem Świętym. Szczepan w życiu i śmierci odzwierciedlał Tego, który go odkupił. A takie życie nigdy nie pozostanie bez owoców na chwałę Bożą.

Przypomnijmy, że niejaki Szaweł, jeden z najzagorzalszych przeciwników chrześcijan, był świadkiem jego śmierci. On stał, pochwalał i strzegł szat tych, którzy go zabijali, aprobując to, co czynili. Modlitwa Szczepana została wysłuchana i Szaweł, prześladowca Kościoła, został jednym z jego apostołów. Ziarno pszenicy, które wpadło w ziemię, wydało swój wspaniały i obfity owoc.

Drodzy przyjaciele, czy zastanawiamy się nad tym, czy jesteśmy odzwierciedleniem chwały Pana, czy przebaczamy tym, którzy nas nienawidzą. Jeśli w naszych sercach jest niechęć do przebaczenia, jest to pewna oznaka, że jesteśmy daleko od naszego Pana. Jedyne, co pozostaje, to przebaczyć naszym winowajcom w modlitwie. Czy możemy szczerze prosić Pana „przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili. ” (Mat. 6:12). Jeśli nie jesteśmy gotowi przebaczyć, na próżno prosimy Boga, aby nam przebaczył.

Jakim wspaniałym przykładem człowieka napełnionego Duchem Świętym jest pierwszy męczennik Szczepan. Taki człowiek nie może nie odzwierciedlać Tego, który go zbawił i mu przebaczył. Do czego zachęca nas przykład Szczepana? Potwierdza, że ​​Duch Święty jest gotowy uczynić z nami to samo, co uczynił ze Szczepanem. Przyjaciele, dajmy Duchowi Świętemu miejsce w naszych sercach.

A jeśli jeszcze nie jesteś zbawiony, przyjacielu, to Pan Jezus Chrystus czeka, aż przyjdziesz do Niego, upamiętasz się i przyjmiesz Jego przebaczenie. „Tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz” - mówi Pan Jezus Chrystus. (Jana 6:37).Wyznaj Mu swój grzech, a On Ci przebaczy i przyjmie Cię jako jedno ze Swoich odkupionych dzieci. Niech Pan Ci w tym dopomoże. Amen.

Być uczniem Jezusa Chrystusa.


Czy zastanawialiście się przyjaciele kiedykolwiek, do czego Jezus Chrystus wzywał swoich uczniów? Z Biblii wiemy, że On często wzywał ich do głębokiego zastanowienia. Czasami mówił im rzeczy, których jeszcze nie mogli rozumieć, a zrozumieli je dopiero później, gdy otrzymali Ducha Świętego. Ale Chrystus powiedział wiele rzeczy, które były dla uczniów całkowicie zrozumiałe, jak na przykład te dwa wezwania, które są najważniejsze, a które często nazywane są wielkim przykazaniem i wielkim poleceniem.

W Ewangelii Mateusza, w rozdziale 22 Jezus Chrystus powiedział: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. ” Drugie jest do niego podobne: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. ” (Mat. 22:37-39). To właśnie nazywamy wielkim przykazaniem, aby miłować Boga i kochać ludzi.

Następnie w tej samej Ewangelii Mateusza, w rozdziale 28, czytamy takie słowa: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody. ” (Mat. 28:19). Słowo „nauczajcie” w języku greckim oznacza „czynić uczniami”. Oznacza to, że Chrystus nakazał pomnażać liczbę swoich uczniów pośród wszystkich narodów Ziemi. To właśnie nazywamy wielkim nakazem. To właśnie zadanie Jezus dał swoim uczniom tuż przed swoim odejściem do Ojca. Wielkie przykazanie i wielkie polecenie są ze sobą ściśle powiązane.

Jak możemy miłować Boga i nie wypełniać tego, co On nam polecił, albo jak możemy wypełniać to polecenie, jeśli naszą siłą napędową nie jest miłość? Jak powiedział kiedyś apostoł Paweł: „miłość Chrystusa bowiem przymusza nas”, czyli motywuje nas, a skoro Chrystus przywiązywał tak wielką wagę do pozyskiwania nowych uczniów na całym świecie, to powinniśmy przede wszystkim dowiedzieć się, co dokładnie miał na myśli, używając słowa „uczeń”.

Kogo można uznać za ucznia Chrystusa i jakie cechy powinien posiadać uczeń Jezusa. O tym właśnie dzisiaj chciałbym porozważać. Na początek musimy dowiedzieć się, jakie cechy powinien mieć uczeń. Następnie zastanowić się, jak zostać uczniem Chrystusa. Na koniec kilku praktycznych rad. Zanim przejdę do omówienia tych kwestii, chciałbym podzielić się tym, co mnie niepokoi. Myślę, że nasze codzienne relacje z ludźmi często mogą nas wiele nauczyć i spojrzeć na to, jak poważnie traktujemy polecenie Jezusa Chrystusa.

Do czego zobowiązany jest każdy wierzący. Jezus nakazał nam ludzi czynić uczniami, ale ile my wiemy o tym, jaki powinien być uczeń? Problem w tym, że rzadko zastanawiamy się nad tym, co to znaczy być uczniem Jezusa Chrystusa. Byłoby wspaniale, gdybyśmy my, wierzący, mogli dowiedzieć się, co to znaczy być uczniem i jak czynić ludzi uczniami.

Dzisiaj chcę omówić pięć cech ucznia Chrystusa i zwrócić szczególną uwagę na piątą z nich. Pierwszą cechą ucznia jest jego więź, bliska społeczność z Jezusem Chrystusem. W Ewangelii Marka, w rozdziale 3, werset 14, czytamy, że Jezus „ustanowił dwunastu uczniów, aby z Nim byli. ” A to oznacza, że od tego momentu oni spędzali z Nim niemal cały swój czas. Mieli wspaniałą okazję przebywać z Jezusem, gdy nauczał, czynił cuda, modlił się i objawiał im wolę Bożą.

Rzymski filozof Seneka powiedział kiedyś: Długa jest droga przez pouczenia, krótka i skuteczna przez przykłady. Uczniowie Jezusa Chrystusa widzieli na własne oczy, jak On żył i co czynił. On sam był dla nich żywym przykładem. Oczywiście, naśladowanie Chrystusa oznacza podjęcie ważnej i odpowiedzialnej decyzji. Tych dwunastu uczniów musiało podjąć taką stanowczą decyzję. Oto, jakie słowa Chrystusa przytacza ewangelista Łukasz w rozdziale 14: „Kto nie niesie swego krzyża, a idzie za mną, nie może być moim uczniem. Tak i każdy z was, kto nie wyrzeknie się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. ” (Łuk. 14:27,33). Wiemy, że Jezus chce być zawsze na pierwszym miejscu w naszym życiu. On nie toleruje żadnej konkurencji.

W tym samym rozdziale 14 Ewangelii Łukasza Jezus opowiedział przypowieść o człowieku, który wyprawił wielką ucztę i zaprosił na nią wielu ludzi. A gdy nadszedł czas uczty, przywołał swego sługę, aby oznajmił zaproszonym: „Chodźcie, bo już wszystko jest gotowe.” (Łuk. 14:17). A oni zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. „Pierwszy mu powiedział: Kupiłem pole i muszę iść je obejrzeć. Proszę cię, uważaj mnie za wytłumaczonego. Drugi zaś powiedział: Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować. Proszę cię, uważaj mnie za wytłumaczonego. A jeszcze inny powiedział: Pojąłem żonę i dlatego nie mogę przyjść. A gdy sługa wrócił, oznajmił to swemu panu. ” (Łuk. 14:18-21). A potem Chrystus rzekł: „Mówię wam bowiem, że żaden z tych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty. ” (Łuk. 14:24).

Jezus nie potrzebuje naszych wymówek, że mamy dużo pracy, czy jakichkolwiek innych zajęć. On nie chce, aby cokolwiek stało nam na drodze do Niego. My nie możemy stawiać domu, ani nawet rodziny, żony czy męża na pierwszym miejscu. Pierwsze miejsce należy tylko do Jezusa Chrystusa. Uczniowie to wiedzieli. Zostawili wszystko i poszli za Nim. W ich życiu i pracy Chrystus stał na pierwszym miejscu. Na początku ich posługi, Jezus powiedział im: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. ” (Mat. 6:33).

Przyjrzyjmy się teraz swojemu życiu, drodzy przyjaciele. Czy posiadamy cechy ucznia Jezusa Chrystusa, czy podążamy za Jego przykładem, Jego nauką, czy szukamy Jego woli, gdy musimy podjąć decyzję, czy też idziemy własną drogą, wybierając to, co jest dla nas korzystne? Czy będziemy postępować właściwie, czy nasze życie będzie pełne sensu i prawdy, zależy tylko od tego, czy będziemy naśladować Jezusa Chrystusa.

Drugą cechą ucznia Chrystusa jest miłość. Jan zapisał słowa Jezusa Chrystusa w rozdziale 13, a brzmią one następująco: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie. ” (Jana 13:34-35). Zauważmy ciekawą rzecz. Jezus nie mówi tu o miłości do Boga Ojca, ale o miłości do siebie nawzajem. O wiele trudniej jest prawdziwie kochać bliźniego ze wszystkimi jego wadami i błędami. Czasami nasze własne życie wydaje się nam tak ważne, że ktoś inny może być w nim tylko na drugim miejscu. To pewna oznaka, że coś jest nie tak z naszą miłością.

Ktoś, kiedyś powiedział: Im bardziej kocham ludzkość ogólnie, tym mniej kocham człowieka w szczególności. Ale gdy Bóg mówi, że tak umiłował świat, że nie oszczędził Swojego jedynego Syna, oznacza to, że naprawdę kocha ludzi, wszystkich ludzi.                     A co z naszą miłością do brata i do wszystkich innych? Odpowiedź na to pytanie może nie być łatwa. Spróbuję ująć to pytanie w inny, bardziej praktyczny sposób: kiedy ostatnio zrobiliśmy coś, co było oznaką miłości do bliźniego? Czy możemy to sobie przypomnieć?

Te dwie pierwsze cechy, które wymieniłem, pokazują porządek, jaki powinien panować w naszym życiu: po pierwsze Chrystus, po drugie ludzie, po trzecie ja. Trzecią cechą ucznia Jezusa Chrystusa jest posłuszeństwo Jego słowu. Jezus powiedział: „Jeśli będziecie trwać w moim słowie, będziecie prawdziwie moimi uczniami. ” (Jana 8:31). Apostołowie doskonale rozumieli, że wszystko, co Jezus im mówi, jest niezwykle ważne. Były to słowa, w które oczywiście należało wierzyć i być im posłusznym. Pewnego razu, w krytycznym momencie, Piotr powiedział do Pana: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. ” (Jana 6:68). Uczeń to nie tylko młody wierzący, przepełniony szczęściem i entuzjazmem, że jest teraz zbawiony, nie, uczeń to ktoś, kto samodzielnie zgłębia Słowo Boże, który lubi je czytać i wie, jak je wypełniać i być mu posłusznym. Jak powiedział kiedyś Dawid: „Jakże miłuję Twoje Prawo! Rozmyślam nad nim przez cały dzień. ” (Ps. 119:97). Uczeń to ktoś, kto wie, co powiedział Nauczyciel i wierzy w Jego słowa. Każdego dnia studiuje to Słowo, uczy się go na pamięć. Ale najważniejsze jest, aby stosował to Słowo w swoim życiu.

A jak jest z nami, drodzy przyjaciele? Czy poświęcamy wystarczająco dużo czasu na zgłębianie wiecznych wartości, czy też nasz czas zajmują rzeczy doczesne, przemijające? Chrystus twierdził, że Pisma świadczą o Nim, dlatego im więcej czasu poświęcamy Biblii, tym głębiej poznajemy Jezusa Chrystusa, tym bliższa jest nasza społeczność z Nim.

Czwartą cechą ucznia jest to, że jego życie przynosi owoce. Jego życie staje się owocne i życie innych ludzi mających kontakt n nim. W rozdziale 15 Ewangelii Jana powiedziano: „Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obfity owoc wydacie i staniecie się moimi uczniami. ” (Jana 15:8). Mówiąc o swoich uczniach, Jezus często dla porównania posługiwał się przykładami z natury. Na przykład w rozdziale 7 Ewangelii Mateusza czytamy: „Po ich owocach poznacie ich. Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców. ” (Mat. 7:16-18). Wszystkie dobre cechy i uczynki ucznia pochodzą od Jezusa Chrystusa. Owoc drzewa - to rezultat życia tego drzewa. Tak właśnie powinno być w życiu ucznia Jezusa Chrystusa.

Jakich owoców oczekuje od nas Jezus? Apostoł Paweł w swoim Liście do Galatów w rozdziale 5 daje wspaniały opis tego, jakie powinny być te owoce. On mówi: „Owocem zaś Ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, życzliwość, dobroć, wiara; łagodność, powściągliwość. ” (Gal. 5:22-23). Wszystkie te cechy posiadał sam Jezus Chrystus. Ponieważ Duch Jezusa Chrystusa mieszka w uczniu, Chrystus ma prawo oczekiwać od nas tych samych owoców.

Jest jeszcze inny owoc. On odnosi się już nie do naszego życia wewnętrznego. Jezus kiedyś wyjaśnił, w jakim celu powołuje uczniów. On powiedział: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. ” (Mat. 4:19). Tutaj Jezus obiecał uczniom, że ich owocem będzie życie innych ludzi, których przyprowadzą do Niego. I uczniowie mieli te owoce. Nauczeni przez Chrystusa i otrzymawszy Ducha Świętego, przyprowadzili wielu ludzi do Niego. Liczba uczniów systematycznie wzrastała.

Piątą cechą ucznia – to jego ciągła nauka i poznawanie Chrystusa. Uczeń ma obowiązek uczyć się od swojego Nauczyciela - Jezusa Chrystusa. Warte zauważenia jest to, że Jezus powoływał swoich uczniów głównie pośród mieszkańców wsi. Czterech z nich było zwykłymi rybakami. I ta grupa niewykształconych, prostych ludzi otrzymała nauczanie od samego Pana Jezusa Chrystusa. On stał się dla nich Nauczycielem i Panem. Przez trzy lata uczył ich prawdziwego Bożego życia. W Dziejach Apostolskich, w rozdziale 4 czytamy jakie wrażenie wywarli oni na uczonych w Piśmie oraz na przywódcach politycznych i religijnych. „Widząc odwagę Piotra i Jana i wiedząc, że to ludzie nieuczeni i prości, dziwili się; poznali ich też, że byli z Jezusem. ” (Dzieje 4:13). Apostołowie, nauczani przez samego Jezusa Chrystusa, z pewnością mieli wpływ na otoczenie.

Czy my korzystamy z tego przywileju, aby uczyć się od Jezusa Chrystusa z Biblii i rozważać to, co przeczytaliśmy? A jakim zaszczytem i radością powinny być dla nas lekcje z samym Jezusem Chrystusem, z pomocą Ducha Świętego. Dlaczego Jezus tak bardzo chce być naszym Nauczycielem. Nie dlatego, że musimy zgłębiać teoretycznie nauczanie o Bogu, ale dlatego, że On zna nasze potrzeby, zna nasze serca. On troszczy się o nas. W Ewangelii Mateusza, w rozdziale 11, padają takie słowa Chrystusa: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja wam dam odpoczynek. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz. Moje jarzmo bowiem jest przyjemne, a moje brzemię lekkie. ” (Mat. 11:28-30). Uczyć się od Jezusa znaczy poznawać Boga, dążyć do Niego, rozumieć Go, żyć z Nim. Doznawać na swoich doświadczeniach Jego przebaczenia, Jego łaski i życia wiecznego, które On nam daje. To właśnie nazywa się ukojeniem dla naszych dusz. Jezus nie ma na myśli uczenia się dla samego uczenia. Zawsze ma wyższy cel.

Jaki jest cel naszego nauczania? Powinniśmy motywować się do nauki, po pierwsze, pragnąć głębiej poznać samego Boga, a po drugie, być dobrze przygotowanym do wypełnienia wielkiego nakazu, który dał nam Jezus Chrystus. Wiemy, że Jezus chce, aby każdy z nas świadczył o Nim światu. W 28 rozdziale Ewangelii Mateusza, kiedy Chrystus daje uczniom to zalecenie, mówi: „Uczcie ich przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. ” (Mat. 28:20). A zatem to wszystko, czego nauczyliśmy się od Jezusa, mamy obowiązek przekazywać innym.

Uczeń, jest więc naśladowcą Jezusa Chrystusa. Cechuje go miłość do braci. On zna słowo Nauczyciela i jest Mu posłuszny, jego życie przynosi owoce, a co najważniejsze, nieustannie i z radością uczy się od Jezusa Chrystusa. Co jest potrzebne, aby stać się uczniem Jezusa Chrystusa? Przede wszystkim należy przyjąć Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Ci, którzy nie odpowiedzieli na wezwanie Chrystusa, nie mogą być Jego naśladowcami. Tych 12 uczniów, gdy Jezus ich powołał, zostawiło wszystko, uwierzyło i poszło za Nim.

Jeśli jeszcze tego nie uczyniłeś, nie jest za późno, drogi przyjacielu, aby uwierzyć w Chrystusa już dziś, aby oddać Mu swoje życie. Po drugie, musisz podjąć jasną decyzję o oddaniu się Chrystusowi, powiedzieć Mu, że chcesz zostać Jego uczniem. Wielu wybitnych mężów wiary, których życie zostało w cudowny sposób wykorzystane przez Boga, doświadczyło takiego momentu, gdy całkowicie poświęcili się Jezusowi Chrystusowi, mówiąc Mu: Panie, chcę zostać Twoim uczniem, bez względu na to, ile mnie to będzie kosztowało. Jezus powiedział: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój i naśladuje mnie. ” (Mark. 8:34).

A jeśli stałem się nie tylko wierzącym, ale całkowicie oddałem swoje życie Jezusowi, stałem się Jego uczniem, to muszę zrobić trzeci krok - aby przynosić owoce, teraz wymagana jest ode mnie praca. Musimy pracować z pomocą Ducha Świętego, aby te wszystkie pięć cech ucznia stało się nam bliskie w życiu.

Teraz kilka praktycznych rad. Jak możemy to wszystko skutecznie zrealizować? Po pierwsze, musimy wziąć się poważnie za Słowo Boże. „Jeśli będziecie trwać w moim słowie, będziecie prawdziwie moimi uczniami. ” (Jana 8:31). Co to znaczy „trwać w Słowie”? Po pierwsze, stwórzmy osobisty plan studiowania Biblii. Poznając Słowo Boże, poznajemy Boga. Po drugie, szukajmy każdej okazji do wspólnoty z braćmi i siostrami w Chrystusie. Możemy się od siebie tak wiele nauczyć. Uczmy się kochać, uczmy się służyć. Wzajemna miłość jest pewną oznaką ucznia i to przyciąga ludzi. Po trzecie, musimy świadczyć o Chrystusie otwarcie, pamiętając o stałej społeczności z Nim. Uczmy się, jak świadczyć o Chrystusie innym. Kiedy mamy w sercu pragnienie, by powiedzieć komuś o Chrystusie, koniecznie powiedzmy mu to, a przekonamy się, że Duch Święty da nam siłę i śmiałość, jak obiecał w Dziejach Apostolskich, w rozdziale 1, werset 8. Po czwarte, módlmy się nieustannie. Prośmy Boga, aby pomógł nam nabyć wszystkie pięć cech ucznia Chrystusa. Módlmy się, aby Pan nie tylko nam je dał, ale także pomógł nam je rozwinąć. Jezus powiedział: „Jeśli o co prosić będziecie w imieniu moim, spełnię to, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. ” (Jana 14:13).

Tak, jak Jezus powołał, nauczył i przygotował pierwszych dwunastu uczniów, tak uczyni i z nami dzisiaj. On również z nas chce uczynić uczniów, drogi przyjacielu. Tak więc Słowo Boże, społeczność z wierzącymi, świadczenie niewierzącym i modlitwa to praktyczne kroki do stania się prawdziwym uczniem Chrystusa. Oczywiście, nie dzieje się to natychmiast. Jezus poświęcił wiele czasu, aby z Galilejczyków uczynić apostołów. I oczywiście, nam również zajmie to niemało czasu. Dzień po dniu Bóg będzie nas używał dla Swojej chwały. Niech Pan błogosławi Ci przyjacielu, gdy bierzesz swój krzyż i idziesz za Nim.

Chciałbym zakończyć słowami zachęty, które apostoł Paweł skierował do Tymoteusza. On mówi o nagrodach obiecanych przez Chrystusa swoim uczniom. „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego. ” (2Tym. 4:7-8). Dotyczy to również nas, drodzy bracia i siostry. Amen.

Oto jestem Panie, poślij mnie.


Bóg miał przed sobą ważne zadanie. To dzieło On chciał powierzyć komuś, kto będzie w stanie je wypełnić. Ale komu? Należało wybrać człowieka, który natychmiast, bez wahania, oddałaby się całkowicie do dyspozycji Boga. Gdzie go znaleźć? Kto byłby godny wykonać wolę Najwyższego. Być może któryś z wielu aniołów mógłby natychmiast, skutecznie i doskonale wykonać to zadanie. Wszak mówi się o nich, że wszyscy są duchami służebnymi, posyłanymi, by służyć tym, którzy mają odziedziczyć zbawienie. Wydawałoby się, że zgodnie z wymaganiami do takiego zadania, taki duch służebny, czyli anioł, doskonale by pasował, „drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, i myśli moje, to nie myśli wasze. ” (Iz. 55:8). Tak, aniołowie są duchami służebnymi, sługami Pana posłanymi do wykonania konkretnych zadań, ale nie na nich Bóg złożył tą najważniejszą odpowiedzialność głoszenia ludziom zbawienia w Panu Jezusie Chrystusie. Bóg sam wybrał, sam ustanowił człowieka narzędziem do realizacji swojego planu zbawienia.

Ale powiedziawszy to, musimy zaznaczyć, że Bóg nie może użyć dowolnego człowieka do wypełnienia swoich zamierzeń. Taki człowiek musi być, jak pisze apostoł Paweł w swoim 2 Liście do Tymoteusza, „naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. ” (2Tym. 2:21). Dzisiaj chciałbym przedstawić taką osobę, którą widzimy na kartach Dziejów Apostolskich. Spójrzmy, co o niej pisze apostoł Łukasz. „A był w Damaszku pewien uczeń, imieniem Ananiasz. I rzekł Pan do niego w widzeniu: Ananiaszu! On zaś rzekł: Otom ja, Panie. Pan zaś do niego: Wstań i idź na ulicę Prostą, i zapytaj w domu Judy o Saula z Tarsu; oto właśnie się modli. I ujrzał w widzeniu męża, imieniem Ananiasz, jak wszedł, i ręce na niego włożył, aby przejrzał. Ananiasz zaś odpowiedział: Panie, słyszałem od wielu o tym mężu, ile złego wyrządził świętym twoim w Jerozolimie; ma także upoważnienie od arcykapłanów, aby tutaj uwięzić wszystkich, którzy wzywają imienia twego. Lecz Pan rzekł do niego: Idź, albowiem mąż ten jest moim narzędziem wybranym, aby zaniósł imię moje przed pogan i królów, i synów Izraela; Ja sam bowiem pokażę mu, ile musi wycierpieć dla imienia mego. I poszedł Ananiasz, i wszedł do domu, włożył na niego ręce i rzekł: Bracie Saulu, Pan Jezus, który ci się ukazał w drodze, jaką szedłeś, posłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym. I natychmiast opadły z oczu jego jakby łuski i przejrzał, wstał i został ochrzczony. A gdy przyjął pokarm, odzyskał siły. ” (Dzieje 9:10-19).

Nie wiemy, jak ten uczeń Chrystusa dotarł do Syrii, do Damaszku, ale najprawdopodobniej stało się to z powodu prześladowań, które nastały po ukamienowaniu Szczepana. Najwyraźniej byli też inni chrześcijanie, którzy zostali nazwani świętymi i wzywającymi imię Pańskie w Damaszku. Jednym z nich był Ananiasz. W tekście nie podano, jaką rolę pełnił on w kościele w Damaszku. Być może nie pełnił on żadnej oficjalnej funkcji, ale możemy wnioskować, że był najzwyklejszym członkiem kościoła. W rozdziale 22 Dziejów Apostolskich powiedziano o nim, że Ananiasz był to „mąż żyjący bogobojnie według zakonu i cieszący się dobrym świadectwem u wszystkich mieszkających tam Żydów. ” (Dzieje 22:12). I to właśnie temu człowiekowi, który nie był ani apostołem, ani przywódcą duchowym, Pan powierzył szczególne, ważne dzieło.

Tak, Ananiasz był jedynym, któremu Pan mógł powierzyć to bardzo ważne dzieło. Dlatego ciekawi mnie, dlaczego ten człowiek został uznany za odpowiedniego i zdolnego do wypełnienia tak poważnego zadania powierzonego mu przez Pana. Przede wszystkim widzę w nim gotowość, i jak mówi Słowo Boże on „będzie naczyniem nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. ” (2tym.2:21). Jego odpowiedź „oto ja Panie” nie była jedynie wybuchem entuzjazmu, on w tym momencie bezwarunkowo oddał się do całkowitej dyspozycji swego Pana. Ananiasz nie zapytał Pana, jakie zadanie chce mu powierzyć, on po prostu bez przedstawiania warunków, bez wahania powiedział „oto ja Panie”.

Zauważmy, że w tekście powiedziane jest, że on był uczniem. A co to znaczy być uczniem Chrystusa? Uczeń to ktoś zapoznany z drogą Pańską, ale bycie prawdziwym uczniem Jezusa Chrystusa to coś więcej niż tylko nauczenie i poznanie drogi Pana. Bycie prawdziwym uczniem Jezusa Chrystusa oznacza wzięcie swojego krzyża i naśladowanie Go. Krzyż jest symbolem śmierci, a niesienie krzyża oznacza uśmiercenie swojego „ja”, wyrzeczenie się swoich dróg, planów, ambicji i słuchanie głosu Pana oraz bycie Mu posłusznym. Taki chrześcijanin zawsze odpowiada na głos swojego Zbawiciela. A to znaczy, że głos Boży jest mu znajomy. Chrystus powiedział: „Moje owce słuchają mego głosu i ja je znam, a one idą za mną. ” (Jana 10:27).

Ale aby być uczniem Chrystusa, trzeba najpierw stać się Jego dzieckiem. A stać się Jego dzieckiem jest możliwe tylko przez upamiętanie się przed Bogiem i wiarę w Pana Jezusa Chrystusa. Nie ma innej drogi. I my drodzy przyjaciele, otrzymujemy to usynowienie darmo, nie ze względu na nasze zasługi, ale jedynie według zasług Jezusa Chrystusa. „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił” - mówi Słowo Boże. (Ef. 2:8-9).

Mówię tu o zbawieniu. Bycie uczniem to coś innego. Po pierwsze, uczniem może stać się tylko ten, kto przyjął zbawczą łaskę Boga, czyli narodzone dziecko Boże. Oznacza to, że człowiek może stać się dzieckiem Boga jedynie na podstawie zasług śmierci Chrystusa na krzyżu Golgoty. Jednak jedynym sposobem w jaki może stać się uczniem, to biorąc swój krzyż i naśladując swego Pana. Spójrzmy, jak wyraźnie Chrystus mówi o tym, co to znaczy być Jego uczniem. Nie Jego dzieckiem, ale Jego uczniem. „Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim. ” I dalej Chrystus mówi: „Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim. ” (Łuk. 14:27,33).

A więc, aby być gotowym do każdego dobrego i pożytecznego dzieła, trzeba być uczniem Chrystusa. Takim właśnie był Ananiasz. Był gotowy, był nie tylko dzieckiem Bożym, ale niósł krzyż swój i szedł za Chrystusem. Dlatego Pan mógł powierzyć mu wypełnienie tego ważnego zadania. Pan zna swoich oddanych uczniów, On wie, gdzie ich znaleźć i powierza im swoje dzieło.

My, ludzie, mamy tendencję do oceniania człowieka, jego przydatności lub nieprzydatności na podstawie zewnętrznych oznak, patrzymy na twarz, ale Bóg widzi serce. Widzi kogoś, kto jest Mu całkowicie oddany. Czytając historię Kościoła, Biblię, a przynajmniej Dzieje Apostolskie, odkryjemy niezwykłe zjawisko, a mianowicie, że Bóg pomija ludzi, których my uznalibyśmy za najbardziej odpowiednich do wypełnienia ważnego zadania. Zamiast tego Bóg używa osób, które naszym zdaniem wydają się nam najmniej odpowiednie. Dlatego niewielu mądrych według ciała, jak mówi Słowo Boże „niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych. ” (1Kor. 1:26-27). Często ci, co są niskiego rodu u świata i ci co są wzgardzeni i nic nieznaczący są wybierani przez Boga do wypełnienia Jego planów. On potrzebuje ludzi, którzy będą gotowi natychmiast wypełnić Jego słowo.

Zwracałem już uwagę na gotowość Ananiasza, jak on zareagował, gdy Pan do niego przemówił. Jego reakcja była natychmiastowa. On natychmiast rozpoznał głos swojego Pana. Nie słychać, by on mówił: Panie, jeśli to Ty, potwierdź to jakimś znakiem. Nie, jego odpowiedź jest krótka, jasna i konkretna. On mówi „oto ja Panie. ” Między Chrystusem a Ananiaszem istniała bezpośrednia więź.

A jak przejawiało się u Ananiasza bycie uczniem Chrystusa? Do tej pory słyszymy tylko słowa, choć wiele one mówią, tym niemniej to nie wszystko. Ich prawdziwość można ocenić jedynie po rezultatach. Jak postąpił ten człowiek usłyszawszy polecenie Pana? Inaczej mówiąc, spójrzmy na jego posłuszeństwo. „Pan powiedział do niego: Wstań i idź na ulicę, którą nazywają Prostą, i zapytaj w domu Judy o Saula z Tarsu, oto bowiem się modli. I ujrzał w widzeniu człowieka imieniem Ananiasz, wchodzącego i kładącego na nim rękę, aby odzyskał wzrok.” (Dzieje 9:11-12). Takie było polecenie, jakie otrzymał od Pana.

Ale ktoś powie: czyż Ananiasz nie niepokoił się, czyż nie powiedział: „Panie, słyszałem od wielu o tym mężu, ile złego wyrządził świętym twoim w Jerozolimie. ” (Dzieje 9:13). Tak, rzeczywiście, i dodał, że do Damaszku „ma także upoważnienie od arcykapłanów, aby tutaj uwięzić wszystkich, którzy wzywają imienia Pańskiego. ” Niektórzy twierdzą, że Ananiasz rzekomo obawiał się o swoje życie, więc zaczął się niepokoić. Nie widzę tu żadnego strachu ani obawy. Ananiasz po prostu chciał wyjaśnić, czy właściwie zrozumiał polecenie Pana. On nie próbował odrzucić polecenia Pana, szukał jedynie potwierdzenia. Dalsze wersety to potwierdzają. Pomyślmy tylko, ta rozmowa dotyczyła najzacieklejszego wroga chrześcijan, najzagorzalszego prześladowcy świętych. Najwyraźniej Ananiasz nie słyszał plotek, że Saul z Tarsu zmierza do Damaszku, aby aresztować tam wierzących. I tak, gdy Ananiasz dowiedział się, z jakim zamiarem ten prześladowca udaje się do Damaszku, Pan nakazuje mu udać się do prześladowcy. „Idź, albowiem mąż ten jest moim narzędziem wybranym, aby zaniósł imię moje przed pogan i królów, i synów Izraela; Ja sam bowiem pokażę mu, ile musi wycierpieć dla imienia mego. ” (Dzieje 9:15-16). Takie wyjaśnienie wystarczyło Ananiaszowi. Usłyszał głos Boży i w wersecie 17 czytamy: „I poszedł Ananiasz, i wszedł do domu, włożył na niego ręce i rzekł: Bracie Saulu, Pan Jezus, który ci się ukazał w drodze, jaką szedłeś, posłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym. ” (Dzieje 9:17).

Co by było, gdyby Pan nagle ukazał się nam i zwrócił się do nas osobiście z takim poleceniem, wzywając nas po imieniu? Czy bylibyśmy gotowi odpowiedzieć Mu w takim wypadku. Co uczyniłoby nas gotowymi do odpowiedzi na Jego wezwanie? Tak, nasza gotowość zależy od stopnia naszego poświęcenia Chrystusowi, czy jesteśmy prawdziwie Jego uczniami. Jeśli tak, to i my będziemy mogli powiedzieć naszemu Panu: „Oto jestem Panie, poślij mnie. ”

Pamiętamy proroka Izajasza, jak Bóg przygotował go do wypełnienia Jego woli. Jak ważne zadanie, jaki wspaniały plan miał Pan dla tego młodego człowieka. On głosił najważniejsze przepowiednie dotyczące przyjścia Mesjasza. Jest to powiedziane w 6 rozdziale Księgi tego proroka. Sam Izajasz opowiada w nim o swoim powołaniu. Zwróćmy uwagę na jego cztery „ja” - widziałem, powiedziałem, usłyszałem i ostatnie - oto jestem. Co widział Izajasz. „W roku śmierci króla Uzjasza widziałem Pana siedzącego na tronie wysokim i wyniosłym. ” (Iz. 6:1). Od tego drodzy przyjaciele zaczyna się nasza gotowość, nasza przydatność dla Pana, osobiste spotkanie z Nim. Ujrzawszy Pana, Jego świętość, Izajasz wypowiada następujące słowa: „Biada mi! Już zginąłem; jestem bowiem człowiekiem o nieczystych wargach i mieszkam wśród ludu o nieczystych wargach, a moje oczy widziały Króla, Pana zastępów. ” (Iz. 6:5).

Drodzy przyjaciele, tylko takie widzenie Boga w osobie Pana Jezusa Chrystusa przywiedzie nas do prawdziwego poznania grzechu i nieczystości. I tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi wyznać, gdy z głębi serca mówimy, jak powiedział Izajasz: jestem człowiekiem nieczystym, biada mi, jestem zgubiony, jesteśmy gotowi usłyszeć głos Boga. To prowadzi nas do trzeciego słowa proroka: „potem usłyszałem głos Pana. ” My nie jesteśmy w stanie usłyszeć głosu Bożego, dopóki nie zostaniemy oczyszczeni z naszych grzechów. My musimy Go wyznać, musimy upamiętać się, a wtedy rozżarzone węgle z ołtarza Golgoty dotkną naszych ust.

Co powiedział Pan, co powiedział głos Boży, mówiąc: „Kogo poślę i kto nam pójdzie? ” (Iz. 6:8). Kto usłyszał ten głos? Ten, który został oczyszczony i któremu przebaczono, ten, który zaufał nie swoim zdolnościom ani swojej przydatności, ale godności swojego Pana. Ten, który wyrzekł się swoich zdolności, swojej sprawiedliwości i przyjął sprawiedliwość Bożą, usłyszał głos Boży. Tak, usłyszał wezwanie Boże i odpowiedział na nie.

To prowadzi nas do czwartego słowa proroka: „Otom ja, poślij mnie. ” Teraz on jest gotów, ujrzał Pana, wyznał swoją nieprawość, swój grzech, usłyszał głos wołający go i jest gotów odpowiedzieć: „Oto jestem, poślij mnie. ”

Czy jesteś gotowy, mój drogi bracie i siostro, gdyby dzisiaj, właśnie teraz, Pan Ci powiedział, żebyś poszedł wypełnić Jego polecenie, czy mógłbyś bez wahania, natychmiast, bez zastanawiania powiedzieć: „Oto jestem, poślij mnie. ” Czy w Twoim życiu jest coś, co przeszkadza widzieć Pana siedzącego na tronie? Innymi słowy, czy On naprawdę jest Panem w Twoim życiu? A może On jest Panem tylko w słowach? Drodzy przyjaciele, jeśli ktoś inny zajmuje tron ​​waszego serca, to pierwszą rzeczą, jaką musicie uczynić, to odrzucić tego bożka. Pan musi stać się Panem waszego życia, a wtedy będziecie mogli powiedzieć: „Oto jestem, poślij mnie. ”

Jaki to przywilej być dzieckiem Bożym, być Jego uczniem, czystym naczyniem do celów zaszczytnych i użytecznym dla Pana, przygotowanym do każdego dobrego dzieła. Odrzućmy nasze bożki, wszystko, co przeszkadza Panu użyć nas dla swojej chwały. Dajmy Mu pełne prawo do panowania w naszym sercu. Wtedy prawdziwie odnajdziemy sens życia i będziemy mogli pracować dla Chrystusa w Jego wielkim planie zbawienia ginącego świata.

Słowa te były skierowane głównie do wierzących, ponieważ dopiero po przyjęciu Chrystusa jako Zbawiciela, człowiek może stać się Jego uczniem. Być może Ty, mój przyjacielu, doszedłeś do wniosku, że wszystko to Cię nie dotyczy i do pewnego stopnia masz rację. Nie możesz być uczniem Chrystusa, dopóki nie nastąpi w Tobie radykalna przemiana, którą Chrystus nazywa narodzeniem na nowo. Musisz stać się nowym stworzeniem, nowym człowiekiem i tylko Bóg może dokonać ten cud, to nowe stworzenie. Nie możesz stać się nowym człowiekiem własnymi siłami. Tylko Bóg może uczynić z Ciebie nowego człowieka. Musisz upamiętać się w swoich grzechach i zwrócić się do Jezusa Chrystusa. To wszystko. Uczyń to teraz, wezwij imię Pana, a będziesz zbawiony. Od tego zależy dobro Twojej nieśmiertelnej duszy, to, gdzie spędzisz wieczność. Tylko Ty możesz odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko zależy od tego, co uczynisz z Jezusem. Przyjmiesz Go, czy odrzucisz. Przyjmij Go, a będziesz zbawiony. Amen.

Nasza lepsza nadzieja, przez którą zbliżamy się do Boga.


A przeto poprzednie przykazanie zostaje usunięte z powodu jego słabości i nieużyteczności. Gdyż zakon nie przywiódł niczego do doskonałości, z drugiej zaś strony wzbudzona zostaje lepsza nadzieja, przez którą zbliżamy się do Boga." (Hebr. 7:18-19).
Zadajmy sobie pytanie: Z jaką nadzieją
​​przychodzili do Boga wierni pierwszego Przymierza? Mianowicie z nadzieją, że zostaną im odpuszczone grzechy.
A na czym polega nasza lepsza nadzieja? Na tym, że możemy otrzymać przebaczenie grzechów wiarą w Jezusa Chrystusa. Ponieważ Chrystus wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia. " (Hebr. 9:9-15).

Krew przelana przez Jezusa znaczy o wiele więcej niż krew kozłów i cielców, gdyż przez krew Chrystusa otrzymujemy nie tylko odpuszczenie grzechów, ale uwalniamy się także od mocy grzechu, tak, aby więcej nie grzeszyć. Krew kozłów mogła przynieść tylko oczyszczenie ciała z popełnionych grzechów. Krew Chrystusa może oczyścić sumienie z grzesznych uczynków: Aby pozostały czas doczesnego życia poświęcić już nie ludzkim pożądliwościom, lecz woli Bożej. " (1Piot. 4:2).

Tak więc każdy z nas niech zada sobie pytanie: Czy zbliżyłem się do Boga z taką nadzieją, czy mam tylko nadzieję Starego Testamentu? Czy uważam, że prosząc o odpuszczenie grzechów, jednocześnie myślę, że wkrótce znowu je popełnię?
Jeśli tak, to krew przelana przez Chrystusa na krzyżu znaczy u nas nie więcej niż krew cielców i kozłów.                                                                                                                                  Jest bowiem rzeczą niemożliwą, aby krew wołów i kozłów mogła gładzić grzechy." (Hebr. 10:4-11). Ale obecnie objawił się On jeden raz u schyłku wieków dla zgładzenia grzechu przez ofiarowanie samego siebie." (Hebr. 9:26-28).                        

W przymierzu Zakonu zbliżano się do Boga z nadzieją, że krew tych zwierząt rzeczywiście ma wpływ uświęcający, ale odnosiło się to do oczyszczenia ciała. Pierwsze Przymierze nie mogło jednak doprowadzić do doskonałości człowieka, jeśli chodzi o jego sumienie. " Może to uczynić nowe Przymierze. Tę lepszą nadzieję my mamy w Ewangelii, w krwi przelanej przez Jezusa.                                                                                                                                            W nowym Przymierzu wypełniła się wola Boża: aby Chrystus z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego. " (Hebr. 2:9). Wchodząc do nowego Przymierza wszyscy zobowiązujemy się do całkowitego posłuszeństwa woli Bożej. Mocą tej woli jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze " i stajemy się członkami ciała Chrystusowego. (Hebr. 10:1-10). Jesteśmy ochrzczeni w jednym Duchu w jedno ciało - Ciało Chrystusa. (1Kor.12: 13). I przez miłosierdzie Boże, składamy ciała nasze jako ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą, bo taka winna być duchowa służba nasza. " (Rzym. 12:1).

W starym Przymierzu nie było ciała Chrystusowego. W związku z tym służono żywemu Bogu spełniając tylko przykazania, prawa, nakazy i ustawy. Dowodzi to tego, że tymi uczynkami chciano tylko uspokoić swoje sumienie.
Jeśli dzisiaj wielu wiernych mówi nic nie możemy uczynić" lub nie ma znaczenia to, co robimy", to tym samym potwierdzają, że żyją w mroku i nie są członkami Ciała Chrystusowego. Jeśli mają na myśli służenie żywemu Bogu, to mają na myśli raczej różne martwe uczynki ". A martwe uczynki to nasze własne, religijne usiłowania przypodobania się Bogu bez udziału Ducha Świętego.

Takie myślenie przypomina pierwsze Przymierze. W dniu sabatu trzeba było powstrzymywać się od wielu prostych czynności m.in.: podróżowania, palenia ognia, używania ostrych przedmiotów, wysiłku fizycznego itp.                                                                  W Nowym Testamencie czytamy: I wszystko, cokolwiek czynicie w słowie lub uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa, dziękując przez niego Bogu Ojcu. " (Kol. 3:17). Cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie jako dla Pana, a nie dla ludzi ... gdyż Chrystusowi Panu służycie. " (Kol. 3:23-24).                                                                               

Widzimy więc, jaką lepszą nadzieję mamy w Nowym Testamencie, przez Ciało Chrystusa, w porównaniu ze Starym Testamentem, który jest tylko cieniem Ciała Chrystusa.                        Pomyślmy tylko: sumienie nasze może być oczyszczone z martwych uczynków! Tak, możemy służyć Bogu żywemu w codziennych obowiązkach dnia powszedniego, jak też śpiewając Bogu psalmy lub głosząc Słowo Boże. To jest ta wspaniała nadzieja, którą ​​otrzymaliśmy przez krew Jezusa. Dlatego okiełznajcie umysły wasze i trzeźwymi będąc, połóżcie całkowicie nadzieję waszą w łasce, która wam jest dana w objawieniu się Jezusa Chrystusa. " (1Piot. 1:13).                                                                          

Jeśli jesteśmy członkami Ciała Chrystusa, to rzecz jasna, będziemy głosić o dziełach Bożych, zgodnie z wolą Bożą. Często jednak jesteśmy kuszeni przez tych, którzy nie są członkami Ciała: Dlatego musimy tym baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z drogi. Bo jeśli słowo wypowiedziane przez aniołów było nienaruszalne, a wszelkie przestępstwo i nieposłuszeństwo spotkało się ze słuszną odpłatą, To jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie? Najpierw było ono zwiastowane przez Pana, potem potwierdzone nam przez tych, którzy słyszeli." (Hebr. 2:1-3).

Apostoł Paweł porównuje stare Przymierze do nowego i kieruje naszą uwagę na lepszą nadzieję" - która jest znacznie ważniejsza niż poprzednia. Tak więc musimy zadać sobie pytanie: Jak wielkim jest to błogosławieństwo - to zbawienie? A to wszystko dzięki temu, że Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić … Aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy… żeby był święty i niepokalany. " (Efez. 5:25-27). Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.