RSS

Marek i Demas.


Dzisiaj w rozważaniach nad Listem apostoła Pawła do Filemona wezmę końcowe dwa wersety tego Listu, które brzmią tak: "Pozdrawia cię Epafras, współwięzień mój w Chrystusie Jezusie, Marek, Arystarch, Demas, Łukasz, współpracownicy moi. " (Fil. 1:23-24). Zapoznajmy się z dwiema osobami wspomnianymi przez apostoła Pawła, a mianowicie: Demasem i Markiem. Porównując tych dwóch ludzi, zauważymy, że mają oni ze sobą wiele wspólnego, zarówno pod względem charakteru, jak i doświadczenia, ale uderzające jest to, że ich biografie kończą się w zupełnie różny sposób. Jednego - wspaniałym zwycięstwem, a drugiego - kompletną porażką.

Spójrzmy na początek na historię Demasa. Co ona nam mówi? Historia Demasa mówi, że dobry początek nie zawsze gwarantuje dobre zakończenie. Można mieć wspaniały początek, iść dalej właściwą drogą i poczynić wielki postępy w swoim chrześcijańskim życiu i doświadczeniu i mimo to skończyć na stronie wrogów Chrystusa. Jaka to tragedia moi drodzy. Oto dlaczego Słowo Boże ostrzega: "Tak więc kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł. " (1Kor. 10:12). Czy to nie stało się z Demasem?

Niewiele powiedziane jest w Pismach o Demasie. Paweł wspomina go trzy razy w swoich Listach i za każdym razem pisał o nim, gdy znajdował się w więzieniu. Demas był jednym z wierniejszych przyjaciół apostoła Pawła podczas jego pierwszego uwięzienia w Rzymie. W swoich Listach do Kolosan i Filemona, które Paweł napisał w czasie, gdy był uwięziony, Demas jest zawarty w jego pozdrowieniach. W Liście do Filemona Paweł nazywa go nawet swoim współpracownikiem. Podczas drugiego uwięzienia, gdy napisał drugi List do Tymoteusza, Paweł znowu wspomina o Demasie, i tutaj on pisze: „Albowiem Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat doczesny, i odszedł do Tesaloniki. ” (2Tym. 4:10). To wszystko, co zostało powiedziane o Demasie, jak gdyby mało, a jednak wiele.

Co możemy powiedzieć o Demasie mając takie skromne dane? Po pierwsze, w pewnym okresie swojego życia, najprawdopodobniej w młodości, miał osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem. Ponadto w jakimś czasie po nawróceniu, poświęcił swoje życie służbie dla Pana. Paweł nazywa go swoim współpracownikiem. Pracował więc z apostołem Pawłem, pomagając mu w dziele Bożym. I przy tym on wiernie służył Panu, nie tylko w słoneczne dni, ale także wtedy, gdy na drodze do wypełnienia posługi pojawiały się trudności i sprzeciw. Przy pierwszym uwięzieniu Pawła w Rzymie, Demas był z nim służąc i wspierając go. Widzimy to, jak wspominałem z faktu, że Paweł będąc w więzieniu, mówi o Demasie jako o swoim współpracowniku. Jeśliby nic więcej nie było powiedziane o nim, to można dojść do wniosku, że Demas rozpoczął swoją duchową posługę dobrze i pomyślnie zakończył ją. Ale niestety, ostatnia rzecz o nim powiedziana nam, mówi, że koniec był smutny. "Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat doczesny, i odszedł do Tesaloniki. " Ile tragedii w tych słowach.

Co one nam mówią? Mówią nam po pierwsze o sile przyciągania i atrakcyjności świata, który zwiódł i sprowadził go na manowce ze ścieżki wiary i naśladowania Chrystusa. Dalej widzimy, że serce Demasa najpierw wykazuje wielkie zainteresowanie Bogiem, a potem poddaje się mocy władcy tego świata.
Słowa Pawła również pokazują nam, że przyszedł taki moment w życiu Demasa, że on podjął definitywną decyzję - "umiłował świat doczesny." A na koniec, gdy podjął taką decyzję w swoim sercu, to doprowadziło go do określonych działań – on opuścił Pawła.

Dlaczego on to uczynił? Dlaczego opuścił Pawła i udał się do Tesalonik? Paweł podaje powód. On umiłował świat doczesny, tj. uległ wpływom i sile doczesnego wieku. Moi drodzy, nie bądźmy tak naiwni myśląc, że w naszym wieku nie ma tych pokus i zwiedzenia. Nawet Słowo Boże przyznaje, że istnieje doczesna rozkosz w grzechu, ale jest ona krótkotrwała, przemijająca. Niebezpieczeństwo każdej pokusy, która nas pociąga polega na tym, że kusiciel nie mówi nam, że grzeszna przyjemność jest tylko tymczasowa i ulotna.
Mojżesz o tym wiedział, dlatego "nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, Wybierając raczej cierpieć uciski z ludem Bożym, niż mieć doczesną rozkosz z grzechu. " (Hbr. 11:24-25). Demas, jednak doceniał bardziej to, co jest widzialne i namacalne, lekceważąc to, co niewidzialne, duchowe, wieczne. On zafascynował się tymi "egipskimi skarbami", pozwalając swojemu sercu uwlec się nimi, a potem oddał się im całkowicie. Tym widzialnym i namacalnym skarbom jego stulecia.

Interesujące jest to, co Paweł powiedział przed tym, jak wspomniał o Demasie, że umiłował doczesny wiek. Spójrzmy: "A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego." - mówi apostoł Paweł. (2Tym. 4:8).
Zauważyliście ten uderzający kontrast, z jednej strony, jest umiłowanie doczesnego wieku, z drugiej strony, umiłowanie przyszłości, aż do objawienia się Jezusa Chrystusa. Paweł i wszyscy wierni naśladowcy Jezusa Chrystusa żyją mocą tego, co jest niewidzialne. Dla nich wszystko koncentruje się na przyjściu Jezusa Chrystusa. Umiłowali Jego powtórne objawienie i ta miłość wspiera ich, motywuje i daje siłę, by znosić wszelkie złorzeczenia i prześladowania za imię Chrystusa.

Demas niegdyś należał do tej grupy ludzi, ale gdzieś mu się nie powiodło. Pokój tego świata wszedł do jego serca wraz ze wszystkimi pokusami i on umiłował go. Wolał to, co dawało mu chwilową przyjemność i wyrzekł się wiecznej nagrody. I to doprowadziło go do podjęcia decydującego kroku, opuszczenia Pawła i udania się do Tesalonik. I tym samym Demas zdecydował o losie swojej nieśmiertelnej duszy. Nie chciał nieść swój krzyż, najwyraźniej wziął pod uwagę koszt podążania za Chrystusem i uznał, że są zbyt duże. Dlaczego miałbym zapierać się siebie, po co mi te wszystkie oczerniania, próby, więzienia, wyśmiewanie, prześladowania, kiedy mogę być wolny i cieszyć się życiem, pomyślał. W końcu życie jest takie krótkie. Muszę jak najwięcej z niego skorzystać. I on udaje się do Tesalonik.
Człowiekowi, która odszedł tak daleko po zgubnej drodze odstępstwa, Tesaloniki są zawsze pod ręką. One są niedaleko od takiego człowieka. Gdy Demas odwrócił się od Pawła, w rzeczywistości nie odwrócił się od Pawła, ale od Pana. Umiłowawszy doczesny wiek, wybrał go zamiast chwili objawienia się Jezusa Chrystusa.

Moi drodzy, historia Demasa staje się jeszcze bardziej tragiczną z tego powodu, że mimo że otrzymał tak wiele od Pana, to wybrał chwilową przyjemność i poszedł drogą nicości. Kiedy pomyślimy w jak niezwykłym towarzystwie przebywał Demas, że jego znajomość z Pawłem nie była powierzchowna, on był przecież jego bliskim współpracownikiem. Pomyślmy o tym, jakim był uprzywilejowanym człowiekiem, że mógł trudzić się na niwie Bożej i współpracować z takim człowiekiem, jak apostoł Paweł. Jakie korzystne możliwości były mu dane i nie zważając na te wszystkie dobra, postanowił "zakopać swój talent w ziemi", porzucić wszystko i udać się do Tesalonik, by odnaleźć chwilową, grzeszną przyjemność.
Kochani, nie umniejszajcie niebezpieczeństwa wpływu pokus i podstępu tego wieku. Wpływ tego świata wkrada się do naszych serc w sposób niezauważalny i w pierwszych chwilach, jeśli człowiek nie czuwa i nie modli się, nie zauważy, jak zagnieździ się w jego duszy. Zło do serca nigdy nie przenika za jednym razem, ale stopniowo, powoli, etapami.

Ale tutaj, na końcu Listu do Filemona, apostoł Paweł wspomina inną osobę - Marka. Przy pierwszym spotkaniu z nim widzimy człowieka bojaźliwego, uciekiniera, tchórza.
Tak, to ten sam Marek, który tej nocy, gdy Zbawiciel został aresztowany, był tak przestraszony, gdy uznano że jest także przyjacielem Chrystusa, że uciekł. Tak więc przy pierwszej próbie on wygląda żałośnie i rozczarowująco, on ucieka nago. On pozbawił się nie tylko okrycia, ale także szacunku i poważania. Tak zaczęła się historia młodego Marka.

Mija piętnaście lat milczenia i znowu o nim wspomina się w Liście. Przez ten okres czasu coś się z nim stało. Ktoś uznał za konieczne, by dać Markowi nową szansę. Był nim wierny sługa Pana, jego wuj, imieniem Barnaba. Barnaba bierze pod swoje skrzydła Marka i kieruje jego stopy na właściwą ścieżkę. On poleca braciom Marka na dzieło Boże i wraz z Demasem współpracuje z apostołem Pawłem. I tak w przypływie nowego entuzjazmu i nowych możliwości pracy dla Pana, w towarzystwie takich gigantów duchowych jak jego wuj Barnaba i Paweł, Marek wraz z nimi wyrusza na dzieło Boże. Wszystko szło dobrze, taką posługę lubię – myślał Marek – cóż za błogosławieństwa, z jaką chęcią ludzie przyjmują Ewangelię i jak wielu poznanych nowych przyjaciół! Jestem pewien, że Pan powołał mnie na ten święty trud.

Ale po raz drugi Marek stanął przed wyborem, a jego wytrwałość ponownie została wystawiona na próbę. Na słonecznej wyspie Cypr praca dwóch starszych braci została zakończona i Pan wzywał ich do nowych dzieł, by sieli dobre ziarno w Perge w Pamfilii, na południowym wybrzeżu Azji Mniejszej, daleko od domu, w dzikim kraju, gdzie ich czekało wiele niebezpieczeństw nie tylko ze strony dzikiej natury, ale również ze strony barbarzyńskiej ludności. Wobec takich prób Marek oddzielił się od wuja Barnaby i Pawła i uciekł do Jerozolimy. Po raz kolejny Marek poniósł porażkę.

Tak, drodzy przyjaciele, jak wielu jest takich ludzi pośród wyznawców Chrystusa, którzy z wielkim zapałem biorą się za dzieło Boże, ale przy pierwszych trudnościach zaczynają okazywać słabość i tchórzostwo. Kiedy jest druga i trzecia próba nie mają już odwagi i wytrwałości by wytrwać i porzucają obraną drogę. I o nich już nic nie słychać, oni odchodzą do ciemności.

Oto ważna lekcja dla nas wszystkich. Co sprawia, że taki uciekinier od posługi na niwie Bożej jest człowiekiem nieszczęśliwym i smutnym? Myślę, że najbardziej surowa kara za uchylanie się od pracy dla Pana, to odmowa dla jego dalszej pracy. Wierne wykonanie powierzonej pracy Bóg nagradza przyznaniem jeszcze trudniejszej.
Jeśli człowiek porzuca, lekceważy wykonanie powierzonych obowiązków, rozumie się samo przez się, że jemu pracy więcej nie powierzy się.
To właśnie dlatego tak wielu wierzących dzisiaj nie trudzi się dla Pana. Pamiętajmy drodzy przyjaciele, że najlepszą zapłatą, jaką Bóg może dać komuś kto jest wierny w małym, jest powierzenie o wiele większych rzeczy, "każdemu bowiem, kto ma, będzie dane i obfitować będzie, a temu, kto nie ma, zostanie zabrane i to, co ma. " - mówi Słowo Boże. (Mat.25:29).

Ale czy może Bóg zmienić takiego człowieka? Czy łaska Boża jest tak wielka, by z takiego leniwego sługi uczynić dobrego i wiernego Swojego sługę! Dzięki Bogu, nie ma rzeczy niemożliwych u Pana! On ma duże i bogate doświadczenie i wie, jak nawrócić odstępcę, uczynić z tchórza i uciekiniera wytrwałego i wiernego Swojego sługę. Duch Święty ma wspaniałe i bogate doświadczenie w tej błogosławionej pracy. I uczynił to z bojaźliwym i chwiejnym Markiem. Jak wielkie jest Jego miłosierdzie i Jego łaska.

Ale zanim Duch Święty wykonał swoją pracę w życiu Marka, charakter Marka potrzebował zdyscyplinowania. Paweł nie zgadza się zabrać ze sobą Marka na nowe pola pracy dla Pana. Marek znowu znika. Co stało się z Markiem, cóż on czyni?
Minęło 10 lat, a o nim nic nie słychać. Ale poczekajmy, Bóg nie zakończył jeszcze pracy nad tą duszą, ponieważ w nawróceniu musi odegrać ważną rolę jeszcze jeden sługa Boży, posłaniec Pański - Piotr.

I oto znowu spotykamy Marka na stronicach Pisma Świętego. Przyjrzyjmy się co apostoł Piotr pisze w Liście z Rzymu, nazywając go Babilonem, kończąc go słowami: "Pozdrawia was zbór w Babilonie, wespół z wami, i Marek, syn mój. " (1Piot. 5:13).
Marek znowu pracuje dla Pana. On jest razem z Piotrem w Rzymie. Piotr nie wstydzi się nazywać go swoim synem. Tak, Piotr lepiej go rozumiał i dlatego mógł współczuć i pomóc Markowi, będąc sam kiedyś uciekinierem? Tej nocy, kiedy Marek stchórzył i uciekł od chcącego pochwycić go żołnierza, Piotr zaparł się Chrystusa po trzykroć. Piotr, który tak cudownie został nawrócony, nigdy nie zapominał słów Chrystusa: "gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich." (Łuk.22:32).

A na końcu z rzymskiego więzienia słyszymy Pawła. Pisze on do Tymoteusza: "Demas bowiem mnie opuścił, umiłowawszy ten świat, i udał się do Tesaloniki ... Weź Marka i przyprowadź ze sobą, bo jest mi bardzo przydatny do służby. " (2Tym. 4:10-11).
Spójrzmy, oto życie duchowe Demasa zdawało się jak gdyby czyni postępy, nie było wyraźnych odstępstw, ale z czasem fundament na którym budował zawalił się i doznał on całkowitej porażki. Marek poniósł dwie wielkie porażki, ale okazał się człowiekiem, który powrócił na właściwą drogę i w rezultacie Pan wybrał go, aby uwiecznić drugą Ewangelię, Ewangelię, która nosi jego imię - Ewangelia Marka.

Dzisiaj drodzy przyjaciele przedstawiłem dwie osoby. Obaj mieli ten przywilej znać Pana. Zarówno jeden, jak i drugi otrzymali niezwykłą możliwość pracy dla Pana w budowaniu Jego Królestwa. Ale jak różnie zakończyła się ich historia. Niech sam Duch Święty przez nich podpowie każdemu z nas to, czego potrzebujemy dzisiaj.

Mój przyjacielu, być może widzisz siebie w Demasie lub Marku. Nie wiem na jakiej drodze dziś stoisz. Sprawdź, czy jesteś na właściwej ścieżce. Być może jesteś gotów, by iść jak Demas do swoich Tesalonik, umiłowawszy obecny wiek.
Przyjacielu przez wzgląd na rany Chrystusa, przez wzgląd na swoją duszę, zatrzymaj się. Wezwij Pana i proś Go, aby dał Ci Ducha skruchy, upadnij na kolana i wyznaj Mu swój grzech póki jeszcze nie jest za późno. On jest bardzo miłosierny. Ten sam Pan, który przywrócił Marka, on także przywróci Ciebie. On postawi Cię na nogi i będziesz błogosławieństwem dla potrzebujących i radością dla twojego Pana.
Niech Pan Ci w tym dopomoże.
Amen.

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY