RSS

Społeczność z Bogiem i z braćmi.


Tematem dzisiejszego rozważania jest bliska więź z Bogiem i z braćmi. To jedno z pierwszych pytań poruszanych w Biblii. Jego początek miał miejsce u zarania dziejów, w momencie stworzenia człowieka. Pierwszą Osobą, z którą nowo stworzony człowiek doświadczył uczucia bliskości, był sam Bóg. Ale Bóg zdał sobie sprawę, że człowiek potrzebuje bliskości ze stworzeniem podobnym do niego. W drugim rozdziale Księgi Rodzaju, w wersecie 18, Bóg mówi: „Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. ” Oznaczało to, że człowiekowi samotnemu potrzebna była bliskość z drugą osobą. Dlatego Bóg stworzył Ewę, z którą pierwszy człowiek Adam mógł mieć bliską więź. I od tamtej pory cała historia ludzkości wyraźnie pokazuje, jak ważne jest dla człowieka mieć bliskie relacje zarówno z Bogiem, jak i z innymi ludźmi.

Dzisiaj porozważam nad tym, co znaczy ta bliska więź i na czym polegają nasze wzajemne relacje. Spójrzmy, co Pismo Święte mówi o znaczeniu tych bliskich relacji i o tym, jak i dlaczego mogą one zostać przerwane. Człowiek odkrywa, że ​​bez ludzi, bez względu na to, jacy by oni nie byli, on nie jest w stanie żyć. Bez tych bliskich relacji ogarniają nas uczucia melancholii, zagubienia, strachu i samotności. Tak, drodzy przyjaciele, człowiek został stworzony, aby mieć bliskie relacje zarówno z Bogiem, jak i innymi ludźmi. Ale pierwszą osobą, z którą musimy nawiązać naszą bliską relację, jest żywy Bóg.

Przypomnijmy sobie, jakie znaczenie miała ta więź, ta bliskość w życiu króla Dawida. W swoim Psalmie 23 opisuje on opisuje swoje relacje z Panem. Mówi o Bogu jako pasterzu, a jako Pasterz Pan zaspokaja wszystkie jego potrzeby, zsyłając Dawidowi zielone pastwiska i spokojne wody. Pan pokrzepia jego duszę i wiedzie go ścieżkami sprawiedliwości. Wiedząc, że Pan zawsze jest z nim, Dawid nie bał się zła, choćby szedł nawet, jak pisze, „przez dolinę cienia śmierci. ” (Ps. 23:4). Łaska Pana dała pokój duszy jego. Nawet w obliczu wrogów Pan zaspokajał wszystkie potrzeby Dawida. W ostatnim wersecie tego Psalmu 23 Dawid woła: „Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą Przez wszystkie dni życia mego. I zamieszkam w domu Pana przez długie dni. ” (Ps.23:6).

Czytając wersety tego Psalmu, możemy wyobrazić sobie, co znaczą prawdziwie bliskie relacje między człowiekiem a żywym Bogiem. Dawid szczerze cenił sobie swoją więź z Bogiem i nie chciał, aby została ona przerwana w żadnych okolicznościach. My również drodzy przyjaciele, możemy mieć te same bliskie relacje z Bogiem, tę samą społeczność z Nim, jaką miał Dawid, jeśli poświęcimy nasze życie Jezusowi, jeśli przyjmiemy Jego śmierć na krzyżu jako zapłatę za nasze grzechy. Gdy pokładamy naszą nadzieję w Jezusie Chrystusie, On sam obiecuje nam tę społeczność, napełniając nas swoją obecnością przez Ducha Świętego. Innymi słowy, społeczność z Bogiem oznacza poznanie i doświadczenie Jego obecności w naszym życiu. Każdy, kto choć raz doświadczył tego w swoim życiu, może powiedzieć za apostołem Janem: „co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem. ” (1Jana 1:3). Moją modlitwą jest, aby każdy z nas miał tę osobistą społeczność z naszym Panem Jezusem Chrystusem, przyjmując Go jako swojego osobistego Zbawiciela.

Ale jak powiedziałem na początku, człowiek został stworzony, aby mieć społeczność nie tylko z Bogiem, ale także z innymi ludźmi. Przyjrzyjmy się temu bardziej szczegółowo. Społeczność z innymi można zdefiniować jako współudział lub koleżeństwo. Ten współudział lub koleżeństwo wynika ze wspólnych zainteresowań, interesów, ale to jedno, gdy mówimy o ludziach związanych tymczasową wspólną sprawą lub interesem, a co innego, gdy mówimy o społeczności między wierzącymi.

Nas drodzy bracia i siostry łączy coś silniejszego, głębszego, coś wiecznego. Mówiąc o świętych, między nami należałoby używać słowa braterstwo. W rzeczywistości jesteśmy członkami jednej tej samej rodziny. Nas połączyła krew Jezusa Chrystusa. Mamy jednego Pana, Jezusa Chrystusa i ten sam Duch Święty mieszka w każdym z nas. Mamy jeden autorytet - Słowo Boże. Mamy przed sobą jeden wspólny wielki cel - ewangelizować cały świat. Te wspaniałe prawdy stanowią podstawę naszej społeczności, która przeradza się w prawdziwą jedność i braterstwo. A tam, gdzie istnieje ta wspaniała jedność, Chrystus obiecuje być z nami.

Przypomnijmy, co powiedziano w 18 rozdziale Ewangelii Mateusza. Tutaj Chrystus mówi: „gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich. ” (Mat. 18:20). W Nowym Testamencie znajdujemy kilka rodzajów społeczności między wierzącymi. Na przykład w Dziejach Apostolskich jest to wspólnota Kościoła. Tę społeczność tworzą najróżniejsze osoby, ale wszyscy są członkami jednego Ciała - Kościoła Chrystusowego. Ich jedność, ich braterstwo opiera się na fakcie, że wszyscy są braćmi i siostrami w Chrystusie Jezusie. W tej wspólnocie doświadczamy funkcji ciała Chrystusowego. Apostoł Paweł pisze do Efezjan: „Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu. ” (Ef. 2:19-22).

W Dziejach Apostolskich, w rozdziale 2, wersecie 42, znajdziemy opis praktycznych działań, które są wyrazem tego rodzaju braterskiej społeczności. Przede wszystkim jest to zrozumienie nauczania i głoszenia apostołów. W tej wspólnocie wierzący dzielili się swoimi dobrami doczesnymi według potrzeb każdego z nich. Ta wspólna służba Panu wyrażała się w modlitwie i w łamaniu chleba. Wiele różnych darów duchowych praktykowano w tych kościołach, jak powiedziano w Liście do Efezjan „aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej. ” (Ef. 4:12-13).

Drugi rodzaj społeczności w Nowym Testamencie spotykamy tam, gdzie niewielka grupa wierzących zgromadzona jest w określonym celu. Najlepszym tego przykładem jest mała grupa apostołów, uczniów zgromadzonych wokół Jezusa Chrystusa. W tej niewielkiej grupie wierzący mogli spędzać ze sobą więcej czasu i w rezultacie lepiej się poznawać. Chrystus zebrał swoich uczniów, aby ich umocnić w wierze i przygotować do kontynuowania dzieła rozpoczętego przez siebie. On nie mógł tego zrobić z dużą liczbą osób. Musiał skupić swoje wysiłki na małej grupie szczerze oddanych Jemu i sobie nawzajem. Ten rodzaj społeczności jest bardzo owocny, ponieważ w takich warunkach ludzie stają się sobie bliżsi.

I w końcu, osobista społeczność jednego wierzącego z drugim. Czytamy o tym wiele razy w Piśmie Świętym, zwłaszcza czytając o życiu apostoła Pawła. Dobrym przykładem tego typu społeczności była relacja między Pawłem a Tymoteuszem. Dosłownie, oni spędzali razem dni i noce. Wspierali się i dodawali sobie otuchy. Dzielili się z sobą wszystkim, zarówno radością, jak i smutkiem. Dzięki tej społeczności Paweł mógł nauczać Tymoteusza nie tylko Słowem, ale i całym swoim życiem. Mówi o tym w swoim 2 Liście do niego: „a co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać. ” (2Tym. 2:2).

Paweł miał również takie relacje z Epafrodytem, ​​którego nazywa bratem, współpracownikiem i współbojownikiem. Paweł i Epafrodyt nie byli tylko braćmi w Chrystusie, nie byli tylko członkami tego samego Ciała Chrystusowego, ale współpracownikami i towarzyszami w walce o dusze. Trudzili się razem i wspólnie walczyli w bitwach duchowych.

Rozważając te trzy rodzaje braterskiej społeczności, a mianowicie społeczność w Kościele, bliskość grupy wierzących, przyjaźń między dwoma wierzącymi, dochodzimy do wniosku, że każdy z nas potrzebuje tych wszystkich trzech rodzajów społeczności. Możemy zapytać: dlaczego wszystkie trzy są koniecznie. Zastanówmy się, powodów lub celów do braterskiej społeczności jest wiele, ale dzisiaj chcę ograniczyć się do czterech, by pokazać w jaki sposób każdy z tych trzech rodzajów braterskiej społeczności pomaga osiągnąć te cztery cele.

Po pierwsze, braterska społeczność sprzyja naszemu wzrostowi. Mam na myśli oczywiście duchowy wzrost na naszej drodze z Chrystusem. W Księdze Przysłów powiedziano: „Żelazo żelazem bywa naostrzone; tak mąż zaostrza oblicze przyjaciela swego. ” (Ks.Przysł. 27:17). W grupie wierzących zobaczymy, że jeden brat uczy drugiego, dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem. Inna przypowieść mówi: „Kto obcuje z mędrcami, mądrzeje, lecz kto się brata z głupcami, temu źle się wiedzie” i my zrozumiemy prawdę tej przypowieści, jeśli będziemy mieć społeczność z braćmi i siostrami, którzy nie ustają w swoim duchowym rozwoju, studiują Słowo Boże wzrastając w Chrystusie, a my będziemy wzrastać, jeśli do nich dołączymy. (Przysł. 13:20).

Mając społeczność z wierzącymi, my będziemy wzrastać w różny sposób. W dużej grupie budujemy się przez nauczanie i głoszenie, w małej grupie mamy więcej okazji, aby uzyskać odpowiedzi na pytania, które najbardziej nas osobiście nurtują, a w społeczności między dwoma wierzącymi, pomaga nam to otworzyć się przed sobą nawzajem i pomóc zastosować praktycznie duchowe prawdy Pisma Świętego. Braterska społeczność daje wierzącemu zarówno siłę, jak i wzmacnia go. W końcu jesteśmy powołani, aby być „członkami jednego Ciała i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię”, jak mówi Słowo Boże. (Ef. 3:6). To Ciało składa się z różnych członków, które wzmacniają i wspierają się nawzajem. Jest to powiedziane w rozdziale 4 Listu do Efezjan w wersecie 16 „z którego (mowa o Chrystusie) całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości. ” Widzimy więc, że gdy każdy członek trudzi się, całe Ciało rośnie i staje się silniejsze. W Liście do Hebrajczyków, rozdział 10, mowa jest o wzajemnym duchowym wsparciu wierzących: „baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża. ” (Hebr. 10:24-25).

W naszych trudnych czasach pełnych różnych form nacisku i opresji szczególnie potrzebujemy wzajemnego wsparcia. Gdy apostoł Paweł pisał List do Kolosan, w rozdziale 2 powiedział w swojej modlitwie „aby pocieszone były serca ich, będąc spojone miłością. ” (Kol. 2:2). Zaprawdę, jeśli wierzący są zjednoczeni miłością Chrystusową i w rozumieniu Jego obietnicy i mocy, to służy to pocieszeniu, wzmocnieniu, wsparciu w każdych okolicznościach życia. Wtedy braterska społeczność zachęca nas, pobudza nas do posługi Panu, zachęca do wypełniania Jego woli. „Baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków”  - powiedziano w Liście do Hebrajczyków.

Apostoł Paweł czynił to stale kierując swoje Listy do kościołów. Zachęcał ich, aby zawsze pamiętali o celach i zadaniach postawionych przed nimi przez Pana. W rozdziale 5, 2 Listu do Koryntian on przypomina braciom, aby nie zapominali o służbie pojednania z Bogiem, o zbawieniu grzeszników. W Liście do Galatów, w rozdziale 6, ponownie znajdujemy jego wezwanie do czynienia dobra wszystkim, zarówno niewierzącym, jak i domownikom wiary. Widzimy to w Dziejach Apostolskich. Wzajemne przebywanie zachęcało ich do coraz szerszego głoszenia Słowa Bożego ginącym ludziom. A rezultatem było to, że: „Pan codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni. ” (Dzieje 2:47).

Kiedy Chrystus wysyłał swoich uczniów do posługi, wysyłał ich parami. Było to ważne, ponieważ idąc razem, uczniowie mogli się wzajemnie wspierać i motywować. Tę prawdę znajdziemy w Księdze Koheleta, w rozdziale 4, wersety 9 i 10: „Lepiej jest dwom niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud: Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada samotnemu, gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł. ”

Z natury człowiek nie jest zbyt skłonny do prowadzenia uporządkowanego życia. Ileż to razy mieliśmy mocne postanowienie, aby zrobić coś dobrego i pożytecznego, na przykład, codziennie czytać Biblię, studiować ją, stale świadczyć ludziom o Chrystusie. Tak, ile to koniecznych rzeczy chcieliśmy uczynić i jak często brakowało nam sił, aby kontynuować to, co zaczęliśmy. Jeśli o naszym celu wie brat w wierze, to nasze szanse rosną. Zupełnie inaczej jest walczyć w pojedynkę, a inaczej razem z bratem, który będzie nas wspierał, podtrzymywał i modlił się za nas. Potrzebujemy tej społeczności i potrzebujemy na różne sposoby.

Po pierwsze, zostaliśmy stworzeni, aby mieć społeczność z Bogiem i z ludźmi. Na pierwszym miejscu jest nasza społeczność z żywym Bogiem przez Jezusa Chrystusa, wokół którego kształtuje się nasza społeczność z innymi wierzącymi. Wymieniłem cztery główne cele tej społeczności, a mianowicie: wzrost, siłę, wsparcie, wzajemną motywację. Przejawiają się one we wszystkich trzech rodzajach społeczności, ale rozważanie będzie niepełne, jeśli nie wskażę, co uniemożliwia nam osiągnięcie tych trzech rodzajów społeczności w pełni.

Istnieją dwie główne przeszkody i dla większości wierzących są one oczywiste. Powód, który uniemożliwia naszą społeczność z Bogiem i z naszymi braćmi, jest ten sam, który zniszczył społeczność Adama i Ewy z Bogiem. Tym powodem jest grzech. W Psalmie 66, wersecie 18 powiedziano: „Gdybym knuł coś niegodziwego w sercu moim, Pan nie byłby mnie wysłuchał. ” A oto, co mówi apostoł Jan w swoim pierwszym Liście w rozdziale 1, wersecie 7: „Jeśli chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu. ” Widzimy więc, że grzech, który wkroczył w nasze życie, zakłóca naszą społeczność z Bogiem i naszymi braćmi i siostrami w Chrystusie. Dlatego tak ważne jest, aby natychmiast wyznać Panu każdy z naszych grzechów i otrzymać przebaczenie, jak powiedziano w tym samym rozdziale „jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. ” (1Jana 1:9).

Drugim powodem, dla którego tak niepełna radości jest nasza społeczność, jest to, że słabo o to zabiegamy i zapominamy się o to modlić. Czy ty przyjacielu możesz tak powiedzieć o swoim życiu? Może masz tylko jeden rodzaj społeczności. Czy się o nią modlisz? Jeśli społeczność jest błogosławiona przez Boga, to czy On może nie odpowiedzieć na modlitwę, jeśli Go o nią poprosisz? Oczywiście, dążąc do społeczności, my musimy być gotowi otworzyć się przed swoim bliźnim, pozwolić mu wejść do naszego serca i stać się częścią siebie nawzajem.

Są ludzie, którzy boją się wejść w bliską społeczność lub rozpocząć osobistą społeczność z kimś. Czego się boją? Tego, że ludzie poznają całą prawdę o ich życiu. Albo może boją się utraty niezależności pod czyimś wpływem, ale społeczność w centrum której znajduje się Jezus Chrystus nie może przynieść żadnej szkody, wręcz przeciwnie, ona zawsze będzie tylko wzmacniać i służyć duchowemu wzrostowi. Pamiętajmy, że jeśli jesteśmy napełnieni Duchem Świętym, wtedy obietnica dana w Piśmie Świętym odnosi się do nas w pełnej mierze. „Nie dał nam bowiem Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i zdrowego umysłu. ” (2Tym. 1:7).

Czy Twoja społeczność z Panem przyjacielu jest tak prawdziwa, jak powiedziano w Psalmie 23? I czy Twoja społeczność z braćmi i siostrami wzbogaca Cię duchowo, czy dodaje Ci siły i pewności siebie, czy zachęca do czynienia dobra, czy wspiera Cię w Twoich dobrych zamiarach. Czy pomaga Ci wzrastać w wierze, czy wzbogaca Twoje życie duchowe? Jeśli na żadne z tych pytań nie możesz odpowiedzieć twierdząco, zacznij się modlić bezzwłocznie, aby Pan pomógł Ci znaleźć społeczność, której tak bardzo potrzebujesz. Amen.

Sprawiedliwość przed Bogiem.


Biblię można z grubsza podzielić na dwie części. W jednej, czyli w mniejszej jej części, znajdziemy doktryny, nauczania i polecenia, a druga, znacznie większa część Biblii zawiera historię, biografię i poezję. Ta część Biblii ilustruje to, co powiedziano w drugiej części. Innymi słowy, dla każdej prawdy i każdej doktryny znajdziemy w Biblii cały rząd odpowiednich przykładów. Wszystko po to, aby te Boże prawdy stały się dla nas jaśniejsze i bardziej żywe.

Dzisiaj chcę poruszyć jedno ważne nauczanie o człowieku, które Paweł przedstawia w swoim 1 Liście do Koryntian. Następnie chcę zilustrować tę prawdę biografią starotestamentowego patriarchy Jakuba. Jest to jedna z bardziej niezwykłych postaci Starego Testamentu.

Zwróćmy najpierw uwagę na to, co apostoł Paweł mówi w pierwszych dwóch rozdziałach swego 1 Listu do Koryntian. Widzimy tutaj po pierwsze, że Paweł dzieli ludzi na dwie grupy, to znaczy na wierzących i niewierzących. Niewierzących nazywa – duszewnymi, a wierzących - duchowymi. Dziecko Boże jest człowiekiem duchowym, ponieważ przyjęło Ducha Bożego, narodziło się z Ducha Świętego. Niestety jest wiele dzieci Bożych, które chociaż narodziły się z Ducha Bożego, to nie są posłuszne Duchowi Świętemu. One całkowicie nie podporządkowują się Mu. Apostoł Paweł nazywa takich cielesnymi. Większość kościoła w Koryncie była właśnie wierzącymi cielesnymi. „I ja, bracia, nie mogłem mówić do was jako do duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie” - mówi Paweł. (1Kor. 3:1). Jaki paradoks.

Na początku swego Listu Paweł mówi im: „Dziękuję Bogu zawsze za was, za łaskę Bożą, która wam jest dana w Chrystusie Jezusie, iżeście w nim ubogaceni zostali we wszystko, we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, ponieważ świadectwo o Chrystusie zostało utwierdzone w was, tak iż nie brak wam żadnego daru łaski. ” (1Kor. 1:4-7). Tym nie mniej musiał im powiedzieć - jesteście cieleśni. Były między nimi podziały, kłótnie, zazdrość i nieporozumienia. Niektórzy twierdzili, że są Pawłowi, inni, że są Apollosowi, jeszcze inni do Kefasowi, a jeszcze inni, uważając się za bardziej duchowych, twierdzili, że są Chrystusowi. To jest przykład wierzących cielesnych.

Wyraźny przykład takiego wierzącego mamy w osobie Jakuba w Starym Testamencie. Tak, w życiu Jakuba Duch Boży daje nam wspaniałe objawienie istoty łaski Bożej, ale jednocześnie nie ukrywa braku konsekwencji w jego życiu duchowym. Jakuba interesowało jedno - wypełnianie obietnicy Bożej. On był pewien tego, co obiecał mu Bóg. Był człowiekiem Bożym, wierzył w Boga. Jego problemem nie było jednak to, że on wierzył w Boga, ale to, że nie wierzył, że Bóg poradzi sobie bez jego pomocy. Jakub zawsze starał się swoją zręcznością i mądrością przyśpieszyć Boże działania. I ta niecierpliwość przywiodła go do zdrady, do podstępu, do różnego rodzaju oszustwa. On posługuje się ludzkimi środkami, aby osiągnąć wyższy cel powołania Bożego. Tak, on pragnął woli Bożej, Bożego błogosławieństwa, ale myślał, że uda mu się je osiągnąć na swój własny sposób. Nie chciał czekać na Boży czas.

Rozpatrując historię Jakuba należy przyjrzeć się czasom jeszcze przed jego narodzinami, co oznacza, że ​​jego historia ma swój początek u Boga. Sam Bóg wybrał go; to nie Jakub pierwszy umiłował Boga, ale Bóg jego. Dlatego historię Jakuba można zrozumieć tylko wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę łaskę Bożą.

Ale drodzy przyjaciele, dotyczy to nie tylko Jakuba, ale każdego z nas. Kto z nas pomyślałby o Bogu, gdyby to nie On sam wzbudził w nas to pragnienie? W końcu to nie my Go pierwsi umiłowaliśmy, ale On umiłował nas. Bo gdy oni, tj. bliźniacy, Jakub i Ezaw jeszcze się nie narodzili, mówi Słowo Boże, „ani też nie uczynili nic dobrego lub złego - aby utrzymało się w mocy Boże postanowienie wybrania oparte nie na uczynkach, lecz na tym, który powołuje - powiedziano jej (Rebece), że starszy służyć będzie młodszemu, jak napisano: Jakuba umiłowałem, a Ezawem wzgardziłem. ” (Rzym. 9:11-13). Cóż tedy powiemy? - kontynuuje apostoł Paweł: „Czy Bóg jest niesprawiedliwy? Bynajmniej. Mówi bowiem do Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. ” (Rzym. 9:14-15). A teraz spójrzmy, co dalej zostało powiedziane: „A zatem nie zależy to od woli człowieka, ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. ” (Rzym. 9:16). Dlatego nigdy nie zapominajmy, że jeśli pragniemy i dążymy do Boga, to dzieje się to tylko z łaski i nie zależy od nas, ale od Boga, który okazuje nam miłosierdzie. To nie Adam szukał Boga, ale Bóg wołał do Adama: „Adamie, gdzie jesteś. ” Bóg go szukał.

Łaska Boża wybrała Jakuba. Tu nie ma innego wyjaśnienia. Bóg wybrał tego człowieka i my musimy wierzyć w mądrość Jego działania. „Czy Bóg jest niesprawiedliwy? Bynajmniej. ” We wszystkim, co Bóg czyni, On kieruje się miłością i łaską. „O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki jego i nie wyśledzone drogi jego! Bo któż poznał myśl Pana? Albo któż był doradcą jego? ” (Rzym. 11:33-34). „Albowiem z niego i przez niego i ku niemu jest wszystko; jemu niech będzie chwała na wieki. Amen. ” (Rzym. 11:36). Dlatego pamiętajmy, że jeśli Bóg wziął się za jakieś dzieło, to doprowadzi je do końca. Jeśli On rozpoczął w nas Swoje dobre dzieło, to nie pozostawi je niedokończone. Chwała i dziękczynienie Mu za wszystko.

Z człowieka cielesnego Bóg uczynił Jakuba duchowym.  On jest Alfa i Omega, początek i koniec. Jeśli jesteś skłonny myśleć przyjacielu, że masz zbyt trudny charakter, że Twoje życie jest bardzo skomplikowane, to wspomnij Boga Jakuba. To nie Jakub wybrał Boga, ale Bóg wybrał jego. Jeszcze przed jego narodzeniem Bóg go umiłował i wybrał, i to samo uczyni z Tobą. Przyjmij tę prawdę, a uwolnisz się od niepotrzebnych zmartwień i kłopotów.

Ale czy są jakieś oznaki, po których możemy poznać, że jesteśmy dziećmi Bożymi? Co jest powiedziane o Jakubie po jego narodzinach. Co prawda ​​​​w chwili jego narodzin powiedziano o nim też coś bardzo ważnego, a mianowicie, że podczas narodzin bliźniaków Jakub „ręką swą trzymał za piętę Ezawa. ” (Ks.Rodz. 25:26). Już przy jego narodzinach mówi się o jego rękach. Nie jest to bez znaczenia. W jego historii życia kilka razy wspomina się o jego rękach. Ale po jego urodzeniu powiedziane jest tak: „A gdy chłopcy wyrośli, Ezaw był mężem biegłym w myślistwie i żył na stepie. Jakub zaś był mężem spokojnym, mieszkającym w namiotach. ” (Ks.Rodz. 25:27). Biblia nazywa go człowiekiem spokojnym i mówi, że mieszkał w namiotach. Tutaj w sposób praobrazowy mówi się o jego postawie przed Bogiem i jego drodze wiary.

Jeśli przypomnieć historię Jakuba, to trudno nazwać go człowiekiem spokojnym. A w oryginale słowo to oznacza doskonały, niewinny. Ale ktoś powie: Czy Jakub był człowiekiem doskonałym? Jak możemy rozumieć tę doskonałość? Wiemy, że człowiek sam nie jest w stanie osiągnąć tej doskonałości, dlatego musimy zacząć z tego miejsca, gdzie zaczyna Biblia. Słowo Boże mówi, że „wszyscy bowiem zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga. ” (Rzym. 3:23). A Bóg nie może mieć społeczności z grzechem. Od chwili, gdy nasi przodkowie, Adam i Ewa zgrzeszyli, natychmiast przerwała się jedność między nimi a Bogiem.

Ale jak przywrócić tę społeczność? Jest tylko jeden sposób - człowiek musi ponownie stać się doskonały, niewinny i usprawiedliwiony przed Bogiem. „Jak więc może człowiek być usprawiedliwiony przed Bogiem? Albo jak może być czysty ten, kto się urodził z kobiety? ” - pyta starotestamentowy Hiob. (Hioba 25:4). Jakże istotne pytanie zadał Hiob. Otóż tutaj pytanie nie dotyczy tylko grzechu, ale tutaj jest pytanie o grzeszną naturę, zepsucie całej naszej natury przez grzech. Jestem winny przed Bogiem nie tylko dlatego, że zgrzeszyłem, ale z natury jestem grzeszny i dlatego jestem winny. Tę grzeszną naturę odziedziczyłem po Adamie. Dlatego Słowo Boże mówi, że „jak w Adamie wszyscy umierają, albowiem zapłatą za grzech jest śmierć. ” (1Kor. 15:22,Rzym. 6:23).

Spójrzmy, jak w swoim Psalmie pokutnym, Dawid nie tylko przyznaje się do swojego strasznego grzechu, który on popełnił przed Bogiem, ale że powodem tego i wszystkich jego grzechów była jego grzeszna natura. Tak on woła do Boga: „Przeciw tobie, tobie samemu, zgrzeszyłem i zło uczyniłem na twoich oczach, abyś okazał się sprawiedliwy w swoich słowach i czysty w swoim sądzie. ” I co mówi dalej: „Oto zostałem zrodzony w nieprawości i w grzechu poczęła mnie moja matka. ” (Ps. 51:4-5). Innymi słowy, on przyznaje, że nie tylko zgrzeszył, ale że jest grzeszny.

Gdzie możemy znaleźć rozwiązanie tego wielkiego problemu? Drodzy przyjaciele, jest dobra wiadomość. Rozwiązał go sam Bóg, On sam znalazł wyjście z tej ludzkiej potrzeby, a mianowicie poprzez swego Jednorodzonego Syna Jezusa Chrystusa. Bóg dowodzi swojej miłości do nas przez fakt, że Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Tak, Bóg posłał swego Syna Jezusa Chrystusa, aby stał się przebłaganiem za grzechy nasze.

W jaki sposób Chrystus stał się tym przebłaganiem? Przez przelanie swojej drogocennej krwi. Tylko przez śmierć kogoś niewinnego w miejsce winnego Bóg mógł nas usprawiedliwić. Jak wyraźnie mówi o tym apostoł Paweł w swoim Liście do Rzymian w rozdziale 3: „zostają usprawiedliwieni darmo, z jego łaski, przez odkupienie, które jest w Jezusie Chrystusie. Jego to Bóg ustanowił przebłaganiem przez wiarę w jego krew, aby okazać swoją sprawiedliwość przez odpuszczenie, w swojej cierpliwości, przedtem popełnionych grzechów. ” (Rzym. 3:24-25).

W tym miejscu zaczyna się prawdziwe chrześcijaństwo, od tego, czego Bóg dokonał dla nas przez Swojego Syna. Jedynie ofiara Jego Syna mogła zaspokoić wymagania Świętego, Sprawiedliwego Boga, a nie żadne uczynki, które moglibyśmy dokonać sami. Dlatego z uczynków prawa, mówi Słowo Boże, „nie będzie usprawiedliwione żadne ciało w Jego oczach. ” (Rzym. 3:20). Dlaczego? Tylko dlatego, że prawo nie jest doskonałe. Nie, sam Bóg dał to prawo i dlatego ono jest doskonałe, lecz człowiek poczęty w grzechu nie jest w stanie wypełnić tego doskonałego prawa. Jak niedoskonała, grzeszna natura może wypełnić to, co jest doskonałe? Tylko Syn Boży, który był bez grzechu, a zatem doskonały, mógł całkowicie wypełnić wszystkie wymagania prawa. On uczynił to, ale to nie wszystko, On złożył również ofiarę przelewając Swoją świętą krew jako zadośćuczynienie za nasze grzechy.

Dlatego Bóg mówi, że zbawienie możemy otrzymać nie dzięki uczynkom, ale z łaski Bożej przez wiarę. Stwierdzenie, że nie mogę sam nic uczynić, aby się zbawić, ale że Bóg swoją łaską uczynił wszystko dla mnie w Chrystusie, jest pierwszym krokiem wiary. Od początku do końca życie chrześcijańskie opiera się na naszej nadziei pokładanej w Jezusie Chrystusie i na tym, co On dla nas uczynił. My nie mamy własnej sprawiedliwości. On jest naszą sprawiedliwością, nasz Pan, Jezus Chrystus. „Ale wy dzięki Niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem, aby, jak napisano: Kto się chlubi, w Panu się chlubił. ” (1Kor. 1:30-31).

Czym my mamy się chlubić? Niczym, tylko naszym Panem Jezusem Chrystusem. On jest naszą sprawiedliwością, uświęceniem i odkupieniem. Chwała Mu za to na wieki. Tak, moi drodzy, „który nie znał grzechu, stał się grzechem za nas”, więc w darze: „nie tylko ofiarowałem się za grzech, ale przez grzech wypiłem cały kielich gniewu Bożego za grzech i wziąłem go na siebie, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwymi przed Bogiem. ”

Czy zauważyliście te słowa - w Nim. One mają głębokie znaczenie. W Nim jesteśmy usprawiedliwieni. Bóg widzi w nas doskonałymi w Nim. On nie widzi już naszego grzechu, ani naszego grzesznego stanu, ale widzi Swojego Syna. List do Kolosan mówi: „gdyż w Nim (Jezusie Chrystusie) mieszka cieleśnie cała pełnia boskości, i macie pełnię w Nim. ” (Kol. 2:9-10).

Jak rozumieć znaczenie tych słów? Cóż za łaska, że ​​będąc w Chrystusie, mamy wszystko, co jest potrzebne dla naszego usprawiedliwienia, a tym samym dla naszego zbawienia. Ale skąd mogę mieć pewność, że jestem w Chrystusie? Mam tę pewność, ponieważ tak mówi Słowo Boże. Mówi mi, że uczynił to Bóg. Spójrzmy na te słowa „od Niego”, czyli od Boga „jesteście w Chrystusie Jezusie”, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem. Od Boga. Tak, On nas „którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie. ” (Kol. 2:5-6). A teraz będąc w Nim, Bóg nie widzi nas w naszym grzesznym stanie, ale widzi swojego Syna, w którym my jesteśmy ukryci.

Wiedz zatem przyjacielu, że bez sprawiedliwości Chrystusowej nie możesz być dzieckiem Bożym. Ale jeśli jesteś w Nim, to jesteś doskonały, ponieważ stoisz przed Bogiem nie w swojej własnej sprawiedliwości, ale w sprawiedliwości Jezusa Chrystusa. A jeśli jej nie masz, to jak możesz ją otrzymać? To takie proste. Chrystus powiedział: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie. ” (Jana 14:6). On jest tak blisko nas, jest tak blisko jak słowo w naszych ustach. Nie musimy ani wstępować do nieba, ani zstępować do otchłani, aby znaleźć Chrystusa. Ale co mówi Pismo: „Blisko ciebie jest słowo, na twoich ustach i w twoim sercu. To jest słowo wiary, które głosimy. ” (Rzym. 10:8). Nie musisz przekraczać progu swojego domu, aby być zbawionym. Musisz całym sercem uwierzyć, że Bóg wskrzesił Chrystusa z martwych i wyznać Go swoimi ustami jako Pana, a będziesz zbawiony.

Chociaż wiara sama w sobie nie zbawia, wiara wprowadza nas w kontakt ze źródłem zbawienia. Dlatego przyjacielu jesteś odpowiedzialny za swoje własne zbawienie. Łaski Bożej w Chrystusie możesz doświadczyć jedynie poprzez osobisty akt wiary, gdyż bez wiary nie można podobać się Bogu. Jeśli jeszcze nie doświadczyłeś tego zbawienia, pozostaw wszystkie swoje dobre uczynki i wszystko, przez co miałeś nadzieję na zbawienie, i złóż swą wiarę w ramionach Jezusa Chrystusa. Wiedz, że Bóg Cię miłuje, pragnie Twojego zbawienia. On sam mówi: „Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was - mówi Pan - myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją. ” (Jer. 29:11). Chwała i dziękczynienie Mu za tak cudowne zbawienie. On zmiłuje się nad Tobą zgodnie z głosem Twojego wołania, a gdy tylko go usłyszy, odpowie Ci. Niech Pan pomoże Ci przyjść do Niego teraz, takim, jakim jesteś. Amen.

Moc świadectwa w Duchu.


Bóg wybrał człowieka, aby był Jego narzędziem do wykonania Jego dzieła tutaj na Ziemi. Nie aniołom, lecz nam, odkupionym grzesznikom, Bóg powierzył Swoje wielkie i święte dzieło bycia Jego świadkami i Jego przedstawicielami. Ostatnimi słowami, które Chrystus powiedział zanim opuścił naszą pogrążoną w grzechu Ziemię, było, że będziemy Jego świadkami, Jego lampami. On jest naszym Światłem, a my jedynie lampą. Sama lampa nie zaświeci, nie da światła. Jednakże stać się takim, jak mówi Chrystus, możemy tylko wtedy, gdy Duch Święty będzie nas prowadził, panował nad nami i napełni nas.

Jak cudownie przedstawiona jest ta prawda przez widzenie, które Bóg dał prorokowi Zachariaszowi. Czytamy o tym w rozdziale 4 Księgi tego proroka. Zachariasz widzi złoty świecznik z siedmioma lampami i po każdej stronie drzewo oliwne. Chcąc poznać znaczenie tego widzenia, zapytał anioła: „Co to jest, mój Panie? ” A Anioł Boży mu odpowiedział: „Nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie - mówi Pan Zastępów.” (Zach. 4:5-6). Ale on najwyraźniej nadal nie rozumiał praobrazowego znaczenia dwóch drzew oliwnych po prawej i lewej stronie lampy i prorok dwukrotnie pyta Anioła, co one oznaczają. „A on odrzekł: To są dwaj pomazańcy, którzy stoją przed Panem całej ziemi.” (Zach. 4:14).

Jakże często Biblia opisuje swoje cudowne prawdy przy pomocy języka alegorycznego, przekazując swoje nauki praobrazowo. Wierzę, że przez ten obraz Pan ma coś ważnego do powiedzenia każdemu z nas. Niech Pan pozwoli nam wszystkim usłyszeć, co Duch chce nam powiedzieć.

Złoty świecznik mówi nam o funkcji Kościoła Bożego. Chrystus powiedział: „Wy jesteście światłością świata. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. ” (Mat. 5:14,16). Należy zauważyć, że siedmioramienny świecznik był jedynym światłem w świątyni, ponieważ świątynia nie miała okien. Podobnie jak ten świecznik, Kościół Chrystusowy jest jedynym światłem na świecie.

Drodzy przyjaciele, naszym zadaniem jest rozproszyć tę ciemność i wskazać na światło. Ale w jaki sposób to uczynić? „Nie mocą ani siłą, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie - mówi Pan Zastępów. ” W tym tkwi cały sekret, w jaki sposób Kościół ma wypełniać powierzone mu przez Boga zadanie. Bogu wszystkie nasze wysiłki i starania pozostaną bezowocne, jeśli nie będą czynione w mocy Ducha Świętego.

Przyjrzyjmy się bliżej świecznikom opisanym w naszym tekście. Co mówią nam te dwie gałęzie oliwne, które dwiema złotymi rurkami wypuszczają z siebie złocistą oliwę i podtrzymują w ten sposób ogień w czaszach lampy? Nie widzimy tu nikogo wyciskającego tę oliwę, ona swobodnie spływa przez dwie złote rurki do lamp. W całym tym obrazie nie widać żadnego ludzkiego wysiłku, żadnej pracy ludzkich rąk. Dlaczego? Bo „nie mocą ani siłą, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie - mówi Pan Zastępów. ” Bóg może użyć tylko takiego człowieka, który jest jak te dwa drzewa oliwne, z których wypływa złota oliwa Ducha Świętego.

Spójrzmy na znaczenie tego tekstu. Przede wszystkim zwróćmy uwagę na dwa ważne słowa - moc i siła. Te słowa w oryginale mają szersze znaczenie, niż to, co przekazuje nam tłumaczenie. Prawdą jest, że najczęściej pierwszym słowem jest „wojsko” i jest ono używane do określenia siły zbrojnej. Ale słowo to może również oznaczać męstwo, godność, bogactwo. Biorąc pod uwagę wszystkie te opcje i odcienie znaczeniowe tego hebrajskiego słowa, możemy powiedzieć, że zasadniczo mówi nam ono o środkach i sposobach, które może mieć do swojej dyspozycji człowiek. Innymi słowy, prorok przypomina nam, że wypełnimy dane nam przez Boga zadanie nie przy użyciu naturalnych środków ludzkich, ale za sprawą Mojego Ducha - mówi Pan Zastępów.

Drugim słowem, na które powinniśmy zwrócić uwagę w naszym tekście jest słowo „siła”. Używa się go tu również w szerszym znaczeniu i może oznaczać ukradkiem, potajemnie, skrycie, a w niektórych przypadkach jest tłumaczone jako - kameleon, tj. gad, który potrafi zmieniać kolor swojego ciała w celu dostosowania się do otoczenia. Inaczej mówiąc, słowo to mówi nam o ludzkiej umiejętności przystosowania się do zmieniających się warunków, zmiany poglądów i rozważanie korzyści płynących z nowych sytuacji.

Co Pan chce nam powiedzieć słowami - „nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu Duchowi. ” Krótko mówiąc, aby zbudować Kościół Boży, rozszerzyć Jego królestwo i dokonać Jego dzieła tutaj na Ziemi, człowiek nie jest w stanie dokonać tego swoimi sposobami, swoim bogactwem, zręcznością i umiejętnościami. Bóg odrzuca to wszystko i uważa za niegodne. To są metody ciała i tego świata. Dlatego Chrystus mówi: „beze mnie nic uczynić nie możecie”, a Salomon rzekł: „Jeśli Pan domu nie zbuduje, Próżno trudzą się ci, którzy go budują. ” (Jana 15:5, Sal. 127:1).

Ale drodzy przyjaciele, jak bardzo w praktyce my w to wierzymy? Czy nie poddaliśmy się światowym metodom, a nawet nie szukaliśmy pomocy u wrogów Boga, aby posunąć naprzód dzieło Chrystusa? Gdyby ktoś zadał mi pytanie: dlaczego dzisiaj widzimy tyle strat i niepowodzeń w dziele Bożym i dlaczego Kościół nie ma większego wpływu ani sukcesów, to powiedziałbym, że w dużej mierze dlatego, że polega na swoich możliwościach i siłach, na swojej zdolności do dostosowywania się do wymagań i nacisków świata, zapominając o najważniejszej rzeczy - o mocy Bożej, bez której dzieło Boże nie będzie się rozwijać. Odsunęliśmy to, co najważniejsze, i okazało się, że nie jesteśmy ani zimni, ani gorący, a zatem nie jesteśmy zdolni budować Królestwo Boże.

Czym szczyci się współczesny kościół? Swoim bogactwem, swoim fałszywym ekumenizmem, swoją umiejętnością przystosowania się do świata i swoją zręcznością w unikaniu krytyki i sprzeciwu ze strony świata. Dziś uważa się to za postęp i sukces, ale cały czas kościół pozostaje głuchy na prawdziwą ocenę, dokonaną przez wiernego i prawdziwego świadka - Jezusa Chrystusa, który mówi: „nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły. ” (Obj. 3:17). Tak mówi dzisiejszemu chrześcijaństwu, które nosi imię Jego mocy - Pan Kościoła. Tak, „nie mocą, ani siłą, lecz Duchem moim - mówi Pan Zastępów. ”

Przyjrzyjmy się teraz bliżej tym dwóm pomazańcom, którzy w naszym tekście przedstawieni są jako dwa drzewa oliwne, stojące po obu stronach złotego świecznika. Z jednej strony widzimy Jozuego, arcykapłana, o którym czytamy w rozdziale 3 tej Księgi, i tutaj należy zauważyć, że imię Jeszua było bardzo popularne wśród Żydów i dlatego w tym przypadku nie odnosi się do Jezusa Chrystusa, a z drugiej strony stoi Zorobabel, drugie drzewo oliwne, któremu powierzono odbudowę zburzonej świątyni.

Spójrzmy na niektóre cechy tych dwóch mężów Bożych. Przede wszystkim mówi się o nich, że stale przebywali w obecności Pana. Byli w całkowitej jedności ze źródłem mocy. „To są dwaj pomazańcy, którzy stoją przed Panem całej ziemi. ” Drodzy przyjaciele, nasza siła zależy od tego, jak ściśle i trwale pozostajemy w społeczności z naszym Panem. To jest prawo każdego dziecka Bożego. Pierwszą rzeczą, jaką widzimy u tych dwóch świadków, jest to, że stoją przed Panem całej ziemi. Oni sami nie byli w stanie nic uczynić, ale ich siła pochodzi bezpośrednio od Pana. I dopóki pozostawali w tym stanie, płynął z nich nieprzerwanie świeży strumień złotej oliwy. Dalej zauważmy, że byli to ludzie napełnieni Duchem Świętym, namaszczeni olejem Ducha Świętego, aby służyć Panu, oni otrzymali Jego moc i dlatego stali się Jego świadkami, świecznikami Boga.

Ale widzę dalej, że ci namaszczeni świadkowie Pana, którzy przed nimi stali, byli pełni wiary. Spójrzmy, co powiedziano dalej. „Kim ty jesteś, wysoka góro? Wobec Zorobabela staniesz się równiną! " (Zach. 4:7). To doświadczenie napełnienia Duchem Świętym uczyniło go silnym. Ten niegdyś nieśmiały i lękliwy młody przyjaciel Boga, namaszczony olejem Ducha Świętego, teraz przenosi góry swoją wiarą. „Kim jesteś, wielka góro, wobec Zorobabela? ” Mając Bożą obietnicę w obliczu przeszkód i trudności, może cieszyć się i chwalić Pana. Wiara, która przenosi góry, mówi: kim jesteś, wielka góro, przed Zorobabelem? Jesteś zwyczajną równiną!

Nie zapominajmy, że na drodze wiary zawsze będą góry trudności, ale jednocześnie te przeszkody i trudności są dowodem mocy i działania Boga. Wiara nie boi się najwyższych gór, gdy Duch Święty jest z nami. Duch Święty daje wiarę i On usunie te góry przeszkód. Chrystus powiedział: „Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarno gorczycy i powiecie tej górze: Przenieś się stąd na tamto miejsce, a przeniesie się. I nic nie będzie dla was niemożliwe. " (Mat. 17:20). Wiara z górą nie kolidują. Ona nie prosi jej, żeby się przeniosła. Wiara nawet nie wspina się na górę, ale wiara rozkazuje górze przenieść się mocą Słowa Bożego. Pan powiedział: „Na wszystkich moich górach utoruję drogę. ” (Iz. 49:11). To jest wiara, którą Duch Święty daje swoim pomazańcom.

Możemy zauważyć też, że ci, którzy są namaszczeni Duchem Świętym, którzy są Nim napełnieni, zawsze oddają całą chwałę swojemu Bogu. „Nie nam, Panie, nie nam, lecz imieniu swemu daj chwałę, który nas umiłowałeś i odkupiłeś. ” (Ps. 115:1). W rozdziale 4, wersecie 7 Księgi proroka Zachariasza napisano: „On bowiem wyniesie główny kamień z głośnym okrzykiem: Łaska, łaska nad nim. ” Człowiek, który jest naprawdę prowadzony i napełniony Duchem Bożym, zawsze będzie przypisywał swoje sukcesy łasce Bożej. Apostoł Paweł mógł powiedzieć: „Lecz z łaski Bożej jestem tym, czym jestem. ” (1Kor. 15:10). On nie szczycił się niczym innym, jak tylko łaską Chrystusa, która jest z nim. To jedna z pewniejszych oznak człowieka napełnionego Duchem Świętym. Jemu wystarczy łaska Boża, bo im czuje się słabszy, tym bardziej działa w nim moc Boża.

Zwróćmy uwagę na jeszcze jedną oznakę działania i mocy Ducha Świętego. Gdy Duch Święty rozpoczyna swoje dzieło, to doprowadza je do triumfalnego końca. „I doszło mnie Słowo Pana tej treści: Ręce Zorobabela położyły fundament pod ten przybytek i jego ręce wykończą go, i poznacie, że Pan Zastępów posłał mnie do was. " (Zach. 4:8-9). Duch Święty nigdy nie pozostawia swojego dzieła niedokończonym. Trud będący owocem ludzkiej ambicji i entuzjazmu jest słaby, nietrwały i krótkotrwały, ale dzieło natchnione przez Boga przetrwa. Duch Święty nie pozostawia domu w połowie, niedokończonego, zawsze doprowadza swoje dzieło do pełnego końca.

Tak, w tym jest nasza nadzieja i radość. Możemy być całkowicie pewni, że Ten, który rozpoczął w nas swoje dobre dzieło, doprowadzi je do końca. To jest charakterystyczne dla naszego Boga. Gdy On wziął się za zbawienie człowieka, to doprowadził to wielkie dzieło odkupienia do triumfalnego zwycięstwa. Gdy rozpocznie Swoje dzieło w Twoim sercu przyjacielu, możesz być pewien, że On ma moc zachować to, co mi powierzono, do owego dnia, ponieważ „On jest sprawcą, jak i dokończycielem naszej wiary. ” (Hebr. 12:2). Tak, „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki. ” (Hebr. 13:8). Wszystko wokół nas się zmienia, ale nasz Bóg jest zawsze taki sam. On jest alfą i omegą, początkiem i końcem.

Czy poznałeś Go przyjacielu? Czy powierzyłeś Mu zbawienie swojej duszy? Uczyń to teraz. Wszystko co musisz uczynić, to tylko przyjąć od Niego ukończone dzieło zbawienia Twojej duszy. Niech Duch Boży objawi Ci to cudowne źródło zbawienia, które jest w Chrystusie Jezusie. Amen.

Zrozumienie Prawdy.


Wszystko jest możliwe temu, kto wierzy. W swoich rozważaniach mówiłem o tym, że nasza wiara nie powinna być ślepa i nieświadoma. Jezus wielokrotnie w swoich kazaniach wzywał ludzi, aby słuchali i starali się zrozumieć to, co słyszą. Spójrzmy na jedną z wypowiedzi Jezusa i przyjrzyjmy się jej głębiej: „Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w Niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. " (Jana 8:31-32). Wierzę, że ta wypowiedź Jezusa jest bardzo ważna dla chrześcijan. Zasadniczo Pan mówi tutaj o tym, co to znaczy być chrześcijaninem, ponieważ pierwsi chrześcijanie w pierwszych latach Kościoła byli nazywani uczniami. Chrześcijanin – to nie tylko wierzący, to uczeń lub naśladowca Jezusa Chrystusa. Chrystus mówi tutaj, że prawdziwym chrześcijaninem nie jest ten, kto tylko w Niego wierzy, (tj. że przyznaje, że On to - Mesjasz, Zbawiciel, Syn Boży, Bóg objawiony w ciele), ale ten, kto trwa w Jego słowie.

Jezus mówi tutaj, że jednym z ważniejszych celów chrześcijańskiego życia jest dążenie do wolności. Niektórzy chrześcijanie boją się tego słowa, ponieważ  ono w ich rozumieniu wiąże się z wolnością doczesną lub cielesną. Uważają, że wolność jest bardzo niebezpieczna, ponieważ daje upust grzesznym pragnieniom. Jezus jednak nie przyszedł po to, aby dać nam nowy, bardziej udoskonalony zakon. On przyszedł aby dać człowiekowi prawdziwą wolność. Wolność nie po to, aby grzeszyć, ale uwolnić się do grzechu. Prawdziwa wolność nie polega na tym, że dajemy upust wszelkim naszym pragnieniom i pożądliwościom, ale na tym, że jesteśmy w stanie być takimi, jakimi początkowo zostaliśmy stworzeni przez Boga, to jest wolni od mocy grzechu i wszelkich jego przejawów.

Tutaj wyraźnie widać, że od mocy grzechu uwalnia nas nie post i codzienne uczestnictwo w nabożeństwach, czy codzienne czytanie Biblii (choć oczywiście wszystko to może przyczynić się do naszego wyzwolenia). Jezus powiedział, że prawda którą możemy poznać przez Słowo Boże, wyzwoli nas. Możemy stale czytać i cytować Biblię i tym nie mniej być niewolnikami grzechu i jego skutków, ponieważ zgodnie ze słowami Jezusa wyswobodzi nas nie wiedza o Biblii, a poznanie (lub zrozumienie) prawdy. Musimy starać się i dążyć do zrozumienia prawdy, a nie tylko poznawać Biblię. Zrozumienie prawdy przynosi wolność naszej duszy. Dopóki mamy cielesną, ziemską, duszewną mądrość, która opiera się na mentalności tego bezbożnego świata, my będąc dziećmi Bożymi, pozostajemy niewolnikami grzechu, a zatem niewolnikami diabła.

W Liście do Jakuba o tej mądrości mówi się w następujący sposób: Nie jest to mądrość, która z góry zstępuje, lecz przyziemna, zmysłowa, demoniczna. Bo gdzie jest zazdrość i kłótliwość, tam niepokój i wszelki zły czyn. " (Jak. 3:15-16). Jest mądrość (lub zrozumienie), które pochodzi od Boga, i mądrość tego świata. Są one całkowicie różne. Mądrość Boża jest oparta na prawdzie, to znaczy na tym, jak wszystko widzi Bóg. Mądrość tego świata, bez względu na to, jak pięknie i dobrze może wyglądać, jest oparta na kłamstwie diabła. Jakub mówi o owocach mądrości Bożej: „Ale mądrość, która jest z góry, jest przede wszystkim czysta, następnie miłująca pokój, łagodna, ustępliwa, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, nie stronnicza, nie obłudna. (Jak. 3:17). Możemy powiedzieć tak: mądrość, oparta na zrozumieniu Słowa Bożego przynosi dobre owoce.

Niektórzy wierzący rozdzielają mądrość Bożą i zrozumienie Biblii. Ale one idą ręka w rękę. Jeśli człowiek nie tylko napełnił sobie głowę znajomością Biblii czy doktryn biblijnych, ale zrozumiał prawdę, która objawia się w Biblii, to jego życie, jego słowa, jego czyny będą o tym świadczyć. Gdy ktoś mówi: ja wszystko rozumiem, ale niczego nie mogę uczynić, mówiąc o grzechu, którego on lub ona nie może pozbyć się, to nie jest to prawda. Zgodnie ze słowami Jezusa, które cytowałem na początku, człowiek, który ma zrozumienie prawdy, staje się wolny.

Człowiek, który „wszystko rozumie", w rzeczywistości oszukuje samego siebie, zamykając swój umysł przed zrozumieniem prawdy, która może go wyzwolić. Apostoł Paweł powiedział o ludziach, którzy wszystko wiedzą i wszystko rozumieją": „Jeśli kto mniema, że coś poznał, jeszcze nie poznał, jak należało poznać. (1Kor. 8:2). A w Księdze proroka Izajasza o takich ludzi mówi się jeszcze bardziej surowo: „Biada tym, którzy we własnych oczach uchodzą za mądrych i we własnym mniemaniu za rozumnych! " (Iz. 5:21). Nie oznacza to jednak, że Bóg będzie zsyłał problemy na takich ludzi. Oni sami sobie stwarzają problemy, działając w oparciu o swoją ograniczoną mądrość i zamykając się na zrozumienie Bożych dróg. Musimy uważać, by nie stać się takimi ludźmi, w przeciwnym razie sami odseparowujemy się od dalszego poznania prawdy.  Jest to jeszcze bardziej aktualne w przypadku tych, którzy potrzebują pomocy od Boga.

My wszyscy potrzebujemy Bożej pomocy, ale są chwile, gdy szczególnie potrzebujemy Bożej łaski. Przyjęcie Bożej pomocy jest bardzo ściśle związane z poznaniem prawdy. Jeśli mamy ograniczone lub zniekształcone wyobrażenie o Bogu i Jego drogach, to zawsze będziemy mieć wątpliwości co do tego, czy Bóg nam pomoże, czy nie. Niemożliwe jest mieć silną, mocną wiarę, a jednocześnie nie mieć jasnego zrozumienia Bożej woli dla naszego życia.

Gdy mówię o zrozumieniu prawdy, to nie mam na myśli wykształcenia teologicznego lub znajomości języków starożytnych, w których spisano Biblię. Zrozumienie i obfitość wiedzy - to nie jedno i to samo. Zrozumienie prawdy prowadzi nas nie do złożoności, ale prostoty w Chrystusie. Prawda sprawia, że to co złożone, staje się proste. Oznacza to, że ona daje nam odpowiedzi na złożone pytania tego świata. Zrozumienie prawdy objawia nam, jak Bóg widzi to wszystko, a to rozwiązuje wiele problemów i sprzeczności, które nękają nasze umysły od lat. A jeśli obfitość wiedzy może prowadzić do pychy (por. 1Kor. 8:1), to poznanie prawdy prowadzi nas do radości, społeczności z Bogiem i chodzenia w Bożej miłości. Poznanie prawdy prowadzi nas do wolności, dla której zostaliśmy stworzeni i dla której Jezus wyzwolił nas od mocy szatana.

Dlaczego piszę o tym wszystkim? Abyśmy mieli jasny cel, gdy czytamy Biblię lub słuchamy głoszonego słowa. Abyśmy nie starali się zdobyć jak najwięcej wiedzy, ale nauczyli się trwać w Słowie Bożym, które objawia nam prawdę, która czyni nas wolnymi. Ktoś może powiedzieć: czyż celem chrześcijanina nie jest miłość bliźniego? Czy przykazanie o miłości nie jest najważniejsze? Otóż, aby chodzić w miłości, musimy zrozumieć prawdę. Bóg nie chce abyśmy zmuszali się miłować naszych bliźnich. On nie chce, żebyśmy ze strachu przed karą próbowali przestrzegać Jego przykazań. Wolność, która wynika ze zrozumienia prawdy polega na tym, że naturalne staje się dla nas: miłowanie, radość, wiara i czynienie wszystkiego tego, do czego wzywa nas Bóg. To jest istota naszej wolności w Chrystusie. I dlatego abyśmy coraz bardziej mogli cieszyć się tą wolnością, musimy być pilni i sumienni w poznawaniu prawdy.
Niech Bóg błogosławi wszystkim. Amen.

Czy oczekujesz przyjścia Pana z niebios?


Apostoł Paweł w swoim pierwszym Liście do Tesaloniczan opisuje w bardzo zwięzłej formie człowieka prawdziwie narodzonego, używając zaledwie kilku słów. W dwóch ostatnich wersetach 1 rozdziału on wymienia najważniejsze czynniki, które składają się na doświadczenia dziecka Bożego. Spójrzmy na te słowa: „Bo oni sami opowiadają o nas, jakiego to u was doznaliśmy przyjęcia, i jak nawróciliście się od bałwanów do Boga, aby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać Syna jego z niebios, którego wzbudził z martwych, Jezusa, który nas ocalił przed nadchodzącym gniewem Bożym. ” (1Tes. 1:9-10).

Tutaj jakby w skrócie widzimy historię dziecka Bożego. Zwróćmy uwagę, że zaczyna się ona od przyjścia Słowa Bożego. Apostoł Paweł głosił im Słowo, gdy po raz pierwszy przybył do Tesalonik, a głoszone Słowo zawsze oświeca i rozświetla duszę. To jest pierwsza rzecz, jaka zdarza się nowo narodzonemu człowiekowi. Pan posyła mu Swoje życiodajne Słowo. Dalej wejście Słowa Bożego do serca człowieka przywodzi go do nawrócenia. „Nawróciliście się od bałwanów do Boga. ” Zauważmy, że Paweł powiedział, iż oni odwrócili się od bożków ku Bogu. Gdy zwracamy się ku Boga, bożki same z siebie odpadają. Bóg sam wybawia nas od tych bożków. Daje siłę do przezwyciężenia grzechu.

A po naszym nawróceniu następuje obalenie obcych bogów z ołtarza naszych serc. „Jak nawróciliście się od bałwanów do Boga, aby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu. ” Teraz oddając cześć żywemu i prawdziwemu Bogu, my służymy Panu. „Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi” - mówi Chrystus. (Mat. 6:24). Drodzy bracia i siostry, Bóg wybawił nas, abyśmy Mu służyli, abyśmy szli i przynosili owoc dla Jego Królestwa.

I to prowadzi nas do czwartego czynnika, który wchodzi w zakres doświadczeń dziecka Bożego. Ono oczekuje Syna Bożego z niebios. Tak, nowonarodzony człowiek odkrył w sobie coś, co być może nigdy wcześniej nawet nie przyszło mu do głowy - to oczekiwanie objawienia się Jezusa Chrystusa z nieba. Teraz on pragnie Jego przyjścia i czeka na nie.

Tak więc drodzy przyjaciele, dobrze było by, aby każdy z nas sprawdził siebie, czy Słowo Boże zagościło w naszym sercu. Czy przywiodło nas to do pokuty? Czy porzuciliśmy naszych bożków i służymy teraz żywemu i prawdziwemu Bogu? I wreszcie, czy spodziewamy się naszego Zbawiciela i Odkupiciela z nieba? Jeśli na wszystkie te pytania potrafimy szczerze i uczciwie odpowiedzieć twierdząco, wówczas naprawdę jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeśli jednak brakuje przynajmniej jednej twierdzącej odpowiedzi, wówczas musimy ocenić, czy mamy tę prawdziwą wiarę, czy też nie. O jak ważne jest, abyśmy oceniali siebie nie według ludzkich standardów i nie porównywali się z innymi, ale z tym, co jest w Słowie Bożym.

Ale spójrzmy co tekst mówi jeszcze. Tak naprawdę, nie poruszyłem najważniejszej kwestii. Znajduje się ona w wersecie 10. Tutaj znajdujemy główną naukę całej Biblii i jeśli nie jest ona zawarta w naszym nauczaniu, jeśli nie jest głównym czynnikiem w naszym życiu, to nasza wiara jest daremna. Można powiedzieć, że my nadal trwamy w naszych grzechach. Co mówi ten 10 werset: „oczekiwać Syna jego z niebios, którego wzbudził z martwych, Jezusa, który nas ocalił przed nadchodzącym gniewem Bożym. ” Tutaj mamy największy, najważniejszy, główny temat całej Biblii.

Co mówi Biblia od samego początku do ostatniego słowa. Główny temat Pisma Świętego jest jeden, a mianowicie osoba Jezusa Chrystusa. Dlatego też podstawowym celem naszego nauczania powinien być Pan nasz Jezus Chrystus. Bez względu na to, jak elokwentne, angażujące, wciągające i wrażliwe będzie nasze nauczanie, jeśli Jezus Chrystus nie jest jego głównym tematem, to lepiej byłoby, gdyby nie zostało powiedziane.

Drodzy przyjaciele, zwracam się do tych, którym Bóg powierzył Słowo pojednania. Sprawdzajmy każde nauczanie które wygłaszamy, aby zobaczyć, czy w nim uwielbiony jest Jezus Chrystus i czy On jest jego sednem. Niech apostoł Paweł będzie dla nas wzorem i przykładem w każdym świadectwie, nauczaniu i słowie, które wypowiadamy. On mógł powiedzieć: „nie siebie samych głosimy, lecz Chrystusa Jezusa, że jest Panem” i on nigdy nie zmienił tego głównego tematu, bez względu na to, czy głosił to Żydom czy Grekom, mądrym czy ignorantom.

Zagłębiając się zatem w słowa wersetu 10, przekonajmy się, jak wiele w nim jest powiedziane o osobie, Jezusa Chrystusa. Tutaj odkryjemy, kim On jest, co On dla nas uczynił, co teraz robi i wiele innych prawd. Chcę poruszyć ze trzy aspekty osoby i dzieła Jezusa Chrystusa. Pierwszą rzeczą, jaką ten werset mówi nam o Chrystusie, jest Jego Boże pochodzenie. Tutaj jest napisane: „oczekiwać Syna jego z niebios. ” Syna jego - czyli Syna Bożego.

Ale ktoś powie: Czyż my wszyscy nie jesteśmy synami Bożymi? W pewnym sensie rzeczywiście wszyscy, którzy narodzili się na nowo, są synami Boga. Nasz Bóg uczynił nas bliskimi z Sobą przez śmierć Jezusa Chrystusa, a ci, którzy przyjęli Go jako swojego osobistego Zbawiciela, stali się Jego dziećmi, „tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego”, czyli synami, jak mówi Słowo Boże. (Jana 1:12).

Ale czy tak powinniśmy rozumieć synowskie relacje Jezusa Chrystusa do Boga Ojca? Nie, przyjaciele, Jezus Chrystus jest jednorodzonym Synem Bożym. On był na początku u Boga i był Bogiem - mówi apostoł Jan. „On jest obrazem Boga niewidzialnego i pierworodnym wszelkiego stworzenia. Przez niego bowiem wszystko zostało stworzone, to, co w niebie i to, co na ziemi. ” (Kol. 1:15-16). Tak, „On jest odblaskiem chwały i odbiciem jego (Boga) istoty.” (Hebr. 1:3). Co więcej, On nie jest Synem w takim sensie, w jakim są nimi duchy służebne, tj. aniołowie. „Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: Tyś jest Synem moim, Jam cię dziś zrodził? I znowu: Ja mu będę Ojcem, a on będzie mi Synem? ” (Hebr. 1:5). Bóg nakazuje aniołom, aby oddawali Mu pokłon. „kiedy wprowadza Pierworodnego na świat, mówi: Niechże mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży. ” (Hebr. 1:6) Dalej czytamy w tym samym pierwszym rozdziale Listu do Hebrajczyków: „O aniołach wprawdzie mówi: Aniołów swych czyni On wichrami, a sługi swoje płomieniami ognia; lecz do Syna: Tron twój, o Boże, na wieki wieków, Berłem sprawiedliwym berło Królestwa twego. ” (Hebr. 1:7-8). „Dlatego namaścił cię, o Boże, Bóg twój olejkiem wesela jak żadnego z towarzyszy twoich. ” (Hebr. 1:9). Tak, On prawdziwie jest Bogiem. Jego imię brzmi Emmanuel, co znaczy Bóg jest z nami.

Ale zauważmy, że tekst mówi nam nie tylko o tym, że Chrystus jest Bogiem, ale także o tym, że jest Człowiekiem. On jest i Bogiem i Człowiekiem. Mówiąc o Chrystusie jako o Synu Bożym, którego oczekujemy z nieba, Paweł jednocześnie mówi o Nim (nazywając Go Jezusem), jako o tym, który umarł i zmartwychwstał. On mógł umrzeć tylko jako człowiek. Bogu śmierć jest obca, dlatego On musiał przyjąć postać człowieka, aby móc jej zaznać. On, jak mówi apostoł Paweł, „który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. ” (Fil. 2:6-8).

Drodzy przyjaciele, Bóg prowadzi nas do kolejnej prawdy, jaką znajdujemy w naszym tekście, a mianowicie do znaczenia Jego śmierci. Dlaczego Chrystus umarł? Dlaczego musiał doznać takich upokorzeń, cierpienia i ostatecznie śmierci, i to śmierci, jako przestępca. Umarł, aby zająć przyjacielu Twoje i moje miejsce, On musiał wziąć na Siebie przypisaną nam karę za nasze grzechy. „On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. ” (Iz. 53:5). Chwała Mu za to na wieki.

Czy człowiek może być pewien, że Chrystus jest Synem Bożym i że przez Swoją śmierć dokonał całkowitego odkupienia za nas? Czy istnieją jakieś wiarygodne dowody na to, że śmierć Chrystusa dokonała naszego całkowitego odkupienia ? Co mówi nasz tekst: „oczekiwać Syna jego z niebios, którego wzbudził z martwych, Jezusa, który nas ocalił przed nadchodzącym gniewem Bożym. ” Dowodem na to, że nasze zbawienie jest prawdziwe, że On nie tylko wybawił nas od winy grzechu, lecz teraz uwalnia nas od jego mocy i ocali nas od przyszłego gniewu, jest fakt, że Bóg wskrzesił Go z martwych. Tak, jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i nauczanie nasze daremne, daremna też nasza wiara, jesteśmy jeszcze w swoich grzechach. W takim przypadku krzyż Golgoty to nic innego, jak tragiczny koniec nieudanej misji wybawiciela. Ale chwała Bogu, że wskrzesił swego Syna Jezusa Chrystusa z martwych i tym samym położył pieczęć aprobaty na swoim Synu i na tym, czego dokonał On na krzyżu Golgoty.

Dlaczego zmartwychwstanie Chrystusa jest kamieniem węgielnym naszego zbawienia? Otóż Bóg przez wzbudzenie Jezusa Chrystusa z martwych bezwarunkowo zatwierdził przede wszystkim samą osobę Jezusa Chrystusa, a następnie wszystko, co On kiedykolwiek powiedział i uczynił. Paweł przytacza jeszcze jedną prawdę, która jest nierozerwalnie związana z dziełem zbawienia dokonanym przez Jezusa Chrystusa, a mianowicie Jego wniebowstąpienie. On pisze: „oczekiwać z niebios Jego Syna. ” Oznacza to, że Jezus Chrystus jest teraz w niebie, skąd my oczekujemy Jego przyjścia.

Co stało się z Jezusem Chrystusem po Jego zmartwychwstaniu? On wstąpił do nieba. Czy kiedykolwiek zwróciliście przyjaciele uwagę na znaczenie wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa? Jeżeli my uznajemy śmierć Zbawiciela i Jego zmartwychwstanie, a zaprzeczamy Jego wniebowstąpieniu, wówczas podważamy podstawę, na której stoi Kościół Chrystusowy, tzn. podważamy fundament naszego zbawienia. Otóż bez wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa, zstąpienie Ducha Świętego byłoby niemożliwe. Duch Święty nie przebywałby wówczas z nami i w nas, a nasze przebudzenie byłoby oczywiście niemożliwe. Dlatego też, tak jak konieczna była śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu Golgoty dla naszego odkupienia i zmartwychwstanie dla naszego usprawiedliwienia, tak samo konieczne było Jego wniebowstąpienie, abyśmy mogli narodzić się na nowo. Jezus musiał przyjąć dar Ducha Świętego od Ojca i posłać Go do odkupionych dzieci Bożych pozostawionych tutaj na Ziemi.

W dniu Pięćdziesiątnicy Piotr powiedział: „Prawicą tedy Bożą będąc wywyższony, a obietnicę Ducha Świętego wziąwszy od Ojca, wylał to, co wy teraz widzicie i słyszycie. ” (Dzieje 2:33). Nie mogłoby się to wydarzyć, gdyby Chrystus nie wstąpił do niebios. Ale wniebowstąpienie mówi również, że nasz Zbawiciel zawsze żyje, aby wstawiać się za nami, jak powiedziano: „Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga. ” (Hebr. 9:24). Jaka wielka radość, że mamy wiernego orędownika, który wstawia się za nami, odpowiadając na każde oskarżenie, jakie oszczerca diabeł rzuca przeciwko naszym braciom. O chwała Mu, że dziś jest w niebie po prawicy Ojca jako nasz obrońca i orędownik.

Mój przyjacielu, czy znasz tego cudownego Zbawiciela? Nie pytam, czy o Nim wiesz, ale czy Go znasz. Czy przyjąłeś Go jako swojego osobistego Zbawiciela? On jest gotów zbawić Cię dzisiaj, dlatego możesz, jak mówi Słowo Boże „przystąpić z ufną odwagą do tronu łaski, abyś dostąpił miłosierdzia i znalazł łaskę ku pomocy w stosownej porze. ” (Hebr. 4:16). Nie zwlekaj więc i przyjdź już teraz, a dostąpisz miłosierdzia i łaski, a Syn Boży, Twój Zbawiciel, wybawi Cię od nadchodzącego gniewu. Amen.

 

Nawróć się, służ i oczekuj.


Kościół w Tesalonikach stał się kościołem wyjątkowym w pierwszej epoce historii chrześcijaństwa. Czy Paweł, Sylas i Tymoteusz, którzy jako pierwsi głosili Ewangelię w Tesalonikach, mogli sobie wyobrazić ogromne skutki ich krótkiego pobytu w tym mieście? Po trzytygodniowym przebywaniu tam oni mieli opuścić miasto, a wierzący, którzy właśnie nawrócili się do Pana, zostali poddani strasznym prześladowaniom. Ale jak widzimy z historii Kościoła, on zawsze wzmacniał się i rozwijał się podczas prześladowań. Można bez wątpienia powiedzieć, że popularność Kościoła zniesławia go, a prześladowania oczyszczają i wzmacniają.

Kościół w Tesalonikach stał się kościołem wzorowym i przykładowym, jak powiedziane jest „nie tylko w Macedonii i w Achai, ale też na każdym miejscu. ” (1Tes. 1:8). Kościół w Tesalonikach rodził się przy wielu cierpieniach, tym niemniej jednak z radością Ducha Świętego przyjął na siebie to pohańbienie. Tak, prześladowany kościół w Tesalonikach Pan nagrodził swoją radością za wyrządzone mu zniewagi. W ten sposób młody kościół Macedonii stał się świetlanym przykładem dla Kościoła Chrystusowego przez te prawie 2000 lat.

Apostoł Paweł w swoim pierwszym Liście do nich, w rozdziale 1, wersecie 8, użył słowa, które w Nowym Testamencie zostało użyte tylko trzy razy. To słowo brzmi - „rozeszło się„. Ono przedstawia oczywisty i szeroko rozpowszechniony obraz wpływu i świadectwa Tesaloniczan. Paweł mówi: „Od was bowiem rozeszło się Słowo Pańskie. ” To wyrażenie – rozeszło się, najlepiej przedstawia i opisuje działanie trąbki muzycznej. Można powiedzieć, że u nich tak mocno zabrzmiał głos trąbki, że dźwięk jej rozniósł się daleko poza granice ich kraju. Ten dźwięk był tak wyraźny, tak głośny, przenikliwy, melodyjny, przebudzający i pełen życia, czyli ich ewangelii, że Paweł był zmuszony im powiedzieć, że nie ma już nic do dodania, wszystko już zostało przez nich powiedziane.

Co sprawiło, że ich głoszenie było tak mocne i efektywne. Powód tej skuteczności był dwojaki: ich świadectwo i ich przykład życia. Przede wszystkim zauważmy, że od nich rozeszło się Słowo Pana. Od samego początku, oni przyjąwszy czyste, niezafałszowane Słowo Boże, nieśli to życiodajne Słowo nie tylko w swoim okręgu, ale także do najodleglejszych regionów, aby Ewangelia stała się za ich pośrednictwem poznana w każdym miejscu.

Ale dobra nowina dźwięczała nie mniej potężnie przez ich przykładne życie. Przez to wyraźnie widać, że ten dźwięk, który niósł się tak daleko, miał podwójną moc. Nie mniej donośnie brzmiał chrześcijański przykład ich nowego życia w Chrystusie.

Tak, Kościół powinien być tą potężną trąbą Bożą. Pamiętajmy, że jedynym sposobem, dzięki któremu głos Boży będzie słyszalny w naszym grzesznym świecie, jest Kościół Chrystusowy. Ewangelia, dobra nowina musi być głoszona ustami ludzkimi, aby dotarła do uszu grzeszników. „Wy jesteście moimi świadkami” - mówi Pan. Dlatego nie milczmy, drodzy przyjaciele, ale głośmy całemu światu, jak Bóg nas umiłował.

Przy tym ten dźwięk trąbki powinien być jasny i wyraźny. W nim nie może być najmniejszego wahania, niezdecydowania i niepewności. Wtedy dźwięk ten powinien być przeszywający i stały, bez przerywników.

Ale pomimo tego, samo nasze życie powinno być listem Chrystusowym, napisanym nie atramentem, ale Duchem Boga żywego, czytanym przez wszystkich. Z kontekstu dowiemy się, że świadectwo tych wierzących w Tesalonikach, ich zachowanie i przykładne życie brzmiały nie gorzej niż ich ustne świadectwa. Nie zapominajmy nigdy, że „na ustach dwóch lub trzech świadków będzie utwierdzone każde słowo. ” (2Kor. 13:1). Potrzebny jest do tego świadczący słowo i świadek będący przykładem.

Paweł wspomina w swoim Liście o ich dziele wiary, trudzie miłości, wytrwałości w nadziei w Panu Jezusie Chrystusie, o tym, jak oni przyjęli Słowo w wielkim uciśnieniu z radością Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania pomimo wielu smutków, o ich wierze w Boga, jak nawrócili się od bałwanów do Boga, aby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu. Tak, oni nie tylko mówili o swoim chrześcijaństwie i to czynili, ale swoim życiowym przykładem potwierdzali swoje świadectwo.

Teraz z Bożą pomocą chciałbym przyjrzeć się bliżej wersetom 9 i 10, z 1 rozdziału, 1 Listu do Tesaloniczan, które mówią: „Ponieważ oni sami oznajmują o was, jakie było przyjście nasze do was i jakoście się nawrócili do Boga od bałwanów, abyście służyli Bogu żywemu i prawdziwemu, I oczekiwali Syna jego z niebios, którego wzbudził od umarłych, to jest Jezusa, który nas wyrwał od gniewu przyszłego. ” To, co Paweł, Sylas i Tymoteusz usłyszeli od ludzi, którzy spotykali się z wierzącymi z Tesalonik, dotyczyło tego, jakie wejście mieli oni, czyli Paweł, Sylas i Tymoteusz do Tesaloniczan i jak oni nawrócili się do Boga.

Z tym działaniem dobrej nowiny w naszym tekście wiążą się trzy czasowniki. Jeden, tj. pierwszy czasownik odnosi się do czasu przeszłego, drugi do teraźniejszości, a trzeci do czasu przyszłego. Te trzy czasowniki znajdziemy w pierwszej części tego rozdziału, gdzie Paweł mówi o ich dziele wiary, trudzie miłości i wytrwałości w nadziei pokładanej w Panu. Paweł opisuje je i wyjaśnia w tekście w wersetach 9 i 10.

Zwróćmy uwagę, jak zaczyna się chrześcijańskie życie. „Nawróciliście się do Boga od bałwanów” - to pierwszy czasownik w czasie przeszłym. Tak jak życie fizyczne ma swój początek, tak musi nadejść moment, w którym człowiek rodzi się duchowo, do nowego życia wiecznego. Jeśli Ty przyjacielu, nie przeżyłeś tego narodzenia na nowo, to jestem zobowiązany powiedzieć Ci, że jesteś na drodze do zguby, a potem wiecznego zatracenia. Nie myśl, że religia Cię zbawi. Możesz być człowiekiem bardzo religijnym i jednocześnie zgubionym grzesznikiem. Czy nawróciłeś się do Boga od martwych bożków, czy przeżyłeś to nawrócenie, czy był taki moment w Twoim życiu, gdy narodziłeś się na nowo z Boga.

Zauważmy, że w tekście jest napisane: „nawróciliście się”. Bez tego nawrócenia zbawienie jest niemożliwe. Nawrócenie - oznacza pełny zwrot w życiu. Pan dał apostołowi Pawłowi polecenie - otwarcie oczu pogan, aby „odwrócili się od ciemności do światłości i od władzy szatana do Boga. ” (Dzieje 26:17). Nawrócenie oznacza wykonanie pełnego zwrotu i pójście w przeciwnym kierunku. „Byliście bowiem zbłąkani jak owce, (nie mające pasterza) lecz teraz nawróciliście się do Pasterza i stróża dusz waszych. ” (1Ptr. 2:25). Nawróciliście się do Boga od martwych bożków. To było dzieło wiary Tesaloniczan, o którym wspomina apostoł Paweł w wersecie 3 swojego pierwszego Listu. Przez ten akt wiary oni stali się dziećmi Bożymi.

Gdy zapytano naszego Pana: „Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże? ”, to jak im odpowiedział Jezus. „To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał ” - mówi Chrystus. (Jana 6:28-29). To jest pierwszy akt wiary, to jest dzieło wiary. „Nawróciliście się do Boga od bożków” - to było ich dzieło wiary.

Ale ktoś powie: ja nie jestem jakimś bałwochwalcą, nie jestem poganinem. Pozwól przyjacielu, że wskażę na dwa fragmenty Pisma Świętego. W 1 Liście do Koryntian Paweł mówi wierzącym w Koryncie: „Wiecie, że gdy byliście poganami, do niemych bożków, jak was wiedziono, daliście się prowadzić. ” (1Kor. 12:2). Tak było, ale oni odwrócili się od tych niemych bożków. Tak, to prawda, ale spójrzmy na drugie miejsce w Piśmie. Tutaj apostoł Jan zwraca się do już nawróconych dzieci Bożych. „Dziateczki! strzeżcie się bałwanów. ” (1Jana 5:21). Oznacza to, że nawet u wierzących mogą być bożki. Bożkiem może być nasza praca, pieniądze, dom, sport. Wszystko, co zajmuje miejsce Jezusa Chrystusa w naszym sercu, jest bożkiem. Każdy, kto nie stawia Jezusa Chrystusa na pierwszym miejscu, jest bałwochwalcą. Drodzy przyjaciele, albo Chrystus to nasz Zbawiciel i Pan, albo On jest nikim. Chrystus nigdy nie zgodzi się być jedynie Zbawicielem, On musi być także Władcą w naszym życiu.

Zauważmy, w jakiej kolejności to się dzieje. „Nawróciliście się do Boga od bożków. ” Nie jest powiedziane, że odwróciliście się od bożków do Boga. Nie, najpierw należy nawrócić się do Boga, wtedy bożki same znikną. Człowiek myśli, że musi najpierw przezwyciężyć ten czy inny grzech, porzucić ten czy inny nawyk, a wtedy jest godny nawrócić się do Boga. Nie, nawróćmy się najpierw do Boga, a On da nam zwycięstwo nad wszystkimi naszymi bożkami, grzechami i wszelkimi złymi nawykami.

Teraz zwróćmy uwagę na czasownik odnoszący się do czasu teraźniejszego. „Nawróciliście się do Boga od bałwanów, abyście służyli Bogu żywemu i prawdziwemu. ” To było dzieło wiary Tesaloniczan, o którym Paweł wspomina w wersecie 3. Ta służba Bogu żywemu, ten trud miłości powinien charakteryzować nasze chrześcijańskie życie. Jesteśmy zbawieni po to, aby służyć naszemu Bogu. Pan nie zbawił nas tylko po to, abyśmy mogli nazywać się chrześcijanami, lecz zbawił nas, abyśmy szli i przynosili dla Niego owoce naszej posługi. Służymy Bogu nie po to, aby odwdzięczyć się za zbawienie, które nam darował. Nie, naszym obowiązkiem jest kochać Tego, który tak nas umiłował, że dał za nasze zbawienie to, co miał najdroższego - Syna Swojego Jednorodzonego. Służmy Bogu z wielką miłością, ponieważ, jak powiedziano „miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany. ” (Rzym. 5:5). Dlatego możemy powiedzieć za Jozuem: „Ja i dom mój będziemy służyć Panu. ” (Joz. 24:15).

Dalej apostoł Paweł używa trzeciego czasownika odnoszącego się do czasu przyszłego. „Nawróciliście się do Boga od bałwanów, abyście służyli Bogu żywemu i prawdziwemu, i oczekiwali Syna jego z niebios. ” Tak, to jest nowym pragnieniem odrodzonego dziecka Bożego. Czekamy na przyjście Pana Jezusa Chrystusa z nieba. On sam powiedział: „Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli. ” (Jana 14:2-3). Naszą nadzieją jest pojawienie się w chwale naszego wielkiego Boga i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.

Przyjacielu, czy masz taką nadzieję? Czy raduje Cię możliwość Jego przyjścia w każdej chwili? Czy jesteś gotowy na spotkanie ze swoim Bogiem? Jeśli nie, to teraz padnij na kolana i nawróć się do Boga żywego i prawdziwego. To będzie Twoje dzieło wiary. Bóg miłosierdzia i miłości zbawi Cię, gdy tylko usłyszy Twoje wołanie. A gdy tylko staniesz się dzieckiem Bożym, wtedy w swoim sercu odkryjesz miłość do przyjścia Twojego Zbawiciela. Niech sam Pan Ci w tym dopomoże. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.