Od was bowiem rozeszło się Słowo Pańskie.
Obowiązkiem nałożonym przez Pana na Kościół Chrystusowy jest głoszenie Słowa Pańskiego. Do tego jest on powołany. Ostatnie słowa wypowiedziane do niego przez Chrystusa brzmiały: „będziecie mi świadkami. ” (Dzieje 1:8). Jednak pytanie, które każdy członek Kościoła musi sobie zadać, brzmi: jakim jestem świadkiem? Apostoł Paweł pisze do Tymoteusza: „znoś trudy jak dobry żołnierz Jezusa Chrystusa. ” (2Tym. 2:3). Z tych słów możemy wyciągnąć wniosek, że mogą być też źli „żołnierze„ Jezusa Chrystusa. Tacy w Kościele są tylko przeszkodą a nie błogosławieństwem.
W dzisiejszym rozważaniu chcę podać przykłady dobrych żołnierzy, wzorcowy przykład kościoła, który spełnił swoje zadanie. Mam na myśli wspólnotę wierzących w Tesalonikach. Do tego kościoła, mniej więcej rok po jego założeniu, Paweł mógł napisać następujące słowa: „Od was bowiem rozeszło się Słowo Pańskie nie tylko w Macedonii i w Achai, ale też wiara wasza w Boga rozkrzewiła się na każdym miejscu, tak iż nie mamy potrzeby o tym mówić. ” (1Tes. 1:8). Ich świadectwo było na tyle skuteczne, że Paweł mógł im powiedzieć: gdziekolwiek byłem, wasze świadectwo już dotarło do tych miejsc. Wy tam już głosiliście Słowo Pańskie. Od was byli już tam misjonarze, którzy przynieśli tam dobrą nowinę.
Tak, Kościół w Tesalonikach był energiczny, pełen zapału, był kościołem misyjnym, ewangelizującym nie tylko swój kraj, swoje miasto, jego obrzeża, ale ewangelizował także otaczające go kraje. Dlatego Paweł mówi do nich: wy tak gorliwie głosiliście Słowo Pańskie, że gdziekolwiek poszedłem, wiedziałem, że już tam byliście i nie musiałem już nic mówić, wszystko już przez was zostało powiedziane.
Rzeczywiście, wierzący w Tesalonikach byli przykładnymi wierzącymi. Oni sumiennie wypełniali obowiązek nałożony na nich przez Chrystusa. Wszędzie gdziekolwiek spojrzymy oni nieśli dobrą nowinę o miłości Chrystusowej. Dlaczego właśnie kościół w Tesalonikach, jak stwierdza Paweł, stał się przykładem dla wszystkich wierzących. Powód znajdziemy w podstawie tego kościoła. Kościół w Tesalonikach został zbudowany na solidnym fundamencie. Wszyscy wiemy, jak ważne jest założenie dobrego fundamentu. Bez tego dom może być piękny, duży i nawet pozornie mocny, ale jeśli stoi na słabym fundamencie, na zawodnym fundamencie, to cały budynek może upaść. Ten, kto buduje swój dom na skale, mówi Chrystus, jest „przyrównany do męża mądrego, lecz kto buduje swój dom na piasku, przyrównany będzie do męża głupiego. ” (Mat. 7:24,26). Jedynym solidnym fundamentem, na którym musimy budować, jest Słowo Boże.
Czy zauważyliście, jak ważną i ogromną rolę odegrało Słowo Boże w życiu wierzących w Tesalonikach? Gdy Paweł, Sylas i Tymoteusz po raz pierwszy przybyli do tego miasta, powiedziano: „Paweł rozprawiał z nimi na podstawie Pism. ” (Dzieje 17:2). Ci słudzy Boży nie przyszli do nich z jakąkolwiek ludzką filozofią, nie, oni głosili im Słowo Boże. Oni przebywali tam tylko trzy tygodnie, ale z jaką mocą Słowo Pańskie rosło i rozprzestrzeniało się w Tesalonikach. Na próżno będziemy szukać tam cudów. Nie mówi się tam nic na przykład o wskrzeszaniu umarłych, o uzdrawianiu niewidomych czy chromych, a mimo to w Tesalonikach powstał przykładny kościół, który jest dla nas dobrym wzorem do naśladowania.
Nie chcę przez to powiedzieć, że wraz z kościołem apostolskim skończyły się cuda i dary, ale jednocześnie chcę podkreślić, że nie da się budować Kościoła na cudach, darach, objawieniach i proroctwach ani na jakichkolwiek innych doświadczeniach duchowych. Jest tylko jeden fundament i tym fundamentem jest Słowo Boże. Wszystkie te przejawy Ducha Świętego mają swoje miejsce, jeśli Pan je daje, ale jeśli myślimy o budowaniu świątyni Bożej na innym fundamencie, to wtedy ten dom nie ostanie się.
Cóż za wspaniały początek mieli Tesaloniczanie. Pomimo wielu cierpień i prześladowań z radością Ducha Świętego przyjmowali Słowo. Do nich Paweł mówi: „przyjęliście Słowo Boże, które od nas słyszeliście nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest prawdziwie, jako Słowo Boże, które też w was wierzących skutecznie działa. ” (1Tes. 2:13). Taki był ich początek, taki był fundament, na którym budowano kościół w Tesalonikach.
Co oznacza wyrażenie - Słowo Boże. Zauważmy, że Paweł powiedział do Tesaloniczan: „Przyjęliście słowo nie jako słowo ludzkie, ale jako Słowo Boże. ” Dokonuje rozróżnienia pomiędzy Słowem Bożym a słowem ludzkim. Zasadniczo różnica polega na tym, że Słowo Boże jest żywe, tzn. zawiera ono życie i dlatego jest zdolne przywrócić życie. Co więcej, jest to niezwykłe życie. To nie jest życie ludzkie, ale życie Boże. Spójrzmy, jak wyraźnie wyraził to Chrystus: „Słowa, które ja wam mówię, są duchem i są życiem. ” (Jana 6:63).
Zwróćmy uwagę na fakt, że Bóg wszystko czyni Słowem. Autor Listu do Hebrajczyków pisze: „Przez wiarę poznajemy, że światy zostały ukształtowane słowem Boga, tak iż to, co widzialne, nie powstało ze świata zjawisk. ” (Hebr. 11:3). Bóg przemówił przy stwarzaniu świata i stało się. Prześledźmy ziemską służbę Jezusa Chrystusa. On mówi, wypowiada życiodajne słowo i „chorzy są uzdrawiani, umarli są wskrzeszani, a grzesznikom odpuszczane są grzechy. ” (Mat. 11:5). Tak, nasze zbawienie zależy od słowa Pana. Jakub mówi o „wszczepionym w nas Słowie, które może zbawić dusze nasze. ” (Jak. 1:21).
Dlaczego ono jest zdolne zbawić? Ponieważ, Słowo Boże jest żywe i skuteczne i przy pomocy Ducha Bożego daje nam nowe życie wieczne. „Odrodzeni nie z nasienia skazitelnego - jak mówi Apostoł Piotr - ale nieskazitelnego, przez Słowo Boże, które żyje i trwa na wieki. ” (1Ptr. 1:23). Tak, „nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. ” (Mat. 4:4).
Ale to nie wszystko drodzy przyjaciele. Słowo Boże, które Tesaloniczanie przyjęli i które ich ożywiło, jest nie tylko żywe i skuteczne, ale jest czymś więcej. Przyjmując Słowo, które usłyszeli, oni przyjęli w ten sposób samego Pana Jezusa Chrystusa. On jest tym Słowem. Jan rozpoczyna swoją Ewangelię słowami: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. ” (Jana 1:1). I to Słowo chwała Bogu „ciałem się stało, i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako Jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy. ” (Jana 1:14). I teraz wszystkim, którzy Go przyjęli, to Słowo, które stało się ciałem, tj. Jezusa Chrystusa, tym, którzy wierzą w imię Jego, Bóg dał moc, aby stali się dziećmi Bożymi, którzy narodzili się nie z krwi, nie z woli ciała, nie z woli człowieka, ale z Boga. Na tym mocnym, wiecznym i niewzruszonym fundamencie budowany był kościół w Tesalonikach. Budując na Słowie Bożym, budowali swój dom na Panu Jezusie Chrystusie „Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus. ” - mówi Pismo. (1Kor. 3:11).
Ale zauważmy, że po przyjęciu Słowa oni stali się Jego głosicielami. Od was - mówi apostoł Paweł - „rozeszło się Słowo Pańskie nie tylko w Macedonii i w Achai, ale też na każdym miejscu. ” Jak wiernie wypełnili oni polecenie Chrystusa. Stali się Jego świadkami nie tylko w Jerozolimie, w Tesalonikach, ale w całej Macedonii i Achai, a nawet aż po krańce ziemi. Wśród Tesaloniczan Ewangelia nie trafiła w próżnię.
Tak, u niektórych wierzących jest to wielki problem. Ktoś przyniósł im to Słowo pojednania, oni je przyjęli, ale dalej je nie przekazali. Ono pozostało w ślepym zaułku. U niektórych Ewangelia jest najlepiej strzeżoną tajemnicą. Nikt od nich nie usłyszy o zbawieniu.
Czy tak jest w Twoim przypadku, przyjacielu? Czy ktoś słyszał od Ciebie dobrą nowinę o miłości Bożej, czy też umarła ona wraz z Tobą? Czy nigdy nie podzieliłeś się tym niebiańskim chlebem z innymi, choć wszyscy jesteśmy otoczeni ludźmi umierającymi z głodu Słowa. Co by było, gdyby wszyscy wierzący byli tacy. Nie byłoby nowych nawróceń. Nie byłoby Kościoła, a tego właśnie chce wróg. To właśnie miał na myśli apostoł Paweł, pisząc do Koryntian: „A jako współpracownicy napominamy was, abyście nadaremnie łaski Bożej nie przyjmowali. ” (2Kor. 6:1). Przyjacielu, na próżno przyjmujesz łaskę Bożą, gdy ona do Ciebie dociera, ale wraz z Tobą gaśnie. Ona na Tobie zatrzymała się i nie została przekazana dalej. Jeśli pomnożymy ten stan przez wszystkich członków naszych kościołów, pomyślmy, jaka wielka dzieje się tragedia.
Niestety niektóre nasze kościoły są jak morze Martwe. Stale napływa do nich świeża woda z rzeki Jordan, ale nie mając źródła ona wyparowuje. W tym zbiorniku, który otrzymuje tylko świeżą wodę, ale jej nie oddaje, wszystkie żywe istoty umierają. Życie organiczne nie jest w nim możliwe, za wyjątkiem bakterii. Co więcej, w otaczających go miejscach życie prawie całkowicie nie istnieje. Napisałem prawie, bo w niektórych miejscach są źródła słodkiej wody, które w drodze do morza przepływają przez małe oazy i widać tam zieleń i inne formy życia.
Tak się składa, że i w kościele Laodycejskim byli poszczególni członkowie, którzy pomimo martwoty reszty zboru, przyjmując świeży strumień Ewangelii, przekazywali go innym. Kościół w Tesalonikach nie był Martwym morzem, ale potężnym strumieniem niosącym życie do odległych krain. „Od was bowiem rozeszło się Słowo Pańskie nie tylko w Macedonii i w Achai, ale w każdym miejscu” - pisze do nich apostoł Paweł. Od kościoła w Tesalonikach płynął ten święty potok, jak go opisuje prorok Ezechiel, na brzegach którego rośnie bardzo dużo drzew, a gdziekolwiek wpływają jego strumienie, niosą ze sobą życie i zdrowie.
Drodzy bracia i siostry, takim życiodajnym potokiem powinien być każdy z nas i nasze wspólnoty, aby od nas płynęło Słowo Pańskie do ludzi którzy giną i umierają z pragnienia słuchania Słowa Bożego. Nasz tekst mówi, że od nich, tj. od Tesaloniczan rozkrzewiło się Słowo Boże. Innymi słowy, Słowo Boże rozeszło się od nich nie tylko wzdłuż i wszerz ich kraju, ale daleko poza jego granicami. Oni głosili nowinę zbawienia na wszelkie możliwe sposoby. Ten kościół na pierwszym miejscu postawił sobie jedno wyzwanie - pozyskiwanie dusz ludzkich dla Chrystusa.
Kościół Laodycejski był kościołem, o którym Chrystus musiał powiedzieć: „Nie jesteś ani zimny, ani gorący; A tak, ponieważ jesteś letni i ani zimny, ani gorący, wypluję cię z moich ust. ” (Obj. 3:15-16). On był jak morze Martwe. Ten zadowolony z siebie kościół chełpił się swoim życiem religijnym, uważając się za lepszy od innych. Pełnił swoje funkcje kościelne i myślał, że wypełnia swój chrześcijański obowiązek, ale niestety, z tej świątyni nie płynął żaden strumień przesłania Ewangelii. Ich usta były zamknięte, nie odważyli się znosić zniewagi ze względu na Chrystusa.
Można śmiało powiedzieć, że czy będzie to pojedynczy członek, czy cała wspólnota, gdy przestaniemy gorliwie zabiegać o zbawienie dusz ludzkich, to nie pozyskamy grzeszników dla Chrystusa. Ta martwota już się rozpoczęła i niedługo taki człowiek lub taki kościół stanie się zbiornikiem zatrutej wody, w którym przestanie istnieć życie, pozostaną jedynie szkodliwe bakterie. Czy możemy powiedzieć, że od nas osobiście, lub od naszej wspólnoty zagrzmi Słowo Boże? Tak, powiedziałem, że zagrzmi. W jaki inny sposób grzesznicy usłyszą Ewangelię? Co mówi Słowo Boże. „O jako piękne są na górach nogi tego, co pocieszne rzeczy zwiastuje, i opowiada pokój; tego, co zwiastuje dobre, i opowiada! Wy, którzy wyznajecie Pana, nie milczcie. ” (Iz. 52:7,62:6). Dałby Pan, aby każdy z nas, podobnie jak wierzący w Tesalonikach, niósł tę dobrą nowinę wszędzie tam, gdzie są ludzie, głosił, że Bóg w Chrystusie pojednał grzesznika z Sobą.
A jeśli Ty drogi przyjacielu, nie pojednałeś się jeszcze z Bogiem, to głoszę Ci tę radosną nowinę, że Bóg tak bardzo umiłował Cię, że Syna swego Jednorodzonego dał, abyś wierząc w Niego, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Dziś Duch Boży wzywa Cię, abyś przyszedł do Niego, porzucił swój grzech i przyjął Jego zbawienie. Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony. Amen.