RSS

Poznawaj Go na wszystkich drogach swoich.


Jako podstawę dzisiejszego rozważania chciałbym wziąć wersety 5 i 6 z 3 rozdziału Księgi Przysłów Salomona. Nie wątpię, że gdybyśmy przyswoili sobie prawdę przedstawioną w tym tekście, to doświadczylibyśmy całkowitej przemiany w naszym życiu duchowym. Spójrzmy uważnie na słowa tych dwóch wersetów: „Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie! Pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki! ” Dziś ograniczę się tylko do jednego wersetu, a mianowicie: „Pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach. ”

Cały sens duchowego sukcesu w życiu dziecka Bożego można opisać w tych kilku słowach. „Pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki! ” Istnieją dwie drogi, którymi ludzie idą przez życie. Jedni kroczą, poznając Boga, inni zaś polegają na swoim rozumie. Niektórzy poznają Boga na wszystkich swoich drogach, podczas gdy inni w ogóle Go nie poznają lub rzadko Go chcą poznać.

Dla nas ważne jest, w jaki sposób możemy Go poznać na wszystkich drogach naszych. Zanim wyjaśnię znaczenie naszego tekstu, tj. co to znaczy „poznać Boga na wszystkich naszych drogach”, musimy być pewni tego, że Bóg jest Władcą całego wszechświata, że ​​kontroluje wszystkie wydarzenia na naszym świecie. Ateista, który twierdzi, że Boga nie ma lub który choć wierzy w istnienie Boga, nie wierzy, że On kieruje sprawami człowieka, lub fatalista, który uważa, że ​​wszystkim na świecie kieruje nieuchronny los i że żadna siła nie jest w stanie tego zmienić, im słowa tego tekstu są obce.

Aby poznać Boga na wszystkich naszych drogach, musimy wierzyć, że On jest Wszechmocny, wszechwiedzący i wszechobecny. Że On wypełnia wszechświat, że nim włada i kieruje wszystkimi jego sprawami zgodnie ze Swoim zamiarem i planem. Że troszczy się o całe swoje stworzenie, od najwyższych Serafinów służących przed Jego tronem do najmniejszego wróbla, który bez Jego woli nie może spaść na ziemię. Że troszczy się o dobro wszystkich swoich stworzeń, a przede wszystkim - człowieka. Bez tej pewności poznanie Boga w rozumieniu naszego tekstu jest niemożliwe. Taka pewność jest niezbędna do poznania Boga na wszystkich drogach naszych. Ten sam Wszechmogący Bóg, który zarządza całym wszechświatem i sprawami naszej ziemi, jest także władcą naszego indywidualnego życia.

Poznać Boga na wszystkich naszych drogach oznacza być przekonanym i pewnym, że wszystko w naszym życiu jest pod Jego kontrolą. Zatem Ten, przez którego każdy nasz włos policzony jest na naszej głowie, jest także naszym władcą. To oznacza, że ​​Bóg ma szczególny, doskonały plan na życie każdego z nas. Jeśli jesteś dzieckiem Bożym przyjacielu, możesz być całkowicie pewien, że „wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, to jest tych, którzy są powołani według postanowienia Boga”, jak mówi Słowo Boże. (Rzym. 8:28).

Ale jak ja mogę poznać Boga na wszystkich moich drogach? Często powtarzamy te słowa, że ​​„wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, to jest tych, którzy są powołani według postanowienia Boga”, ale jedno - to mówić, a drugie - wierzyć. Jeśli naprawdę wierzę, że wszystko, a słowo wszystko nie dopuszcza wyjątków, jest bezwarunkowe, działa dla dobra, to dlaczego ja narzekam, jestem niezadowolony, dlaczego ciągle użalam się, że jestem taki nieszczęśliwy. A to oznacza, że nie wierzę, że sytuacja, w której się teraz znajduję, mieści się w tym słowie - wszystko. Przez to moje narzekanie chcę powiedzieć, że nie jestem pewien, czy Bóg kieruje moim życiem. Gdzie jest powód? Powód jest w moim sercu. Chrystus powiedział: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. ” (Mat. 5:8).

Czy kiedykolwiek pomyślałeś przyjacielu, że jest to jedna z najwspanialszych obietnic „oni zobaczą Boga”. Przed ludźmi o czystym sercu otwiera się zupełnie nowy, cudowny, radosny i jasny świat. Świat, w którym Bóg jest widoczny. Nie oznacza to, że kiedyś w przyszłości, nie, ale teraz, na naszej grzesznej ziemi, gdzie teraz żyjemy. Ci, którzy mają czyste serce, widzą Boga we wszystkim. Oni poznają Go na wszystkich swoich drogach i to bez wyjątku.

Niestety jest wielu pozbawionych radości, smutnych i pełnych żalu wierzących, którzy podążają drogą swojego życia, jakby we mgle. Czasami przez tę mgłę przebija się dla nich promień słońca, ale tylko wtedy, gdy ich zdaniem w ich życie zainterweniował Bóg. Ale to zdarza się bardzo rzadko. Tak, oni poznali Boga, przyjęli Jego zbawczą łaskę, ale to było wszystko, na co ich było stać. Oni wiedzą, że tylko Bóg może ocalić ich duszę, ale myślą, że reszta zależy od nich. Słowo Boże mówi: „Bracia, nie bądźcie dziećmi w myśleniu, ale bądźcie w złem jak niemowlęta, natomiast w myśleniu bądźcie dojrzali. ” (1Kor. 14:20). Tak, Bóg oświecił oczy naszych serc, abyśmy mogli korzystać z naszego odrodzonego umysłu, ale nie powinniśmy na nim całkowicie polegać.

Jak człowiek, nawet narodzony na nowo, może poznać i zrozumieć wszystkie działania Boga? Gdybyśmy wszystko rozumieli, sami bylibyśmy bogami. Nie powinniśmy polegać całkowicie na naszym rozumie i wiedzy, ale całym sercem powinniśmy polegać na Bogu. Człowiek polega na własnym rozumie, gdy on przyznaje Boga jedynie w tym, co wydaje mu się pochodzić od Niego. To musi pochodzić od Boga - konkluduje, ponieważ jest to ewidentnie Jego błogosławieństwo. Było to dla niego przyjemne, ale jeśli wydarzyło się coś bolesnego, jakieś rozczarowanie, to to nie było już od Boga. Tak podpowiada nasz rozum, ale Słowo Boże mówi, że „wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, to jest tych, którzy są powołani według postanowienia Boga. ”

Weźmy Biblię i prześledźmy, jak we wszystkich okolicznościach swojego życia Józef odwoływał się do Boga i poznawał Go. On budował swoje życie na pewności, że Bóg kontroluje każde wydarzenie i każdą okoliczność w jego życiu. Po tym jak on został sprzedany w niewolę przez swoich braci po fałszywym oskarżeniu, po 16 latach więzienia, co Józef powiedział swoim braciom, gdy odkrył się im w Egipcie? „Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro. ” (1Moj. 50:20). Tak, Józef znał Boga i zdawał sobie sprawę, że we wszystkich okolicznościach swojego życia kieruje nim niewidzialna prawica Boga.

Ale ktoś powie: tak, u kresu życia lub po jakiejś próbie, patrząc wstecz, można powiedzieć, że Bóg wszystkie te nieprzyjemne doświadczenia zamienił w dobro. Gdy już wszystkiego doświadczę, nie będzie trudno dostrzec, że Bóg prowadził mnie przez moje życie. Ale przeczytajmy uważnie historię Józefa, a przekonamy się, że on widział Boga nie tylko na końcu drogi, ale przez całe swoje życie. Wskazywał na Boga, wierzył w Niego i poznawał Go na wszystkich swoich drogach.

Zatem pierwszą rzeczą niezbędną, jest świadomość, że Bóg ma dla każdego z nas konkretny plan i wszystko, co wydarza się w naszym życiu, jest dopuszczone przez Boga, by zrealizować ten plan. Ale uświadomienie to nie wszystko. Spadło na mnie nieszczęście, jakiegoś rodzaju próby i tak się złożyło, że wszystko to, jak gdyby zamierzone, spadło na raz. Nie tylko jeden, ale cały szereg problemów. Wiem, że Bóg kieruje moim życiem, jestem tego pewien, ale to nie zmienia moich odczuć, mojego nastroju.

I to prowadzi nas do kolejnego ważnego faktu: naszego stosunku do posłanej nam próby. Jeśli wiemy, że Bóg dopuścił, aby coś takiego wydarzyło się w naszym życiu, a my narzekamy, żalimy się i jesteśmy ze wszystkiego niezadowoleni, to dopuszczone nam próby nie tylko nie przynoszą nam żadnej korzyści, ale wręcz szkodzą. A jeśli naprawdę wierzymy, że Bóg nam to zsyła, to przyjmiemy to jako dar od Boga. „Gdyż wam dla Chrystusa dane jest nie tylko w niego wierzyć, ale też dla niego cierpieć” - mówi Słowo Boże. (Fil. 1:29). Człowiek, która błędnie postrzega posłany mu dar próby, staje się złośliwy, pozbawiony radości, smutny i cyniczny. Natomiast ten, kto właściwie przyjmuje ten dar, wiedząc, że w każdej próbie kryje się mądrość i miłość Boża, próba ta przynosi mu pożytek. Wszystko zależy od tego jak my to postrzegamy.

Czy możemy przyjąć dopuszczoną nam próbę jako dar, szczególny dar Bożej miłości? W tym jest cały sekret. Jeśli prawdą jest, że próby, które zostały dopuszczone przez Boga, są darem, to musimy je przyjąć, jak mówi apostoł Jakub: „z największą radością”. Drodzy przyjaciele, jeśli wiemy, że Bóg w swojej wielkiej miłości posyła dla naszego pożytku, dla naszego dobra, to wszystko bez wyjątku powinniśmy przyjmować z radością i dziękczynieniem. Tak, gdy mimowolnie wpadamy w przykre okoliczności, gdy jesteśmy otoczeni jakby murem, nie widzimy wyjścia, wszystko wygląda ponuro i beznadziejne, wówczas jak mówi apostoł Łukasz: „Podnieście głowy i chwalcie Boga. ” Tak, właśnie w takich okolicznościach. O, pozwoliłby nam Pan poznać Go nawet w takich okolicznościach życia. Nie tylko wtedy, gdy jesteśmy szczęśliwi, ale także, gdy jest nam ciężko, gdy przychodzi pokusa, by w takiej chwili obrazić się i narzekać na Boga.

Być może z Tobą przyjacielu ktoś postąpił niesprawiedliwie. Tak, nie jest łatwo w takiej chwili milczeć i nie udowadniać, że ma się rację i nie usprawiedliwiać się. O wiele łatwiej jest złościć się, powiedzieć niekontrolowane słowo i uczynić coś przedwcześnie. Najlepszym antidotum na nasze narzekania i szemranie jest dziękczynienie i wielbienie Pana „Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was” - mówi Słowo Boże. (1Tes. 5:18). Czy zauważyliście, znowu jest to słowo - wszystko. „Pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach. ” „Wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, to jest tych, którzy są powołani według postanowienia Boga. ” „Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was. ” Poleganie na własnym rozumie oznacza wymazanie słowa „wszystko„ z Biblii.

Ale mój stosunek do zesłanych mi prób, moja zdolność lub niemożność poznania Boga na wszystkich moich drogach odbija się nie tylko na mnie, ale wpływa także na innych ludzi. Ponury, niezadowolony, pozbawiony radości chrześcijanin jest bardzo żałosnym świadkiem Chrystusa. Niewierzący, patrząc na niego, mówi: po co mi takie chrześcijaństwo, po co dodawać mi smutek do smutku.

Przypomnijmy wspaniały przykład apostoła Pawła i Sylasa. Po wspaniałym widzeniu i pewności, że Bóg posyła ich do Macedonii, wszystko potwierdzało, że szli śladami doskonałej woli Bożej, tam, gdzie się znaleźli. Do czego doprowadziła ich wola Boża? Znaleźli się w więzieniu. Jak wtedy oni postąpili? Czy zaczęli opłakiwać swój los? O, chyba popełniliśmy błąd, albo ktoś z nas zawinił. Najwyraźniej źle zrozumieliśmy Boże prowadzenie. Wróg nas oszukał. Tak było. Nie. Ale jak jest napisane w Biblii. Powiedziane jest, że siedząc w wewnętrznym lochu, z kajdanami na nogach „około północy Paweł i Sylas modlili się i śpiewem wielbili Boga. ” (Dzieje 16:25). Tak, oni chwalili i dziękowali Panu nie za wczorajszy sukces, ale za dzisiejsze próby. A odpowiedź Boga na ich chwałę i modlitwę była natychmiastowa: „Nagle powstało wielkie trzęsienie ziemi, tak że się zachwiały fundamenty więzienia i natychmiast otworzyły się wszystkie drzwi, a więzy wszystkich się rozwiązały. ” (Dzieje 16:26).

Zauważmy, że nie tylko oni otrzymali nieoczekiwane i nieprzewidziane wybawienie, gdy zaczęli dziękować i chwalić Pana, ale ich śpiew i wielbienie Boga przywiodły strażnika więziennego i cały jego dom do poznania Chrystusa. Tak, jakie cudowne następstwa bywają, gdy nasz stosunek do prób jest właściwy. On ma wpływ na wszystkich, z którymi się komunikujemy.

Przyjacielu, bez względu na to w jakich okolicznościach się znajdujesz, gdzie jesteś, bez względu na Twoje potrzeby, przynieś teraz Bogu ofiarę chwały, tj. owoc ust Twoich. Powiedz: dziękuję Ci, Panie, że pozwoliłeś, aby ta próba wydarzyła się w moim życiu. Przyprowadziłeś mnie na to miejsce, Panie, za co Ci dziękuję.                                                        Ale mówisz, że popełniłeś błąd i dlatego znalazłeś się w takiej sytuacji. I za to dziękuj Panu. Jak to - mówisz. Gdybyś nie popełnił tego błędu, nie znalazłbyś się w tej sytuacji, w której teraz znajdujesz się i poświęcasz siebie Panu.                                                                                  Nie oznacza to jednak, że po modlitwie Twoje zewnętrzne okoliczności muszą od razu się zmienić, chociaż Bóg może tak uczynić. Ale największa przemiana nastąpi w Tobie. Gdy zaczniesz wielbić Pana i dziękować nie za jutro, ale za dzisiaj, nie za jakieś błogosławieństwo, którego się spodziewasz, ale za dzisiejszą próbę, wtedy ujrzysz cud Boży.

Żaden rodzaj modlitewnego zwracania się do Boga nie odzwierciedla tak mocy Bożej, jak dziękczynienie i wielbienie Boga. Psalmista Dawid mówi: „Ale ty jesteś Święty, mieszkający wśród chwały Izraela. Do ciebie wołali i zostali wybawieni, tobie ufali i się nie zawiedli. ” (Ps. 22:3,5). Nic dziwnego, że moc Boża i Jego obecność jest większa, gdy my Go wielbimy i dziękujemy. On żyje i trwa w naszych dziękczynieniach.

A jeśli przyjacielu jeszcze nie poznałeś Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela, to przyjdź teraz do Niego. Wyznaj Mu swój grzech i podziękuj Mu za to, że Ci wszystko przebaczył, bo „tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz. ” - mówi On. Chwała i dziękczynienie Mu za Jego dar miłosierdzia. „Niech wszystko co żyje chwali Pana!” (Ps. 150:6). Amen.

Paul Washer | Pięć szokujących oznak, że utknąłeś w fałszywym kościele.


0 komentarze

Posted in

Trzy elementy duchowego przebudzenia.


W Księdze proroka Zachariasza, w rozdziale 4, wersecie 6, czytamy takie słowa: „Nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie - mówi Pan Zastępów. ” Drodzy przyjaciele, jestem głęboko przekonany, że gdybyśmy zrozumieli choć w pewnym stopniu znaczenie i moc tych słów, wówczas w naszych sercach niewątpliwie nastąpiłoby dzisiaj przebudzenie. Dlaczego? Żadna siła, ziemska czy piekielna, nie jest w stanie przeciwstawić się mocy i działaniu Ducha Świętego. Dlatego prorok Izajasz mówi: „Gdy wróg przyjdzie jak rzeka, Duch Pana przepędzi go. ” (Iz. 59:19).

Dziś chciałbym porozważać na temat znaczenia działania Ducha Świętego. Czy dzisiaj możemy w ogóle spodziewać się duchowego przebudzenia? Czy to możliwe? Czytając Biblię i historię Kościoła, możemy zauważyć, jak w pewnych okresach Bóg obdarzał swój lud szczególnymi wylaniami Ducha Świętego. Jestem pewien, że każde szczere dziecko Boże pragnie takiego nawiedzenia. Jednak samo pragnienie nie wystarczy, potrzebne jest jeszcze coś więcej. Bóg szuka ludzi, którzy są gotowi na wszelkie poświęcenie, na całkowite i bezwarunkowe oddanie się Jemu. Dzięki tak oddanym ludziom Bóg może nam zesłać obfite przebudzenie, którego tak bardzo potrzebujemy dzisiaj.

Jeśli przyjrzymy się historii takich okresów w życiu ludu Bożego, gdy Bóg nawiedzał go swoimi szczególnymi błogosławieństwami, to odkryjemy, że bez wyjątku trzy czynniki zawsze odgrywały rolę w takim ruchu duchowym. Weźmy bez wyjątku dowolnemu przebudzeniu, a znajdziemy trzy decydujące czynniki: modlitwę, człowieka i Ducha Świętego. To, że wspomniałem o Duchu Świętym na końcu, nie świadczy, że Jego działanie jest mniej ważne niż modlitwa czy człowiek, wręcz przeciwnie, On jest najważniejszy.

Weźmy na początek - modlitwę. Przecież modlitwa bez Ducha Świętego jest niemożliwa, a człowiek nie będący pod Jego wpływem i kontrolą jest również bezużyteczny. Historia pokazuje nam, że wszelkie przedsięwzięcia w sferze Królestwa Bożego mają swój początek w modlitwie. Bóg wybrał modlitwę jako początek Swoich błogosławieństw. Duch Święty zaczyna motywować człowieka do modlitwy, człowiek czuje, że musi się modlić i przez to, tj. przez modlitwę, Bóg przygotowuje drogę dla swojego nawiedzenia. Inaczej mówiąc, każde przedsięwzięcie przyjęte przez Boga zaczyna się od tego cudownego, tajemniczego działania Ducha Świętego, który wzbudza modlitwę w sercach ludzi. Gdy taka modlitwa rodzi się w naszym sercu, jest to pewna oznaka, że Bóg przygotowuje nas na coś szczególnego.

Przed zstąpieniem Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy 120 zgromadzonych uczniów Chrystusa zostało napełnionych Duchem Świętym, była 10 dniowa modlitwa. Oni modlili się wspólnie i jednomyślnie. „I powstał nagle z nieba szum, I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym. ” (Dzieje 2:2,4). Tak rozpoczął się najpotężniejszy ruch Boży w historii ludzkości, a narodził się on w sercach modlących się ludzi. Pamiętajmy, że Bóg nie zmienił tej metody i dzisiaj. Możemy być absolutnie pewni, że tam, gdzie wznosi się szczerą modlitwę do Boga, tam musi nastąpić działanie Boga.

Najlepszym tego przykładem jest sam Syn Boży. Dlaczego na przykład po swoim chrzcie, gdy stał w Jordanie i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci gołębicy, nie poszedł On od razu do ludzi wykonywać powierzoną Mu posługę? Udał się na pustynię, by pościć i modlić się przez czterdzieści dni. Ten okres modlitwy stanowił wstęp do Jego wspaniałej, trzyletniej posługi. W swojej Ewangelii Łukasz mówi, że Jezus „był wodzony w mocy Ducha po pustyni, i przez czterdzieści dni kuszony przez diabła. ” (Łuk.4:1-2). Spędzając noc w ogrodzie Getsemane, Jezus toczył bezkompromisową walkę z diabłem, a ogród ten stał się progiem najważniejszego wydarzenia w historii ludzkości - zastępczą śmiercią Chrystusa za grzechy całego świata na krzyżu na Golgocie.

Warto zauważyć, że słowa tekstu zaczerpnięte z Księgi Zachariasza ściśle odnoszą się do okresu w historii narodu izraelskiego, który można nazwać okresem jego odrodzenia. „Nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie - mówi Pan Zastępów.” Ten okres wzięcia do niewoli ludu Bożego przygotował drogę do jeszcze ważniejszego wydarzenia, jakim było przyjście Jezusa Chrystusa. Był to jeden z najważniejszych okresów działania Boga w historii starotestamentowego narodu i w nim my widzimy całą serię wspaniałych przejawów działania Ducha Świętego. Można powiedzieć, że w tych słowach kryje się cała tajemnica tych działań: „Nie wojskiem ani siłą stanie się to, ale Duchem moim, mówi Pan Zastępów. ” Działania te nie były wynikiem ludzkiej siły i mądrości, lecz mocy i działania Ducha Świętego.

Jak rozpoczęło się to przebudzenie, to odrodzenie ludu Izraela po długiej niewoli w Babilonie? Przyjrzyjmy się uważnie, a zauważymy, że wszystko zaczęło się od modlitwy. W rozdziale 9 Księgi proroka Daniela, w wersecie 2 czytamy: „W pierwszym roku Dariusza, w pierwszym roku jego panowania ja, Daniel, zwróciłem uwagę w księgach na liczbę lat, które miały upłynąć według słowa Pana do proroka Jeremiasza, nad ruinami Jeruzalemu, to jest siedemdziesiąt lat. Przeczytawszy to i rozumiejąc, że on stoi w przededniu cudownego wyzwolenia swego ludu z niewoli i uniżenia, że ​​zgodnie z proroczymi słowami ten okres przemocy musi wkrótce dobiec końca, co robi Daniel. Siedzi ze złożonymi rękoma i czeka, aż obietnica się spełni, dochodząc do wniosku, że jeśli taka jest wola Boża, to tak czy inaczej ona się spełni. O nie, Daniel nie był fatalistą. Cóż czytamy o nim w wersecie 3 i 4: „I zwróciłem swoje oblicze na Pana, Boga, aby się modlić, błagać, w poście, we włosiennicy i popiele. Modliłem się więc do Pana, mojego Boga, wyznawałem. Przez dwadzieścia jeden dni on modlił się w poście i pokucie, prosząc o zmiłowanie i przebaczenie dla ludu Bożego.

Tak, gdy Pan jest gotów uczynić coś ważnego, to pobudza do modlitwy człowieka, któremu może powierzyć tę wspaniałą posługę. Z jakim smutkiem musiał przemawiać Bóg do ludu w czasach proroka Izajasza: „Widział, że nie ma żadnego człowieka i zdziwił się, że nie ma nikogo, kto by się wstawił. ” (Iz. 59:16). Ale tutaj, w Danielu, Bóg znalazł człowieka, któremu mógł powierzyć tę największą ze wszystkich posług - modlitwę wstawienniczą.

Czy Daniel modlił się na próżno? Oczywiście, że nie. Odpowiedź nadeszła. „Oto nagle w czasie ofiary wieczornej przyleciał do mnie ów mąż Gabriel, i rzekł do mnie: Danielu, oto wyszedłem, aby ci dać jasne zrozumienie. Gdy zacząłeś zanosić błaganie, wyszło słowo, a ja przyszedłem, aby ci je oznajmić, bo jesteś bardzo miły; uważaj więc na słowo i zrozum widzenia! ” (Dan. 9:22-23). O jakże to cudowne, że taka modlitwa nie uszła uwadze Najwyższego i już na początku modlitwy wyszło polecenie od Boga, dać Danielowi to, o co prosił.

Twoja modlitwa nie jest daremna przyjacielu będący dzieckiem Bożym, pomyśl bowiem, jakie skutki może mieć modlitwa człowieka pełnego pragnień. Tu jest cały sekret. Bóg szuka ludzi, którzy pragną tylko jednego – tego, co Boże. Ich pragnieniem jest ujrzenie zwycięstwa Królestwa Bożego, aby Bóg został uwielbiony. Takim był Daniel i widzimy, jak jego modlitwa zwyciężyła. Przez trzy tygodnie szła zaciekła walka z siłami ciemności i zła, ale modlitwa pokonała je.

Przyjrzyjmy się bliżej rezultatom modlitwy Daniela. Jego modlitwa uruchomiła siły, które wpłynęły nie tylko na lud Boży, ale także na królów i państwa pogańskie. Tak, wpłynęła na najpotężniejsze imperium tamtych czasów.

Tak, Daniel mógł być tak przygnębiony tym wygnaniem i niewolą w Babilonie, że założywszy ręce mógł czekać, co będzie dalej. Co prawda on sam nie mógł zmienić losu swego ludu, ale wierzył i znał Tego, który mógł to uczynić, i oddał całą swoją siłę i energię modlitwie. Spójrzmy, jak on leżąc we włosiennicy i popiele, woła do Boga. Cóż za bezsilność i bezradność.

Ale czy rzeczywiście tak jest? Przyjrzyjmy się bliżej, człowiek ten ma do czynienie ze Stwórcą nieba i ziemi, z Tym, w którego „rękach jest oddech każdego człowieka, w którego rękach serce króla jest, jak strumienie wód, On je kieruje, dokąd chce” - powiada Salomon. Powiedzcie mi, czy to naprawdę jest bezsilność, gdy człowiek ma do czynienie z takim Bogiem? Oto w odpowiedzi na modlitwę Daniela, z tronu Pana Zastępów wychodzi dekret, który stokrotnie dowiedzie, że serca królów są w rękach Wszechmogącego, jak rzeki wód, które On kieruje, dokądkolwiek chce. Tak, one nieuchronnie muszą podporządkować się wyższej mocy. Kto by pomyślał, że ten mało znaczący, pogardzany i prześladowany sługa Boży zapoczątkuje tak potężny ruch jedną modlitwą. Zaprawdę „Bóg wybrał to, co głupie u świata, aby zawstydzić mądrych, wybrał to, co słabe u świata, aby zawstydzić mocnych. ” (1Kor. 1:27). Dlaczego? „Aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym. ” (1Kor. 1:29).

Spójrzmy, jak teraz 50 tysięcy bezbronnych jeńców zaczyna zrzucać więzy, opuszczać miejsce wygnania i wracać do domu. Rozpoczęło się odrodzenie narodu, uwięzieni wracają do Jerozolimy, do domu wolni. A wszystko to jest owocem wstawienniczej modlitwy Daniela, człowieka pełnego pragnień.

Ale proszę zwrócić jeszcze uwagę na moc i wpływ modlitwy tego człowieka Bożego. O, jak dziwne są drogi Boże i postanowienia dotyczące przyszłości. Spójrzmy, jak wiele stuleci wcześniej Bóg wypowiedział słowo o pewnym pogańskim królu, nazywając go nawet po imieniu, którego wybrał, jako Swoje narzędzie, by wyzwolić Swój lud z niewoli babilońskiej. „Tak rzekł Pan do swojego pomazańca Cyrusa. ” (Iz. 45:1). Zostało to powiedziane sto lat przed pojawieniem się Cyrusa? „którego ująłem za jego prawicę, aby przed nim zdeptać narody i odpiąć pas na biodrach królów, aby przed nim otworzyć podwoje i aby bramy nie były zamknięte. ” Cóż za wspaniałe proroctwo, które spełniło się, co do joty. Bóg pozwolił królowi Cyrusowi podbić Babilon i rozszerzyć swoje imperium na cały ówczesny świat. Wszystko to zostało dopuszczone przez Boga dla dobra odrodzenia Izraela i odbudowy świątyni w Jerozolimie. I co jest ważne w postępowaniu Boga, to fakt, że pomimo iż Bóg mówił o tym dekrecie z tronu Bożego 100 lat wcześniej, jednakże zaczęło się to spełniać dopiero wtedy, gdy Daniel, uświadomiwszy sobie na podstawie ksiąg prorockich, że musi to wkrótce się spełnić, zwrócił swe oblicze ku Panu w modlitwie i prosił Go, aby sam wypełnił Swoje słowo. Czy to nie jest niesamowite?

Następnym zdarzeniem w tym cyklu zdarzeń jest dekret samego króla Cyrusa, o którym czytamy w Księdze Ezdrasza: „W pierwszym roku panowania Cyrusa, króla perskiego, aby się spełniło słowo Pana wypowiedziane przez usta Jeremiasza, (to samo słowo, które skłoniło Daniela do postu i modlitwy), pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, żeby ogłosił ustnie, a także pisemnie w całym swoim królestwie, co następuje: Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie królestwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios, On też rozkazał mi, abym zbudował mu świątynię w Jeruzalemie, które jest w Judzie. Kto więc spośród was należy do jego ludu, niech jego Bóg będzie z nim! Niech wyruszy do Jeruzalemu, które jest w Judzie, i niech buduje świątynię Panu, Bogu izraelskiemu. To jest bowiem ten Bóg, który jest w Jeruzalemie. ” (Ezdr. 1:1-3). Następnie król Cyrus rozkazał wszystkim, aby wnieśli istotny wkład w budowę świątyni, a sam kazał wynieść wszystkie przybory pochodzące ze świątyni Pana, które Nebukadnesar zabrał z Jeruzalemu, i dał je wygnańcom. Czyż to nie jest cudowne, że duch zdobywcy całego świata, pogromcy królestw, władcy największego imperium został pobudzony przez Pana, poprzez modlitwy Jego dziecka, aby pomóc ludowi Bożemu.

Czy modlisz się tak przyjacielu? Czy dołączyłeś swoje modlitwy do modlitw tych, którzy dniem i nocą zanoszą modlitwy do Boga, prosząc o wylanie Ducha Świętego? Dzisiaj Pan pobudza serca Swoich wiernych dzieci, aby wołały do ​​Niego o przebudzenie. Nie patrz na siebie, na swoją bezsilność i słabość, ale oczekuj wiele po Tym, który powiedział: „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. ” (Mat. 28:18). Nie upadaj na duchu, nabierz otuchy, co niemożliwe jest dla człowieka, dla Niego jest możliwe. Nawet serca władców są w ręku Pana, jak strumienie wody, On kieruje je tam, dokąd chce. Drzwi, które są teraz zamknięte, On może otworzyć, ponieważ w Swoich rękach trzyma klucze i gdy On je otworzy, nikt nie może ich zamknąć.

Być może przyjacielu należysz do tych, którzy do tej pory jeszcze o nic nie prosili w imię Jezusa Chrystusa. Chrystus mówi: „Proście, a otrzymacie, aby wasza radość była pełna. ” (Jana 16:24 ). Są drzwi, o które grzesznik nie musi prosić, aby mu je otwarto. One są dla Ciebie dzisiaj otwarte. Sam Chrystus jest tymi drzwiami i ktokolwiek przez nie wejdzie, będzie zbawiony. Przejdź przez te drzwi już dziś przyjacielu. Pan jest teraz gotów pojednać się z Tobą, bo nie ma żadnego innego imienia pod niebem, przez które moglibyśmy być zbawieni, jak tylko imię Jezusa. Bogu niech będą dzięki za Jego niewypowiedziany dar. Amen.

Księga Dziejów - Wybranie apostoła.


Rozważając rozdział 1 Dziejów Apostolskich, przejdę bezpośrednio do tej części rozdziału, gdzie jest mowa o tym, co wydarzyło się bezpośrednio po wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa. Chciałbym najpierw jednak zwrócić uwagę na jeden cud, który Chrystus dokonał na kilka miesięcy przed swoją śmiercią i zmartwychwstaniem. Ten cud będzie dobrą ilustracją i myślę, że dzięki temu analizowany tekst stanie się bardziej zrozumiały.

Tekst zaczyna się od wersetu 12 tego 1 rozdziału Dziejów Apostolskich, do końca tego rozdziału. Przypomnijmy, co w przeddzień swego wniebowstąpienia Chrystus powiedział swoim uczniom, a mianowicie, aby nie oddalali się z Jerozolimy, ale oczekiwali obietnicy Ojca, tj. Ducha Świętego, o której słyszeli od Niego. Tak właśnie oni postąpili. Zaraz po tym, jak Chrystus ich opuścił i wstąpił do nieba, uczniowie powrócili do Jerozolimy. Było ich około 120 i powiedziane jest, że wszyscy zgodnie trwali w modlitwie.

Jednak w tych dniach modlitwy i oczekiwania Piotr wstaje i oświadcza  braciom, że ​​konieczne jest wybranie nowego apostoła na miejsce Judasza, który to wydał Jezusa. Wytypowali więc dwóch kandydatów i modlili się nad nimi, prosząc Boga, aby wskazał, którego z nich wybierze. Po modlitwie uczniowie rzucili los i padło na Macieja, i został dołączony do grona jedenastu apostołów. Na tym kończy się rozdział 1 Dziejów Apostolskich.

Chciałbym dziś zastanowić się nad tym interesującym i pouczającym wydarzeniem. Myślę, że może ono nam wiele powiedzieć i wiele nauczyć. Tutaj dodam, że jest to ostatni epizod w życiu uczniów przed wylaniem Ducha Świętego. O samym wylaniu czytamy już na początku następnego rozdziału.

Wracając do tekstu, jak powiedziałem na początku, chcę zwrócić uwagę na jedno wydarzenie, cud, który dokonał Jezus Chrystus podczas swojej posługi tu na Ziemi. Myślę, że ten cud pomoże nam lepiej zrozumieć dalszą część Dziejów Apostolskich. Cud ten jest niesamowity i różni się od wszystkich innych cudów dokonanych przez Jezusa tym, że ma dwa etapy. Nie myślmy, że Chrystus dokonał ten cud w dwóch etapach przypadkowo i bez powodu. W życiu i posłudze Jezusa Chrystusa nie było nic przypadkowego. Przez ten cud podzielony na dwa etapy Pan chciał przekazać nam ważną lekcję. Pamiętajmy, że Jezus nigdy nie dokonywał cudów tylko dla samych cudów. Zawsze miał konkretny cel, jakim było zaspokojenie ludzkich potrzeb, uwielbienie Boga, wzbudzenie wiary w Boga i w siebie oraz danie jakiejś ważnej lekcji.

Nasz przykład znajdziemy w Ewangelii Marka w rozdziale 8, poczynając od wersetu 22. Jezus przybywa do Betsaidy i przyprowadzają do Niego ślepego człowieka, prosząc go, aby go dotknął. Teraz proszę zwróćmy uwagę na to, co się tutaj dzieje. „A On wziął ślepego za rękę, wyprowadził go poza wieś, plunął w jego oczy, włożył nań ręce i zapytał go: Czy widzisz coś? A ten, przejrzawszy, rzekł: Spostrzegam ludzi, a gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa. Potem znowu położył ręce na jego oczy, a on przejrzał i został uzdrowiony; i widział wszystko wyraźnie. ” (Mar. 8:22-25).

Tak przyjaciele, nie na próżno cud uzdrowienia tego człowieka dokonał się w dwóch etapach. Został uczyniony w konkretnym celu i dla nas może posłużyć jako dobra lekcja. Po tym, jak Jezus plunął w jego oczy i włożył na niego ręce, zapytał ślepego, czy coś widzi. Tak, mówi on, ale to nie wszystko, co powiedział. „Spostrzegam ludzi, a gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa. ” Dziwna sytuacja tego człowieka, prawda. Jak ją ocenić? Nie można powiedzieć, że on jest ślepy, a jednocześnie nie można powiedzieć, że widzi, jeśli postrzega ludzi jak drzewa. Nie jest to dobre widzenie?

Jak myślicie: czy on jest ślepy, czy widzący? Trudno określić, prawda. W tym stanie jego sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Jak widzimy, nie tylko brakuje mu ostrości widzenia, to jeszcze nie potrafi odróżnić człowieka od drzewa. Dla niego człowiek to nic innego jak poruszające się drzewo. To jest wada widzenia.

Zapewne wielu z nas spotykało się z takimi ludźmi, że trudno było stwierdzić, czy jest dzieckiem Bożym, czy też nie. Czasami wydaje się, że tak, on musi być dzieckiem Bożym, ale spotykamy tego samego człowieka drugi raz i on coś powie i pojawiają się wątpliwości. Przecież człowiek nowo narodzony nie wyraża się w ten sposób. To nie jest mowa chrześcijanina, raz tak, drugi raz zupełnie inaczej. Z rozmowy z nim można wyciągnąć wniosek, że nie wszystko jest w porządku, czegoś brakuje. „Spostrzega ludzi, a gdy chodzą, wyglądają, jak drzewa. ” Tacy ludzie jednocześnie widzą i nie widzą. Oni są ni to ślepi, ni to widzący.

Ten ślepy człowiek o którym mowa w tekście potrzebował jeszcze jednego dotknięcia Zbawiciela. I oto po drugim włożeniu rąk wszystko stało się jasne, on widzi wszystko we właściwej perspektywie. A kogo ujrzał ten człowiek po raz pierwszy? Ujrzał Jezusa, swego Uzdrowiciela. Jasno i wyraźnie przed nim stało nie drzewo, ale Człowiek, Ten, który go uzdrowił - Jezus Chrystus.

Ale ktoś zapyta: dlaczego podałem ten konkretny przykład. Co to ma wspólnego z rozdziałem 1 Dziejów Apostolskich, który rozważam? Chodzi o to, że uczniowie byli bardzo podobni do tego ślepego człowieka. Do końca pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich są jak ten ślepy po pierwszym dotknięciu Jezusa, widzą i jednocześnie nie widzą. Oni nie rozumieją znaczenia Królestwa Bożego i mylą je z ziemskim królestwem Izraela. Dla nich obietnica Ojca - Duch Święty, jest czymś tajemniczym i niezrozumiałym. Jezus powiedział im, że lepiej będzie dla nich by On poszedł do Ojca, bo jeśli nie odejdzie, to Pocieszyciel nie przyjdzie.

Ale co może być lepszego niż zawsze mieć Jezusa blisko siebie? Dlaczego nas opuszcza, dlaczego i kogo mamy oczekiwać? Dlaczego właśnie w Jerozolimie, gdzie ukrzyżowali naszego Pana? Nie sądźmy, uczniowie zapewne mieli takie pytania? Czasami wydawało się, że wszystko jest jasne, gdy Chrystus był pośród nich, ale gdy tylko gdzieś się oddalił i nie mogli Go widzieć ani słyszeć, ponownie zaczynało się zamieszanie. Taki był stan uczniów aż do końca pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich.

Przyjrzyjmy się teraz bliżej naszemu tekstowi. Co Jezus nakazał uczniom, zanim wstąpił do nieba. Spójrzmy na dwa miejsca mówiące o tym. Jedno z nich znajduje się jest na końcu Ewangelii Łukasza, a drugie na początku Dziejów Apostolskich. Obie Księgi zostały napisane przez tego samego autora, apostoła Łukasza. „A oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości.” (Łuk. 24:49). To są słowa Jezusa. W Dziejach Apostolskich powiedziane jest tak: „A gdy byli zebrani razem, nakazał im: Nie odchodźcie z Jerozolimy, ale oczekujcie obietnicy Ojca, o której słyszeliście ode mnie. Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu dniach będziecie ochrzczeni Duchem Świętym. ” (Dzieje 1:4-5). Chrystus jasno i wyraźnie nakazuje im czekać i na razie nic innego nie robić. Bez tej mocy, którą mieli być przyobleczeni, oni nie byli w stanie wypełnić polecenia Chrystusa.

Oni w tym momencie byli, jak ten ślepy człowiek po pierwszym dotknięciu Jezusa, nie całkiem ślepi i nie do końca dobrze widzący. Mieli być świadkami Chrystusa, a jak może być świadkiem ktoś, kto sam nie widzi wyraźnie. On, jako świadek musi opisać to, co widział, a jeśli jego wzrok jest taki, że ​​widzi ludzi jak poruszające się drzewa, to czy można polegać na takim świadku. On może wszystko pomieszać. Podobnie było z uczniami, zanim zstąpił na nich Duch Święty. Chrystus wyraźnie im powiedział: „przyjmiecie moc Ducha Świętego, który zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie, w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi. ”

Poza tym, oni nie mogli świadczyć o Chrystusie, bo nie byli w stanie zrozumieć tego, co jest Boże. A powodem było to, że nie został im dany jeszcze Duch Święty. Jak powiedziane jest w Liście do Koryntian, nikt nie zna tego, co jest w Bogu, oprócz Ducha Bożego. Dlatego właśnie Chrystus nakazał im, aby czekali, aż otrzymają obietnicę Ojca, aż zostaną ochrzczeni Duchem Świętym. Apostoł Paweł mówi o tym takimi słowami: „myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. " (1Kor. 2:12).

Studiując Księgę Dziejów Apostolskich zauważymy, jak zdumiewająca przemiana zaszła w uczniach po tym, jak zostali ochrzczeni i napełnieni Duchem Świętym w dniu Pięćdziesiątnicy. Wszystko w nich zmieniło się radykalnie, ich wiara, ich modlitwa, ich głoszenie i świadectwo. I te radykalne przemiany nastąpiły za sprawą Ducha Bożego, Ducha Świętego, który teraz nie tylko zstąpił na nich, ale także zamieszkał w nich.

W świetle tej prawdy przyjrzyjmy się temu, co wydarzyło się w tych znaczących dniach między wniebowstąpieniem Jezusa a dniem Pięćdziesiątnicy, gdy Duch Święty zstąpił na Ziemię. Uczniowie wybierają nowego apostoła. Jak wiemy, wybrano Macieja. Czy oni postąpili słusznie, czy nie. Różnie to jest interpretowane i nie możemy dogmatycznie twierdzić, że oni mieli rację lub się mylili. Jeden z argumentów brzmi tak: czy Duch Święty pozwoliłby, aby w porównaniu z krótką relacją o początkach Kościoła, tak dużo miejsca poświęcono temu wydarzeniu? Innymi słowy, jeśli oni postąpili źle, to dlaczego prawie połowa rozdziału 1 jest poświęcona temu epizodowi?

Moim zdaniem to słaby argument. Wydaje mi się, że tym wydarzeniem Duch Święty chciał pokazać daremność działania bez Ducha Świętego i bez Bożego polecenia, bez Bożych wskazówek, niezależnie od tego, jak ważna może się wydawać dana sprawa człowiekowi. Pan na przykład nie nakazał im wybrać nowego apostoła. Prawo wyboru apostoła należy do Pana, a nie do człowieka. On wybrał 12, w tym Judasza, a z późniejszych wydarzeń opisanych w Dziejach Apostolskich wiemy, że wybrał już następcę Judasza - Saula z Tarsu. Sam Paweł poświadcza to wielokrotnie w swoich Listach. Spójrzmy, co pisze do kościoła w Rzymie. „Przez Jezusa Chrystusa otrzymaliśmy łaskę i apostolstwo. ” (Rzym. 1:5). W innym miejscu Paweł mówi, że „upodobało Bogu, który mnie sobie obrał, zanim się urodziłem. ” (Gal. 1:15). A do Ananiasza sam Chrystus mówi o Pawle, że „mąż ten jest moim narzędziem wybranym. ” (Dzieje 9:15). „Paweł, powołany z woli Bożej na apostoła Jezusa Chrystusa” - pisze on do Koryntian. (1Kor.1:1). Podobne słowa powtarzają się w jego Listach.

Oto w 15 wersecie pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich jest powiedziane: „A w owych dniach stanął Piotr wśród braci i rzekł. ” I wszystko, co powiedział o Judaszu, o proroctwie i fragmentach Pisma Świętego, które cytował o nim i jego zdradzie, a także o tym, że ktoś inny powinien zająć miejsce Judasza, wszystko to było prawdą. Ale Piotr przekracza granicę, gdy decyduje, że to oni mają obowiązek wybrać spośród siebie osobę, który zastąpi Judasza, i że należy to uczynić natychmiast. Podjąwszy taką decyzję, pomodlili się i „dali im losy; a los padł na Macieja, i został dołączony do grona jedenastu apostołów. ”

Czego brakuje w ich działaniu? Po pierwsze, jak już wspomniałem, słowa od Pana. Pan nie nakazał im to czynić. Inicjatywa w tej sprawie należy do Boga, a nie do nich. Po drugie, swoją modlitwą ograniczyli Boga, proponując wybór jednego z dwóch przedstawionych przez siebie kandydatów. Postawili dwie osoby, niejakiego Justa i Macieja. I dalej powiedziane jest, że oni pomodlili się tymi słowy: „Ty, Panie, który znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego obrałeś.” Czy zauważyliście słowo - wszystkich. Jeśli Bóg naprawdę zna serca wszystkich, to po co ograniczać Go do tych dwóch kandydatów. Oni nie dali Bogu możliwości pokazania, kogo On miał na myśli.

Drodzy przyjaciele, Bóg nie potrzebuje od nas pomocy. „Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. ” (Iz. 55:8-9). Kto z tych 120 zgromadzonych w górnej sali na tym spotkaniu modlitewnym mógł pomyśleć, że Bóg wybrał na tego 12-tego apostoła najbardziej zagorzałego wroga i prześladowcę nowonarodzonego kościoła - Saula z Tarsu. Coś takiego nigdy nie przychodziło im do głowy. Nikt nie zna spraw Bożych, jak tylko Duch Boży. Aby poznać to, co jest dane od Boga, Duch Boży musi to objawić. Bóg nie potrzebuje ludzkiej inicjatywy, bez względu na to, jak religijna lub duchowa może się ona wydawać.

„Panie, wskaż z tych dwóch jednego, którego obrałeś. ” I wyobraźmy sobie, że Pan nie wybrał żadnego z nich. To była ich decyzja, a nie Ducha Bożego. Z tego, co dalej zostało powiedziane jasno wynika, że ​​Pan nie dał im wskazówek, a oni uznali za konieczne jeszcze raz pomóc Bogu konkretnie wskazać, kogo rzekomo wybrał. Tak jakby Bóg nie mógł tego uczynić bez nich. Gdy wybierał dwunastu, czy On szukał pomocy u ludzi? Zostało to postanowione przez Niego w jedności ze Swoim niebiańskim Ojcem. Marek mówi, że gdy poszedł na górę, zapewne po to, aby tam się pomodlić, „wezwał tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego, powołał ich dwunastu, żeby z nim byli i żeby ich wysłać na zwiastowanie ewangelii. ” (Mar. 3:13-14). I tutaj oni biorą inicjatywę w swoje ręce i mówią: „Panie, wskaż z tych dwóch jednego, którego obrałeś. ”

Drodzy przyjaciele, modlitwa bez inicjatywy Ducha Świętego zawsze będzie ograniczać Boga. Tak, my możemy mówić: Ty Panie, który znasz serca wszystkich, ale w istocie nasza modlitwa jest w stanie objąć tylko tych dwóch, którego Ty wskażesz. Zaprawdę, nikt nie zna tego, co Boże, tylko Duch Boży. Nie wiemy, o co się modlić, jak należy, jak mówi Słowo Boże, „ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. ” (Rzym. 8:26). I spójrzmy, co dalej pisze apostoł Paweł: „A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi. ” (Rzym. 8:27).

Jeśli pokładamy nadzieję w Panu, jeśli powierzyliśmy Mu nasze dzieło, to czy Bóg potrzebuje naszej pomocy, abyśmy rzucali o to losy? To, że ktoś musiał zająć miejsce zdrajcy Judasza, to w tym oni mieli rację. Pismo Święte wyraźnie na to wskazywało i z pewnością bracia, których oni wybrali, byli mężami Bożymi i mężami wiary, ale to nie znaczy, że jeden z nich był wybrany przez Boga do pełnienia funkcji apostoła. Duch Święty nie uczestniczył w tym dziele.

Drodzy przyjaciele, Duch Święty rozdziela każdemu poszczególnie, jak chce. Sekret życia duchowego i owocnej posługi polega na daniu prawa wyboru Duchowi Świętemu. To jest dla nas praktyczna lekcja. Powierzmy swoje dzieło Bogu, słuchajmy Jego głosu, bądźmy całkowicie oddani Duchowi Świętemu i nie próbujmy podporządkowywać Ducha Świętego swojej woli. Pamiętajmy, że Duch rozdziela każdemu tak, jak Mu się podoba.

Ktoś powiedział, że gdyby dzisiaj Duch Święty opuścił Kościół, to myślę, że mało kto by to zauważył. Dziewięćdziesiąt procent jego działań i posługi byłoby kontynuowane, ale gdyby stało się to w czasach apostolskich, aktywność Kościoła zmniejszyła by się o dziewięćdziesiąt procent. Nie wiem, czy trafnie to określił ten, kto to powiedział, czy nie, ale wiem, że gdyby dzisiaj Duch Święty pozostawił Kościół, to mało prawdopodobne jest, aby zauważalne były jakiekolwiek zmiany. Przyjaciele, przebudzenie oznacza pozwolenie Duchowi Świętemu na działanie zarówno w naszym życiu osobistym, jak i w naszych wspólnotach, tak jak On uważa za stosowne. Duch Święty jest tak tłumiony w życiu wielu wierzących, że oni przypominają tego ślepca, który widział ludzi, jak poruszające się drzewa. Nie ma przejrzystości, nie ma wyrazistości, wszystko jest ciemne i mgliste.

My teraz potrzebujemy drugiego dotknięcia naszego Pana. A to oznacza danie Duchowi Świętemu całkowitej swobody działania w naszym życiu, aby On całkowicie zawładnął nami. Obawiam się, że wielu z nas nie rozumie znaczenia napełnienia Duchem Świętym. To my chcemy Go używać, zamiast tego, aby On korzystał z nas i nad nami panował. Gdy apostołowie zostali napełnieni Duchem Świętym, to oni naprawdę stali się innymi ludźmi. Zaczęli inaczej myśleć, inaczej mówić, inaczej działać, inaczej głosić, wszystko się u nich zmieniło. Prowadził ich Duch Święty. On napełniał ich, dodawał odwagi i siły, o której nie mieli pojęcia, zanim Go przyjęli. Nic dziwnego, że ówczesny świat został zewangelizowany przez ludzi napełnionych Duchem Świętym w ciągu jednego pokolenia. Swoim świadectwem oni zmienili i wstrząsnęli całym światem.

Teraz chcę drodzy przyjaciele zadam wam pytanie: jaki jest wasz stosunek do Ducha Świętego? Wszystko zależy od tego, jak odpowiecie na to pytanie. Niech każdy z nas przed Panem szczerze i uczciwie w ciszy odpowie na to pytanie. Jeśli odkryjemy, że Go zaniedbaliśmy, obraziliśmy, gasiliśmy, to wtedy, upamiętajmy się. Pamiętajmy, by dać Mu pierwsze miejsce w naszych sercach. Niech Pan nam w tym dopomoże.

A jeśli jeszcze przyjacielu nie przyjałeś Pana Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela i Pana, to musisz pozwolić Duchowi Świętemu dokonać Jego wielkiego dzieła przebudzenia w Twoim sercu. Nawróć się i uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.