RSS

Jakże mało o Nim słyszymy!


 Jako podstawę rozważania chciałbym wziąć 14 werset z 26 rozdziału Księgi Hioba. Jest w nim napisane: „Oto tylko cząstka jego dróg, ale jakże mało o nim słyszymy! A kto pojmie grzmot jego wielkiej potęgi? ” Pełną moc tych słów skierowanych do długo cierpiącego Hioba możemy zrozumieć tylko wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę pełny tekst rozdziału, w którym zostały one wypowiedziane.

W rozdziale 25 Hiob rozpoczyna rozmowę z Bildadem z Szuach. Był to jeden z jego przyjaciół, który po tym, jak Hiob stracił wszystko, co miał z powodu nieszczęść jakie go spotkały, zaczął mu robić wyrzuty i osądzać, mówiąc, że Hiob zapewne musiał zgrzeszyć i dlatego Bóg go tak srodze karze. On doszedł do wniosku, że przyczyną wszelkiego ludzkiego cierpienia jest grzech w jego życiu i dlatego cierpienie Hioba było niczym innym jak konsekwencją jego osobistego grzechu. Logika Bildada jest dziwna. On przytacza wielkość Boga jako dowód grzeszności człowieka.

Weźmy Biblię i otwórzmy ją na 25 rozdziale Księgi Hioba i prześledźmy kilka fragmentów z mowy Bildada. Zauważmy, że w wersecie 2 rozdziału 25 Bildad najpierw wspomina o wszechmocy Boga, mówiąc: „Władza i strach jest w jego ręku; On zapewnia pokój na swoich wysokościach. ” Następnie odchodząc od wszechmocy Bożej zwraca uwagę na wszechobecność Boga, mówiąc: „nad kim nie wschodzi jego światło? ” Należy zauważyć, że wszystko, co Bildad do tej pory mówi o Bogu, jest absolutnie właściwe, ale wniosek, do którego dochodzi, jest fałszywy. W wersecie od 4 i 6 on mówi: „Jakże więc człowiek może być sprawiedliwy w obliczu Boga? I jak może ten, kto się urodził z niewiasty, być czysty? Oto, jeżeli nawet księżyc nie świeci dość jasno i jeżeli nawet gwiazdy nie są czyste w jego oczach, o ileż mniej śmiertelny, który jest jak czerw, i syn człowieczy, który jest jak robak? ”

Bildad miał właściwe pojmowanie o wszechmocy Boga. Ale wiemy, że nawet demony wierzą w to i drżą na myśl o tym. Nic dziwnego, że on doszedł do błędnych wniosków. Po pierwsze, wszechmoc Boga nie dowodzi grzeszności człowieka. Jeśli chodzi o wszechmoc Boga, co do tego nie ma wątpliwości, a co do grzeszności człowieka, również nikt nie kwestionuje tego. Bildat nie wziął pod uwagę jednej rzeczy, a mianowicie miłości i miłosierdzia Bożego. Nie mógł zatem poprawnie zinterpretować znaczenia słów, stwierdzając, że wszelkie cierpienie jest bezpośrednim skutkiem grzechu. To prawda, często zdarza się, że grzech jest bezpośrednią przyczyną naszego cierpienia, ale nie zawsze.

Przypomnijmy sobie wydarzenie z uzdrowieniem ślepego od urodzenia? Uczniowie zapytali Zbawiciela: „Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepym urodził? ” (Jana 9:2). Oczywiście to pytanie jest niedorzeczne. Jak on mógł w ogóle zgrzeszyć, nie narodziwszy się? Chrystus im odpowiada: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże. ” (Jana 9:3). Bóg dopuszcza choroby i cierpienia w określonym celu i nie zawsze używa ich jako kary za grzech.

I tak Hiob w swojej odpowiedzi Bildadowi pokazuje, że jego wiedza o wszechmocy Boga nie rzuca światła na związek z problemem ludzkiego cierpienia. Jednocześnie Hiob udowadnia swojemu pocieszycielowi, że o wszechmocy Boga wie znacznie więcej, niż Bildad był w stanie mu powiedzieć. Spójrzmy, jak Hiob wyraża swoją obojętność wobec nie do pogodzenia argumentów Bildada. Ironicznie wyrażając podziw dla jego wystąpienia i dziękując za pomoc, jaką okazał dla niego: „Ale świetnie pokrzepiłeś bezsilnego i wsparłeś ramię pozbawione mocy! ” (Hiob 26:2). Dalej w wersecie 4 Hiob sarkastycznie pyta swojego pocieszyciela, kto zainspirował go do wypowiedzenia takich słów: „Z czyją pomocą wypowiedziałeś te słowa, a czyj duch wypowiedział się przez ciebie? ” Jest oczywiste, że to nie Duch Boży go do tego natchnął. Motywował go inny duch, w którym nie było miłosierdzia, miłości i współczucia. To był duch człowieka, który nie rozumiał łaski Bożej. Następnie Hiob w wersetach od piątego do czternastego wyjawia zdezorientowanemu Bildadowi swoją wiedzę o wszechmocy i wielkości Boga, która przewyższa wszystko, co Bildad mógł sobie kiedykolwiek wyobrazić. Opisuje moc Boga ze wszystkich stron wszechświata, pod ziemią, na ziemi, w morzu i w niebiosach.

Przyjrzyjmy się pokrótce w rozdziale 26, jak on to czyni. Najpierw no mówi o cudownym objawieniu się mocy Bożej pod ziemią, która przenika do krainy umarłych, że nawet umarli drżą pod jej wpływem. Spójrzmy na werset 5 i 6: „Cienie zmarłych drżą, wody i ich mieszkańcy. Odkryta jest przed nim kraina umarłych i nie ma okrycia miejsce zagłady. ” Teraz ze świata podziemnego Hiob wskazuje na północną część nieba usianą gwiazdami. Bóg powiedział, że „rozpościera północ nad pustką” - jak mówi werset 7. Ale jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że „ziemię zawiesza nad nicością. ”

Pomyślcie przyjaciele, że ta ziemia - wielka kula nie jest oparty na słupach i na niczym nie wisi, a jednak wszechmocna moc Boża utwierdziła ją na swoim miejscu. Cała mądrość ludzka nie potrafiłaby nawet zawiesić pióra, ale mądrość Boża zawiesiła całą ziemię. Ale ktoś powie, jest tak ponieważ istnieją pewne prawa fizyczne dotyczące kosmosu. Tak, całkowicie zgadzam się z tym, ale proszę powiedzieć, kto ustanowił te prawa.

Następnie Hiob wskazuje na kolejny cud natury. Pływające zbiorniki wody na niebie. Chociaż są duże, są tak zbudowane, że nie pękają pod własnym ciężarem. To właśnie czytamy w wersecie 8. „Skupia wody w swoich chmurach, a jednak obłok nie pęka pod ich ciężarem. ” W wersecie 10 Hiob zwraca naszą uwagę na horyzont morski. On mówi: „Na krańcu wód zakreślił granice, oddzielił światłość od ciemności. ” Znaczenie wersetu jest takie, że gdy słońce zachodzi za horyzontem, jedna półkula pogrąża się w ciemności, a druga półkula jest oświetlona przez słońce.

Dalej Hiob w poetycki sposób opisuje moc Bożą, która może wstrząsnąć górami: „Kolumny niebieskie chwieją się i drżą przed jego groźbą. ” (Hiob 26:11). Następnie mówi, że morze także odzwierciedla Jego moc. „Swoją mocą dzieli morze, a swoją roztropnością uśmierza jego nawałnicę. ” (Hiob 26:12). Na koniec tą samą Bożą mocą zostaje przywrócone pogodne niebo - jak powiedziano w wersecie 13: „Od Jego tchnienia rozjaśnia się niebo. ” Rozproszywszy deszczowe chmury i odsłaniając błękitne niebo, Jego ręka - kontynuuje Hiob - „jego ręka przebiła giętkiego węża. ” Długi łańcuch ciemnych chmur rozciągający się na niebie niczym latający wąż znika pod dotykiem Boga. W tak poetyckim języku Hiob malowniczo i pozytywnie opisał nieco o mocy Bożej. Jak przejawia się ona w podziemiach, na ziemi, w morzu i na niebie.

Teraz, gdy dochodzi do sedna swojej wypowiedzi w wersecie 14, dokonuje całkowitego zwrotu z pozytywu na negatyw. I często bywa tak, że to co negatywne, lepiej opisuje jakąś prawdę, niż to, co pozytywne. I tak Hiob pokazuje, że nawet gdy wszystko, co można było powiedzieć o wielkości Boga, o naturze, zostało powiedziane, nadal widzimy jedynie słabe ślady tej nieskończonej mocy Boga. Spójrzmy, co teraz mówi Hiob: „Oto zaledwie zarys jego dróg, a tylko jak cichy szept jego słowa słyszymy! Lecz któż zrozumie grom wszechmocy jego? ” (Hiob 26:14). Co Hiob ma na myśli? A to, że wszystkie te widzialne cuda natury odsłaniają nam jedynie zarys mocy Bożej. „Jak mało o Nim słyszymy! ” Wszystko to wskazuje na niepojętą chwałę Boga. „Lecz któż zrozumie grom wszechmocy jego? ” Innymi słowy, jeśli cała natura wszechświata mówi nam tak mało o Jego mocy, to co by było, gdyby Jego grzmot był słyszalny z całą mocą. Kto jest w stanie to zrozumieć? Oczywiście nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie, ale widząc tę ​​cudowną moc Bożą, możemy pochylić głowy w uwielbieniu i razem z apostołem Pawłem zawołać: „O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki jego i nie wyśledzone drogi jego! Albowiem z niego i przez niego i ku niemu jest wszystko; jemu niech będzie chwała na wieki. Amen. ” (Rzym. 11:33,36).

I tak chciałbym porozmyślać nad tym krótkim, ale wymownym zdaniem: „Jak mało o Nim słyszymy! ” Oczywiście, jak już wspominałem, bezpośrednie wyjaśnienie tych słów nawiązuje do objawiania się Boga w przyrodzie. Ale to tylko część Jego dróg i tego, jak niewiele o Nim słyszeliśmy. Ale te słowa mają znacznie większą moc, gdy odwracamy się od natury, a zwracamy się do człowieka. Gdy patrzymy na naszą bezbożność, na zepsucie tego pokolenia, na bezprawie i anarchię współczesności, to czy słowa naszego tekstu nie są odpowiednie: „Jak mało o Nim słyszymy! ” Mówi się nam, że nasz wiek, to progresywny wiek, to era człowieka, on wkroczył w XXI wiek, dorósł i raz na zawsze odrzucił wszystko, co dziecinne, takie jak wiara w Boga i to, co nadprzyrodzone. Pyszny i dumny ze swoich osiągnięć naukowych i technicznych, on odrzucił Boga, mówiąc: odejdź, ustąp miejsca wszechmogącemu człowiekowi. Taki jest duch naszych czasów i znajduje on odzwierciedlenie we wszystkich sektorach naszego życia politycznego, gospodarczego, edukacyjnego, społecznego, a nawet religijnego. Ze wszystkich stron słyszymy to szalone wołanie: mniej Boga, więcej człowieka i jego praw. O, co za szaleństwo. Nie trzeba czekać nawet dziesięciolecia, żeby zobaczyć, jakie tragiczne konsekwencje będzie miała taka postawa wobec wiecznych wartości. Wystarczy teraz spojrzeć na nasz świat, aby przekonać się o szaleństwie takiego poglądu. Naszemu pokoleniu wierniejszych słów niż słowa Hioba nie trzeba - jak mało o Nim słyszymy.

Tak, ale słyszę, jak ktoś mówi: ale czego lepszego możemy oczekiwać od świata, który generalnie tkwi w źle. Ok, zostawmy ten świat i spójrzmy jak się mają sprawy z kościołem. Zakładamy, że przynajmniej tutaj sytuacja jest inna. Ale mówiąc tak zupełnie uczciwie i szczerze, czy znajdziemy tu wiele, co mówi o Nim, o Tym, którego imię nosi Kościół, czy znajdziemy wielką różnicę w stosunku do ducha tego świata. Oczywiście, tu się wyznaje wiarę w Boga, ale pytam: jak wiele o Nim słyszeliście? Słyszymy o wspaniałych budynkach, wspaniałych nabożeństwach, o zatłoczonych kongresach, o wspaniałej muzyce, ale sprawdźcie, a zobaczycie, jak mało słyszymy o Nim. Na tym polega tragedia naszej laodycejskiej epoki, nosimy imię Chrystusa i cały czas sam Chrystus stoi u drzwi Kościoła i puka, czekając, aż Mu otworzą drzwi. Zauważmy, że nawet nazwy naszych kościołów przyciągają więcej naszej uwagi, niż do Niego. My mówimy o tym czy tamtym kościele, o tym czy tamtym związku, zwracając uwagę na zarządzanie kościołem, jego dogmaty i rytuały, zamiast zwracać całą uwagę na Chrystusa Zbawiciela. Gdy wchodzimy do wnętrza jakiegoś kościoła, powiedzcie mi, co najczęściej słyszymy. Dużo mówi się o globalnym zjednoczeniu, o potrzebie zrozumienia ducha naszych czasów, o tym, jak się do siebie zbliżyć, a jednocześnie nie pokazuje się, że poszliśmy na ustępstwa z ateistami. Mówi się o działalności społecznej, o wojnie, o bombach atomowych, o jakimś pokoju, o którym doskonale wiemy, a który nie jest możliwy, o polityce itp. A wszystko to przykryte pięknymi zwrotami o Bogu, ale o Nim, o prawdziwej Ewangelii, o Chrystusie ukrzyżowanym, zmartwychwstałym i znów mającym przyjść, jak mało o Nim słyszymy. Co prawda, ​​w niektórych miejscach słyszy się o Bogu, ale na jedną wzmiankę o Chrystusie setki rozmów toczy się o czym innym. Jak by te rzeczy same w sobie nie były ważne, są one fałszywymi substytutami, jeśli zajmują miejsce Chrystusa. Oto całe zadanie wroga, aby odwrócić uwagę Kościoła Chrystusowego od jego głównego zadania - głoszenia światu o Chrystusie Zbawicielu i ostrzeganie grzeszników, aby uciekali przed nadciągającym gniewem.

Drodzy przyjaciele, zastanówmy się nad sobą: jakie są nasze relacje z Panem? Na czym się opieramy? Na cielesnych metodach dla osiągnięcia celu duchowego, czy na ramieniu Wszechmogącego. Czy jesteśmy zarażeni poglądem, że rzekomo jesteśmy bardziej duchowi dlatego, że nosimy taką a taką nazwę kościoła i z pogardą patrzymy na innego wierzącego tylko dlatego, że nie należy on do naszego społeczności?

A teraz przybliżmy się do istoty sprawy, spójrzmy każdy na siebie - ilu z nas znajdzie tych, którzy szukają pokoju Chrystusowego. Co oni widzą w nas? Czy widzą w nas Jezusa, czy nasz egoizm, upór, ciasnotę umysłową, niecierpliwość? Co oni słyszą? Czy słyszą głos Ducha Bożego, czy nasz głos niezadowolenia, sporów i osądzania? Czy ludzie opuszczają nas ze słowami: jak mało słyszeliśmy o Chrystusie? O, jakie to smutne.

Drodzy bracia i siostry, ten fizyczny świat i natura mogą ukazać jedynie część Jego dróg, ponieważ człowiek nieożywiony i nieodrodzony nie może odkryć nawet części Jego dróg, gdyż jest „umarły w upadkach i grzechach swoich. ” Dlatego pomyślcie, jaki wielki przywilej został nam dany - nam chrześcijanom. Jaka odpowiedzialność leży na nas - objawiać Boga ludziom poprzez słowa Chrystusa, poprzez dzieła Chrystusa i charakter Chrystusa? Tego właśnie oczekuje świat - ujrzenia Chrystusa Zbawiciela.                                                       Ostatnie słowa Chrystusa tu na ziemi brzmiały: „Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. I gdy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu. ” (Dzieje 1:8-9).

My po to otrzymaliśmy Ducha Świętego, abyśmy napełnieni Nim mogli ludziom powiedzieć: nie jakim to jestem utalentowanym człowiekiem, jakim duchowym, ale żeby ludzie widzieli w nas Jezusa. To właśnie wyjaśnia nam niepowstrzymany rozwój kościoła apostolskiego. Pierwsi chrześcijanie byli napełnieni Duchem Świętym. Swoim zachowaniem, słowami, życiem odzwierciedlali Jezusa Chrystusa. W czwartym rozdziale Dziejów Apostolskich czytamy o tym, jak Piotr i Jan po aresztowaniu, gdy stali przed Sanhedrynem, oni widząc ich odwagę i wiedząc, że to ludzie nieuczeni i prości, dziwili się; „poznali też, że oni byli z Jezusem. ” (Dzieje 4:13). W tym właśnie tkwił cały ich sekret. Oni mieli osobistą, bliską więź z Chrystusem i nic dziwnego, że ludzie widzieli w nich Jezusa Chrystusa. Apostoł Paweł pisze w 2 Liście do Koryntian, rozdziale 2, wersecie 14: „Lecz Bogu niech będą dzięki, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie i sprawia, że przez nas rozchodzi się wonność poznania Bożego po całej ziemi; zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni. ” (2Kor. 2:14-15).

Co to znaczy szerzyć wonność poznania Bożego? Aby być tym, kto szerzy woń poznania Chrystusa, trzeba spełnić trzy warunki. Po pierwsze, on musi narodzić się na nowo. To jest pierwsze i najważniejsze, bo jeśli nie jesteśmy się uczestnikami Bożej natury, jak możemy objawiać Boga ludziom. Drugi warunek dotyczy oczywiście tylko tych, którzy spełnili pierwszy warunek, a mianowicie całkowite zaparcie się siebie, jak powiedział Jan Chrzciciel: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym. ” (Jana 3:30). Czy jesteśmy na to gotowi? A trzeci warunek, ściśle związany z drugim, to dać pełną swobodę Duchowi Świętemu w naszym życiu. Duch Boży nie tylko chce w nas zamieszkać, ale chce wypełnić całą naszą istotę, aby mógł ukazać w nas Chrystusa. Sami tego nie możemy zrobić, ale możemy dać Mu swobodę działania w nas. Apostoł Paweł mówi: „My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem. ” (2Kor. 3:18). Dlatego w innym miejscu Paweł może powiedzieć: „z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie. ” (Fil. 2:12-13).

Drodzy przyjaciele, jesteśmy po to, aby ludzie mogli dowiedzieć się o Bogu. Co oni widzą w naszym życiu? Czy słyszą głos Boży, czy widzą w nas Chrystusa? Dlatego Pan nas postawił abyśmy „byli Jego świadkami. ” Taki jest cel naszego życia, aby poprzez nasze życie poświęcone Panu ludzie mogli poznać Boga. Sprawdźmy nasze serca przed Panem. Niech On nam objawi, dlaczego tak mało o Nim słyszymy. A gdy objawi nam całą prawdę o nas, wtedy z Bożą pomocą naprawimy wszystko, co jest złe i na nowo poświęcimy Mu całe życie, aby Pana można było widzieć, słyszeć i uwielbić we wszystkim.

A jeśli Ty, mój przyjacielu, nie stałeś się jeszcze uczestnikiem Bożej natury przez wiarę w Jezusa Chrystusa, to dzisiaj jest Twój dzień, dzień łaski, dzień Twojego zbawienia. Przyjdź do Chrystusa, a On uczyni Cię swoim dzieckiem. Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

Jak bardzo jest człowiek cenny u Boga.


 Naukowcy obliczyli, że ciało ludzkie pod względem pierwiastków z których się ono składa, jest warte bardzo niewiele. I ten wniosek odpowiada Słowu Bożemu, gdyż Bóg stworzył człowieka z prochu ziemi. Nawiasem mówiąc, bez wyjątku wszystkie elementy tworzące ludzkie ciało znajdujemy w skorupie naszego globu. Człowiek powstał z prochu ziemi, ale to nie wszystko. Bóg stworzył go na Swój obraz i podobieństwo, tchnął w niego tchnienie życia, obdarzył go umysłem, duszą, wolą i sercem zdolnym Go czcić.

My patrzymy na ludzi z naszego ludzkiego punktu widzenia, oceniamy człowieka po zewnętrznych oznakach, ale Pan patrzy na człowieka inaczej. On patrzy w serce. Bardzo często ludzie dla nas są społeczeństwem, klasą, tłumem, masami. Ale Bóg widzi nas inaczej. On każdego widzi indywidualnie. W każdym człowieku On widzi osobę, która jest wartościową w Jego oczach.

Dziś zastanowię się nad tym, czym jest człowiek z Bożego punktu widzenia, jak bardzo jest cenny u Boga. Przede wszystkim zastanowię się nad tym, jak Pan w Swojej wielkiej miłości akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Zastanówmy się więc, jak On działa poprzez oddzielnych ludzi i na koniec, wyciągnijmy wniosek: jaki wpływ to wszystko ma na nasze życie.

Pierwszym stwierdzeniem jest to, że dla Boga każda osoba ma ogromną wartość. Przede wszystkim widzimy wielką troskę Pana w stworzeniu i przemianie każdego człowieka. Spójrzmy na Psalm 139 wersety 13 i 14: „Bo Ty stworzyłeś nerki moje, Ukształtowałeś mnie w łonie matki mojej. Wysławiam cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś. Cudowne są dzieła twoje. ” Gdy pomyślimy, że Bóg stworzył miliardy ludzi, którzy żyli wcześniej i żyją teraz, jesteśmy przepełnieni podziwem dla Jego wielkości. Co więcej, Bóg posłał Swego Syna Jezusa Chrystusa, aby zbawił każdego, kto w Niego uwierzy. On nie chce, aby ludzie zginęli. Mówi o tym apostoł Piotr w swoim 2 Liście: „Pan okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania. ” (2Ptr. 3:9). Ceną zapłaconą za nas jest drogocenna krew Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Wtedy On nie tylko stworzył nas indywidualnie i zbawił, ale dziś Jezus Chrystus przygotowuje miejsce w niebie dla każdego, kto w Niego wierzy. O tym powiedziane jest w Ewangelii Jana, w rozdziale 14, w wersetach 2 i 3. Chrystus mówi: „W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli. ” To właśnie przygotowuje dla nas sam Jezus Chrystus.

Ponadto Pan pokazuje, jak On ceni człowieka, nieustannie troszcząc się o każdego z nas, już teraz, tu na Ziemi. Mówi nam nawet, żebyśmy nie martwili się o siebie, bo On sam zatroszczy się o nas. Jezus powiedział: „Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć?” (Mat. 6:26-27). Tak, nasz Bóg troszczy się o nas bardziej niż najbardziej kochający ojciec o swoje dzieci. W Ewangelii Mateusza w rozdziale 7, wersecie 11 Jezus mówi: „Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą. ” A w przypadku małych dzieci wyznaczył On nawet Swoich aniołów, aby się nimi opiekowali. Czytamy o tym w Ewangelii Mateusza w rozdziale 18, wersecie 10: „Baczcie, abyście nie gardzili żadnym z tych małych, bo powiadam wam, że aniołowie ich w niebie ustawicznie patrzą na oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. ” Tak Bóg troszczy się o każdą duszę ludzką.

Co więcej, ten miłujący Bóg, który uczynił dla nas wszystko, akceptuje nas i kocha nas takimi, jakimi jesteśmy. Dlaczego tak ważne jest, aby sobie to uświadomić? Po pierwsze dlatego, że pomaga to nam zaufać Mu całym sercem, kochać Go i wierzyć w każde Jego słowo. Często wydaje się nam, że sami możemy sobie poradzić w naszym chrześcijańskim życiu, gdy popełniamy błędy, grzeszymy, popadamy w rozpacz. Ale Pan obiecuje, że „jeśli wyznamy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. ” (1Jana 1:9). Czy wierzymy w to, co On tutaj mówi?

Ponadto często zapominamy, że w każdym wierzącym, oprócz jego nowo narodzonej natury, pozostaje także jego stara natura. Nasze własne „ja„ nieustannie nas kusi, ale Pan o tym wszystkim wie i rozumie. Pamiętajmy, co mówi nam Słowo Boże. „Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść. ” (1Kor. 10:13). Jego wyrozumiałość i zrozumienie pozwalają nam zaufać Mu, pokładać nadzieję w Nim. Bóg nie toleruje grzechu i nigdy nie zaakceptuje go w naszym życiu.

Tak, Bóg nie toleruje grzechu, ale jest wyrozumiały wobec nas grzeszników, a czy my potrafimy zaufać Panu nawet wtedy, gdy spotykają nas trudności i pokusy? Gdy całkowicie Mu zaufamy, odkryjemy, jakiego mamy wiernego i wspaniałego Boga. Dlatego ważne jest, abyśmy zrozumieli, że Bóg akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy. To pomoże nam poznać i zrozumieć samych siebie, jacy jesteśmy. Właściwe postrzeganie siebie nie oznacza jednak godzenia się ze swoimi niedostatkami, mówienie, że ​​już taki jestem i nic się nie da zmienić. Rzecz w tym byśmy uświadamiając to sobie, zrozumieli jak wiele dał nam Pan. Dziękujmy Bogu za naszą nieśmiertelną duszę, za wszystkie dary i zdolności, które posiadamy. Jednocześnie nie porównujmy swoich darów z darami innych ludzi. Takie porównywanie może prowadzić do smutnych rezultatów. Albo popadniemy w pychę, albo poddamy się zniechęceniu. Pan daje każdemu z nas Swoje dary, zdolności i chce, abyśmy je rozwijali. Każdy człowiek jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Musimy zaakceptować siebie i nie próbować być kimś innym. Wszystkich nas tak różnych, Pan przyjmuje i miłuje każdego z nas w naszej indywidualności.

Drodzy przyjaciele, Bóg złożył na nas wielką odpowiedzialność, powierzając nam wielkie zadanie - głoszenie Ewangelii wszelkiemu stworzeniu, nauczanie wszystkich narodów. Chrystus nie powierzył tego tylko tej grupie uczniów, nie, On wybiera każdego z nas osobiście. Zauważmy, że Pan pracuje poprzez poszczególne osoby. Spójrzmy na czym polega ta praca. Przede wszystkim należy podkreślić, że inicjatywa zawsze wychodzi od Boga, a nie od człowieka. Jezus Chrystus mówi o tym w Ewangelii Jana w rozdziale 15: „Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały. ” (Jana 15:16). W dalszej części tego samego wersetu czytamy, że powołał ich w określonym celu, a mianowicie by wydawali owoc. Owoc, który by trwał. Pan oczekuje tego owocu od każdego wierzącego.

Aby nieść ludziom Słowo Boże, aby przyprowadzić ludzi do Chrystusa, Pan nie posłał aniołów, posłał ludzi. Jakich ludzi? Tych, którzy chcą naśladować Chrystusa. Przypomnijmy słowa Chrystusa: „Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi. ” (Mat. 4:19). Wypełnianie zadania powierzonego przez Chrystusa jest zarówno pracą, jak i zaszczytem.

Czy rozumiesz drogi bracie i siostro, że te słowa Jezusa „pójdź za mną” odnoszą się również osobiście do Ciebie? Biblia jasno mówi, że ​​każdy naśladowca Chrystusa może przyprowadzać innych ludzi do Chrystusa. Historia dostarcza nam wielu przykładów tego, jak Bóg posługiwał się wybitnymi ludźmi, kaznodziejami, misjonarzami, a nawet szefami rządów, którzy przyprowadzali dusze do Chrystusa. Ale Pan kontynuuje Swoje dzieło głównie poprzez prostych ludzi, którzy Go miłują. Tak, ma On wiernych świadków na całym świecie.

Chciałbym przytoczyć jako przykład dwa miejsca, które podaje nam Biblia. Będą one przydatne podczas uważnego studiowania Biblii. Pierwszy przykład pochodzi z Izajasza, rozdział 60, werset 22. Mówi on tak: „Najmniejszy rozmnoży się tysiąckrotnie, a malutki - w naród potężny. Ja, Pan, dokonam tego rychło, w swoim czasie. ” Tak, Pan rozmnożył naród od człowieka, który sam w sobie był mały i słaby, ale w którym Chrystus stał się wielki. Od takiego człowieka naród rozrósł się w tysiące. On był narodem silnym. Inny werset z tej samej księgi proroka Izajasza, rozdział 43, werset 4 mówi: „Dlatego że jesteś w moich oczach drogi, cenny i Ja cię miłuję, więc daję ludzi za ciebie i narody za twoje życie.” Jakże cenny jest dla Boga każdy człowiek, który umierając może powiedzieć: oto na moje miejsce zostawiam ludzi, których przyprowadziłem do Chrystusa, oni będą nadal pozyskiwać ludzi dla Pana.

Jaki cel postawiłeś sobie w życiu, przyjacielu? Wydawać owoc w życiu innych ludzi. W samej rzeczy, co może być wspanialszego od tego, by nieść ludziom światło Ewangelii. Tak, ten werset mówi o ludziach, a nie tylko o jednej czy dwóch osobach. Oczywiście zaczyna się od jednego lub dwóch, ale Bóg ich rozmnoży i da cały naród, mnóstwo ludzi. Dlaczego On to robi? Zwróćmy uwagę, co mówi ten werset: „Dlatego że jesteś w moich oczach drogi, cenny i Ja cię miłuję. ” Oto powód. Bóg nie chce, aby Jego drogocenni ludzie żyli dla czegoś nieistotnego. On pragnie ich wykorzystać do Swojego wielkiego dzieła.

Jaki jest nasz stosunek do tego wezwania? Jak na nie odpowiemy? Myślę, że życie Abrahama będzie dla nas dobrym przykładem w tym względzie. Pan wybrał go, wezwał z dobrze zorganizowanego miasta, obiecał liczne potomstwo, a wszystko to w wieku 75 lat, gdy ludzie już spokojnie odpoczywają, nie myśląc o takich zdarzeniach. Zastanawiając się nad tym, jak Pan powołuje, prowadzi i posługuje się ludźmi, dostrzegam trzy momenty w życiu Abrahama, które ukazują jego oddanie Bożemu powołaniu. Przede wszystkim Abraham był posłuszny Bogu. W Liście do Hebrajczyków, rozdział 11, werset 8 jest napisane: „Przez wiarę usłuchał Abraham, gdy został powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie. ” Jak widzimy, on nie wdał się w dyskusję z Bogiem o tym, jak, co i dlaczego. On po prostu poszedł. Wielu chrześcijan ma tę właściwość: gdy słyszą wezwanie Pana, natychmiast odpowiadają na nie działaniem.

Po drugie, Abraham wierzył Bogu. Apostoł Paweł tak o nim mówi w rozdziale 4 swojego Listu do Rzymian: „nie zwątpił z niedowiarstwa w obietnicę Bożą, lecz wzmocniony wiarą dał chwałę Bogu, mając zupełną pewność, że cokolwiek On obiecał, ma moc i uczynić. ” (Rzym. 4:20-21).

Biblia uczy nas, że nasza wiara raduje Boga. Ale ktoś powie: ale moja wiara nie jest tak silna, nie jestem pewien, czy Pan będzie chciał się mną posłużyć. Otwórzmy Ewangelię Łukasza i przeczytajmy słowa Jezusa Chrystusa z rozdziału 17, werset 6: „Jeślibyście mieli wiarę jak ziarno gorczyczne, i rzeklibyście do tego figowca: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, usłuchałby was. ” Pamiętajmy o małych i słabych, z których wyłonił się silny naród. Podobnie jest z wiarą. Ona zaczyna się od małego kroku a tworzy wielkie dzieła.

Po trzecie, Abraham był cierpliwy. On umiał cierpliwie czekać. Paweł w Liście do Hebrajczyków w rozdziale 6 wzywa nas, „abyśmy nie byli ociężałymi, ale byli naśladowcami tych, którzy przez wiarę i cierpliwość dziedziczą obietnice. ” A w wersecie 15 jest napisane: „A tak Abraham, ponieważ czekał cierpliwie, otrzymał to, co było obiecane. ” (Hebr. 6:15). Abraham czekał 25 lat po tym, jak Pan obiecał dać mu pierworodnego. Miał sto lat, gdy Pan w końcu spełnił obietnicę o synu. Ale dlaczego w końcu? Przecież u Boga 1000 lat jest jak jeden dzień. Przez wszystkie te lata Bóg uczył Abrahama cierpliwości i wiary.

Co możemy powiedzieć o Abrahamie, co robił on przez te wszystkie lata? On ufał Bogu, czekał, modlił się, był posłuszny i wierzył. Tylko raz zabrakło mu cierpliwości i postąpił zgodnie ze swoim rozumowaniem. Wtedy to jedna z jego służebnic urodziła mu syna - Ismaela. Konsekwencje tej decyzji widzimy aż do naszych czasów. Na przykład dzisiaj na Bliskim Wschodzie potomkowie Izaaka i Ismaela walczą między sobą. Tak, czas wyznaczony przez Boga jest czasem najlepszym, o czym ​​możemy przeczytać u proroka Izajasza: „Ja, Pan, w stosownym czasie, rychło tego dokonam. ”

Gdy myślę o tym, jak bardzo Pan nas ceni, jakie wspaniałe możliwości i obietnice nam daje, zawsze pamiętam, że On Swoje obietnice zawsze spełnia. Mogą nam się one wydawać spóźnione, ale spełnione w stosownym czasie.

Jest jeszcze jedna rzecz, na którą chcę zwrócić uwagę w życiu Abrahama. Czy pamiętacie, że Pan obiecał Abrahamowi, że uczyni go wielkim narodem? Rozmnożę tak licznie potomstwo twoje jak gwiazdy na niebie i jak piasek na brzegu morza. (Ks.Rodz. 22:17). Ale Abraham otrzymał tylko jednego syna - Izaaka. W czym więc rzecz? Faktem jest, że Abraham stał się protoplastą wielkiego narodu przez jednego syna Izaaka. To właśnie oznacza nie ludzki, ale Boży punkt widzenia. My często nie widzimy dalej niż poza własnym nosem. Dla Boga nie ma nic ukrytego, On widzi cenność pojedynczego człowieka i poprzez tę osobę przewiduje i tworzy wydarzenia historyczne. Dlatego to co zaplanował Bóg i wyznaczony przez Niego czas jest niezmierzony do urzeczywistnienia tego, o czym człowiek może pomyśleć.

To samo widzimy w dziele i służbie Jezusa Chrystusa. Ile to czasu poświęcił On na przygotowanie zaledwie 12 uczniów. Prawie nigdy nie wychodził poza granice ziemi kananejskiej. Dlaczego? Czy nie chciał szerzyć swoich nauk na całym świecie? Oczywiście, że tego chciał. I dlatego poświęcił tyle czasu i wysiłku 12 uczniom. On znał każdego z tych 12 osób, wiedział, że nauczeni przez Niego będą mogli iść po całym świecie i nauczać innych. Posłał ich bowiem tak, jak sam został posłany przez Ojca.

Podsumowując, można stwierdzić, że Bóg przyjmuje nas takimi, jakimi jesteśmy. A jak bardzo cenni jesteśmy w Jego oczach? Widzieliśmy, jak On może się nami posłużyć i na przykładzie Abrahama sprawdziliśmy, jak powinniśmy odpowiedzieć na Boże wezwanie. Teraz pojawia się pytanie: jak to wszystko może wpłynąć na życie każdego z nas. Czy ja mogę osobiście w jakikolwiek sposób wpłynąć na ten świat? Wiele ludzi zadaje sobie to pytanie. Oni przypominają mi apostoła Piotra chodzącego po wodzie. Dlaczego? Jeśli patrzymy na siebie, zaczynamy tonąć, ale gdy nasz wzrok jest skierowany na Chrystusa, widzimy wielką moc i ogromne możliwości, jakie mamy w Chrystusie Jezusie. W Liście do Filipian Paweł mówi: „Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie. ” (Fil. 4:13). Pan dał nam nową naturę, dał nam swojego Ducha Świętego, „nie ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i zdrowego umysłu. ” (2Tym. 1:7). Z Bogiem możemy spodziewać się rzeczy wielkich, nieosiągalnych dla człowieka. Dawid mówi: „Bo w Tobie przełamię szyki i w mym prawdziwym Bogu przestąpię mury. ” (Ps. 18:30).

Jak możemy sobie z tym poradzić w praktyce? Przede wszystkim dziękujmy Panu za to, że nas stworzył takimi, jakimi jesteśmy, za dary, którymi nas obdarzył, za nasz charakter i naszą osobowość. Za wszystko, co mamy dziękujmy, prośmy Pana, aby pomógł nam nie porównywać się z innymi ludźmi, pomógł nam zrozumieć, że tym grzeszymy. Pomyślcie drodzy przyjaciele, jaka cudowna jest nasza przyszłość. W końcu Pan wybrał nas indywidualnie, aby użyć nas do Swoich celów. To jest Jego wola, Jego plan, Jego obietnica. On tylko czeka na naszą odpowiedź. Jak Mu odpowiesz, drogi przyjacielu? Niech Duch Święty pomoże Ci podjąć właściwą decyzję. Amen.

Paul Washer - Zrozumienie Bożej miłości.


0 komentarze

Posted in

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.