Czy spożywacie w sposób należyty Wieczerzę Pańską?
„Słyszę bowiem najpierw, że gdy się jako zbór schodzicie, powstają między wami podziały; i po części temu wierzę. Zresztą, muszą nawet być rozdwojenia między wami, aby wyszło na jaw, którzy wśród was są prawdziwymi chrześcijanami. Wy tedy, gdy się schodzicie w zborze, nie spożywacie w sposób należyty Wieczerzy Pańskiej; każdy bowiem zabiera się niezwłocznie do spożycia własnej wieczerzy i skutek jest taki, że jeden jest głodny a drugi pijany. Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam. " (1Kor. 11:18-22).
Słowo - kościół (ekklesia) oznacza zgromadzenie lub wspólnotę i w Nowym Testamencie nigdy nie było używane w odniesieniu do budynku lub miejsca spotkań, ale zawsze w odniesieniu do wierzących. Jest jasne, że kiedykolwiek i gdziekolwiek spotykali się korynccy chrześcijanie, nie mogło obejść się bez kłótni i sporów. Czy gdy idziecie do kościoła, to są między wami spory. Słowo podział (schism), z którego pochodzi nasze słowo - schizma, dosłownie oznacza coś, co jest odcięte lub oderwane, a w przenośni odnosi się do podziałów i nieporozumień. Oczywiście Koryntianie nie potrafili ze sobą zgodzić się i nie starali się sobie wzajemnie służyć. Zamiast dzielić się swoimi myślami i uczuciami podczas wspólnych wieczerzy i modlitw, oni spędzali czas na samolubnym zaspokajaniu swoich pożądliwości, na kłótniach i sporach. Ale Paweł chciał dać im „domniemanie niewinności" - być może dlatego, że podejrzewał, że niektóre doniesienia na ich temat mogły być przesadzone. Dlatego dodaje - i po części temu wierzę.
Jednak doniesieniom o Koryntianach uwierzyć było nie trudno. Paweł zaczął swój List od surowego skarcenia Koryntian za ich różnice zdań dotyczące przynależności do różnych społeczności (1Kor. 1:10-17, 3:1-3). I te nieporozumienia nieuchronnie kończyły się sporami. Co więcej, ci wierzący podzielili się także ze względu na ich status społeczny. Bogaci przynosili ze sobą swoją żywność i bez krępacji zjadali ją, zanim przyszli biedniejsi członkowie społeczności. Wyższa klasa wierzących w Koryncie była daleka od bycia „razem i wszystko wspólne", jak to było u pierwszych chrześcijan w Jerozolimie. (Dzieje 2:44). Im nawet było żal podzielić się pokarmem z mniej uprzywilejowanymi braćmi i siostrami. W tej społeczności każdy dbał tylko o siebie.
Pierwsze wezwanie Pawła do nich brzmiało tak: „Proszę was bracia, w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów, lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania. " (1Kor. 1:10). Ponieważ jesteście przedstawicielami Chrystusa, powinniście być jednomyślni, zespoleni jednością myśli i jednością zdania - mówi do nich Paweł. Ale Koryntianie byli cieleśni, światowi i egoistyczni, co było przyczyną konfliktów panujących między nimi. „I ja, bracia, nie mogłem mówić do was jako do duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie. " (1Kor. 3:1). Byli to ludzie, którzy „chodzili w ciele, a nie w Duchu„ i postępowali według swojej woli, a nie woli Boga.
Najgorszym złem w kościele jest podział, gdyż jest to jedna z pierwszych oznak duchowej niemocy. Jednym z pierwszych symptomów tego jest to, że wspólnota obumiera i zaczyna cofać się, często nawet zanim przejawi się to w postaci kompromisów w doktrynie lub stylu życia. Pojawiają się też różnice zdań wewnątrz społeczności. Ale Paweł doskonale zdawał sobie sprawę, że nie da się całkowicie uniknąć podziałów. Aż do powtórnego przyjścia Pana, zawsze będzie wśród pszenicy, kąkol i zawsze będą nieposłuszni wierzący. Bo między nami zawsze będą różnice zdań. „Bo muszą nawet być rozdwojenia między wami. " (1Kor. 11:19). Tak pisze Paweł.
Gdy Sanhedryn próbował zakazać Piotrowi i innym apostołom głoszenia Ewangelii, to oni powiedzieli: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. " (Dzieje 5:29). Tu słowo „trzeba" jest tłumaczone greckim słowem „dei". Jest ono często użyte w Nowym Testamencie, gdy mówi się o Bożej konieczności. Jezus używał tego terminu często w odniesieniu do niektórych wydarzeń przepowiedzianych przez Pismo Święte, w tym także, gdy mówił o Swoim ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu. (Mat. 24:6,26:54,Jana 3:14). Powiedział nawet: „Wprawdzie zgorszenia muszą przyjść, lecz biada człowiekowi, przez którego zgorszenie przychodzi. " (Mat. 18:7). W tym samym sensie Paweł używa tego terminu tutaj.
Paradoks polega na tym, że w kościele korynckim musiały istnieć rozdwojenia, aby wyszło na jaw, którzy wśród nich są prawdziwymi chrześcijanami. Przywiązanie do tego co światowe i cielesne, nieposłuszeństwo tych, którzy wywoływali nieporozumienia i spory, ukazywały w jasnym świetle miłość, duszewną harmonię i duchowość wypróbowanych. Greckie słowo „dokimoi„ oznacza wypróbowani, doświadczeni, to są ci którzy przeszli próby, znieśli je i są prawdziwymi chrześcijanami. Termin ten był używany również w odniesieniu do metali szlachetnych, które są hartowane w ogniu i sprawdzane pod względem czystości.
Rozdwojenia w kościele, jakkolwiek mogły być same w sobie bezbożne i grzeszne, niemniej jednak zostały użyte przez Pana dla Jego własnych celów, aby udowodnić wierność i godność oddanych Mu świętych. Na tle kłótni i niezgody wyróżniali się oni, jak czyste złoto na tle skamieliny. To pomagało przejawiać się dobru. Zamieszanie i kłopoty w kościele tworzą sytuację, w której może przejawić się prawdziwa duchowa siła, mądrość i umiejętność przewodzenia. Tesaloniczanom Paweł mówił o „dedokimasmetha" - wypróbowanych, tych, których Bóg uznał za godnych, aby powierzyć im Ewangelię. (1Tes. 2:4).
W każdej wspólnocie wierzących Bóg ma Swoich wypróbowanych ludzi, którym powierza pracę w Swoim Kościele. Szczególnie niesprzyjające okoliczności lub trudności sprawiają, że pojawiają się tacy utalentowani ludzie i tylko takim wypróbowanym i sprawdzonym świętym Kościół może powierzyć przewodzenie. Ci przewodnicy i nauczyciele, którzy porzucają swoją służbę lub pracują bezproduktywnie, w większości przypadków nie radzą sobie z posługą, ponieważ nie są doświadczeni i wypróbowani w dziele pracy dla Boga. „Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują. " - mówi Jakub. (Jak. 1:12).
Niezgoda i brak jedności nie tylko podważają jedność Kościoła, one są dla niego destrukcyjne. Początkowo różnice mogą pomóc wyłonić silnych duchowych przewodników, ale jeśli pozostawić ich bezkarnymi, nie rzucając im wezwania, oni będą podważać jedność społeczności chrześcijańskiej, w związku z tym nie należy ich tolerować. Paweł pisał do Tytusa „człowieka, który wywołuje odszczepieństwo, po pierwszym i drugim upomnieniu unikaj, wiedząc, że jest on przewrotny i grzeszy, i sam na siebie wyrok wydaje. " (Tyt. 3:10-11). Już sam fakt, że człowiek dąży do podziałów i frakcyjności, udowadnia, że jest on cielesny i niezdolny do bycia częścią wspólnoty chrześcijańskiej. Trzeba, aby tradycje pozostawały, ale nie ma potrzeby ich tolerować i pozwalać aby niszczyły kościół.
To zło najbardziej widoczne było podczas spożywania Wieczerzy Pańskiej. Greckie słowo „deipnon" - (wieczerza) było słowem oznaczającym wieczorny posiłek, kolację. Dodanie słowa - Pańskiej, nadaje temu określeniu szczególne i ważne znaczenie. To była prawdziwa uczta, gdy kościół zbierał się by spożyć „wieczerzę miłości" - chleb, a następnie kielich wina na pamiątkę Wieczerzy Pańskiej. Paweł jednak upomina kościół w Koryncie mówiąc im: „gdy się schodzicie w zborze, nie spożywacie w sposób należyty Wieczerzy Pańskiej. " (1Kor. 11:20). Nadużycia przyćmiły Boży cel i naruszyły Jego świętość. Kłótliwi członkowie kościoła w Koryncie tak zwiedli na manowce całą społeczność, że spożywanie Wieczerzy stało się kpiną. W istocie to, co obchodzili Koryntianie, nie było już spożywaniem Wieczerzy Pańskiej. Nie było już wystarczających podstaw, by wierzyć, że to, co obchodzili, było poświęcone Panu. Mieli rytuał, ceremonię religijną, ale nie stała za nią rzeczywistość. Wieczerza miała formę, ale nie było w niej żadnej treści.
W istocie Paweł powiedział im następujące słowa: Być może i przełamujecie jakiś chleb, podajecie sobie kielich wina i cytujecie przy tym niektóre słowa Jezusa - ale to, co robicie, nie ma nic wspólnego z tym, co ustanowił Pan. Chrystus w tym nie ma żadnego udziału. „Każdy bowiem zabiera się niezwłocznie do spożycia własnej wieczerzy i skutek jest taki, że jeden jest głodny a drugi pijany. " (1Kor. 11:21). Ci z wierzących, którzy byli biedni, przychodzili na wieczerzę, oczekując, że bogaci wierzący podzielą się z nimi przyniesionym jedzeniem, ale wychodzili z tej wieczerzy głodni, zarówno fizycznie, jak i duchowo. Ci ludzie naśmiewali się z Wieczerzy Pańskiej, a jej celem było zjednoczenie tych, którzy należeli do Chrystusa i wniesienie pośród nich pokoju i harmonii w czasie, gdy wspominali ofiarę, jaką Pan złożył dla jedności. „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? Ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowimy jedno ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba. " (1Kor. 10:16-17).
Oczywiście zmartwiony, jakby starając się znaleźć rozsądne wytłumaczenie tego zachowania, Paweł pyta ich: „Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają? " (1Kor. 11:22). Jeśli mieli zamiar zadowolić swój egoizm, to czy nie mogli tego czynić w domu? A może naprawdę próbowali zniszczyć bliskie relacje między wierzącymi swoim rażącym lekceważeniem Kościoła Bożego? Albo tak lekceważyli swoich biednych braci i siostry w Chrystusie, że celowo postawili ich w niezręcznej sytuacji? Niezależnie od przyczyny ich zachowania, ci wierzący nie mogli usprawiedliwiać szkody, jaką wyrządzali Kościołowi. Jeśli nie ma możliwości okazać miłości, to po co organizować uczty miłości?
Paweł ponownie mówi, że nie ma nic do powiedzenia w ich
obronie. Co mogę powiedzieć? „Czy mam was pochwalić? " - mówi im. Ode mnie
nie dostaniecie żadnej pochwały.
Chrześcijańskie uczucia i motywy postępowania muszą być zawsze czyste. Gdy wierni
gromadzą się przy stole Pańskim, dzieląc między sobą chleb Jego ciała i pijąc
kielich Jego krwi, jest absolutnie konieczne, aby
pozostawili za sobą wszelki grzech, wszelką gorycz, wszelkie rasistowskie
uprzedzenia, wszelką dumę klasową, wszelkie poczucie wyższości, podczas
Wieczerzy Pańskiej. Wszystko to rażąco profanuje to święte i cudowne
postanowienie Boże, mające na celu zjednoczenie tych, którzy
w nim uczestniczą. Amen.