Światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Jako podstawę dzisiejszego rozważania wezmę jeden mały werset z 1 rozdziału Ewangelii Jana. Mówi on tak: „A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła. „ (Jana 1:5). Zwróćmy uwagę, jak na przestrzeni wieków, począwszy od samego początku stworzenia świata, ciemność próbowała przemóc światłość, tzn. zawładnąć ją. Zaraz po tym, jak przeczytamy w Biblii, że „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię„ , to mówi się: „ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią. ” (1Moj. 1:1-2). Istnieją różne teorie na temat tego wersetu 2 Biblii, a jedna z nich mówi, że przyczyną tego chaosu i ciemności, o którym tutaj mówi się, był upadek anioła Lucyfera - diabła. Ale bez względu na to, jak to będzie interpretowane, obecność światłości powinna wykluczać jakąkolwiek ciemność: fizyczną, duchową czy umysłową. „Bóg jest światłością i nie ma w nim żadnej ciemności. „ (1Jana 1:5).
Nie bez znaczenia jest to, że od razu w wersecie 3 Księgi Rodzaju czytamy: „I rzekł Bóg: Niech stanie się światłość. I stała się światłość. „ To są pierwsze wypowiedziane przez Boga słowa - "Niech stanie się światłość. „ Ciemność nie ogarnęła światłości. Gdy Bóg wypowiedział te słowa - pojawiła się światłość i ciemność musiała zniknąć. Jednak władze, autorytety i władcy tego świata, nigdy nie przestali czynić wszystkiego, co możliwe, aby przemóc tę światłość. Ale Bóg miał swoich świadków, swoje świeczniki, które świeciły w najciemniejszych okresach historii ludzkości.
Zwróćmy uwagę, że celem diabła jest za wszelka cenę zawładnąć światłością, tj. zniszczyć ród, przez który Chrystus - światło prawdy miał przyjść na ten świat. Jego pierwszą próbę widzimy w zabójstwie Abla przez jego brata Kaina. Ale ponosząc porażkę w tym zabójstwie, wąż - diabeł próbuje poprzez upadek moralny przedpotopowego człowieka zniszczyć go gniewem Bożym. Tak, książę tego świata zdołał owładnąć cały świat i zamienić go w królestwo ciemności. Był to jeden z najstraszniejszych zamiarów diabła - węża przeciwko światłości Bożej. On wie, że Święty Bóg musi osądzić grzech i rzeczywiście Bóg przez potop zniszczył cały rodzaj ludzki za wyjątkiem jednego człowieka i jego rodziny.
Bóg znalazł człowieka, którego ciemność nie była w stanie ogarnąć. Noe i jego rodzina zachowali swoje świadectwo. „Przez wiarę Noe, ostrzeżony przez Boga o tym, czego jeszcze nie widziano, kierowany bojaźnią zbudował arkę, aby ocalić swój dom. Przez nią też potępił świat i stał się dziedzicem sprawiedliwości, która jest z wiary. „ (Hebr. 11:7). Diabeł myślał, że udało mu się zgasić tę światłość, gdy włożył do serca Kaina, by zabić świadka światłości - Abla, ale Ewa urodziła innego syna o imieniu Set i Bóg umieścił drugiego człowieka w miejsce Abla. A Set spłodził Enosza i jest powiedziane: „Wtedy zaczęto wzywać imienia Pana. „ (1Moj. 4:26). I tak, aż do pojawienia się Jezusa Chrystusa - prawdziwej światłości, wróg diabeł próbuje zgasić Bożą światłość, niszcząc tych, którzy ją nieśli.
Bóg wybrał naród izraelski w okresie starotestamentowym, aby niósł Jego światłość. Ile razy wydawało się, że oto ostatni promień Boży zgaśnie i wróg zdoła go przemóc, ale Bóg nie pozwolił zgasnąć swojemu świecznikowi. Spójrzmy, jak diabeł próbował zniszczyć tę światłość przez faraona. Pałający piekielną obsesją i nienawiścią do synów Jakuba, widząc, że przez nich ma się objawiać światłość świata, faraon nakazuje uśmiercić wszystkie dzieci płci męskiej do lat dwóch, które narodziły się u Izraelitów. Ale i tym razem Bóg zniszczył zamiary diabła i ciemność nie przemogła światłości. Na przestrzeni kilkuset lat w ziemi obiecanej diabeł nadal ponawiał próby, próbując zagasić tę Bożą światłość.
Można by przytoczyć wiele takich przykładów, gdy diabeł próbował zniszczyć świadectwo o nadchodzącej światłości. Jednym z nich jest przesiedlenie całego narodu izraelskiego do Babilonu. Przez niewolę szatan próbował zniszczyć najpierw Izrael, a później Judę, rozpraszając ich wśród pogan, mieszając ich z innymi narodami, aby utracili godność i powagę ludu Bożego. Ta asymilacja z innymi narodami była niczym innym, jak ludobójstwem i gdyby diabłu udało się to uczynić, wówczas linia rodowa prawdziwej światłości - Jezusa Chrystusa zostałaby zniszczona.
Ale być może o najbardziej szalonej próbie diabła, by zawładnąć światłością w okresie starotestamentowym, czytamy w Księdze Estery. Przypomnijmy tę historię. Tutaj diabeł stara się zniszczyć nie tylko kilka osób, czy nawet część ludzi, ale cały naród dekretem jednego człowieka. Pewien Żyd imieniem Mordochaj popadł w niełaskę w oczach Hamana, którego pogański król Aswerus wywyższył ponad wszystkich książąt perskich, tak iż wszyscy oddawali mu pokłon, za jednym wyjątkiem. Mordochaj odmówił pokłonu, ponieważ zawierzył Bogu i zgodnie ze swoją obietnicą nie mógł tego uczynić. I tu diabeł znalazł swoją okazję. Haman napełniony piekielną nienawiścią do Mordochaja postanowił zemścić się na tym Żydzie, przez wyniszczenie całego narodu izraelskiego. Podstępem udało mu się przekonać króla do podpisania dekretu, aby w wyznaczonym dniu zginął każdy Żyd w całym kraju. Ale nawet w tej sytuacji Bóg miał swój świecznik - żydowską dziewczynę imieniem Estera, która znalazła przychylność w oczach króla Aswerusa. Nikt nie znał jej narodowości na dworze królewskim i tego, że była krewną Mordochaja. A gdy wydano dekret i zarządzenie o masowym wytraceniu Żydów, Mordochaj udaje się do Estery i mówi: „Jeśli ty w takim czasie będziesz milczeć, ratunek i ocalenie dla Żydów przyjdą skądinąd, lecz ty i dom twego ojca zginiecie. Kto zaś wie, czy godności królewskiej nie osiągnęłaś właśnie na taki czas, jak obecny? „ (Est. 4:1). Tym razem szatan również poniósł fiasko. Zamiast wytracenia Żydów, Haman, autor tego diabolicznego planu, sam został powieszony na tej samej szubienicy, którą przygotował dla Mordochaja. I tu diabeł był bliski dokończenia swojego podstępnego planu - zgaszenia światłości Bożej, ale jego zamysł nie powiódł się. Plemię Judy wyszło bez szwanku z niewoli babilońskiej. Z tego plemienia miał narodzić się Jezus Chrystus - prawdziwa światłość. Tak, Bóg zawsze miał swoich świadków, swoje świeczniki, aż do pojawienia się światłości prawdziwej i wiecznej - Pana Jezusa Chrystusa.
Ostatnim, który przyszedł zaświadczyć o światłości w okresie starotestamentowym był Jan Chrzciciel. Przyszedł on, aby dać świadectwo prawdzie, jak czytamy w Ewangelii Jana. Jak cudownie powiedział o nim sam Pan Jezus Chrystus. Mówi o Janie: „On był światłem gorejącym i świecącym...„ (Jana 5:35). Ale nigdy nie zapominajmy, że światło, które oni nieśli i o którym świadczyli, nie było ich światłem. Oni otrzymali je od Tego, o Którym świadczyli, od Tego, Który mógł powiedzieć: „Ja jestem światłością świata. „ (Jana 8:12). Tylko On jest prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka, który przychodzi na ten świat. Dlatego ciemność nie była w stanie ogarnąć, pokonać i przyćmić tej cudownej światłości. W każdym wierzącym, który niósł tę światłość mieszkał Duch Jezusa Chrystusa. Oni mieli to świadectwo Jezusa, a świadectwem Jezusa, jak mówi Słowo Boże „jest Duch proroctwa. „ (Obj. 19:10). Ten Duch zwiastował o cierpieniach Chrystusa i Jego przyszłej chwale. Oni widzieli dzień Chrystusowy i głosili o nim, o tym, jaka chwała czeka wszystkich tych, którzy wiarą przyjmą Go. Kochani, „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. „ (1Kor. 2:9). Mówi się bowiem, że miasto zstępujące z nieba od Boga „nie potrzebuje ani słońca ani księżyca, aby mu świeciły; oświetla je bowiem chwała Boża, a lampą jego jest Baranek. „ (Obj. 21:23). Chwał Mu na wieki!
Kończąc dzisiejszą rozważanie chciałbym wspomnieć o jeszcze jednej prawdzie. Zwróćmy proszę uwagę na pierwszy czasownik tekstu: „a światłość świeci w ciemności... „ (Jana 1:5). Nie mówi się, że świeciło, ale że świeci. Oznacza to, że zawsze świeciło i zawsze będzie świecić. Nigdy nie przestało świecić i nigdy nie przestanie, ponieważ ta światłość jest wieczna. Gdy Chrystus był na Ziemi, powiedział: „Dopóki jestem na świecie, jestem światłością świata. „ (Jana 9:5). A gdy zwrócił się do tych, którzy poszli za Nim, rzekł im: „Wy jesteście światłością świata. „ (Mat. 5:14). My nie możemy świecić, jak świetliki, tj. swoim własnym światłem, ale jak Jan Chrzciciel, o którym Chrystus powiedział, że był świecącą lampą. Czy zauważyliście - On był płonącą i świecącą lampą. Lampa nie wytwarza własnego światła. Podobnie i my, jak pięć rozumnych panien, musimy zawsze być zaopatrzeni w oliwę, a oliwa zawsze mówi o żyjącym w nas Duchu Świętym. Chrystus powiedział: „weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami (światłem) w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. " (Dzieje 1:8).
Kochani, czy świat widzi w nas Chrystusa? Czy my jesteśmy lampami Chrystusa? Sami ludzie nie znajdą Go dzisiaj na tym świecie. Ujrzą Chrystusa tylko wtedy, gdy my Go będziemy odzwierciedlać. Im bardziej On jest naszą światłością, tym jaśniejszy i wyraźniejszy będzie Jego obraz w nas. Czy Jezus jest Twoją światłością przyjacielu? Sprawdź siebie. Światłość zawsze rozprasza ciemność. Jeśli Chrystus będzie Twoją światłością, to ludzie widząc Go w Tobie, będą wychwalać naszego Ojca w niebie. Słowo Boże mówi: „Kto mówi, że jest w światłości, a brata swojego nienawidzi, w ciemności jest nadal… i chodzi w ciemności, i nie wie, dokąd idzie, bo ciemność zaślepiła jego oczy. „ (1Jana 2:9,11). „Miłujmy się wzajemnie, gdyż miłość jest z Boga i każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. „ (1Jana 4:7). Mój przyjacielu, czy masz tę miłość Bożą? Czy chodzisz w Jego światłości? Czy Twoja lampa pali się Jego światłem? Wiedz, że „jeśli nie masz Syna, to nie jesteś Jego. „ Ale niech będą Mu dzięki za Jego niewysłowioną miłość. On przyjmie każdego, kto dzisiaj do Niego przychodzi. Przyjdź teraz, a będziesz zbawiony. Niech Duch Boży pomoże Ci uczynić to teraz. Amen.