RSS

Nawróć się, służ i oczekuj.


Kościół w Tesalonikach stał się kościołem wyjątkowym w pierwszej epoce historii chrześcijaństwa. Czy Paweł, Sylas i Tymoteusz, którzy jako pierwsi głosili Ewangelię w Tesalonikach, mogli sobie wyobrazić ogromne skutki ich krótkiego pobytu w tym mieście? Po trzytygodniowym przebywaniu tam oni mieli opuścić miasto, a wierzący, którzy właśnie nawrócili się do Pana, zostali poddani strasznym prześladowaniom. Ale jak widzimy z historii Kościoła, on zawsze wzmacniał się i rozwijał się podczas prześladowań. Można bez wątpienia powiedzieć, że popularność Kościoła zniesławia go, a prześladowania oczyszczają i wzmacniają.

Kościół w Tesalonikach stał się kościołem wzorowym i przykładowym, jak powiedziane jest „nie tylko w Macedonii i w Achai, ale też na każdym miejscu. ” (1Tes. 1:8). Kościół w Tesalonikach rodził się przy wielu cierpieniach, tym niemniej jednak z radością Ducha Świętego przyjął na siebie to pohańbienie. Tak, prześladowany kościół w Tesalonikach Pan nagrodził swoją radością za wyrządzone mu zniewagi. W ten sposób młody kościół Macedonii stał się świetlanym przykładem dla Kościoła Chrystusowego przez te prawie 2000 lat.

Apostoł Paweł w swoim pierwszym Liście do nich, w rozdziale 1, wersecie 8, użył słowa, które w Nowym Testamencie zostało użyte tylko trzy razy. To słowo brzmi - „rozeszło się„. Ono przedstawia oczywisty i szeroko rozpowszechniony obraz wpływu i świadectwa Tesaloniczan. Paweł mówi: „Od was bowiem rozeszło się Słowo Pańskie. ” To wyrażenie – rozeszło się, najlepiej przedstawia i opisuje działanie trąbki muzycznej. Można powiedzieć, że u nich tak mocno zabrzmiał głos trąbki, że dźwięk jej rozniósł się daleko poza granice ich kraju. Ten dźwięk był tak wyraźny, tak głośny, przenikliwy, melodyjny, przebudzający i pełen życia, czyli ich ewangelii, że Paweł był zmuszony im powiedzieć, że nie ma już nic do dodania, wszystko już zostało przez nich powiedziane.

Co sprawiło, że ich głoszenie było tak mocne i efektywne. Powód tej skuteczności był dwojaki: ich świadectwo i ich przykład życia. Przede wszystkim zauważmy, że od nich rozeszło się Słowo Pana. Od samego początku, oni przyjąwszy czyste, niezafałszowane Słowo Boże, nieśli to życiodajne Słowo nie tylko w swoim okręgu, ale także do najodleglejszych regionów, aby Ewangelia stała się za ich pośrednictwem poznana w każdym miejscu.

Ale dobra nowina dźwięczała nie mniej potężnie przez ich przykładne życie. Przez to wyraźnie widać, że ten dźwięk, który niósł się tak daleko, miał podwójną moc. Nie mniej donośnie brzmiał chrześcijański przykład ich nowego życia w Chrystusie.

Tak, Kościół powinien być tą potężną trąbą Bożą. Pamiętajmy, że jedynym sposobem, dzięki któremu głos Boży będzie słyszalny w naszym grzesznym świecie, jest Kościół Chrystusowy. Ewangelia, dobra nowina musi być głoszona ustami ludzkimi, aby dotarła do uszu grzeszników. „Wy jesteście moimi świadkami” - mówi Pan. Dlatego nie milczmy, drodzy przyjaciele, ale głośmy całemu światu, jak Bóg nas umiłował.

Przy tym ten dźwięk trąbki powinien być jasny i wyraźny. W nim nie może być najmniejszego wahania, niezdecydowania i niepewności. Wtedy dźwięk ten powinien być przeszywający i stały, bez przerywników.

Ale pomimo tego, samo nasze życie powinno być listem Chrystusowym, napisanym nie atramentem, ale Duchem Boga żywego, czytanym przez wszystkich. Z kontekstu dowiemy się, że świadectwo tych wierzących w Tesalonikach, ich zachowanie i przykładne życie brzmiały nie gorzej niż ich ustne świadectwa. Nie zapominajmy nigdy, że „na ustach dwóch lub trzech świadków będzie utwierdzone każde słowo. ” (2Kor. 13:1). Potrzebny jest do tego świadczący słowo i świadek będący przykładem.

Paweł wspomina w swoim Liście o ich dziele wiary, trudzie miłości, wytrwałości w nadziei w Panu Jezusie Chrystusie, o tym, jak oni przyjęli Słowo w wielkim uciśnieniu z radością Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania pomimo wielu smutków, o ich wierze w Boga, jak nawrócili się od bałwanów do Boga, aby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu. Tak, oni nie tylko mówili o swoim chrześcijaństwie i to czynili, ale swoim życiowym przykładem potwierdzali swoje świadectwo.

Teraz z Bożą pomocą chciałbym przyjrzeć się bliżej wersetom 9 i 10, z 1 rozdziału, 1 Listu do Tesaloniczan, które mówią: „Ponieważ oni sami oznajmują o was, jakie było przyjście nasze do was i jakoście się nawrócili do Boga od bałwanów, abyście służyli Bogu żywemu i prawdziwemu, I oczekiwali Syna jego z niebios, którego wzbudził od umarłych, to jest Jezusa, który nas wyrwał od gniewu przyszłego. ” To, co Paweł, Sylas i Tymoteusz usłyszeli od ludzi, którzy spotykali się z wierzącymi z Tesalonik, dotyczyło tego, jakie wejście mieli oni, czyli Paweł, Sylas i Tymoteusz do Tesaloniczan i jak oni nawrócili się do Boga.

Z tym działaniem dobrej nowiny w naszym tekście wiążą się trzy czasowniki. Jeden, tj. pierwszy czasownik odnosi się do czasu przeszłego, drugi do teraźniejszości, a trzeci do czasu przyszłego. Te trzy czasowniki znajdziemy w pierwszej części tego rozdziału, gdzie Paweł mówi o ich dziele wiary, trudzie miłości i wytrwałości w nadziei pokładanej w Panu. Paweł opisuje je i wyjaśnia w tekście w wersetach 9 i 10.

Zwróćmy uwagę, jak zaczyna się chrześcijańskie życie. „Nawróciliście się do Boga od bałwanów” - to pierwszy czasownik w czasie przeszłym. Tak jak życie fizyczne ma swój początek, tak musi nadejść moment, w którym człowiek rodzi się duchowo, do nowego życia wiecznego. Jeśli Ty przyjacielu, nie przeżyłeś tego narodzenia na nowo, to jestem zobowiązany powiedzieć Ci, że jesteś na drodze do zguby, a potem wiecznego zatracenia. Nie myśl, że religia Cię zbawi. Możesz być człowiekiem bardzo religijnym i jednocześnie zgubionym grzesznikiem. Czy nawróciłeś się do Boga od martwych bożków, czy przeżyłeś to nawrócenie, czy był taki moment w Twoim życiu, gdy narodziłeś się na nowo z Boga.

Zauważmy, że w tekście jest napisane: „nawróciliście się”. Bez tego nawrócenia zbawienie jest niemożliwe. Nawrócenie - oznacza pełny zwrot w życiu. Pan dał apostołowi Pawłowi polecenie - otwarcie oczu pogan, aby „odwrócili się od ciemności do światłości i od władzy szatana do Boga. ” (Dzieje 26:17). Nawrócenie oznacza wykonanie pełnego zwrotu i pójście w przeciwnym kierunku. „Byliście bowiem zbłąkani jak owce, (nie mające pasterza) lecz teraz nawróciliście się do Pasterza i stróża dusz waszych. ” (1Ptr. 2:25). Nawróciliście się do Boga od martwych bożków. To było dzieło wiary Tesaloniczan, o którym wspomina apostoł Paweł w wersecie 3 swojego pierwszego Listu. Przez ten akt wiary oni stali się dziećmi Bożymi.

Gdy zapytano naszego Pana: „Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże? ”, to jak im odpowiedział Jezus. „To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał ” - mówi Chrystus. (Jana 6:28-29). To jest pierwszy akt wiary, to jest dzieło wiary. „Nawróciliście się do Boga od bożków” - to było ich dzieło wiary.

Ale ktoś powie: ja nie jestem jakimś bałwochwalcą, nie jestem poganinem. Pozwól przyjacielu, że wskażę na dwa fragmenty Pisma Świętego. W 1 Liście do Koryntian Paweł mówi wierzącym w Koryncie: „Wiecie, że gdy byliście poganami, do niemych bożków, jak was wiedziono, daliście się prowadzić. ” (1Kor. 12:2). Tak było, ale oni odwrócili się od tych niemych bożków. Tak, to prawda, ale spójrzmy na drugie miejsce w Piśmie. Tutaj apostoł Jan zwraca się do już nawróconych dzieci Bożych. „Dziateczki! strzeżcie się bałwanów. ” (1Jana 5:21). Oznacza to, że nawet u wierzących mogą być bożki. Bożkiem może być nasza praca, pieniądze, dom, sport. Wszystko, co zajmuje miejsce Jezusa Chrystusa w naszym sercu, jest bożkiem. Każdy, kto nie stawia Jezusa Chrystusa na pierwszym miejscu, jest bałwochwalcą. Drodzy przyjaciele, albo Chrystus to nasz Zbawiciel i Pan, albo On jest nikim. Chrystus nigdy nie zgodzi się być jedynie Zbawicielem, On musi być także Władcą w naszym życiu.

Zauważmy, w jakiej kolejności to się dzieje. „Nawróciliście się do Boga od bożków. ” Nie jest powiedziane, że odwróciliście się od bożków do Boga. Nie, najpierw należy nawrócić się do Boga, wtedy bożki same znikną. Człowiek myśli, że musi najpierw przezwyciężyć ten czy inny grzech, porzucić ten czy inny nawyk, a wtedy jest godny nawrócić się do Boga. Nie, nawróćmy się najpierw do Boga, a On da nam zwycięstwo nad wszystkimi naszymi bożkami, grzechami i wszelkimi złymi nawykami.

Teraz zwróćmy uwagę na czasownik odnoszący się do czasu teraźniejszego. „Nawróciliście się do Boga od bałwanów, abyście służyli Bogu żywemu i prawdziwemu. ” To było dzieło wiary Tesaloniczan, o którym Paweł wspomina w wersecie 3. Ta służba Bogu żywemu, ten trud miłości powinien charakteryzować nasze chrześcijańskie życie. Jesteśmy zbawieni po to, aby służyć naszemu Bogu. Pan nie zbawił nas tylko po to, abyśmy mogli nazywać się chrześcijanami, lecz zbawił nas, abyśmy szli i przynosili dla Niego owoce naszej posługi. Służymy Bogu nie po to, aby odwdzięczyć się za zbawienie, które nam darował. Nie, naszym obowiązkiem jest kochać Tego, który tak nas umiłował, że dał za nasze zbawienie to, co miał najdroższego - Syna Swojego Jednorodzonego. Służmy Bogu z wielką miłością, ponieważ, jak powiedziano „miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany. ” (Rzym. 5:5). Dlatego możemy powiedzieć za Jozuem: „Ja i dom mój będziemy służyć Panu. ” (Joz. 24:15).

Dalej apostoł Paweł używa trzeciego czasownika odnoszącego się do czasu przyszłego. „Nawróciliście się do Boga od bałwanów, abyście służyli Bogu żywemu i prawdziwemu, i oczekiwali Syna jego z niebios. ” Tak, to jest nowym pragnieniem odrodzonego dziecka Bożego. Czekamy na przyjście Pana Jezusa Chrystusa z nieba. On sam powiedział: „Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli. ” (Jana 14:2-3). Naszą nadzieją jest pojawienie się w chwale naszego wielkiego Boga i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.

Przyjacielu, czy masz taką nadzieję? Czy raduje Cię możliwość Jego przyjścia w każdej chwili? Czy jesteś gotowy na spotkanie ze swoim Bogiem? Jeśli nie, to teraz padnij na kolana i nawróć się do Boga żywego i prawdziwego. To będzie Twoje dzieło wiary. Bóg miłosierdzia i miłości zbawi Cię, gdy tylko usłyszy Twoje wołanie. A gdy tylko staniesz się dzieckiem Bożym, wtedy w swoim sercu odkryjesz miłość do przyjścia Twojego Zbawiciela. Niech sam Pan Ci w tym dopomoże. Amen.

Czas myśleć duchowo.


Co jest najcenniejszą rzeczą, jaką posiada człowiek, a jednocześnie co on najbardziej zaniedbuje? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym pytaniem przyjacielu? Załóżmy, że ktoś zadał ci to pytanie, to jak byś na nie odpowiedział? Otóż, najcenniejszą rzeczą, jaką teraz mamy, jest czas. Tak, te sekundy, które właśnie minęły już nie wrócą. Nikt nie może wrócić czasu, który minął. Dlatego dla nas czas jest tak cenny. Jest cenniejszy niż cokolwiek innego na świecie. Nic dziwnego, że Mojżesz, któremu przeznaczone było przeżyć 120 lat, modlił się do Boga: naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy przywiedli serce do mądrości. I tutaj możemy dodać - mądry jest ten, kto w ten sposób liczy dni swoje.

W świetle tej prawdy, jak bardzo znaczące stają się słowa rozpoczynające rozdział 7 Ewangelii Jana. Rozdział ten zaczyna się tak: „Potem chodził Jezus po Galilei; nie chciał bowiem iść do Judei, bo Żydzi zamierzali go zabić. ” (Jana 7:1). Zrozumiemy te słowa tylko wtedy, gdy przypomnimy sobie, co wydarzyło się w rozdziale 6, ponieważ nawiązują one do tego, co powiedziano powyżej. W rozdziale 6, wersecie 66 czytamy: „Od tego czasu wielu jego uczniów zawróciło i więcej z nim nie chodziło. ” Uczniowie, o których tu mowa, to ci, którzy byli bardziej niż powierzchownie zainteresowani Jezusem Chrystusem i Jego nauką. Oni od dłuższego czasu podążali za Jezusem i przy tym tak poważnie traktowali Jego nauczanie, że zostali nazwani uczniami Jezusa. Ale gdy On zaczął nauczać o czymś, co było dla nich nie do przyjęcia, odeszli od Niego i już z Nim nie chodzili. Nawiasem mówiąc, nie było to Jego tych 12 uczniów, ale inna duża grupa Jego naśladowców. Od pewnego momentu oni nie byli już zainteresowani osobą Jezusa ani Jego nauczaniem. „Wielu więc z jego uczniów, słysząc to, mówiło: Twarda to jest mowa, któż jej może słuchać? ” (Jana 6:60). Chrystus przyszedł do nich, a było to w Galilei, dokonał tam wielu cudów, na przykład rozmnożył chleb i nakarmił ich, uzdrowił chorych, nauczał, wzywał ich do zbawienia, a mimo to oni Go odrzucili. W pełnym tego słowa znaczeniu oni „zlekceważyli czas swojego nawiedzenia. ”

Ale pomimo takiego nastawienia tych ludzi do Jezusa, czytamy te znaczące słowa naszego tekstu: „Potem chodził Jezus po Galilei. ” On nadal chodził wśród tych ludzi otwarcie, będąc dostępnym dla nich, mimo że Go odrzucili. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, co mówią pozostali trzej ewangeliści o tym okresie posługi naszego Pana, to możemy wywnioskować, że Chrystus pozostał w Galilei jeszcze przez kilka miesięcy. A to znaczy, że w tym czasie On dawał tym ludziom możliwość powrotu do Niego, przyjścia ze wszystkimi pytaniami, które ich nurtowały, ale niestety, oni podobnie jak Jerozolima, nie rozpoznali czasu swojego nawiedzenia. Zaniedbali najcenniejszą rzecz, jaką Bóg daje człowiekowi - czas, czas łaski.

Warte uwagi jest to, że była to ostatnia wizyta Jezusa w Galilei. Do czasu ukrzyżowania On już tam nie powrócił. Co nam to mówi, przyjaciele? To zdarzenie przypomina nam po raz kolejny, że czas łaski jest ograniczony. Sam Bóg powiedział: „Nie będzie przebywał Duch mój w człowieku na zawsze, gdyż jest on tylko ciałem. Będzie więc życie jego trwać sto dwadzieścia lat. ” (Ks.Rodz. 6:3). Jakie znaczenie ma te 120 lat? Mówi ono o okresie łaski, ale także o ograniczeniu tego okresu. Bóg wyznaczył każdemu z nas pewien czas. Nie objawia nam okresu tego czasu, tj. czasu między początkiem a końcem naszego ziemskiego życia. Ten okres, bez względu na to, jaki by nie był, jest ustanowiony przez Boga. Dlatego właśnie mądrość jest w tym, drodzy przyjaciele, abyśmy cenili każdy dzień, godzinę, minutę, którą daje nam Bóg. Nikt nie wie, kiedy wybije nasza godzina.

Dlatego jeśli jeszcze przyjacielu nie przyjąłeś zbawczej łaski Boga, to mądrość podpowiada, że „oto teraz czas łaski, oto teraz dzień zbawienia.” (2Kor. 6:2). Spójrzmy, ile miłosierdzia i łaski jest w słowach wypowiedzianych przez Jezusa Chrystusa do kobiety - Jezabeli w Księdze Objawienia: „Dałem jej czas, aby się upamiętała. ” (Obj. 2:21). A to zostało powiedziane do jednej z najbardziej cudzołożnych kobiet. Pan dał jej ten najcenniejszy z najcenniejszych darów - czas, pewien okres czasu, aby wykorzystała go dla swojego zbawienia, ale niestety ona zaniedbała go, nie pokutowała.

Drogi przyjacielu, chcę abyś wiedział, że Bóg daje ci czas na upamiętanie, i muszę dodać, że czas ten jest teraz. Być może będzie to Twoja ostatnia szansa. Jezus Chrystus przechodzi teraz obok Ciebie i woła Cię. Proszę więc Cię, abyś nie zaniedbał tego czasu swojego nawiedzenia. Wezwij teraz imię Pana, a zostaniesz zbawiony.

Teraz zwróćmy uwagę na drugą część tego pierwszego wersetu z 7 rozdziału Ewangelii Jana. W pierwszej części czytamy: „Potem Jezus chodził po Galilei. ” A dalej jest powiedziane: „nie chciał bowiem iść do Judei, bo Żydzi zamierzali go zabić. ” Czy myślicie, że gdy Chrystus chodził po Judei, to On kierował się strachem, dowiedziawszy się, że chcą Go tam zabić? Przecież to nie jest pierwszy raz, gdy czytamy w Ewangelii, że unikał niebezpieczeństwa, oddalając, ponieważ chcieli Go zabić. Takie przypadki są wymienione kilkakrotnie. Nie, On nie kierował się strachem, ale czymś innym. Kierował się wolą Swego Ojca Niebieskiego. Był w pełnym tego słowa znaczeniu podporządkowany czasowi wyznaczonemu Mu przez Ojca. Dwukrotnie w tym 7 rozdziale mówi: „mój czas jeszcze się nie wypełnił. ” (Jana 7:8). A w wersecie 30 powiedziane jest: „I usiłowali go schwytać, ale nikt nie podniósł na niego ręki, bo jeszcze nie nadeszła jego godzina. ” (Jana 7:30). Te słowa powtarzają się także w rozdziale 8. Oznacza to, że Chrystus kierował się planem Ojca, począwszy od Swoich narodzin, czyli wcielenia, aż do momentu Swojego wniebowstąpienia.

Na przykład o Jego narodzinach powiedziane jest w Liście do Galatów w rozdziale 4: „lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty. ” (Gal. 4:4). Każde wydarzenie w życiu Jezusa Chrystusa zostało wyznaczone przez Boga, a Chrystus zawsze postępował zgodnie z tym niebiański planem Ojca. On pozostawał w ciągłej więzi ze swoim Ojcem, tak więc powodem, dla którego nie poszedł do Judei, było to, że Jego czas jeszcze nie nadszedł. Gdy wybije Jego godzina, wtedy tam pójdzie. Co więcej, uda się prosto do Jerozolimy i tam zostanie ukrzyżowany. Ale nie wtedy, gdy zdecydują Jego przeciwnicy, ale w godzinie wyznaczonej przez Jego Ojca. A ten dzień i godzina zostały wyznaczone jeszcze przed stworzeniem świata. Apostoł Piotr w dniu Pięćdziesiątnicy przypomina o tym, tym, którzy ukrzyżowali Jezusa Chrystusa, mówiąc w ten sposób: „Według powziętego z góry Bożego postanowienia i planu został wydany, tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili. ” (Dzieje 2:23). Jak dokładnie Daniel prorokował nie tylko o ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa, ale także o czasie Jego śmierci. Przeczytamy o tym w 9 rozdziale Księgi proroka Daniela na końcu tego rozdziału.

Ale ktoś zapyta: co to ma wspólnego z nami? Czy nasze życie naprawdę powinno być tak dokładnie prowadzone wyznaczonym czasem? Tak, Jezus Chrystus dał nam wyraźny przykład tego, jak powinno wyglądać życie dziecka Bożego. To prawda, jak już wskazywałem na początku, dla całej ludzkości, każdy ma indywidualnie wyznaczone dni swojego życia. Ten czas jest ustalony przez Boga i nikt nie może go zmienić. Co więcej, nikt nie wie, jak długo potrwa ten czas, ale gdy człowiek oddaje swoje życie Bogu i staje się Jego dzieckiem, wtedy oddaje się pod Boże kierownictwo, na mocy swoich relacji z Bogiem. A to oznacza, że ​​ten czas dany mu na życie tutaj na Ziemi jest teraz pod kontrolą Boga. Jak mówi Apostoł Jan: „jaki On (tj. Jezus Chrystus) jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. (1Jana 4:17).

Drodzy bracia i siostry, jestem pewien, że doświadczylibyśmy większego postępu w naszym życiu duchowym, gdybyśmy zrozumieli tę prawdę. A pierwszą rzeczą, o której musimy pamiętać, jest to, że nasz czas, zgodnie z ludzkim rozumowaniem, nie pokrywa się z czasem Bożym. Nie myślmy, że Bóg musi nagle podjąć decyzję w sprawie problemu, który się pojawił, którego rzekomo nie przewidział. O przyjacielu, On nie tylko wiedział o Twoim problemie, ale rozwiązał go już wcześniej. Nic nie może zaskoczyć naszego Boga, więc nie ma problemu, który by Go zastanawiał, który nie potrafił by rozwiązać. Dlatego dziecko Boże może całkowicie mieć pewność, że wszystko, co dotyczy jego życia, jest pod kontrolą Boga i że wszystko, co On czyni i dopuszcza w naszym życiu, służy naszemu dobru. Jakiej ulgi doświadczylibyśmy w naszym życiu, gdybyśmy zrozumieli tę podstawową prawdę.

Jeśli naprawdę kierujemy się tą zasadą, tj. czasem Boga, Jego kalendarzem i Jego harmonogramem, wtedy nie będziemy mówili tak, jak mówili bracia Jezusa. Tak, oni byli braćmi według ciała, zrodzonymi z Maryi po tym, jak urodziła Jezusa z Ducha Świętego, a byli całkowicie ślepi duchowo. Będąc duchowo martwymi, myśleli cieleśnie, albowiem: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. ” (Jana 3:6). Człowiek duszewny myśli zgodnie z ludzkim sposobem myślenia. Jest to dla niego całkowicie naturalne. On kieruje się zasadami tego świata, tj. robi to, co uważa za korzystne i wygodne dla siebie. Jemu i do głowy nie przychodzi, pomyśleć o woli Bożej i czasie Bożym. On zawsze ma czas. Jeśli w swojej decyzji widzi korzyść i wygodę dla siebie, to tak i postępuje.

Spójrzmy na braci Jezusa. Oni radzą Mu, aby szedł do Judei. „Odejdź stąd i idź do Judei, żeby twoi uczniowie widzieli dzieła, których dokonujesz. ” (Jana 7:3). Popularność Jezusa zaczęła spadać, Jego trud tutaj w Galilei wydawał się daremny, stracił już wielu zwolenników i uczniów, co oznaczało, że nie warto było tracić tu więcej sił i czasu. Dlaczego nie spróbować w Jerozolimie, to centrum, stolica, i przebywa tam teraz mnóstwo ludzi. Teraz jest na to idealny czas, bo zbliża się jedno z największych świąt. Na tym święcie powinni być wszyscy Żydzi płci męskiej, począwszy od dwunastego roku życia. Idź i objaw się światu. Dokonaj jakiegoś cudu, a zobaczysz, że cię zaakceptują. W końcu Twoim celem jest stać się sławnym. Czyż nie tak? Pokaż się światu, „nikt bowiem nie czyni nic w ukryciu, jeśli chce być znany. ” (Jana 7:4). Tak właśnie radzili mu bracia Jezusa.

Drodzy przyjaciele, to nie jest głos Ducha, ale ciała, co oznacza myślenie po ludzku. Dlatego w wersecie 5 powiedziane jest: „Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego. ” A wierzyć w Jezusa oznacza przede wszystkim podporządkować Mu swoje życie, przyjąć Go nie tylko jako Zbawiciela, ale także jako Pana. Wierzyć w Niego oznacza, że On ​​staje się Panem naszego życia, tzn. że zawierzyliśmy się Mu całkowicie, zarówno nasze życie, jak i nasz czas i wszystko, co mamy. Wszystko należy teraz do Niego i jest pod Jego kontrolą. Nie liczymy się już z naszą mądrością, naszą wiedzą o tym, jak i co jest najlepsze, ale radzimy się we wszystkim z naszym Panem. Takie oddanie daje pewność, że wszystkie Jego zamiary są tylko dla naszego dobra. Wierzyć oznacza mieć pokój i świadomość, że Bóg nas miłuje i że wszystko bez najmniejszego wyjątku służy naszemu dobru i Jego chwale.

Można nosić imię chrześcijanina i nadal nie znać Jezusa Chrystusa. Jego bracia byli z tej samej ziemskiej rodziny, a mimo to nie wierzyli w Niego. Tak, po Jego zmartwychwstaniu uwierzyli w Niego, a to oznacza, że ​​tylko przez wiarę w Jezusa można stać się prawdziwym członkiem Jego rodziny. Dlatego, mój przyjacielu, jeśli jeszcze nie narodziłeś się z Ducha przez wiarę w Niego, to nie odkładaj tej najważniejszej ze wszystkich decyzji, jaką musisz podjąć. Bóg w swoim wielkim miłosierdziu daje Ci dzisiaj czas na upamiętanie. Uwierz, a zostaniesz zbawiony. Nie zaniedbuj łaski Bożej, ale przyjmij ją teraz w imię Jezusa Chrystusa. Amen.

Paul Washer | To NAJGORSZY odłam chrześcijaństwa (ujawniony!)


0 komentarze

Posted in

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.