Przemienienie Pańskie – część 2.
W tym tygodniu dalsze rozważania na temat przemienienia Jezusa Chrystusa na górze Tabor. Nie ulega wątpliwości, że to wydarzenie ma ogromne znaczenie w ziemskim życiu Jezusa Chrystusa, gdyż jest jednym z siedmiu najważniejszych faktów w Jego życiu. Przypomnijmy więc te siedem wydarzeń. Były to: Jego narodziny, chrzest w Jordanie, kuszenie na pustyni, przemienienie, ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Należy zauważyć, że przemienienie znajduje się w centrum, pośrodku tych siedmiu wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa. Należy także pamiętać, że z czterech ewangelistów, tj. Mateusza, Marka, Łukasza i Jana, pierwsi trzej mówią o tym wydarzeniu, a czwarty, tj. Jan, o nim nie wspomina.
I mimowolnie pojawia się pytanie - dlaczego? Dlaczego na przykład Jan w swojej Ewangelii również nie mówi o narodzinach Chrystusa. Dzieje się tak dlatego, że każdy ewangelista ma w swoim opisie określony cel. Celem na przykład Jana jest udowodnienie Boskiego pochodzenia Jezusa Chrystusa. Dlatego w rozdziale 20, wersecie 31 jego Ewangelii czytamy: „Te listy zaś są spisane, abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga, i abyście wierząc mieli żywot w imieniu Jego. ” Jezus Chrystus był nie tylko Bogiem, ale także Człowiekiem. Jest zarówno Bogiem, jak i Człowiekiem.
Spośród wszystkich czterech ewangelistów Łukasz szczególnie podkreśla ludzką naturę Zbawiciela. On szczegółowo mówi o narodzinach Chrystusa i podaje Jego rodowód, aż do Adama. Wydaje mi się, że czasami w naszej gorliwości w udowadnianiu i podkreślaniu prawdy o Boskości Jezusa Chrystusa nie zauważamy wielu cudownych prawd w Jego ludzkiej naturze. To w niczym nie umniejsza Boskości naszego Zbawiciela, gdyż główna prawda biblijna jest taka, że Chrystus jest jednocześnie Bogiem i Człowiekiem.
Patrząc na Chrystusa na Górze Przemienienia, widzimy nie tyle chwałę Jego Boskości, co raczej chwałę Jego doskonałej ludzkiej natury. Tutaj na górze Tabor, Chrystus zostaje ukoronowany chwałą doskonałego Człowieka - ostatniego Adama, jak Go nazywa Pismo Święte. Był to rezultat osiągnięć i doskonałości naszego Zbawiciela po trzydziestu latach ziemskiego życia, życia pełnego pokus, prób i cierpienia. Po przejściu tej ciernistej ścieżki w całkowitym posłuszeństwie i oddaniu się Swojemu Ojcu Niebieskiemu, Jezus Chrystus dociera na szczyt góry, gdzie zostaje przemieniony.
To, co widzimy tutaj na tej górze, wskazuje, jaki byłby Adam, gdyby pozostał posłuszny Bogu. On doszedł by do pełnego rozwoju na obraz i podobieństwo Boże i tym samym całkowicie zaspokoiłby pragnienie i zamierzenia Boga w stworzeniu człowieka, gdy powiedział: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz według naszego podobieństwa. ” (1Mojż. 1:26). Swoim posłuszeństwem Bogu Adam osiągnąłby doskonałość i bez śmierci wstąpiłby do nieba. Wiemy jednak, że upadł, grzesząc przeciwko Bogu swoim nieposłuszeństwem i wraz z nim pociągnął cały rodzaj ludzki w grzech. Odziedziczywszy grzeszną naturę, ludzkość znajduje się pod zakonem grzechu i śmierci, gdyż śmierć jest wynikiem grzechu. „Zapłatą za grzech jest śmierć” - mówi Słowo Boże. Bóg umieścił drzewo poznania dobra i zła pośrodku raju i z tego drzewa Bóg nakazał człowiekowi „jeść nie będziesz, bo tego dnia, kiedy zjesz z niego, na pewno umrzesz. ” (1Mojż. 2:17).
Ale ktoś zapyta: po co Bóg umieścił to drzewo w raju? Otóż, każdy człowiek musi zostać poddany próbie. On został stworzony niewinnym i ta niewinność poprzez próby musi zostać przemieniona w święty charakter. Człowiek rozwija się moralnie i duchowo poprzez ciągłe wybory, które on dokonuje. Nie jest robotem ani maszyną, ale został stworzony z wolną wolą i dlatego dojrzewa w charakterze, tj. moralnie i duchowo, o ile wybiera dobro zamiast zła, prawdę zamiast kłamstwa. Podczas pierwszej próby, jaką miał przejść, Adam upadł. On wybrał kłamstwo szatana zamiast słowa prawdy dane mu przez Boga.
Ludzie często pytają: co by było, gdyby Adam odmówił i nie zjadł zakazanego owocu z tego drzewa. W takim przypadku zostałby poddany kolejnej próbie i jeszcze następnej. Jeśli w tym procesie nadal dokonywał by właściwego wyboru, to poprzez swoje posłuszeństwo osiągnął by pełny rozwój duchowy i moralny. On odzwierciedlał by ten obraz i podobieństwo, jaki Bóg chciał widzieć w człowieku. Zostałby przemieniony i bez śmierci zostałby porwany do nieba. Wiemy jednak, że tak się nie stało, że on upadł, a my z kolei odziedziczyliśmy po nim naszą grzeszną naturę.
Ale chwała Bogu na wieki, że znalazł Tego, który w pełni zaspokoił Jego pragnienie. Na tej naszej grzesznej Ziemi pojawił się inny Adam, ostatni Adam, Człowiek Jezus Chrystus. On we wszystkim stał się jak człowiek, z wyjątkiem grzechu. Zamienił swoją niewinność i świętość, w niedoskonałą chwałę, którą widzimy tutaj, na Górze Przemienienia. Chrystus musiał przeżyć Swoje ziemskie życie, tak jak my, pod każdym względem z wyjątkiem grzechu. Narodzony bez grzechu, niewinny, jednakże jako człowiek musiał stopniowo przekształcać niewinność w świętość w procesie posłuszeństwa. On był, jak pisze autor Listu do Hebrajczyków „kuszony we wszystkim podobnie jak my, ale bez grzechu. ” (Hebr. 4:15).
Pojawia się jednak pytanie: jeśli On był bez grzechu, to dlaczego był kuszony? Tak, chociaż Chrystus był bezgrzeszny, w Nim nie było grzesznej natury, którą mamy my, jednak dla pełnego rozwoju i wzrostu tej Swojej niewinnej i bezgrzesznej natury ludzkiej, On musiał być doświadczany przez pokusy, przeciwności i cierpienia. Zwróćmy jeszcze raz uwagę na to, co mówi autor Listu do Hebrajczyków. „Chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego. ” (Hebr. 5:8-9). Czyż On nie był doskonały? Tak, w tym sensie, że był bezgrzeszny, ale jako człowiek musiał osiągnąć doskonałość poprzez posłuszeństwo i cierpienie.
Gdy więc święty charakter w naszym Panu został osiągnięty przez posłuszeństwo, ziemia utraciła nad Nim swą władzę i On został przemieniony. W ten sposób nasz Pan, ostatni Adam, jak nazywa Go apostoł Paweł w Liście do Koryntian, przyszedł na tę ziemię na tym samym poziomie, co pierwszy Adam. Ale dokonał wszystko to, czego nie mógł pierwszy Adam. Przemienił swoją ludzką niewinność w świętość, a gdy osiągnął pełną doskonałość, pełną dojrzałość, został przemieniony. Dlatego Góra Przemienienia wskazuje na doskonałość, na kulminacyjny punkt w ziemskim, ludzkim życiu ostatniego Adama, Człowieka Jezusa Chrystusa. Przez trzydzieści trzy lata On wspinał się na tę górę i tam właśnie był moment Jego pełnego triumfu. Zauważmy, że Bóg Ojciec daje tutaj na górze świadectwo o Swoim Synu: „To jest mój umiłowany Syn, w którym mam upodobanie. ” (Mat. 17:5). Tutaj, na górze, widzimy realizację tego, co Bóg miał w planie, gdy powiedział: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz według naszego podobieństwa. ” (1Mojż. 1:26).
Ale załóżmy teraz, że spełniwszy pragnienie Swego Ojca, osiągnąwszy tę doskonałość, której Adam nie mógł osiągnąć, On pozostawił by wtedy ziemię i powrócił do nieba, do Swego Ojca, do chwały, którą miał przed stworzeniem świata. Co by to dla nas oznaczało? To, że, poszedłby do nieba sam. Nikt nie mógł by za Nim podążyć. Jego ziemskie życie pozostałoby przykładem, który męczyłby i dręczyłby ludzkość aż do rozpaczy. Ludzkość miałaby idealny przykład, ale nie byłaby w stanie naśladować Go i podążać za Nim.
Ci, którzy mówią nam, że Chrystus przyszedł na tę ziemię, aby pokazać ludziom, jak powinni żyć, by podobać się Bogu, nie mówią nam całej prawdy, tylko jej część. Człowiek udowodnił przez kilka tysięcy lat do przyjścia Chrystusa, że nie jest w stanie wypełnić zakonu i żądań Bożych. Dlatego Pismo Święte stwierdza, że „wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga” i „nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego. ” (Rzym. 3:12,23). „Wszystkie nasze sprawiedliwości są jak szata splugawiona. ” (Iz. 64:6). Jeśli więc Chrystus przyszedł do nas na ziemię tylko po to, aby dać nam przykład, to moi drodzy, jesteśmy w gorszej sytuacji, niż gdybyśmy w ogóle nie wiedzieli, na czym polega idealne życie. My potrzebujemy nie tylko przykładu, ale potrzebujemy mocy, mocy nadprzyrodzonej, mocy Bożej, aby nasze życie podobało się Bogu. Chwała Bogu na wieki, że Chrystus nie pozostał na tej górze, że po Swoim przemienieniu nie wstąpił do nieba, ale jako doskonały Człowiek, Baranek Boży bez zmazy i skazy, złożył Siebie w ofierze na innej górze. On stał się sprawcą zbawienia wiecznego. Odkupił nas Swoją zastępczą śmiercią na krzyżu Golgoty.
Góra Przemienienia była dowodem i potwierdzeniem czystości Tego, który mógł złożyć Bogu akceptowalną ofiarę za upadłą, grzeszną ludzkość. Przez Swoją śmierć na Golgocie On przystosował człowieka i uczynił go zdolnym do naśladowania Go i podążania za Nim. Jego odkupieńcza śmierć zapewniła każdemu, kto w Niego wierzy, nie tylko wybawienie od wiecznych mąk w piekle, ale także moc, moc Bożą, aby podążać za Nim. Nikt z nas nie może tego uczynić sam, ale jak mówi apostoł Paweł w Liście do Koryntian: „Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą. ” (1Kor. 1:18).
Gdyby Chrystus wstąpił do nieba z Góry Przemienienia, to wstąpił by sam, aby jednak przywieść do chwały wielu synów, musiał z tego zrezygnować, zejść z góry w dolinę cierpienia, grzechu i ucisku, gdzie znajduje chłopca opętanego przez złego ducha, bierze go w Swoje silne ramiona i niesie na górę Golgota. Tym chłopcem byliśmy ja i ty, drogi przyjacielu. Chrystus nie przyszedł tylko po to, aby dać nam dobry przykład, ale przyszedł, aby nas zbawić i uczynić świętymi przez Swoją odkupieńczą śmierć. Chwała niech będzie Mu na wieki.
Zatem od tej chwały, którą widzimy na Górze Przemienienia, musimy zejść do doliny, gdzie ukazuje się nam inny obraz. Można powiedzieć, że jest to przeciwieństwo tego, co widzieliśmy na Górze Przemienienia. Kontrast jest oszałamiający. Z jednej strony widzimy Jezusa, Człowieka doskonałego, bez grzechu, bez zmazy i skazy, z drugiej zaś widzimy bezsilną, grzeszną ludzkość, zepsutą przez grzech i diabła. Tutaj, w dolinie, w postaci opętanego chłopca i bezsilnego ojca, widzimy prawdziwy stan grzesznika. Na górze byliśmy świadkami Jednorodzonego Syna Bożego w chwale, a tu w dolinie słyszymy, jak ojciec opętanego chłopca woła do Chrystusa: „Nauczycielu, błagam cię, wejrzyj na syna mojego, na mojego jedynaka. ” (Łuk. 9:38). Przed nami w dolinie stoi chłopiec, jedyny syn swego ojca, potomek nieszczęsnego, grzesznego, upadłego człowieka. Obraz skrajnej bezradności. Taki z natury jest człowiek. On jest grzesznikiem. I tak Jezus Chrystus, stojąc pośród tłumu, mówi: „Przyprowadź tu swego syna. ” (Łuk. 9:41). Proszę, powiedzcie mi: kto inny mógłby powiedzieć takie słowa. W całej historii ludzkości nie znajdziemy drugiego, który w obecności samego diabła mógł powiedzieć o opętanym: Przyprowadźcie go do Mnie. Gdy Chrystus zgromił ducha nieczystego, powiedziane jest, że „wyszedł z niego i od tej chwili chłopiec był zdrowy. ”
Drodzy przyjaciele, w tym jest cud prawdziwego chrześcijaństwa. Tak, nas martwych w upadkach i grzechach naszych On znalazł, aby zbawić. Nas znajdujących się pod władzą księcia tego świata, którzy z natury jesteśmy dziećmi gniewu, On bogaty w miłosierdzie ze względu na Swoją wielką miłość, jaką nas umiłował, wyrzekłszy się chwały którą miał, zszedł z góry Tabor, aby przywrócić nas do życia.
A jak On to dokonał? W jaki sposób zbawił Ciebie i mnie? W godzinie Swojej chwały, tam na Górze Przemienienia, On widział nas w dolinie, nas potomków Adama, w postaci chłopca cierpiącego i bezradnego. Zlitował się nad nami i zstąpił, aby szukać i ratować zagubione owce. Moi drodzy, co za wspaniała wiadomość, ostatni Adam, Jednorodzony Syn Boży, Baranek Boży zbawia bezsilnego, grzesznego syna Adama. Bierze tę zagubioną owcę w Swoje potężne ramiona i niesie ją na Górę Golgoty. Tam na krzyżu On poniósł Twój i mój grzech, tam On zajął Twoje i moje miejsce, tam został zraniony za nasze grzechy i torturowany za nasze winy, spadła na Niego kara całego świata i Jego ranami zostaliśmy uzdrowieni. O, jak można nie kochać takiego Zbawiciela, który oddał wszystko, nawet Swoje życie, ostatnią kroplę Swojej drogocennej krwi, aby nas nią odkupić.
Niech Pan pomoże Ci teraz przyjacielu przyjąć Go jako swojego Zbawiciela, bo „wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. ” (Iz. 53:6). Amen.