Naczynie użyteczne do wszelkiego dobrego dzieła.
Tak, on jest dostępny. W tym właśnie zawiera się łaska Boża, że takie życie jest możliwe. Człowieka zepsutego przez grzech Bóg może uczynić naczyniem do celów zaszczytnych, uświęconym, przydatnym i użytecznym Mu i przy tym przygotowanym do każdego dobrego dzieła. Stworzyć z niegodnego - użyteczne, to i jest zadanie Boga. W tym i zawiera się Jego święte dzieło, dobra nowina. Słowo Boże mówi: „Wszyscy zboczyli z drogi, razem stali się nieużyteczni, nie ma [nikogo], kto by czynił dobro, nie ma ani jednego ... Wszyscy bowiem zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga. „ (Rzym. 3:12,23). I oto Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości Swojej bierze tego zepsutego i nieużytecznego człowieka, pracuje nad nim i przemienia go w nowe naczynie do celów zaszczytnych. Chwała Mu za to!
Jak wyraźnie zilustrowana jest ta prawda przez apostoła Pawła w Liście do Filemona. Przypomnijmy tę historię. Okradłszy swojego pana niewolnik Onezym ucieka do odległego miasta - Rzymu. Tam, według woli Bożej przeznaczone mu było spotkać się z więźniem Pawłem. Oczy Pana były nad Onezymem i w wyniku tego spotkania niewolnik Onezym uwierzył w Jezusa Chrystusa i stał się nowym człowiekiem. Gdy odbył już swoją karę, został przez apostoła Pawła odesłany z powrotem do swego pana – Filemona. Paweł posyła Onezyma z osobistym Listem do Filemona i pisze w nim: „ Onezym - który niegdyś nie był dla ciebie użyteczny, ale teraz jest dla ciebie i dla mnie bardzo użyteczny. " (Fil. 1:11).
Jeśli przeczytamy ten werset w języku greckim, zauważymy, że apostoł Paweł stosuje tu grę słów. Imię Onezym w języku greckim oznacza " użyteczny, korzystny, zdatny ". Paweł chce jak gdyby powiedzieć Filemonowi, że niewolnik Onezym wcześniej, gdy był z nim nosił imię, którego nie był godny. Był nieprzydatny, ale teraz rzeczywiście stał się Onezymem, w pełnym znaczeniu tego słowa – Onezym jest godny nosić to imię, on jest teraz - użyteczny. W nim dokonała się całkowita przemiana. Jaką cudowną i radykalną przemianę dokonał Bóg w życiu człowieka, który nawrócił się do Niego. Nieużyteczny stał się bardzo przydatnym. W tym zawiera się istota chrześcijaństwa. Taka jest łaska Boża, która przez odkupieńczą śmierć Jezusa Chrystusa z człowieka pełnego zepsucia tworzy nowe stworzenie. To czego nie mógł dokonać zakon, dokonała łaska Boża.
Człowiek który z wiarą zwraca się do Jezusa Chrystusa całkowicie przemienia się. On staje się nowym stworzeniem, przydatnym zarówno Bogu, jak i ludziom. Ale moi drodzy to jest dopiero początek. On tylko co się narodził na nowo. Tak, teraz ma nowe życie, ale od tego momentu Bóg zaczyna Swoje wspaniałe dzieło w tym człowieku, a zawiera się ono w tym, aby z tego nowonarodzonego człowieka uczynić naczynie do celów zaszczytnych, przydatne dla Pana, nadające się do wszelkiego dzieła dobrego. Bryłę gliny Bóg bierze w Swoje ręce i zaczyna pracę „na kołach garncarskich.„
Jak wspaniale zilustrowana jest ta prawda w Starym Testamencie. Pamiętamy, jak Bóg nakazał prorokowi Jeremiaszowi by poszedł do domu garncarza i mówi mu: „ tam objawię ci moje słowa! „ Prorok udał się więc do warsztatu garncarskiego i obserwował jak pracuje garncarz. Na jego oczach z kawałka gliny powstało naczynie i wydawało się, że praca nad nim jest zakończona i jest gotowe do wypalania, ale na twarzy garncarza pojawił się wyraz niezadowolenia. Bierze wykonane przez siebie naczynie, przygląda się mu uważnie, szuka czegoś w glinie i gniecie to naczynie. Postronny obserwator nie zauważyłby niczego, żadnego defektu, ale wprawne oko i wrażliwe palce mistrza znalazły w glinie jakiś obcy element. Mogłoby się wydawać że to tylko ziarna piasku. Te ziarna piasku muszą być usunięte - taka jest decyzja mistrza. I odnalazłszy te obce elementy usuwa je z gliny i ponownie kładzie glinę na koło. Tarcza koła ponownie zaczyna się obracać i z tego samego kawałka gliny tworzy nowe naczynie. Stojąc w warsztacie i obserwując pracę garncarza Jeremiasz słyszy głos Boga: „Oto jak glina w ręku garncarza, tak wy jesteście w moim ręku.” (Jer. 18:6).
O czym mówi nam ten przykład? Mówi nam, że jeśli jesteśmy dziećmi i powierzyliśmy swoje życie Bogu, uznaliśmy Go za swojego Pana, to jesteśmy podobni do kawałka gliny w Jego dłoniach. Tak, Pan bierze Ciebie i mnie na Swój warsztat i rozpoczyna Swoją twórczą pracę. Prawdą jest, że to co On czyni z nami, my najczęściej tego nie rozumiemy. Ale on ma przecież prawo postępować z gliną, tak, jak chce. On jest przecież Mistrzem, my poruczyliśmy Mu swoje życie. On jest Panem naszego życia i On wie, co czyni. Glina ta należy do Niego i dlatego On ma pełne prawo i władzę nad nią.
Teraz zwróćmy uwagę na koło garncarskie, na kręcące się tarcze. O czym mówią one nam? Mówią nam o okolicznościach naszego życia. Ten wspaniały Mistrz wie, jak wszystko w naszym życiu do najmniejszego szczegółu wykorzystać do utworzenia Swojego ideału, aby to naczynie stało się naczyniem do celów zaszczytnych i było przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. Bóg w cudowny sposób obraca tarczą koła, zmieniając okoliczności naszego życia, prowadząc nas dla naszego dobra według rady Swojej. Jaką radością dla gliny jest to małe słowo „wszystko”. „ … wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, [to jest] tych, którzy są powołani według postanowienia [Boga]. ” (Rzym. 8:28).
Ale to wcale nie znaczy, że musimy skupić całą swoją uwagę na obracających się kołach. Są one niezbędne, ale nie zapominajmy, że są one tymczasowe. Gdy praca Mistrza jest zakończona, to tarcza koła nie odgrywa już potem żadnej roli. Dlatego w naszej działalności powinniśmy skupić swoją uwagę stale „ patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary naszej. ” Kochani, patrząc na to wszystko, co widzimy w tym warsztacie garncarskim, na obracające się koło garncarskie, glinę, pracę garncarza, jakie możemy wyciągnąć wnioski z tego wszystkiego? Jakie znaczenie ma to wszystko dla nas?
Spójrzmy, co Pan mówi: „Czy nie mogę postąpić z wami … jak garncarz? Oto jak glina w ręku garncarza, tak wy jesteście w moim ręku ... „ (Jer. 18:6). Jakie pocieszenie znajdujemy w tych słowach? Mówią one nam, że jesteśmy w bardzo dobrych rękach, w rękach naszego drogiego Zbawiciela. On wykonuje Swoją pracę według określonego planu, a plan Jego w tym, abyśmy byli naczyniami do celów zaszczytnych, przydatnymi Mu i nadającymi się do wszelkiego dzieła dobrego. Ale to, co jest najbardziej pocieszające i daje mi odwagę powierzyć Mu swój los, to Jego miłość. Bóg miłuje nas. Postępuje z nami z miłością, miłością jest motywowany każdy Jego krok. Jaką radością jest wiedzieć, że mamy takiego Boga. Tak, ponieważ Bóg jest miłością, zatem Jego zamiarom i Jego planom względem naszego życia przyświeca jeden cel - nasze dobro i szczęście. Tego możemy być całkowicie pewni.
I oto w ręku takiego Boga, podobnie jak glina w ręku garncarza, znalazł się młody człowiek - Marek. Pamiętamy go, Jan, zwany Markiem. W swoim ostatnim Liście, tj. w 2 Liście do Tymoteusza Paweł prosi go, tj. Tymoteusza: „Weź Marka i przyprowadź z sobą, bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania. „ (2Tym. 4:11). Użyte tutaj słowo ”potrzebny„, użyte jest też w tekście, w Liście do Filemona - ”przydatny„ gdzie Paweł pisze do Filemona o jego niewolniku Onezymie: ”Który niegdyś nie był dla ciebie użyteczny, ale teraz jest dla ciebie i dla mnie bardzo użyteczny. „ Greckie słowo „euchrēstos„ użyte jest tylko w trzech fragmentach Pisma Świętego, w tekście 2 Listu do Tymoteusza 2:21: ” przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego „ , w Liście do Filemona o Onezymie 1:11 ” niegdyś nie był dla ciebie użyteczny, ale teraz jest dla ciebie i dla mnie bardzo użyteczny„ oraz w 4:11 Listu do Tymoteusza: „Weź Marka i przyprowadź z sobą, bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania.”
Spójrzmy, jak nasz wspaniały niebiański Mistrz postępuje z Markiem. Jak On bierze tę glinę w Swoje ręce i pracuje nad nią, aż z tej gliny powstanie takie naczynie, który będzie Mu przydatne. Jeśli oceniać człowieka po pierwszym wrażeniu, jakie wywołuje w nas, to należy stwierdzić, że Jan zwany Markiem nie miał szansy by wywrzeć dobre wrażenie. Nieśmiały, bojaźliwy, tchórzliwy uciekinier. Tak to ten sam Marek, który tej nocy, gdy Chrystus został zdradzony i wydany przez Judasza i Zbawiciela związanego prowadzono ulicami Jerozolimy, uciekł w obawie, że inni uznają go za jednego z przyjaciół Chrystusa. W tym momencie jeden z żołnierzy pochwycił Marka, ale udało mu się wyrwać i uciec pozostawiając w ręku żołnierza prześcieradło, którym był owinięty. Marek biegnie nago po ulicach stolicy - to pierwsze spotkanie z Markiem na kartach Pisma Świętego. To pierwsze wrażenie o Marku.
Ale glina ta znajduje się w rękach niebiańskiego Garncarza. Myślicie że utworzy coś pożytecznego z takiego materiału, jak Marek? Spójrzmy. Po tym, co wydarzyło się tej nocy w Jerozolimie w ciągu najbliższych 15 lat nic o Marku nie słyszymy. Glina jest w warsztacie, na tarczy koła. I oto pewnego dnia pojawia się piękne naczynie. W czasie tego okresu czasu coś działo się z Markiem i teraz przed nim otwiera się nowa droga. Jego oddany Bogu wuj Barnaba bierze na siebie pracę nad Markiem. Tak, Barnaba jest jednym z pracowników w warsztacie niebiańskiego Mistrza. I oto on rekomenduje swojego bratanka na dzieło Boże i ten młody człowiek przechodzi w ręce kolejnego pracownika w warsztacie Bożym - apostoła Pawła. W przypływie nowego entuzjazmu w towarzystwie dwóch bardziej znanych pracowników na niwie Bożej - Barnaby i Pawła, Marek udaje się w podróż misyjną. On teraz jest szczęśliwy, wiele nawróceń i spotkań z braćmi i siostrami. Taka posługa mu pasuje.
Ale oto staje on na rozdrożu, staje przed wyborem. Teraz wierność Marka wystawiona jest na próbę. Pojawia się nowe pole działalności w zupełnie innych krajach, tj. w Pamfilii. Tam dzika przyroda, nieokrzesani, okrutni ludzie i daleko od rodzinnego domu. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw Marek postanawia pozostawić Barnabę i Pawła i powraca do domu. Znowu uciekł. Co teraz? To już jego druga porażka. Wydaje się, że z tej gliny nie będzie przydatnego naczynia.
Co z nią teraz uczyni Mistrz? Przede wszystkim on zgniecie ją. A następnie usunie z niej obce elementy. I po raz kolejny położy ją na tarczę i ponownie zakręci kołem. Niestety, bez ostrej dyscypliny nic z tej gliny nie wyjdzie. Dlatego Paweł odmawia Barnabie by wziąć Marka na nowe pole pracy misyjnej. Całych dziesięć lat nic o Marku nie słyszymy. Czy rzeczywiście nic z tej gliny nie wyjdzie?
Okazuje się, że Marek trafił w ręce trzeciego pracownika warsztatu Bożego, w ręce apostoła Piotra. W Liście z Babilonu (Rzymu) Piotr pisze: „Pozdrawia was zbór w Babilonie, wespół z wami wybrany, i Marek, syn mój. „ (1Piot. 5:13). Oto Marek znowu trudzi się dla Pana. On wraz z Piotrem przebywa w Rzymie. Jak się tam dostał nie wiemy? Kto lepiej mógłby pomóc uciekinierowi Markowi niż ten, który sam uciekł. Przecież tej samej nocy, gdy Marek uciekał nagi, Piotr pozostawił Chrystusa. Zaparł się go przed ludźmi. I Piotr, którego Pan tak cudownie przywrócił i który stał się naczyniem godnym, przydatnym dla Pana, nie zapominał tego, co mówił do niego Chrystus: „ a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich.„ (Łuk. 22:32). Nie wiemy ile czasu upłynęło i znowu List, ale tym razem z więzienia. Pisze nie Piotr, a Paweł. Pisze do swojego duchowego syna - Tymoteusza i mówi: „Weź Marka i przyprowadź z sobą, bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania. „ (2Tym. 4:11). Tak pisze Paweł – Marek jest mi jest bardzo potrzebny do posługiwania. Paweł, który niegdyś uważał go za bezwartościowego, teraz mówi, że jest mu: „potrzebny”. Tak, Marek wyszedł teraz z warsztatu Bożego jako naczynie do celów zaszczytnych, poświęcone i przydatne dla Pana, nadające się do wszelkiego dzieła dobrego.
Ale do jakiego dzieła przygotował go niebiański Mistrz? On ma plan i konkretny cel dla każdego z nas. W ostatnich dniach swojego życia tutaj na Ziemi, Paweł chciał mieć przy sobie Marka: „ on jest mi bardzo przydatny do służby. „ Ale Pan miał inne zadanie dla tego byłego uciekiniera. Przez cały ten czas Pan przygotowywał go do szczególnej posługi. Tego Marka Duch Święty wybrał, aby przedstawić Pana naszego Jezusa Chrystusa jako doskonałego sługę. Markowi poruczono to dzieło. On napisał drugą Ewangelię, która nosi nazwę – Ewangelii Marka. „O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki Jego i nie wyśledzone drogi Jego! ” dla każdego z nas.
Mój drogi przyjacielu, być może czytasz to i zatrzymałeś się na tej stronie przypadkowo. Myślę, że to nie był przypadek. Pan chciał dzisiaj przekazać Ci coś bardzo ważnego. Chce powiedzieć Ci, że może Cię przemienić. Twoje zrezygnowane życie On może przemienić w życie przydatne Mu i pożyteczne. Nie myśl, że Pan Cię pozostawił. Nie. W Jego planie jest, aby uczynić z Ciebie naczynie do celów zaszczytnych, przydatne do wszelkiego dzieła dobrego. Oddaj się więc całkowicie w ręce Mistrza, a On sam uczyni z Ciebie naczynie do celów zaszczytnych, poświęcone i przydatne Mu do każdego dobrego czynu. Niech Bóg pomoże Ci teraz w pełni oddać się Jemu.
~Elżbieta
8 lipca 2017 11:04
Przypomniało mi sie kazanie pewnego brata który nawiązal do listu do Filemona.Paweł Apostoł pisze do Filemona z szacunkiem i tak bardzo pozytywnie odnośnie jego osoby.To był Boży człowiek i niewątpliwie dobrze traktował swoich niewolników.Z pewnością mówił im ewangelie.Mówił o Panu Jezusie.A Onezym uciekł z jego domu a przy okazji coś ukradł.Trafił do więzienia i tam Paweł zwiastował mu ewangelie.I tam Onezym uwierzył.Paweł odsyła Onezyma z powrotem do Filemona.Pan Bóg tak dziwnie czy raczej nieoczekiwanie wszystko układa.Zastanawiałam sie jak wyglądało spotkanie Onezyma z Filemonem..To nie byłoo chyba łatwe dla nich obu.Niewątpie że z pozytywnym zakończeniem.