Chrystus stoi u drzwi.
Dzień łaski dobiega końca, słońce zachodzi, wieczorne cienie legły na naszą grzeszną ziemię, a Chrystus, Który był pośród Kościoła, stoi teraz u drzwi obojętnego, niewiernego i zadowolonego z siebie Kościoła. Tak opisane jest położenie Kościoła w dniach ostatnich: Chrystus mówi: " Oto stoję u drzwi i kołaczę … ". Jemu nie znalazło się miejsce pośród tych, którzy mówią o sobie, że są chrześcijanami . I tragedią jest to, że Kościół jest całkowicie obojętny na ten stan rzeczy.
Każdy z nas musi uważnie wsłuchać się w to, co chce nam powiedzieć Ten, Który jest Amen, świadek wierny i prawdziwy, Ten, Który jest Prawdą i do słów Którego nie można nic dodawać i nic ujmować. Nie Mojżesz - zakonodawca i nie psalmista Dawid, lub jeden z proroków, ale zmartwychwstały Syn Boży, Ten Który się nie myli, zwraca się do samozadowolonego, drzemiącego, przekonanego o swojej nieomylności Kościoła, którego członkowie chwalą się mówiąc: " Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję."
Wierni oszukują samych siebie, zapomnieli o swoim powołaniu, o ginącym świecie i o miłości do Zbawiciela. Pan im jest przeszkodą, oni odstąpili od Niego, zadowoleni ze swoich osiągnięć. Niczego nie potrzebujący, noszący imię Chrystusa, ale w ich sercu są już inne bożki. I tą smutną prawdę o rzeczywistym stanie wierzących ukazuje nam Zbawiciel:
" ... nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły. Radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał. " (Obj. 3:17-18).
Żyjemy w czasach łaski, gdy w kraju nie ma prześladowań, wierzący nie muszą cierpieć do krwi w imię Pańskie, a Kościół popadł w stan letargu. Dlatego Chrystus mówi: Kościół jest nieszczęśliwy, jest obarczony nie prześladowaniami i kłopotami, ale bogactwem. W sposób niepostrzegalny zamienił swoje wartości i zamiast Bogu, zaczął służyć mamonie – złotu, majętnościom. Kościół ginie i nie widzi swego zgubnego stanu, nie widzi, że Pan stoi za progiem, że utracił swoje wartości i w rzeczywistości jest biedny.
Ale Chrystus pozostał wierny, Jego napomnienia podyktowane są miłością, pragnieniem zbawienia tych, którzy odpowiedzą na Jego wezwanie do nawrócenia: " Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam; bądź tedy gorliwy i upamiętaj się. " Mimo wiarołomstwa Pan nie odszedł, stoi u drzwi i troskliwie prosi. On nie zwraca się do całego Kościoła, On patrzy i szuka choć jedną duszę, która odpowie na ten apel i nawróci się do Boga. Tak, jestem nędzarz, w duszy mej już nie płonie ten ogień miłości, jaką czułem w pierwszych dniach po upamiętaniu; bez Ciebie, mój Panie jestem niczym i pozostaję nagi, biedny i ślepy.
Cóż by się stało po takim upamiętaniu? Okazałoby się, że Kościół jest wykluczony z jedności ze Zbawicielem do chwili, aż się nawróci i ureguluje relacje z Panem. Zbawiciel nawiąże relacje tylko z tymi, którzy otworzą swoje serce dla Niego i zaproszą Go, by królował w tej świątyni.
To wydaje się niewiarygodne, ale historia pokazuje nam, że podobne działo się wcześniej, gdy szczerze wierzący wykluczał z jedności z Bogiem całą rzeszę fałszywców.
" Mojżesz zaś zwykł był zabierać namiot, rozbijał go sobie poza obozem, z dala od obozu. I nazwał go Namiotem Zgromadzenia. Toteż każdy, kto miał sprawę do Pana, przychodził do Namiotu Zgromadzenia ... " (Ks.Wyjścia 33:7). Cała społeczność tym samym była wyłączona z jedności z Bogiem, ale ten, kto chciał się upamiętać, pojednać i odnowić ją musiał opuścić obóz.
Faryzeusze i uczeni w Piśmie wściekając się za świadectwo ślepo narodzonego o Jezusie Chrystusie, po tym jak go uzdrowił, wyrzucili go z synagogi. On uwierzył w Pana, wiedząc, że Bóg wysłuchuje " tego, kto jest bogobojny i pełni wolę Jego. " (Jana 9:31-38). On złożył pokłon przed Synem Bożym, mówiąc: " Wierzę, Panie! " A ci, którzy wygnali go ze swojej społeczności, zostali " poza Namiotem ", bez jedności z Bogiem, umarli pośród umarłych, ślepi wśród ślepych.
I na koniec sam Zbawiciel mimo uroczystego powitania przez lud, patrząc na Jerozolimą, zapłakał i z bólem serca powiedział: " Gdybyś i ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi! Lecz teraz zakryte to jest przed oczyma twymi. " (Łuk. 19:42).
W tym ostatnim tygodniu przed męczeńską śmiercią wyszedł z tej społeczności, tych, którzy Go odrzucili, a tym samym wykluczył wybrany lud z jedności z Bogiem. On, Zbawiciel, znosząc pohańbienie, przyjął śmierć na krzyżu Golgoty za grzechy całej ludzkości.
Ten, kto wchodzi w żywe relacje z Bogiem przez wiarę w Jezusa Chrystusa staje się częścią Ciała Zbawiciela - żywego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego. Zbór w Laodycei taki nie był. I dlatego nie tolerował ludzi, którzy odpowiedzieli na wezwanie Chrystusa i przyjęli Go do swojego serca. Jaki może mieć udział wierzący z niewierzącym? Dlatego martwi wykluczają członka żywego Kościoła, pozostając sami obumarłymi. Dla nich, póki co, jest jeszcze możliwość zbawienia. Jedynym wyjściem dla takiego zboru – jest odpowiedzenie na wezwanie Zbawiciela do nawrócenia.
Jeśli zbór nie odpowie na głos Pana stukającego do ich drzwi, to czym szybciej "gorący" chrześcijanin opuści taki zbór, tym lepiej. I niech nie dopuszcza do swojego serca tych słów krytyki i ducha potępienia i niech nie zapomina, że nic innego, jak tylko łaska Boża powoduje w nas pragnienie i prowadzi do upamiętania.
Tak, wielkim szczęściem jest – nabyć u Chrystusa " złota w ogniu wypróbowanego " i przyodziać się w białe szaty Chrystusa oraz nabyć " maści do oczu " , by poszerzyć pole widzenia, by widzieć tak, jak widzi rzeczywistą sytuację On. Jego łaską i dziś wciąż słyszymy delikatne wołanie: " Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną. " (Obj. 3:20).
Sprawdźmy się drodzy bracia i siostry miarą Słowa Bożego czy nie jesteśmy letni, czy w naszym sercu jest pierwsza miłość do Chrystusa, komu służymy i kto jest naszym Panem? Straszną rzeczą jest być letnim, ponieważ u poganina, który nigdy nie słyszał dobrej nowiny o zbawieniu jest więcej nadziei niż u tego, który chodzi do kościoła, zboru, a w jego sercu nie płonie ogień Boży. Takim Pan mówi: " wyrzucę cię z ust moich. " (Obj. 3:16).
Gdy utraciliśmy pierwszą miłość, to gaśnie w nas gorliwość, by iść i świadczyć o Chrystusie i pragnienie zdobywania dusz dla Królestwa Niebieskiego. Apostolski Kościół przez męczeństwo wzmacniał swoje świadectwo o Chrystusie. Tego ognia nie było w sercach członków zboru w Laodycei. Jej członkowie stale uczęszczali na nabożeństwa i śpiewając duchowe hymny, myśleli, że tak świadczą światu o Zbawicielu. Ale za murami zboru ich usta były zamknięte. Ich religia stała się sposobem na uspokojenie sumienia. Aby znosić hańbę w imię Chrystusa - do tego u nich brakło miłości. Tylko gorąca miłość do Pana daje nam siłę, aby znosić hańbę i drwiny w Jego imię. Próżnymi stają się nasze słowa o duchowości, jeśli serce nie krwawi i nie boli o zbawienie naszych dzieci, sąsiadów, kolegów z pracy. Nie oszukujmy samych siebie, myśląc, że jesteśmy bogaci.
Czy porównałeś Siebie ze słowami Zbawiciela? Czy mieszka w Twoim sercu miłość do Niego, czy jesteś w jedności z Nim i czy znosisz pohańbienie w imię Jego? On puka do Twojego serca. Otwórz mu drzwi Swojego serca. Uczyń to, zanim On nie wyrzuci Cię z ust Swoich.
~elzieta
8 października 2015 12:07
Niestetynie mam internetu,chyba do konca miesiaca.Nadrobie zalogloscijaktylko bede mogł a.Pozdrawiam w Chrystusie