Moc Boża przemieniająca ludzi.
Potrzeba dużo czasu i umiejętności Garncarza, aby uczynić naczynie, które po ukończeniu będzie Mu godnie służyć. Załóżmy, że otrzymaliśmy zadanie: Dowiedzieć się, jakie cechy były charakterystyczne dla ludzi, którzy chcieli stać uczniami Jezusa. Ponadto mamy wyrazić nasz stopień zaufania do nich oraz opinię o tym, czy oni mogliby zostać uczniami Jezusa.
Spójrzmy na naszego pierwszego kandydata. On właśnie powrócił z połowu. W jego łodzi rybackiej, którą wyciągnął na brzeg jest przetarte siedzenie, połatany żagiel i duże wiosło, jako ster, tak charakterystyczny dla łodzi rybackich Galilei. Jego ręce są twarde i silne. Nie możemy go nazwać delikatnym, kulturalnym czy wykształconym. On jest głośny, niezdarny, szorstki i impulsywny, więc raczej nie sprawia wrażenia, by być godnym kandydatem na ucznia. Ponadto jest zbyt młody. Jego idee i przyzwyczajenia trudno będzie zmienić. Jest człowiekiem upartym i wszystko robi po swojemu. Gdy zostanie sprowokowany może zacząć przeklinać, a jego słowa mogą być dosadne.
Czy można sobie wyobrazić tego wielkiego rybaka jako ucznia Jezusa? Mało prawdopodobne, aby nasz wybór padł na niego, prawda! Więc lepiej by było, gdyby Szymon wrócił do swoich sieci rybackich.
Nasi następni dwaj kandydaci – to bracia. Oni też są rybakami, jak Szymon Piotr. Urodzili się w tej samej miejscowości, pochodzą z tej samej społeczności, impulsywnych i silnych mężczyzn, którzy pracując własnymi rękoma zarabiają na życie. To, że pracują fizycznie nie jest przecież ujmą dla tych, którzy chcą być uczniami Pana, prawda? Pamiętajmy, że sam Pan był rzemieślnikiem. Nie ma więc powodu, by wstydzić się pracy fizycznej. Oto teraz ci dwaj mężczyźni patrzą na nas. Wzrok ich jest przenikliwy, ponieważ przyzwyczajeni są do patrzenia w dal. Patrząc na niebo i jezioro umieją przewidzieć pogodę na następny dzień. Wiedzą, jak rozpoznać oznaki nagłych szkwałów, które najpierw gwiżdżą na przełęczach, a następnie schodzą z hukiem w dół powodując, że wody jeziora stają się niebezpieczne.
Zarządzają swoją łodzią razem i są bardzo skuteczni. Łapią więcej ryb niż inni i sprzedają w lepszej cenie, co oczywiście nie przysparza im popularności wśród rybaków. Nie powiemy o nich, że są skromni. Zyskali sobie przydomek "synowie gromu", gdyż są jak zawsze - "gwałtowni" z jakiegoś powodu.
Mają małą cierpliwość w stosunku do tych, którzy staną na ich drodze i z łatwością wezwą ogień z nieba, aby spalić tych ludzi. Pozbądźmy się przeciwników - to jest ich dewiza.
Są ambitni, dlatego chcą zajmować główne stanowiska. Zostali wychowani w przekonaniu, że jeśli chcesz coś w życiu osiągnąć – to chwytaj i trzymaj to mocno. Jeśli zostaliby uczniami Jezusa, to oczywiście chcieliby być jego zastępcami - jeden po prawicy, a drugi - po lewicy. A gdybyśmy posłuchali tego, co inni mówią o nich, stwierdzilibyśmy jednoznacznie: Jakub i Jan nie nadają się na uczniów Jezusa.
Przyjrzyjmy się następnemu kandydatowi. W jego oczach widać czasem dziki błysk. Wygląda na fanatyka, jest niecierpliwy i nerwowy. "Swędzą mu ręce" by dobrać się do flag znienawidzonego Rzymu, które zawieszone są na starych murach Jerozolimy i chciałby je zrzucić na ziemię.
Kipi w nim krew, gdy pobrzękując zbroją jakiś legionista siłą każe mu ustąpić z drogi i stanąć w rynsztoku.
Marzy o dniu, kiedy przywrócone zostanie królestwo Izraela. Jego oczy świecą się na myśl o Mesjaszu, Który kierując wyzwoleńczą armią wypędzi znienawidzonych Rzymian. I ponad życie chciałby być częścią tej wspaniałej kampanii wojennej, która doprowadziłaby do powrotu dni chwały, jak za dni Dawida i Salomona.
Tak więc ten młody człowiek może być bardzo niebezpieczny. Przyjąć go do uczniów byłoby decyzją ryzykowną, więc należałoby odrzucić kandydaturę Judy.
A jaki jest następny kandydat na ucznia? On także jest rybakiem. On nie jest impulsywny, nie jest tak łatwo go zniechęcić lub zbić z pantałyku. Zawsze wymaga dowodów, a nie wierzy po prostu tylko w słowa.
Prawdą jest, że może spowolnić pracę każdej grupy, ponieważ uważa, że śpieszyć się należy powoli. Czy można go sobie wyobrazić w grupie apostołów? Zawsze nawołujący do tego, aby nie spieszyć się i wszystko przemyśleć.
A królestwo - to ryzykowna wiara, a nie wątpliwości, to kwestia postrzegania, a nie dowodów. Jak Tomasz wpisuje się w to?
Jeśli bylibyśmy Izraelitami żyjącymi w czasach, gdy zostali wybrani uczniowie to zapewne byśmy wygwizdali następnego kandydata już podczas pojawienia się, jako że on zaprzedał się okupantom i zbiera podatki dla Cesarstwa Rzymskiego. Pomyślmy, jak odnosiliby się i traktowali mieszkańcy na przykład: Polski, Norwegii czy Francji do tych, którzy współpracowali z okupantem w czasie II wojny światowej, a otrzymamy przybliżone pojęcie o odczuciach do tego człowieka.
Celnicy w ówczesnym społeczeństwie należeli do grupy najmniej popularnej. Dlatego mieli wielu wrogów.
Ich umysł działał jak kalkulator, tylko pieniądze i oznaki bogactwa imponowały im.
Czy możemy sobie wyobrazić, że przyjacielem Jezusa, rzemieślnika z Nazaretu, będzie osoba zbierająca pieniądze, które pójdą na bożków? Nie, kandydatura Lewiego musi zostać odrzucona.
A co wiemy o innym kandydacie, Andrzeju? Wiemy tylko, że był bratem Piotra, ale nie znamy żadnych ważnych szczegółów, które mówiłyby, że on może zostać uczniem Jezusa.
Są też inni: Bartłomiej, Tadeusz, Filip, Jakub syn Alfeusza i Szymon Kananejczyk.
Dlaczego oni zostali wybrani przez Jezusa na uczniów? Apostoł Marek mówi nam w swojej Ewangelii, że Jezus wybrał ich "…żeby z nim byli i żeby ich wysłać na zwiastowanie ewangelii, I żeby mieli moc uzdrawiać choroby i wypędzać demony. " (Mar. 3:14-15).
Przez trzy lata byli więc w ścisłej jedności z Panem. Szli za Nim i żyli z Nim.
Słyszeli wszystkie Jego przypowieści i kazania. Widzieli na własne oczy wszystkie Jego wspaniałe cuda, jak ślepi odzyskiwali wzrok, jak chromi odrzucali swoje kule, jak suche kończyny stawały się sprawne i silne, a nawet widzieli umarłych, którzy byli wskrzeszani.
Ale to wszystko ich nie przemieniło. W ostatnim tygodniu ziemskiej służby Jezusa spierali się nawet między sobą, kto z nich jest najważniejszy. Gdy Jezus został aresztowany odwaga ich opuściła. Po śmierci Pana rozproszyli się, zbierając się tylko za zamkniętymi drzwiami swych domów. Ich wiara była bardzo mała i słaba. Tomasz nie chciał uwierzyć, że Nauczyciel zmartwychwstał zanim nie ujrzał namacalnych dowodów.
Oczywiście, te trzy lata przebywania z Jezusem miały jakiś wpływ na nich. Ziarno zostało zasiane w ziemię, ale jeszcze nie wzeszło. Wszystko, co konieczne było dla ich przemiany, zostało uczynione, ale przemiana jeszcze nie dokonała się. Co ich przemieniło?
Nie ukrzyżowanie i nie zmartwychwstanie, ale zstąpienie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy.
Oni nie mogli przemienić się, zanim nie zostali napełnieni Duchem Świętym. Tylko wtedy, gdy Duch Święty zstąpił na nich, gdy otrzymali moc, oni przemienili się tak, że tchórzostwo ustąpiło miejsca odwadze, niewiara stała się gorącą wiarą i to z takim przekonaniem, że nic nie mogło nimi zachwiać. Zazdrość przemieniła się w braterską miłość. Własny interes i egoizm zostały zniszczone, ustępując miejsca służbie innym. Strach został przezwyciężony, oni nie bali się już ani ludzi, ani gróźb czy też czyhających niebezpieczeństw.
W tym jest właśnie nasza nadzieja. My nie widzieliśmy Jezusa, tak jak oni, nie słyszeliśmy Jego głosu, ale mamy taką samą możliwość być przemienionymi, ponieważ Ten sam Duch Święty jest dla nas tak samo dostępny i dziś. Został On posłany na świat, aby prowadzić nas do całej prawdy, aby wskazać nam nasze grzechy, aby być naszym Pocieszycielem i Przewodnikiem.
Dziś wiele osób mówi: " Nie można przemienić ludzkiej natury. " To prawda. My nie możemy przemienić ludzkiej natury, ale Bóg może.
Myślenie, że natura ludzka nie może być przemieniona jest błędem nie tylko naszych dni. Natura ludzka musi być przemieniona, jeśli chcemy ujrzeć kres wojen i sytuacji, które sprawiają, że nasze życie staje się coraz trudniejsze a serce coraz bardziej oddala się od Boga.
Moc Jezusa Chrystusa – jest jedyną siłą na tym świecie, która może przemienić ludzi. Jest jedyną siłą na świecie, która może dać nam odpowiednią motywację i pragnienie czynić to, czego Bóg od nas chce. Nic innego nie prowadzi do tego, że będziemy szukali i pragnęli przede wszystkim Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego. (Mat. 6:33).
Wszystko, czego potrzebujemy – to szczere pragnienie i gotowość do upamiętania się i wyznania naszych grzechów, przyznanie się do egoizmu. Gdy wyznajemy nasze grzechy i prosimy Boga o przebaczenie, wtedy zaczynamy widzieć siebie tak, jak widzi nas Bóg i wtedy zaczynają następować cuda. Wtedy stajemy się nowym człowiekiem, który ma nadzieję tylko w Bogu i wszystkie swoje problemy, jakiekolwiek by one nie były, zawierza Bogu. Wtedy w naszym domu pojawia się zupełnie inna atmosfera, inny duch i nowe szczęście, które, jak myśleliśmy odeszło już na zawsze. Pojawia się nadzieja na nowy sens naszego życia - nowy powód do życia nadzieją.
Nie poddawajmy się więc, jest nadzieja. Bóg nie zapomniał o tym świecie. Bóg nie opuścił nas. Bóg jest gotowy uczynić wszystko dla nas, tylko czeka na nasz odzew.
Bo kim my jesteśmy? Jesteśmy w ręku Boga, jak kawałek gliny. Nie mamy żadnej formy ani piękna. Ale nie musimy rozpaczać. Jeśli my – to glina, pamiętajmy, że jest Garncarz. Musimy tylko stać się elastyczni, tzn. posłuszni Mu, a On uczyni resztę.
On stworzył nas na obraz, który wymyślił dla nas w Swojej miłości. I wszystko to dla naszego szczęścia i dla Jego chwały. Jeśli pragniesz teraz przemienić się, to jest to możliwe. Ty też możesz przemienić się na lepsze. To właśnie w tym leży Twoja nadzieja i nadzieja świata. Ty także, jak uczniowie jesteś z gliny.
Spójrzmy na naszego pierwszego kandydata. On właśnie powrócił z połowu. W jego łodzi rybackiej, którą wyciągnął na brzeg jest przetarte siedzenie, połatany żagiel i duże wiosło, jako ster, tak charakterystyczny dla łodzi rybackich Galilei. Jego ręce są twarde i silne. Nie możemy go nazwać delikatnym, kulturalnym czy wykształconym. On jest głośny, niezdarny, szorstki i impulsywny, więc raczej nie sprawia wrażenia, by być godnym kandydatem na ucznia. Ponadto jest zbyt młody. Jego idee i przyzwyczajenia trudno będzie zmienić. Jest człowiekiem upartym i wszystko robi po swojemu. Gdy zostanie sprowokowany może zacząć przeklinać, a jego słowa mogą być dosadne.
Czy można sobie wyobrazić tego wielkiego rybaka jako ucznia Jezusa? Mało prawdopodobne, aby nasz wybór padł na niego, prawda! Więc lepiej by było, gdyby Szymon wrócił do swoich sieci rybackich.
Nasi następni dwaj kandydaci – to bracia. Oni też są rybakami, jak Szymon Piotr. Urodzili się w tej samej miejscowości, pochodzą z tej samej społeczności, impulsywnych i silnych mężczyzn, którzy pracując własnymi rękoma zarabiają na życie. To, że pracują fizycznie nie jest przecież ujmą dla tych, którzy chcą być uczniami Pana, prawda? Pamiętajmy, że sam Pan był rzemieślnikiem. Nie ma więc powodu, by wstydzić się pracy fizycznej. Oto teraz ci dwaj mężczyźni patrzą na nas. Wzrok ich jest przenikliwy, ponieważ przyzwyczajeni są do patrzenia w dal. Patrząc na niebo i jezioro umieją przewidzieć pogodę na następny dzień. Wiedzą, jak rozpoznać oznaki nagłych szkwałów, które najpierw gwiżdżą na przełęczach, a następnie schodzą z hukiem w dół powodując, że wody jeziora stają się niebezpieczne.
Zarządzają swoją łodzią razem i są bardzo skuteczni. Łapią więcej ryb niż inni i sprzedają w lepszej cenie, co oczywiście nie przysparza im popularności wśród rybaków. Nie powiemy o nich, że są skromni. Zyskali sobie przydomek "synowie gromu", gdyż są jak zawsze - "gwałtowni" z jakiegoś powodu.
Mają małą cierpliwość w stosunku do tych, którzy staną na ich drodze i z łatwością wezwą ogień z nieba, aby spalić tych ludzi. Pozbądźmy się przeciwników - to jest ich dewiza.
Są ambitni, dlatego chcą zajmować główne stanowiska. Zostali wychowani w przekonaniu, że jeśli chcesz coś w życiu osiągnąć – to chwytaj i trzymaj to mocno. Jeśli zostaliby uczniami Jezusa, to oczywiście chcieliby być jego zastępcami - jeden po prawicy, a drugi - po lewicy. A gdybyśmy posłuchali tego, co inni mówią o nich, stwierdzilibyśmy jednoznacznie: Jakub i Jan nie nadają się na uczniów Jezusa.
Przyjrzyjmy się następnemu kandydatowi. W jego oczach widać czasem dziki błysk. Wygląda na fanatyka, jest niecierpliwy i nerwowy. "Swędzą mu ręce" by dobrać się do flag znienawidzonego Rzymu, które zawieszone są na starych murach Jerozolimy i chciałby je zrzucić na ziemię.
Kipi w nim krew, gdy pobrzękując zbroją jakiś legionista siłą każe mu ustąpić z drogi i stanąć w rynsztoku.
Marzy o dniu, kiedy przywrócone zostanie królestwo Izraela. Jego oczy świecą się na myśl o Mesjaszu, Który kierując wyzwoleńczą armią wypędzi znienawidzonych Rzymian. I ponad życie chciałby być częścią tej wspaniałej kampanii wojennej, która doprowadziłaby do powrotu dni chwały, jak za dni Dawida i Salomona.
Tak więc ten młody człowiek może być bardzo niebezpieczny. Przyjąć go do uczniów byłoby decyzją ryzykowną, więc należałoby odrzucić kandydaturę Judy.
A jaki jest następny kandydat na ucznia? On także jest rybakiem. On nie jest impulsywny, nie jest tak łatwo go zniechęcić lub zbić z pantałyku. Zawsze wymaga dowodów, a nie wierzy po prostu tylko w słowa.
Prawdą jest, że może spowolnić pracę każdej grupy, ponieważ uważa, że śpieszyć się należy powoli. Czy można go sobie wyobrazić w grupie apostołów? Zawsze nawołujący do tego, aby nie spieszyć się i wszystko przemyśleć.
A królestwo - to ryzykowna wiara, a nie wątpliwości, to kwestia postrzegania, a nie dowodów. Jak Tomasz wpisuje się w to?
Jeśli bylibyśmy Izraelitami żyjącymi w czasach, gdy zostali wybrani uczniowie to zapewne byśmy wygwizdali następnego kandydata już podczas pojawienia się, jako że on zaprzedał się okupantom i zbiera podatki dla Cesarstwa Rzymskiego. Pomyślmy, jak odnosiliby się i traktowali mieszkańcy na przykład: Polski, Norwegii czy Francji do tych, którzy współpracowali z okupantem w czasie II wojny światowej, a otrzymamy przybliżone pojęcie o odczuciach do tego człowieka.
Celnicy w ówczesnym społeczeństwie należeli do grupy najmniej popularnej. Dlatego mieli wielu wrogów.
Ich umysł działał jak kalkulator, tylko pieniądze i oznaki bogactwa imponowały im.
Czy możemy sobie wyobrazić, że przyjacielem Jezusa, rzemieślnika z Nazaretu, będzie osoba zbierająca pieniądze, które pójdą na bożków? Nie, kandydatura Lewiego musi zostać odrzucona.
A co wiemy o innym kandydacie, Andrzeju? Wiemy tylko, że był bratem Piotra, ale nie znamy żadnych ważnych szczegółów, które mówiłyby, że on może zostać uczniem Jezusa.
Są też inni: Bartłomiej, Tadeusz, Filip, Jakub syn Alfeusza i Szymon Kananejczyk.
Dlaczego oni zostali wybrani przez Jezusa na uczniów? Apostoł Marek mówi nam w swojej Ewangelii, że Jezus wybrał ich "…żeby z nim byli i żeby ich wysłać na zwiastowanie ewangelii, I żeby mieli moc uzdrawiać choroby i wypędzać demony. " (Mar. 3:14-15).
Przez trzy lata byli więc w ścisłej jedności z Panem. Szli za Nim i żyli z Nim.
Słyszeli wszystkie Jego przypowieści i kazania. Widzieli na własne oczy wszystkie Jego wspaniałe cuda, jak ślepi odzyskiwali wzrok, jak chromi odrzucali swoje kule, jak suche kończyny stawały się sprawne i silne, a nawet widzieli umarłych, którzy byli wskrzeszani.
Ale to wszystko ich nie przemieniło. W ostatnim tygodniu ziemskiej służby Jezusa spierali się nawet między sobą, kto z nich jest najważniejszy. Gdy Jezus został aresztowany odwaga ich opuściła. Po śmierci Pana rozproszyli się, zbierając się tylko za zamkniętymi drzwiami swych domów. Ich wiara była bardzo mała i słaba. Tomasz nie chciał uwierzyć, że Nauczyciel zmartwychwstał zanim nie ujrzał namacalnych dowodów.
Oczywiście, te trzy lata przebywania z Jezusem miały jakiś wpływ na nich. Ziarno zostało zasiane w ziemię, ale jeszcze nie wzeszło. Wszystko, co konieczne było dla ich przemiany, zostało uczynione, ale przemiana jeszcze nie dokonała się. Co ich przemieniło?
Nie ukrzyżowanie i nie zmartwychwstanie, ale zstąpienie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy.
Oni nie mogli przemienić się, zanim nie zostali napełnieni Duchem Świętym. Tylko wtedy, gdy Duch Święty zstąpił na nich, gdy otrzymali moc, oni przemienili się tak, że tchórzostwo ustąpiło miejsca odwadze, niewiara stała się gorącą wiarą i to z takim przekonaniem, że nic nie mogło nimi zachwiać. Zazdrość przemieniła się w braterską miłość. Własny interes i egoizm zostały zniszczone, ustępując miejsca służbie innym. Strach został przezwyciężony, oni nie bali się już ani ludzi, ani gróźb czy też czyhających niebezpieczeństw.
W tym jest właśnie nasza nadzieja. My nie widzieliśmy Jezusa, tak jak oni, nie słyszeliśmy Jego głosu, ale mamy taką samą możliwość być przemienionymi, ponieważ Ten sam Duch Święty jest dla nas tak samo dostępny i dziś. Został On posłany na świat, aby prowadzić nas do całej prawdy, aby wskazać nam nasze grzechy, aby być naszym Pocieszycielem i Przewodnikiem.
Dziś wiele osób mówi: " Nie można przemienić ludzkiej natury. " To prawda. My nie możemy przemienić ludzkiej natury, ale Bóg może.
Myślenie, że natura ludzka nie może być przemieniona jest błędem nie tylko naszych dni. Natura ludzka musi być przemieniona, jeśli chcemy ujrzeć kres wojen i sytuacji, które sprawiają, że nasze życie staje się coraz trudniejsze a serce coraz bardziej oddala się od Boga.
Moc Jezusa Chrystusa – jest jedyną siłą na tym świecie, która może przemienić ludzi. Jest jedyną siłą na świecie, która może dać nam odpowiednią motywację i pragnienie czynić to, czego Bóg od nas chce. Nic innego nie prowadzi do tego, że będziemy szukali i pragnęli przede wszystkim Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego. (Mat. 6:33).
Wszystko, czego potrzebujemy – to szczere pragnienie i gotowość do upamiętania się i wyznania naszych grzechów, przyznanie się do egoizmu. Gdy wyznajemy nasze grzechy i prosimy Boga o przebaczenie, wtedy zaczynamy widzieć siebie tak, jak widzi nas Bóg i wtedy zaczynają następować cuda. Wtedy stajemy się nowym człowiekiem, który ma nadzieję tylko w Bogu i wszystkie swoje problemy, jakiekolwiek by one nie były, zawierza Bogu. Wtedy w naszym domu pojawia się zupełnie inna atmosfera, inny duch i nowe szczęście, które, jak myśleliśmy odeszło już na zawsze. Pojawia się nadzieja na nowy sens naszego życia - nowy powód do życia nadzieją.
Nie poddawajmy się więc, jest nadzieja. Bóg nie zapomniał o tym świecie. Bóg nie opuścił nas. Bóg jest gotowy uczynić wszystko dla nas, tylko czeka na nasz odzew.
Bo kim my jesteśmy? Jesteśmy w ręku Boga, jak kawałek gliny. Nie mamy żadnej formy ani piękna. Ale nie musimy rozpaczać. Jeśli my – to glina, pamiętajmy, że jest Garncarz. Musimy tylko stać się elastyczni, tzn. posłuszni Mu, a On uczyni resztę.
On stworzył nas na obraz, który wymyślił dla nas w Swojej miłości. I wszystko to dla naszego szczęścia i dla Jego chwały. Jeśli pragniesz teraz przemienić się, to jest to możliwe. Ty też możesz przemienić się na lepsze. To właśnie w tym leży Twoja nadzieja i nadzieja świata. Ty także, jak uczniowie jesteś z gliny.
~Ela
4 stycznia 2015 16:54
Dzień dobry .Myśle,że natury starego człowieka nie można przemienic.Kiedy rodzimy sie na nowo otrzymujemy zaczątek nowej natury.Natury Chrystusowej.To proces trwający całe lata.Nasze emocje ulegają zmianie.Te niewłaściwe zastąpione tymi wlaściwymi.Chrystus żyjący w nas sprawia,że przestajemy spełniac zachcianki naszego ciała.Ciała które zawsze będzie przeciw Duchowi.
Musimy dojśc do momentu kiedy będziemy mogli powiedziec za apostołem Pawłem..żyje już nie ja ale żyje we mnie Chrystus.Pozdrawiam